372 Wojna: nieudolny geniusz, 1941-1942
piołunu. Ale Stalin znał historię: wiedział, że Iwan Groźny, jego „nauczyciel”, też zrzekł się władzy, by wypróbować lojalność swoich bojarów.
Radzieccy bojarzy niepokoili się, lecz bardziej doświadczeni wyczuwali niebezpieczeństwo. Mołotow starał się nie podpisywać żadnych dokumentów. Rząd był sparaliżowany przez dwa długie dni, a w tym czasie Niemcy szybko posuwali się naprzód.
- Nie masz pojęcia, jak tu jest - powiedział Malenkow Chruszczowowi.
Wieczorem 30 czerwca Czadajew wrócił do gabinetu, by uzyskać podpis Stalina, ale go nie zastał:
- Wczoraj też go nie było.
- Nie, wczoraj też go nie było - powtórzył Poskriebyszow bez cienia sarkazmu. Ale coś należało zrobić. Do gabinetu Poskriebyszowa przyszedł Wozniesienski. Kiedy Czadajew poprosił go o podpisanie dokumentów, Wo-zniesienski odmówił i zatelefonował do Stalina, lecz „nikt nie odbierał”. Udał się więc na górę, do Mołotowa, który zasugerował, by zwołać później posiedzenie, ale nie wspomniał, że skontaktował się już z Berią, Malen-kowem i Woroszyłowem, aby wraz z nimi zdecydować, co należy zrobić. Przedsiębiorczy Beria przedstawił projekt ścisłego gabinetu wojennego złożonego z kilku członków o szerokich uprawnieniach pod przewodnictwem Stalina, jeśli się zgodzi, z udziałem Mołotowa, Woroszyłowa, Malenkowa i siebie: trzech starych bolszewików i dwie wschodzące gwiazdy. Pominięcie pozostałych przywódców było triumfem Berii i Malenkowa, którzy nie byli nawet pełnymi członkami Politbiura.
Po tych ustaleniach Mołotow zatelefonował do Mikojana, który zawiadomił Wozniesienskiego, i zebrało się Politbiuro. Palatyni nigdy nie byli tak potężni: ich działania bardzo przypominały intrygi po wylewie Stalina dwanaście lat później; od czasu ujawnienia nieszczęsnego „testamentu” Lenina niemal dwanaście lat wcześniej była to jedyna realna sposobność, by go obalić. Mołotow opowiedział im o załamaniu Stalina, lecz Mikojan odparł, że nawet jeśli Wódz jest niezdolny do działania, „samo nazwisko Stalina ma wystarczającą siłę, by umocnić morale narodu”. A potem podekscytowany Wozniesienski zrobił coś, co okazało się fatalnym błędem.
- Wiaczesław! - powiedział do Mołotowa. - Idź pierwszy, a my pójdziemy za tobą!
Mołotow zbladł na tę niebezpieczną sugestię i zwrócił się do Berii, który zaproponował utworzenie Państwowego Komitetu Obrony. Postanowili pojechać do Kuncewa.
Kiedy dotarli na miejsce, przestąpili ostrożnie próg mrocznego, ciemnozielonego domu ukrytego wśród sosen i weszli do niewielkiej jadalni. Siedział tam w fotelu „wychudzony, wynędzniały, ponury” Stalin. Na widok