1152 C. MOSZYŃSKI:
w równoległych tercjach, co, sądząc ze słów cytowanej autorki, miałby przenikać do ludu za pośrednictwem szkół itp., mógł się przedostać na większą skalę do obrzędowych pieśni weselnych niż do pieśni zwykłych. Raczej należy sądzić zgodnie z Rybakovym, że i ten poszczególny przejaw diafonii był już dawniej ludowi właściwy i że Lineva idzie zbyt daleko w swej tezie, głoszącej bardzo dużą niezależność „podgłosków“ od pieśni „zapiewały“. W każdym razie K. Stumpf, omawiając jej zbiór melodii, o którym wyżej, określa te pieśni jako — przeważnie — przykłady ludowo nieudolnej harmonizacji; a dalej tak się wyraża: „E^ani Lineva opisuje je co prawda... zupełnie w sensie heterofonii, ale jej partytury pozwalają rozpoznać, że dąży się tu do harmonicznego prowadzenia „podgłosków", zwłaszcza w tercjach, wpadających przy tym ciągle z powrotem w równoległe oktawy lub w unisono. Przygodnie występują co prawda w głosach równoległych również melodyczne zboczenia, podobne, dajmy na to, do odskoków, jakie wyczynia klarnecista w naszej muzyce wiejskiej; lecz hetero-fonii, co miałaby być przeprowadzona jako zasada stylistyczna, na ogół znaleźć tu nie mogę; najprędzej jeszcze (mógłbym się jej dopatrzyć) — w dwugłosowych pieśniach drugiego tomu“. — Również K. Kvitka i inni mówią o ludowym kontrapunkcie i o takiejże harmonii, mając na myśli wielkoruską wielogłosowość. Kvitka przy tym źródło pochodzenia tej muzyki wokalnej widzi w (wywodzących się z Zachodu) śpiewach cerkiewnych. Ale—zapytajmy — czy wpływy te tłumaczą wszystko? czy przed rozpoczęciem się ich oddziaływania nie było nigdzie po wsiach wielkoruskich żadnego rodzaju polifonii? — Któż na to może dziś odpowiedzieć? Pieśni epiczne na przykład, takie jakie dziś znamy, są u Wielkorusów pochodzenia nie chłopskiego, to pewne; jednakowoż zasiąg bujnej poezji epickiej, rozszerzający się od Finlandii, Estonii, a zwłaszcza Karelii przez Wielkoruś aż do prymitywnych Ugrów i innych mieszkańców Syberii oraz środkowej Azji, gdzie przy tym wszędzie tematy tej poezji oraz jej charakter są odmienne od wielkoruskich, wskazują na tkwiące w etnicznym podłożu odwieczne ciążenie do epiki i pozwalają przypuszczać, że dzisiejsze wielkoruskie pieśni epiczne mogły zastąpić bliżej nam nieznane dawniejsze. Całkiem tak samo może się mieć rzecz z wielogłosowością wielkoruskiej pieśni; choć zastrzec się trzeba, że jej przejawy, niezależne od wielkoruskich, stwierdzone są dotychczas, o ile chodzi o Eurazję północno-zachodnią, jedynie dla Skandynawii oraz Islandii. Za to w obrębie Słowiańszczyzny polifonia dawnego typu, niezależna od wielkoruskiej, ukazuje się przede wszystkim czy raczej nieomal wyłącznie na Bałkanach, to znaczy zupełnie podobnie, jak niezależna od wielkoruskiej epika.
Pieśń wielkoruską, odśpiewana wielogłosowo, jest niepowtarzalna, „podgłoski“ improwizuia bowiem swa intfirnrpt.ap.ip mplnrivA7nAi linii
(przy tym, jak pisze Lineva, szczególnie oryginalne warianty podstawowej melodii umieją wywodzić starcy względnie staruszki). Te ich warianty i według Linevoj „nierzadko dają swoisty kontrapunkt". Bardzo charakterystyczne jest, co mówi zasłużona autorka o chórach tworzonych samorzutnie przez dzieci. Są one dokładnymi miniaturami chórów dorosłych z ich „zapiewałą", „podgłoskami" itd. — Niżej podaję przykład trzygłosowego śpiewu wielkoruskiego, wzięty z pierwszego ześzytu „Wielkoruskich pieśni" Linevoj, pochodzący ze wsi Boi-Saja Privałovka w pow. woroneskim b. woroneskiej guberni (na pograniczu wielkorusko-małoruskim), oraz przykład dwugłosowego śpiewu z drugiego zeszytu tejże pracy ze wsi Małata w pow. czerepowickim b. gub. nowgorodzkiej, oddalonej inn. w. 800 km na NNW od wsi poprzedniej.
Ach, u nas po mo — fu, u nas po mo
ru. U nas po mo - fu, po si — ńe- mu,
U nas po mo - fu, po si — ńe-