sztem pewnej deformacji pierwotnego doświadczenia, wyobrażając sobie dziesięć uderzeń dzwonu na podobieństwo dziesięciu butelek ułożonych obok siebie linearnie. Słowem, ujmowanie cykliczności i zestawień tymi samymi liczebnikami narzuca wyobraźni pewien schemat identyfikujący w jakimś stopniu następstwo czasowe z rozciągłością przestrzenną. W ten sposób subiektywne odczucie czasu zostaje — jak mówi Whorf — zobiektywizowane. Liczby mnogiej u Hopi używa się wyłącznie do oznaczenia przedmiotów, które mogą tworzyć lub tworzą realną grupę. Dla oznaczenia cykliczności używa się liczby pojedynczej. Toteż odpowiednikiem wyrażenia „oni byli tu dziesięć dni” byłoby wyrażenie w rodzaju: „oni byli tu do jedenastego dnia”. U Hopi nie istnieje pojęcie czasu jako rozciągłości, istnieje jedynie świadomość stawania się rzeczy „coraz późniejszymi”. U nas natomiast czas jest wyraźnie hipostazowany. Czas jest mierzony, oceniany, staje się przedmiotem kalkulacji ekonomicznych, jest traktowany jako swoista „substancja”, której części mierzymy i poddajemy różnorodnym operacjom. U Hopi nie ma nic z tego substancjalnego traktowania czasu ani w ogóle nie ma nic takiego jak pojęcie substancji — świat traktowany jest w całej różnorodności jego realnych przejawów/
Kapitalne znaczenie dla innego aniżeli u nas poczucia upływu czasu ma w kulturach prymitywnych coroczne powtarzanie się tych samych zajęć i tych samych obrzędów w identycznych w zasadzie realiach. Ważne są również cechy świadomości mitycznej traktującej jako tożsame rzeczy i zdarzenia odległe w czasie, ale posiadające pewne wspólne treści mityczne.
„W tak zwanej prymitywnej lub mitologicznej świadomości — pisze radziecki autor — kategorie te (kategorie czasu — W.P.) nie występują w postaci abstrakcji {...]. Świadomość ta ujmuje świat jedno-
eześnie w jego synchronicznej i diachronicznej całości i dlatego jest ona «pozaczasowa».”'
„Czas w społeczeństwie pierwotnym —■ to nie zwyczajny dla nas powszedni czas: czas tu nie płynie linearnie z przeszłości w przyszłość, on albo trwa nieruchomo, albo obraca się po kole.”1 2
„Z pojęciem cyklicznego czasu wiąże się inne wyobrażenie: wszystkie elementy czasu, i przyszłość, i teraźniejszość, i przeszłość — rozmieszczone są jakby w jednej płaszczyźnie, one w pewnym sensie są «jednoczesne”.”3
„Koło czasu” człowieka archaicznego zamyka się w rocznym cyklu. Doroczne obrzędy i uroczystości są jego światem uporządkowanym i rzeczywistym. Wszystko, co do nich nie należy, jest, jak mówi Eliade, „nierzeczywiste”, jest dla tej świadomości albo złudzeniem, albo „Apokalipsą”, końcem świata. Jest oczywiste, że dla świadomości poruszającej się po ko->łe wydarzenia będące „przed nią” i „za nią” wyznaczać można tylko w sposób względny i na stosunkowo małych odcinkach jej „ruchu”. W szerszej skali wszystko, co było, jest znowu przed nami, wszystko zlewa się ze sobą, przede wszystkim zaś, jak pisze A, J, Guriewicz, w świadomości archaicznej zlewa się przeszłość z teraźniejszością i jest traktowana w jednej rozciągłości4. Jest to jedna z odmian wyróżnionego przez nas uprzednio czasu stacjonarnego.
Również inni autorzy wskazują na odmienne niż u nas pojmowanie czasu w kulturach tradycyjnych.
„Dla tubylców — pisze B. Malinowski •— zmiany pór roku są określone przez cykl prac rolnych. Nawet nazwa roku brzmi taytu (drobna odmiana yamu, która jest główną uprawą w tym rejonie). I jego etymologia nie jest odległa czy przestarzała
145
! A. J. Guriewicz: Wrlemła kak problemu Jstorii kultury, „Woprosy FUosofiL” 196B, nr 3, s. 106.
3 Tamie, s. 107.
Tamże.
* Tamże, s. 106.
tO — żywlot i forma