LXXII ŚWIATOPOGLĄD PROZY SCHULZA ANTROPOLOGIA LXXIII
coraz dalszych — cały ich system: między starym obyczajem a nowomodnym zepsuciem, między światem ojca a światem matki, mężczyzną a kobietą, wiecznym niepokojem a samozadowoleniem, romantyzmem a klasycyzmem, ascezą a zmysłowością, duchem a ciałem, marzeniem a prozą życia, prawdziwym pięknem a tandetą, mitem a jego zdegradowanym wcieleniem, żydostwem biblijnym a dzisiejszym itd., itd.24
Można, rzecz jasna, przyjąć, iż rozdwojenie „pierwsze” od którego pozostałe się wywodzą, ma charakter psychiczny lub „rodzinny”, nie zaś społeczny, ale nie zmieni to w sposób istotny stanu rzeczy. Człowiek Schulza tyleż skłonny jest do uniesień estetycznych, poznawczych, twórczych czy metafizycznych, co zarazem podatny na pokusy niskiej, fizycznej natury, którym z poczuciem winy po trosze ulega. Ta wewnętrzna ambiwalencja ma w tekstach opowiadań symboliczny wyraz przestrzenny; wycieczki w niskie, podejrzane regiony wiążą się zazwyczaj z motywem błądzenia, zejścia z wyznaczonej drogi. Gdzieś w bocznym pokoju kuzyn Emil pokazuje bohaterowi pornograficzne zdjęcia (Sierpień), Józef, wysłany przez ojca do domu, błąka się po mieście, zdjęty chętką zwiedzenia „cynamonowych sklepów” (Sklepy cynamonowe), pracownia krawiecka przy ulicy Krokodyli rozgałęzia się w głąb budynku labiryntem, w którym kryją się zbiory „wysoce dwuznacznych wydawnictw i druków prywatnych” (Ulica Krokodyli)', jeszcze dobitniejszy przykład na rolę błądzenia znajdziemy w Nawiedzeniu:
wszedłszy raz w niewłaściwą sień i na niewłaściwe schody, dostawało się zazwyczaj w prawdziwy labirynt obcych mieszkań, ganków, niespodzianych wyjść na obce podwórza i zapominało się o początkowym celu wyprawy, ażeby po wielu dniach, wracając z manowców dziwnych i splątanych przygód, o jakimś szarym świcie przypomnieć sobie wśród wyrzutów sumienia dom rodzinny.
24 A. Sandauer, Rzeczywistość zdegradowana (Rzecz o Brunonie Schulzu) [w:] B. Schulz, Proza, przedmowa: A. Sandauer, oprać, listów J. Ficowski, Kraków 1964, s. 33.
Owo „zapomnienie o celu wyprawy” świadczyć może o tym, że błądzenie ma u Schulza wydźwięk nie tylko erotyczny, lecz i metafizyczny. Byłożby więc tak, że z wymienionych przez Sandauera par przeciwieństw pisarz wartościuje dodatnio tylko pierwsze ich człony (tzn. stary obyczaj, świat Ojca, męskość, wieczny niepokój itd.), antytezy natomiast nisko sobie ceni? Pogląd taki wydaje się grubym uproszczeniem. To prawda, że erotyczna fascynacja degraduje wysublimowaną duchowość, jest jednak często ukrytym motorem działań i namiętności wyższego rzędu. Tak jest przecie z miłością do Bianki, która pcha bohatera Wiosny w „rewolucyjne” przedsięwzięcia. A Księga-Autentyk? Stanowi bez wątpienia dokument o funkcji „sakralnej”, ale przy tym budzi ekscytację perwersyjnej, erotycznej natury.
Wydaje się, że w świecie Schulza wszelkie uczucia i działania wyższego rzędu mają swój rewers „niski”, przy czym fizycz-ność, krzyżująca czasem poczynania sfery ducha, nie może być traktowana tylko jako siła pętająca kreatywne potencje jednostki. W wielu przypadkach weryfikuje ona abstrakcje produkowane przez czysty intelekt, wprowadza ład w domenę chaosu, spowodowanego wybujałą działalnością wizjonerów. Przy okazji wychodzi na jaw ambiwalentna natura wszystkich wymienionych przez Sandauera opozycji: raz przecie „fizyczność” czy „kobiecość” okazuje się u Schulza siłą destruktywną, obalającą wyższy ład idei kreowany przez starego Jakuba (Traktat o manekinach), innym razem występuje w roli odwrotnej przywracając rozumiany najprościej porządek, zakłócony wcześniej przez czyjeś twórcze szaleństwo. Tak właśnie Adela niszczy ptaszamię ojca. Ambiwalencja owa jeszcze lepiej widoczna jest w Wiośnie. Tam Bóg jest jednocześnie po stronie ancien regime’u (jako patron panującego „z bożej łaski” Franciszka Józefa) — i po stronie „rewolucji” — jako „Herezjarcha wspaniały”, natchnienie dla buntującego się przeciw władzy bohatera. Józef przyznaje zresztą w zakończeniu opowieści, że narzucił wiośnie własną reżyserię i interpretację, usiłując przeciągnąć Boga
-
LXXIV ŚWIATOPOGLĄD PROZY SCHULZA
W ŚWIECIE SPOŁECZNYM LXXV
na swoją stronę. W rzeczywistości udało mu się tylko na pewien czas stowarzyszyć własną emocję z potężnym, wiosennym porywem, który niebawem go zdystansował. Jego jednostkowa skończoność musiała skapitulować przed bogactwem świata.
Człowieka Schulzowskiego cechuje niepełność, niedostateczność. Chciałby poznać świat cały i tajemnicę Bytu, podczas gdy skazany jest na krótkie życie w ograniczonej przestrzeni; chciałby naśladować Boga w kreacyjnym rozmachu, tymczasem tworzyć potrafi jedynie niedoskonałe odbitki rzeczywistych istot uwięzione w jednym geście bądź funkcji; chciałby przebić sobie drogę do innych, zrozumieć istotę ich egzystencji, losem jego jest jednak wyobcowanie i samotność wśród nieprzejrzystych monad, skrywających wewnątrz swą tajemnicę. Jeśli więc Schulza w życiu prywatnym cechowała skłonność do poszukiwania przyjaciół i powierników, pragnienie „komunii dusz”, to jego literacki bohater napotyka na swej drodze osobowości, których zrozumieć do końca nie potrafi. Tajemnicze i skonstruowane według odmiennej zasady są dla niego przede wszystkim kobiety, ale i mężczyźni jawią się zwykle jako postacie jednowymiarowe, na podobieństwo manekinów zdominowane przez jeden wyrazisty rys charakteru lub namiętność. Stosunki społeczne w tego typu świecie wyglądają dość osobliwie, zdaniem jednak wielu badaczy Schulz tylko pozornie nie interesował się tym wymiarem ludzkiej egzystencji. Opowiadania jego uważano za symptomatyczne dla pewnego etapu społeczno-politycznej historii tego zakątka Europy, choć o przedmiocie tym traktowały zazwyczaj nie wprost.
W świecie społecznym. Jeśli się weźmie pod uwagę ostentacyjną „prywatność” świata Schulzowskich opowieści, ilość poświęconych im interpretacji socjologizujących wydaje się zastanawiająca. Narzucała tę perspektywę zapewne życiowa sytuacja samego twórcy: żydowskie pochodzenie, przynależność do podupadającej warstwy tradycyjnego kupiectwa, egzystencja w prowincjonalnym Drohobyczu, żyjącym wspomnieniami daw
nej, naftowej świetności — wszystko to skłaniało krytyków do poszukiwania źródeł prywatnej mitologii pisarza w kształtujących jego osobowość stosunkach społecznych. Traktowano go więc jako reprezentanta schyłkowej klasy mieszczańskiej (Marian Rawiński25), przypisywano zamysł krytyki inteligencji jako warstwy społecznej (Czesław Karkowski26), rozważano związki pomiędzy jego masochizmem a położeniem socjalnym, autode-gradację erotyczną kojarząc z fascynacją agresywnym, nowoczesnym komercjaJizmem (Artur Sandauer) itd. O ile zresztą dwaj pierwsi wspomniani krytycy zastosowali w opisie dość toporne kategorie, o tyle pomysły Sandauera godne są uwagi, podobnie jak niektóre intuicje Wiesława Pawła Szymańskiego czy Wojciecha Wyskiela27.
Mamy tu do czynienia z dwoma odmiennymi, choć powiązanymi z sobą zagadnieniami: pierwszym jest kwestia społecznej sytuacji pisarza i wpływu, jaki mogła ona mieć na jego idee i artystyczne obrazy; drugim — wizja społeczeństwa w Sklepach i Sanatorium. Co do sprawy pierwszej, to krytyka podkreślała przede wszystkim, iż Schulz żył w epoce przełomowej pod /'wieloma względami: oglądał oczyma dziecka destrukcję tradycyjnej społeczności kresowego miasteczka, dokonującą się pod wpływem naftowego boomu i związanej z nim inwazji nowych Judzi i nowych form życia czy ekonomiki. Na przemiany w małej, drohobyckiej skali nałożył się przewrót w kulturze europejskiej, przeorujący głęboko myślenie, obyczaje, systemy wartości, twórczość artystyczną. Autor Sklepów cynamonowych, opisujący
25 M. Rawiński, Jeszcze o Brunonie Schulzu. ..Wiatraki” 1966, nr 8.
26 c. K a r k o w s k i. Kultura i krytyka inteligencji w twórczości Brunona Schulza, Wrocław 1979.
27 Por. A. Sandauer, op. cii.: W. P. S zy m ań sk i. Wyznawca Absolutu i Materii — Bruno Schulz Iw zbiorze:] Prozaicy dwudziestolecia międzywojennego. Sylwetki, pod red. B. Farona, Warszawa 1972: W. Wyskiel, Inna twarz Hioba. Problematyka alienacyjna w dziele Brunona Schulza, Kraków 1980.