LXXXIV ŚWIATOPOGLĄD PROZY SCHULZA KSIĘGA LXXXV
czości, a także filozofią bytu i_£oznania. Czym jednak Księga jeśT— niełatwo zrazu przeniknąć:
Księga... Gdzieś w zaraniu riziftrirtstwn o pierwszym świcie życia jaśniał horyzont od jej łagodnego światła. Leżała pełna chwały na biurku ojca, a ojciec, pogrążony w niej cicho, pocierał poślinionym palcem cierpliwie grzbiet tych odbijanck, aż ślepy papier zaczynał mglić się, mętnieć, majaczyć błogim przeczuciem i ż nagła złuszczał się kłakami bibuły i odsłaniał rąbek pawiooki i urzęsiony, a wzrok schodził, mdlejąc, w dziewiczy świt bożych kolorów, w cudowną mokrość najczystszych lazurów. [...]
I gdy tak wiatr cicho kartkował te arkusze, wywiewając kolory i figury, spływał dreszcz przez kolumny jej tekstu, wypuszczając spomiędzy liter klucze jaskółek i skowronków. Tak ulatywała, rozsypując się, stronica za stronicą i wsiąkała łagodnie w krajobraz, który syciła barwnością. [...]
To było bardzo dawno. Matki jeszcze wówczas nie było. (Księga)
Tekst opowiadania Księga zdaje się z początku sugerować, że tytułowy foliał to po prostu stary kalendarz lub rocznik ilustrowanego czasopisma — źródło dziecięcych olśnień małego Józefa. Ale Księga to przecież także „dziedzictwo duchowe” po Ojcu, pochodzące z czasów, gdy „Matki jeszcze nie było”, a zatem pierwiastek fizyczny, żeński nie zakłócał rozmowy duchów i pierwotnego, najczystszego zachwytu urodą świata. Bowiem Księga i świat przenikają się wzajemnie; zadrukowane karty są jednocześnie katalizatorem wzruszeń — i przewodnikiem po uniwersum, ich kształt fizyczny wprędce przestaje być istotny: w pełnym natchnionych metafor tekście Józef przedstawia je przecież raz jako coś w rodzaju kalkomanii, potem jako rzeczony kalendarz lub rocznik, już jednak w Wiośnie czymś podobnym Księdze stanie się markownik Rudolfa, a niebawem równie namiętnej „lekturze” poddane będą przedmioty i zdarzenia39. Nie chodzi więc o jakiś fizycznie istniejący tom, ani nawet o tekst. Każdy przecież (ja też) posiada gdzieś swoją
39 O rozlicznych wersjach motywu „czytania” u Schulza pisze W.Wys-kiel, op. cit., s. 61-72.
Księgę” — i każdy ma inna, a jednocześnie wszystkie one od-syłąją do jjgjjfrjwspólnej ideLlast to irkajir z e a u s t a w n e gQ__ ładuwraz z ideą jedności świata i umysłu. Drukowany foliał l5taJe'lii<fTĆsięgą wtedy dopiero, gdy za jego pośrednictwem rzeczywistość objawi się jednostce jako pewien porządek. Objawienie to pochodzi nie tylko ze świata fizycznego i jego odbitki w Księdze: stoi za nim wyższy, trang^dfigpW^Mjgry-tet (w cytowinym fragmencie symbolizowany prze^Ojćffi— w ten sposób olśnienie płynące z najszerzej rozumianej „lektury” zyskuje charakter sakralny.
Symbol Księgi odgrywał w naszej kulturze ogromną rolę. W poszukiwaniu korzeni tej tradycji Ernst Robert Curtius zagląda w bardzo zamierzchłą przeszłość:
Powinniśmy się tu cofnąć w czasie, poprzez, święte księgi chrystia-nizmu, islamu i judaizmu aż do starożytnego Orientu — do Bliskiego Wschodu i Egiptu. Tutaj właśnie, tysiące lat przed Chrystusem, pismo i księga miały już charakter sakralny, znajdowały się w rękach warstwy kapłańskiej i stały się środkiem przekazywania idei religijnych. Tu spotykamy „boskie”, „święte” i „kultowe” księgi. Samo pisanie odczuwano lu jako misterium, a skryba cieszył się szczególnym szacunkiem40.
Z czasów hellenistycznych pochodzi metafora życia jako, księgi i nat»rY jrlKo 7hior11 7T1!łVÓW dn ndrzyfanTa. Oopiero jednak tradycja judeo-chrześcijańska nadaje Księdze godność naj-wyższąjsla egzegezie świętych ksiąg, opiera się cała duchowość żydowska, chrześcijaństwo rozszerza samo pojęcie „księgi”. Już w średniowieczu mówi się o „księdze stworzenia” i „księdze natury”, następnie Paracelsus przeciwstawia książki pisane światu -przyrody, pojmowanemu jako księga, „którą sam Bóg obwieścił, napisał, podyktował i ułożył”41. Metafora „świata-księgi” wystę-puje u Michela Montaigne’ a, Francisa Bacona, Tóhna Owena,
40 E. R. C u r t i u s, Literatura europejska i łacińskie średniowiecze, tłum. i oprać. A. Borowski, Kraków 1997, s. 310.
41 Tamże, s. 328.
LXXXVI ŚWIATOPOGLĄD PROZY SCHULZA
Thomasa Browne’a, Francisa Quarlesa, Johna Donnę’a, także u Galileusza, Johna Miltona i wielu innych. Z drugiej strony istnieje kult świętej księgi — Biblii jako dzieła równoważącego sobą bogactwo i złożoność uniwersum. Nie dziwota, że Biblię właśnie podsuwa Ojciec Józefowi domagającemu się Księgi — ten jednak odrzuca ojcowską propozycję. Dlaczego? Bez wątpienia Pismo Święte jest tekstem realizującym ideę kosmicznego ładu. Pisze Northrop Frye:
Ci, którym uda się rzeczywiście przeczytać Biblię od początku do końca, odkryją, że przynajmniej ma ona początek i koniec oraz pewne rysy całościowej struktury. Zaczyna się tam, gdzie czas się poczyna, wraz ze stworzeniem świata; kończy się tam, gdzie czas zamiera — z nastaniem Apokalipsy, pośrodku wytycza historię ludzkości lub ten jej aspekt, którym się interesuje — pod symbolicznymi imionami Adama i Izraela42.
Dla Józefa jednakże Biblia to „skażony apokryf, tysiączna kopia, nieudolny falsyfikat”. Cóż więc jest Autentykiem? Tandetny szpargał wyciągnięty od Adeli? Widać teraz, że to, co Józef chce odnaleźć, jest pewną jakością duchową, specyficznym „momentem iluminacji”, który u zarania życia zdeterminował jego widzenie świata, a także zadecydował o jego narodzinach jako artysty.
Idea prawzoru wszelkich ksiąg pochodzi z mistyki żydowskiej. Jak mówi Shalom Lindenbaum, podług kabalistów:
Bóg, chcąc stwarzać, wpatrywał się w Torę i jej słowami, literami — przybierając formę mitotwórczą — stwarzał. Ale nie jest to Tora objawienia, spisana, lecz Tora Keduma — pierwotna, pra-Tora, duchowa, metafizyczna, transcendentalna i nieobjęta. Tradycja istnienia Tory ustnej umożliwia jakby istnienie także pra~7brv transcendentalnej — w parze z Bogiem ukrytym — której żadne oko ludzkie nie wi-
42 N. Frye, The Greal Codę. The Bibie and Literaturę, London, Melbourne and Henley 1983, p. XI.
księga LXXXVII
działo, nawet oko Mojżesza, „bo nie ujrzy mię człowiek, aby żyw został” (Ex. XXXIII, 20)43.
Ten wątek pra-księgi, księgi pierwotnej nawiązuje wyraźnie do Zohar, „Księgi Blasku”, dzieła zasadniczego dla misty-ków^abalistów. Motyw „blasku” jest zresztą niezwykle częsty u Schulza, zwłaszcza w Księdze, Genialnej epoce, Wiośnie czy Martwym sezonie. „Księgą blasku” dosłownie nazywa Józef markownik Rudolfa.
Jan Błoński Schulzowską historię Księgi radzi odczytywać w całej rozpiętości — a więc nie tylko z tytułowego opowiadania, ale z następujących po nim Genialnej epoki i Wiosny. Okazuje się wówczas, że sama ona ma „biblijną” strukturę głęboką: odkrywamy w niej analogie z księgą Genesis i innymi Księgami Mojżeszowymi, a także z historią zstępującego na Ziemię Mesjasza44. Odnalazłszy „szpargał”, Józef nie musi w'ięc już szukać dalej; chodziło bowiem o to tylko, by wzbudzić w sobie moc kreowania zdarzeń i opowieści na podobieństwo Mitu pierwotnego — tego, który zrodzi! też Biblię i wszystkie inne książki, świat i wszystkie ludzkie twory, człowieka i manekiny.
Nawiazuiac duchową łączność z mitycznym praźródłem wszelkiego ,seHSth~ł?ohatef"Sehułga~tnoże- zostać artysta i ff-Toznfem — a zatem zrealizować się jako człowiek. AletcT nawiązanie nie jest podobne do pierwotnych, czysto duchowych olśnień z czasów wczesnego dzieciństwa, kojarzy się z obudzeniem zmysłów, erotyki, niesie w sobie treści perwersyjne i dwuznaczne: mitowi Księgi patronuje z jednej strony Ojciec,
43 S. Lindenbaum, Wizja mesjanistyczna Schulza i jej podłoże mistyczne [w zbiorze:] Czytanie Schulza. Materiały międzynarodowej sesji naukowej „Bruno Schulz — w stulecie urodzin i w pięćdziesięciolecie śmierci". Instytut Filologii Polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków, 8-10 czerwca 1992, pod. red. J. Jarzębskiego, Kraków 1994, s. 43.
44 J. Błoński, Świat jako księga i komentarz [w:] Czytanie Schulza, op. cit., s. 68.