XXVIII GENEZA „CHŁOPÓW"
mont otrzymał niewątpliwie silny impuls do kontynuowania obranej drogi. Przekonywał się bowiem, że wrodzone mu uzdolnienia szły ściśle w parze ze zdobywającym sobie coraz większe uznanie w Polsce prądem umysłowym. Utwierdzał go też zapewne w tym przekonaniu odbiór pierwszych jego opowiadań i nowel. Podejmował w nich wprawdzie tematy z życia miejskiego (np. W aptece, Na bruku), ze środowiska kolejarskiego (Pracy!), aktorskiego (Franek, Adeptka), ale przecież z prawdziwie dużym zainteresowaniem spotkały się dopiero jego utwory o tematyce chłopskiej: Śmierć, Suka, Zawierucha, Tomek Baran. To prawda, że w próbkach tych widać jeszcze pewną nieporadność debiutanta, że niezbyt umiejętnie krasi on swój język literacki gwarowymi wstawkami, że ma kłopoty z koncepcją postaci. Antkowa ze Śmierci, dziedziczka z Suki czy zapijający swe nieszczęście w karczmie Szczepan z Zawieruchy posiadają jeszcze wizerunki skreślone kreskami bardzo ostrymi, niezbyt przystającymi do ówczesnej rzeczywistości, zbyt naturalistycznymi. Ale przecież już Tomek Baran przekonuje, że w jego twórcy tkwił materiał na prawdziwego barda życia wsi polskiej. Stworzony z prawdziwym rozmachem obraz życia karczmy, znakomicie podpatrzone charaktery (ambitny, pełen ludzkiej godności w nieszczęściu Tomek, mądra mądrością ludzi prostych Jagu-stynka, wiecznie pijący w karczmie sołtys Czerwiński), nade wszystko jednak wskazanie znaczenia praw, którymi rządzi się wiejska społeczność (nie spieszy ona z pomocą Tomkowi aż do czasu, gdy poprosi o nią sam, bądź w jego imieniu ksiądz!), wszystko to każe myśleć o późniejszych o blisko dziesięć lat Chłopach.
Obserwację tę w pełni potwierdza lektura powstałej w r. 1894 Pielgrzymki do Jasnej Góry, która dosyć nieoczekiwanie chyba i dla samego autora urosła do rangi dzieła literackiego, będącego zarazem dokumentem socjologicznym. Krytycy, np. Ludwik Krzywicki czy Zygmunt Wasilewski, wskazywali na umiejętność Reymonta przedstawienia procesu tworzenia się „jaźni zbioro-wąj” typu religijnego w gromadzie podążających na Jasną Górę pątników. Wszyscy piszący o tym dziele podkreślali przy tym swoistą malarskość Pielgrzymki, co także po latach odezwie się na kartach Chłopów.
W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych stworzył Reymont wielką panoramę życia polskiego, zarówno miejskiego jak i prowincjonalnego. Zaludnił karty trzech wzmiankowanych tutaj powieści setkami bohaterów: bankierami i kapitalistami, aktorami i robotnikami, studentami i literatami. Wypróbował różnorodne techniki pisarskie. Znać w tych dziełach wielki rozmach epicki, urzeka niejedna scena. Pociąga realizm jednych, a nawet swoisty naturalizm innych. Fascynuje nade wszystko wszech-obecność żywiołu sjpwa, barwy i dźwięku. Mimo to nie sposób pozbyć się przecież wrażenia, ze dzieła te powstały na jakieś zamówienie, nie zaś z „potrzeby duszy”. Oczywiście, wiadomo że w młodości fascynował Reymonta teatr, i że wyrazem tej fascynacji były próby wejścia w jego krąg jako aktora. Fascynował pisarza też rodzący się nieledwie z dnia na dzień moloch miejski — Łódź schyłku wieku XIX. Ale były to przecież fascynacje chwilowe, które zrodził raczej przypadek niż wewnętrzny przymus pisarza. Najwięcej serca wlał on zapewne w nie doceniane do niedawna Fermenty, dzieło „o wręcz niespotykanym w literaturze polskiej nasileniu prawdy i realizmu, prawdy dotkliwej i pozbawionej jakichkolwiek złudzeń”12. Ale bo też był to obraz polskiej prowincji, tej samej, z której pisarz wyszedł, której był dzieckiem. Ocierające się jakże często o świat chłopski Fermenty uznać można za zapowiedź powrotu pisarza w krąg chłopskich opłotków. Jak to często zdarza się w wypadku tego twórcy, powrót ten nastąpił nie bezpośrednio, ale po intrygującej bez wątpienia dla niego i dla jego czytelników przygodzie z łódzką „ziemią obiecaną”. Dopiero teraz, po tym niele-
12 K. Wyka, Reymontowska mapa polskiej prowincji [w:] Reymont, czyli ucieczka do życia, Warszawa 1979, s. 81.