XLIV TWÓRCZOŚĆ LIRYCZNA
Funkcję concetto spełnia też nieoczekiwana a wymyślna puenta wiersza. W literaturze renesansowej i barokowej popularny był dowcip, którego najwcześniejszym zapisem jest epigramat z Antologii greckiej, a który jest drwiną z uczonego, operującego rozległymi wiadomościami z wielu dziedzin, ale nieświadomego tego, że jego własna żona źle się prowadzi. Polską wersją tego epigramatu jest fraszka Kochanowskiego Na matematyka (I, 53). Epigramat Morsztyna Na biegłego raz jeszcze, zdawałoby się, powiela ten motyw. Ale powiela go po to, aby się przeciwstawić tradycyjnemu ujęciu. Puenta wiersza Morsztyna to odwrócenie tradycyjnego zakończenia i przez to dużo złośliwsza drwina:
Że-ć z żoną sypia Jędrzej, i dziś będzie,
I to wiesz pewnie, bo wszytko wiesz wszędzie1.
Oczywista, aby odpowiednio smakować nieoczekiwaną puentę Morsztyna, trzeba być spoufalonym, tak jak byli siedemnastowieczni czytelnicy, z tradycyjną wersją epigramatu.
Styl z prosta. Jak już o tym była mowa, twórczość poetycka Morsztyna nie zamykała się cała w konceptyzmie stempla Marina. Drugi biegun jego stylu to, na odwrót, język odznaczający się wielką naturalnością i bezpretensjonalnością, jak najbliższy kolokwialnej polszczyźnie. Takim to stylem pisane są posłania poetyckie, adresowane do przyjaciół. Oto charakterystyczny przykład, początek wiersza Do Jam Szo-mowskiego, dworzanina pokojowego Jego Królewskiej Mości (L 65):
Niesłusznie, Janie, niesłusznie to zową, Co my służymy, służbą pokojową.
Co to za pokój, co to za wczas taki,
Włóczyć się z dworem jako wilk za flaki?
(w. 1—4)
Naturalny szyk słów, ani śladu uroczystego „poetyckiego” słownictwa, charakterystyczna dla kolokwialnego języka nonszalancja w stawianiu obok siebie wyrazów o wspólnym rdzeniu („służymy, służbą”), zwrot „włóczyć się (...) jako wilk za flaki”, może i przysłowiowy (choć nie poświadczony w Nowej księdze przysłów polskich), a na pewno potoczny — wszystko to sprawia, że znaleźliśmy się tu na antypodach specyficznie poetyckiego, uwznioślonego języka. A równocześnie tekst ten jest poetycko zorganizowany, ujęty w parzyście zrymowane jedenastozgłoskowce z średniówką, bardzo tu wyraźną, po piątej zgłosce. Sztuka poety polega tu na tym, że rymy i regularne następstwo zgłosek akcentowanych (czwartej i dziesiątej każdego wersu) przychodzą tu jakby same z siebie, że na ogół nie odczuwamy wysiłku autora, aby tekstowi narzucić rygory wersyfikacyjne2.
Nie tylko listy poetyckie do przyjaciół pisane są takim bezpretensjonalnym językiem. Unikającą poetyzmów dykcję znajdziemy i w innych wierszach, w tych, w których poeta opowiada jakąś zabawną dykteryjkę, oraz w niektórych erotykach, również utrzymanych wyraźnie w żartobliwej tonacji. Poeta nie udaje w tych erotykach, że cierpi męki, „spala się” z powodu braku wzajemności bogdanki. Przeciwnie, partnerki tych erotyków to wyraźnie łatwe, tanie zdobycze. Jak to już zauważono, tego typu erotyki
Na biegłego (L 193), w. 5—6, UZ.
Na ogół, ale trafiają się i odstępstwa. W naszym wierszu znajdziemy je w wersie 21, w zwrocie „pański rozkaz tęgi”, gdzie „tęgi” to typowy dla języka poetyckiego epitet zdobniczy, i to jeszcze położony po określanym rzeczowniku, a więc będący odstępstwem od naturalnego szyku, prawdopodobnie dlatego, że przynosił poręczny rym dla słowa „włóczęgi” w następnym wersie.