XLV1
TWÓRCZOŚĆ LIRYCZNA
bliskie są swoim wystrojem stylowym popularnym „tańcom i padwanom” ", tyle tylko, że bardziej cyniczne. Oto typowa strofa tego rodzaju erotyku:
Na frymarku nie utraci,
Bo ta płeć równo płaci:
Owszem, zyszcze w tych siewkach,
Bo wyszedszy z opętania,
Może po woli w dziewkach Do serca i upodobania
Przebierać jako w śliwkach ,2.
I trafi się też, że oba bieguny stylu Morsztyna zbiegną się w jednym wierszu. Tak jest np. w Pieśni („Kasiu, czyś chora...”), adresowanej do ukochanej, Kasi. Nietrudno odtworzyć pozaliteracki kontekst, w jakim wiersz ten się narodził. Poeta bierze udział w oblężeniu Torunia, w którym pod koniec 1658 r. bronili się Szwedzi. Królowa, która ze swoimi dworkami stała w niedalekim klasztorze, pewnego dnia odwiedziła obóz. Ale Kasi (w której łatwo domyśleć się przyszłej żony poety) wśród towarzyszących Ludwice Marii dworek nie było. Wiersz daje wyraz zawodowi, spowodowanemu tą nieobecnością. Są tam i tradycyjne elementy konceptycznych komplementów madrygałowych: Kasia nie mo^a przestraszyć się jesiennych chłodów, bo „płomień” jej urody sprawia, że gdzie stąpi, robi się gorąco. I nie mogła też obawiać się postrzelenia, bo skoro jest z kamienia, nic jej kule zrobić nie mogą, a spojrzenia jej to niebezpieczna broń palna. Ale jakże prostym, bezpretensjonalnym językiem wprowadza nas Morsztyn w sytuację,
" Zob. J. Kotarska, Jedna czy dwie poetyki Jana Andrzeja Morsztyna, Zeszyty Naukowe Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Gdańskiego, Prace Historycznoliterackie, 3. 1974, s. 113—142.
12 P 19 („Niech będzie kto jak chce ranny”), w. 8—14, UZ\ m tych siewkach — w tej niestałości.
MORSZTYN 1 JEGO WZORY
XLVII
w której ma okazję popisania się takimi strzelistymi komplementami:
Kasiu, czyś chora, czy uporem,
Czy zgniewana na sołdaty Nie chciałaś choć z królowej dworem Nawiedzić oboźne chaty?
(w. 1—4)
Morsztyn i jego wzory. „Niemal wszystkie utwory Morsztyna są albo przekładami, albo też rozmaitego rodzaju przeróbkami” — pisze współczesny wydawca poety, Leszek Kukulski u. Sąd ten trzeba ograniczyć o tyle, że wiersze okolicznościowe, traktujące o wydarzeniach z polskiej rzeczywistości, czy listy poetyckie do przyjaciół na pewno nie są przekładami. Ale też tylko o tyle. Reszta to, z nielicznymi wyjątkami, adaptacje poetów łacińskich, tak klasycznych jak nowożytnych, i włoskich oraz w dużo skromniejszej już mierze francuskich.
Na ten charakter liryki Morsztyna pierwszy zwrócił uwagę w swej pionierskiej monografii Porębowicz i on też zidentyfikował sporo pierwowzorów. Listę ich znacznie rozszerzył Kukulski, który pierwszy zaczął systematycznie w tym celu czytać zaniedbywanych przez historyków literatury staropolskiej poetów neołacińskich. Zinwentaryzował je w komentarzach do swego wydania, przy czym rzeczą wymowną jest, że w czasie między oddaniem wydania do druku a ogłoszeniem tomu zdołał on odnaleźć pierwowzory jeszcze pięćdziesięciu wierszy, które powyliczał w Aneksie do tego wydania14.
Po wydaniu Utworów zebranych w r. 1971 Kukulski zainteresował się topiką Morsztyna na tle porównawczym. Poświęcił jej cztery niewielkie artykuły, jakie ogłosił na ten temat w „Przeglądzie Humanistycznym” z lat 1974—1975 i jakie,
13 Zob. J. A. Morsztyn, Utwory zebrane, op. mi s. 1024. | Ibidem, s. 1023—1046.