22 .N'*«frtiur4 - Akt I. Sctuin ft
\/ r/ccł, okoć ti^piękoiojsaę, zepsm'a przesada, fYsyjm to zdanie nawiasem, mój kochany szwagrze}
Orgon
lak. t\s jest najmędraej&ay z doktorów, a jakże!
W tobie jest cały rozum świata zgromadzony,
Sam jeden jesteś światły, sam jeden liczony.
Tyś jest Kato, wyrucania, ty sani myślisz górnie,
\ wszyscy inni ludzie sę przy tobie durnie.
Kleant
Ani ja żaden doktor nie jestem uczony,
Ni we mnie eałv rozum świata zgromadzony.
Jednak pochlebiam sobie, że potrafię zawdy Bez trudności odróżnić udanie od prawdy.
I tak samo. jak człowiek prawdziwie pobożny V\ ięcej dla mnie niż rycerz, niźli pan wielmożny,
Tak jak nie znam na świecie podnioślejszej rzeczy Od cnoty, wy ższe cele mającej na pieczy -Tak znów nic mnie nie mierzi bardziej na tej ziemi Niż fałsz, co się pozory barwi nabożnemi,
Niż owi obłudnicy, nędzne szarlatany,
Kleant -o fałszywe) pobożności
Którzy podłych gry masów dewocji udanej l żywaję bezkarnie, by cięgnęć korzyści Z tego. co ludzie w sercu swym wielbię najczyściej. To, co dla wszystkich świętym być winno i wzniosłem, Oni czy nię niegodnie towarem, rzemiosłem,
I losu pragnę zyskać korzystnę odmianę Przez obłudne wzdychania i posty udane;
Ci ludzie, mówię, którzy w tym niecnym igrzysku Dężę przez drogę niebios do własnego zysku,
Co wśród modłów o pensje umię żebrać dzielnie, Wiszęc przy dworze, sławię odludnę pustelnię -Co pod nabożnym płaszczem kryję zwykle wady,
Swę zawiść, niedowiarstwo, swoje fałsze, zdrady I gdy chcę kogoś zgubić, osłonię, gdy trzeba,
Swoję własnę nienawiść interesem nieba —
Tym groźniejsi w mściwości swej nieubłaganej,
Ze tak szacownę bronię zadaję swe rany I każda zbrodnia snadnie może ujść im płazem.
Gdy bliźnich poświęcanym morduję żelazem.
Takich w świecie szalbierzy wielu brat obaczy,
Lecz szczera bogobojność wygięcia inaczej;
Dokoła nas, mój bracie, zgodzisz się bez zwady, Prawdziwej cnoty widzim dość liczne przykłady:
Ot, spójrz nu Arystonu, patrz nu Peryandra,
Omula, Pol i< lora, Alcyda, Klitundru -Oto ludzie, co w rzeczy życie wiodę święte,
A nie fułszywej cnoty purchuwki nadęte!
Tacy w postępkach naszych nie szperaję do dna,
Ich nabożność jest ludzka, przystępna, łagodna,
Nie szukaję, naganę świat piętnujęc cały,
W poniżeniu bliźniego swojej własnej chwały,
I zostawiajęc innym maksymy przesadne,
„ Cnoty drogę wskazuję przez życie przykładne.
Lada pozorów złego nie chwytaję chciwie,
Raczej skłonni sę wszystkich oceniać życzliwie, Zdradliwej broni przeciw nikomu nie ostrzę, Dężeniem ich: prawości iść drogę najprostszę.
Do cnoty przywięzanie ich w tym się zamyka,
By grzech ścigać swym wstrętem, ale nie grzesznika,
I nie sędzę, by trzeba brać w obronę srożej Obrażone niebiosa niż sam zakon boży.
Oto sę dla mnie ludzie: oto jakim śladem Winniśmy kroczyć, idęc za owym przykładem -Twój jegomość nie z tego jest zgoła gatunku.
Nie wętpię o twym szczerym dla niego szacunku,
Lecz mniemam, iż fałszywe cię uwiodły blaski24.
Orgon
Czyś już skończył, szwagierku, powiedz z swojej łuski?
Tak.
Orgon
Więc upadam do nóg.
Nie, nie, jeszcze chwilę!
Dajmy pokój dysputom! Jeśli się nie mylę,
Wszak Walery ma z dawna twe ojcowskie sIowo?
Orgon
Tak.
Dzień ślubu obrany był wspólnę umowę.
24 przydługie, choć rozsądne wywody Klcantu nie przekonały oczywiście Organu, który okazuje się dość ograniczony i uparty, a nie znajdujęc argumentów, odchodzi.