IV Smftatttk - Akt I. SctHlH I
Danii1
Ale..,
hml iN>riH>llr
Pani
Pani Pamelle o Marlannlo
Pani Psrnslle o Elmirze
Pani Psmalle O Kleancie
Ty jesteś głuptas! Więcej ani słowu! fVxyjnuj to oświadczenie ud swej babki własnej; Jur dswmoni ojcu twemu w sposób dosyt1 jasny Tłumaczyła, ir a syna pooiechy nie zazna.
Jeśli będzie w ten sposób chował go na błazna.
Marianna
Lecą...
Pani łYnirllr
Tt. miła siostruniu, z ciebie też lalusia:
Niby trzrch sMw nie zliczy, skromniutka jak trusia, Lecz ja wiem. cicha woda jakie ma wybryki,
I nie ja się dam złapać na twe polityki.
Elmira
Jednak...
Pana Fernełłe
Ty też. synowo, bez wszelkiej obrazy Przyjm mojej co najżywszej nagany wyrazy; Przykładem dobrym świecić tyś im wszak powinna I matka ich nieboszczka1 zgoła była inna.
Jesteś płocha, rozrzutna — to wprost oczy rani Patrzeć, jak wcięż się stroisz niby wielka pani;
Jeśli dla męża tylko chce być piękna, żona,
Nie potrzebuje chodzić cała wyfioczona.
Klrawt Alei, pani...
Pani Pernełle
Dla ciebie, mój szanowny panie,
Jej przezacny braciszku, mam pełne uznanie.
Lecz w miejscu syna mego rzekłabym ci wszakże: Ruszaj sobie gdzie indziej, mój kochany szwagrze! fogłędy, jakie głosić cięgle się pan trudzi.
Nie nadaję się wszakże dla uczciwych ludzi.
■ szczerość zbył otwartę niech mi pan wybaczy, Lecz co w mowie, to w myśli - nie umiem inaczej!
Durniu
hin lurUiffi! w oczach Imboi hardziej jest szczęśliwy.
Pinii Pemclle
Pont Parnella o Tort uf Ile
Dornia o Tartu HI a
Doryna o Tort u fila
Doryna
oTirtuWIf
lio jent zacnym człowiekiem, godnym czci prawdziwej,
I trudno mi w biocie patrzeć jest spokojnie,
Ze jak ty, błazen w ciygłej z nim jest wojnie.
Damis
Jak to! Więc ja mam znosić, aby ktoś hez sromu1'
Do wszystkiego się wtrącał, rzydził się w tym domu,
I by wzbroniony bylu nam każda zabawa,
Póki ten chłystek do niej nie uświęci prawa?
Gdyby słuchuć, CO prawi Oli nam tutaj co dnia,
Co bydż człek czyni, wszędzie tkwi jakowa* zbrodnia;
Bo ten krytyk żurliwy tylko sędzi, rzydzi...
Pani Periiclle
I dobrze osydzone jest, co on osydzi;
Do nieba chce was zuwieść, odeiyga od złego,
I słusznie syn mój wszczepia wum miłość do niego,
Darnin
Nie, huhciu; nawet ojcu spruwić się nie udu,
By symputię w mych oczach znuluzłu obłuda:
Kłamać nic chcę i mówię lutuj najwyraźniej,
Ze w tym człowieku wszystko gniewu mnie i drożni,
I gdy nudto w mym sercu już zbierze odraza,
Przy pierwszej sposobności zdepeę lego płuza!
Doryna
Bo i pewnie, że trudno już ścierpieć, u zwłaszcza Patrzeć, juk ten przybłędu w domu się rozgoszczą,
Jak ten dziud, co gdy przyszedł, buty miał podarte,
A ubranie i pięciu szelygów niewarte -Dzisiaj, zapominujyc łatwo o swej nędzy,
Do roli pana domu ciśnie się czym prędzej.
Pani PerneUe
Słusznie, i znikłaby slyd niejednu myśl zdrożna,
Gdyby posłuch znalazła jego chęć pobożna.
? ba irorn (sUirop.) - ho* wstydu.
thm» m F1 Damka i Marianny, Ucn Atug# Otpm1, prawdopodobnie uiscuiw młodszy
ad aH8