288 System ideowy obozu rządzącego w oficjalnym przekazie propa^^
go. Wbrew wyrażonej w nim woli Mościcki zatrzymał prezydenturę, age neralny inspektor sięgnął po uprawnienia wykraczające poza sprawy armii ■ a więc większe od wyznaczonych mu przez protektora.
Sławek obnażył własną niemoc i ostatecznie rozczarował politycznych sojuszników, gdy 12 X 1935 r. podał do dymisji swój rząd. Prawdopodobnie wtedy generalny inspektor pozyskał kolejnych ważnych zwolenników, którzy w jego osobie ulokowali własne ambicje. Na jego stronę przeszedł m.in. potężny redaktor Miedziński, który wnosił istotny kapitał - „Gazetę Polską” oraz wyrobienie i profesjonalizm w dziedzinie propagandy. Skoro ■ Generalnego Inspektora nie udało się zmarginalizować i ograniczyć do spraw dowodzenia armią, przyszło go w końcu dopuścić do współrządzenia, poniekąd na miejsce Sławka. Od 1936 r. kariera polityczna Rydza nabierała tempa. Generalny Inspektor skutecznie wybijał się na głównego politycznego partnera prezydenta Mościckiego. Wstępem do zarysowującej się nowej relacji był układ zawarty w grudniu 1935 r. między GISZ i „Zamkiem” w sprawie odwołania rządu Kościałkowskiego zaraz po zakończeniu prac nad budżetem. Porozumienie przedłużono w maju następnego roku, kiedy prezydent i Generalny Inspektor uzgodnili wybór kolejnego premiera, Felicjana Sławoj a-Składkowskiego. W swoim pamiętniku pod datą 13 V 1936 r. ówczesny nominat opisał znamienną sytuację: „[...] wezwany zostałem [...] do generała Rydza-Śmigłego [...], który bez żadnych wstępów oświadczył mi, że Premier Kościałkowski podał się do dymisji, i że Pan Prezydent Rzeczypospolitej, w porozumieniu z generałem postanowił powierzyć mi uformowanie rządu, w charakterze premiera”27.
Wódz - polityk - czołowa osobistość w kręgu władzy, oto w państwie miejsce Rydza-Śmigłego, w które z narastającą od 1936 r. otwartością celowało jego najbliższe otoczenie. Wszczęcie przez władze państwowe właśnie w tym roku wielkiej propagandowej kampanii na rzecz przygotowań do obrony państwa wybitnie sprzyjało eksponowaniu armii i jej wodza. Zagrożenie zewnętrzne i dostosowywany do tego faktu kierunek polityki wewnętrznej i zagranicznej Polski rodziły naturalne zapotrzebo- 1 2
. wódz kontynuator
ticu Namiestnikowskiego50. Prezentowane publicznie akty czołobitno-ici byty już wtedy adekwatne do faktycznej pozycji Rydza wewnątrz obo-m wtadZy. Osobistość nie będąca wprost członkiem rządu odbierała polityczne raporty bezpośrednio od samego premiera. Informowanie generała o bieżących sprawach państwowych i pracach rządu Składkowski traktował jako najbardziej normalną stronę swego urzędowania. Odnośnie tejże praktyki notował: „Meldunki u generała Śmigłego miałem mniej więcej raz na tydzień, ale nieraz częściej, w razie pilnych spraw. Referowałem sytuację polityczną, bezpieczeństwa i ekonomiczną Państwa, dalej sprawyizb ustawodawczych, wreszcie sprawy personalnej obsady wyższych stanowisk urzędowych. Generał Śmigły wysłuchiwał zawsze cierpliwie całości mego meldunku, po czym wypowiadał swoje uwagi i znów uważnie i z dobrą wolą wysłuchiwał odpowiedzi”3 4.
Zawrotna kariera polityczna generała napawała niektóre środowiska obawami o to, iż może się ona przekształcić w jakąś formą wojskowej dyktatury. Żeligowski dopatrywał się w narzucających się zabiegach popleczników nowego szefa armii „tworzenia nowego Hitlera. Nowego Wodza. Pisał: „Chce nim być generał Śmigły. [...] Bezsprzecznie robi to w poczuciu miłości dla Polski. Nie ma może ani egoizmu, ani złej woli, ani próżności. Sądzę, że robi nawet nie sam, a tylko wykonuje pomysły innych (•••] I to najgorzej. Niech by sam pociągał tłumy, opinię społeczeństwa. [...] Może poszlibyśmy wszyscy za nim. Lecz tego nie ma. [...] Los tak zdarzył, że stał się generalnym inspektorem, przyszłym wodzem. [...] Niestety, na tym nie koniec. Robi się wodzem narodu, marszałkiem, Hitlerem, Musso-linim. To fatalny błąd i nie jest do tego uzdolniony i to dla Polski niepotrzebne”5. W przytoczonym wywodzie uwagę zwraca reakcja na chwyty
F. Sławoj-Składkowski, Nie ostatnie słowo oskarżonego. Wspomnienia i artykuły, oprać.
A. Adamczyk, Warszawa 2003, s. 166-167.
Był to kompromisowy gabinet gromadzący zarówno ludzi prezydenta, jak i Generalnego Inspektora. Pierwszą grupę reprezentowali: Eugeniusz Kwiatkowski, Juliusz Poniatowski, Wojciech Swiętosławski i Emil Kaliński; natomiast drugą: Felicjan Sławoj-Składkowski, Tadeusz Kasprzycki, Juliusz Ulrych i Witold Grabowski; niezależną pozycję zajmowali Józef Beck i Antoni Roman, ibidem, s. 119; patrz także: F. Sławoj-Składkowski, op.cit.,
s 169-170. |HjHl 1
p Sławoj-Składkowski, op.cit., s. 182.
p’ stawecki, Z notatek..., s. 390-391.