JAROSŁAW MAREK RYMKIEWICZ
JAROSŁAW MAREK RYMKIEWICZ
sze zalecenia skierowane pod adresem wyimaginowanego artysty wieku. Zalecenia dotyczące już samego kształtu wiersza czy obrazu, w dziele sztuki, mówi nam więc — wartościując teraz nie tylko rzeczywistość, ale i artifakty powołane do istnienia przez twórców — poetyka Herberta, nie ma miejsca na jakieś dziwaczne stwo-J, jakieś hybrydy (wieloryb, ssak a ryba, jest bowiem lub przy-lajmniej może być nazwany hybrydą) i nie powinny się w nim
już wprost — a także: rozwinięte i wzbogacone —c*#ci piątej. Wers 58 zwraca się do wyimaginowanego artysty wieku: śnie ulegaj*- A znaczy to oczywiście: nic ulegaj tenyiŁ^^^^^^pał-^-nie. W wersach 59-68 to, co jest — toT^u ihiniluljjyl|®>onownie wTżiele sztuki i oo natrętnie chciałoby po raz wtóry zaistnieć za sprawą artysty: natrętnie, bo wers 61 mówi o tym, co jest: «tłoczy się przed bramami obrazu# — zostaje określone bliżej i dokładniej. Ten świat, który jest realnie i który tłocząc się osacza artystę i domaga się od niego opisu lub wizerunku, to świat natury (której symbolem są drzewa z wersu 64) i świat historii (której symbolem są królowie i trębacze z wersów 66 i 67), i wreszcie świat (tu jednak dodajmy: być może, bo znaczenie tych wersów nie jest całkiem jasne) kultury lub wyobrażeń religijnych (któremu symbolem są aniołowie i sztuczne obłoki z wersów 62 i 63). O tym świecie realnie będącym — czy raczej: o tych wielu naszych światach realnie będących — Herbert mówi nam w tych wersach jeszcze coś więcej, Tłoczący się u bram dzieła sztuki świat przedmiotów, które są, jest bowiem w tej części poddany wartościowaniu. A wartościując, Herbert wyjaśnia nam powody, dla których ten świat nie powinien bram dzieła przekroczyć. Jest to więc świat zbędnego nadmiaru (symbolem tego nadmiaru — wspomnijmy tu to, co powiedzieliśmy uprzednio, odczytując ten fragment w kontekście poetyk czasu minionego — jest złoto i purpura z wersów 66 i 68), świat potworny i dziwaczny, bo pełen dziwacznych stworów (symbolem dziwaczności i potworności tego świata jest wieloryb z wersu 69), świat chaotyczny i pełen nieładu (symbolem chaotyczności tego świata są niechlujne włosy drzew z wersu 65), wreszcie: świat, który — choć istnieje przecież realnie — jest tylko nieudolną imitacją jakiegoś innego świata (obłoki z waty w wersie 63). A nade wszystko jest to świat, o którym nic — poza tym, że, jest potworny i dziwaczny, i chaotyczny —■ nie możemy orzec, świat niepewny dla nas i niejasny, bo nieartykułowany (i dlatego żądający artykulacji wyraźnej od artysty), świat, który wyraża się — wers 59 — poprzez szepty, pomruki, mlaskania (a znaczy to: nie tylko nieartykułowany, ale także groźny i obrzydliwy). Możemy z tych wartościujących istniejący realnie świat wersów Herberta odczytać dal
znaleźć jakieś — użyjmy terminu św. Augustyna — natura* errores ' ■*^J|
lub (wnioskujmy inaczej) dzieło sztuki nie może być hybrydą, tworem przesadnym w ogromności jak wieloryb, dziwacznie żlbżb- HjKiIiU nyngkJ__wewnętrznie sprzecznym, ni to ssakiem, ni to rybąrOgefi^ (^situki>^- mówi dalej ta poetyka — powinno unikać nieładu i za- * wiłośći (symbolizowanych przez niechlujne, zielone włosy drzew), awięc powinno hyć-oroate or-kiagtrsmfej?owinno też unikać nadmiaru (symbolizowanego przez wyzłacających trębaczy), a więc powinno być zdyscyplinowane i oszczędne. I wreszcie: w dziele sztulu nie ma miejsca na coś, ćo jest namiastką (symbolizowaną u Herberta przez watę obłoków), lub dzieło samo nie powinno być namiastką, a więc powinno zawierać jakąś prawdę lub być jakąś prawdą.-
Powiedzmy jeszcze, że wszystkie symbole tej części, będąc symbolami tego, co jest realnie i będąc także symbolami kształtu (możliwych kształtów) dzieła artystycznego, są jednocześnie (albo ostrożniej: są być może) aluzjami do trwałych motywów ikonograficznych malarstwa europejskiego epok minionych. Aniołowie w obłokach i królowie w purpurze, i zielone drzewa to motywy, które były obecne w tym malarstwie od czasu, kiedy zaistniało ono suwerennie, a to znaczy od czasu, kiedy gestem sieneńczyków wyzwoliło się z niewoli bizantyjskiej. Aluzję do zbędnych nowemu twórcy obiegowych motywów sztuki przedstawiającej czasu minionego możemy dostrzec nawet w owym wielorybie z wersu 69: «na-wet wieloryb prosi o portret*. Biały Wieloryb-Lewiatan, zamierzchły symbol Absolutu i Wiecznego Chaosu i Mocy Piekielnych został bowiem sponiewierany w naszym wieku przez film — sztukę naj-bezmyślniej dziś imitującą świat widzialny — i powielony na wielu taśmach stał się śpiewającym wielorybem Walta Disney’a, jednym ze smutnych symboli głupoty i upadku współczesnej nam sztuki przedstawiającej. Oto więc jeszcze jedno zalecenie skierowane pod adresem wyimaginowego artysty, jakie możemy odczytać z tej części Studium przedmiotu: artysta ten — mówi ono — nie powinien przedstawiać czy opisywać tego, co przedstawiali i opisywali artyści czasu minionego.
Wszystkie niemal zalecenia i rady poetyki Herberta, które udało się nam potąd zrekonstruować, miały — poza tymi, mniej przecież ważnymi, co dotyczyły kształtu wyimaginowanego dzieła — charakter negatywny. Mówiły, z czego artysta epoki powinien zrezygnować i czym nie powinien się zajmować. Nie mówiły natomiast, co powinien czynić i czym ma się zająć. Nie mówiły, co i z czego powinien budować. W wersach 23-29 części drugiej poematu odczytaliśmy co prawda skierowane do tego artysty zalecenia posługi-