228, Rozdział V. Godzina Polski
W tej sprawie carski sołdat jest tylko wykonawcą Transcendentnej Woli. Zgrzeszyłeś. Nie będziesz tedy mówił, lecz słuchał.
4. Bohater Polaków jako niedopoznana tajemnica
Wielki człowiek, wybrany na przyszłego zbawiciela, rozpoczyna więc próbę która ma go przygotować do niezwykłej dziejowej misji. Chwilę tę przeżyjmy w okolicznościach przypominajcych pierwszą epifanię Bohatera Polaków. Poznaliśmy go wówczas jako tajemniczą i milczącą duszę, która sama w sobie była znakiem i dawała znaki. Teraz, w ostatniej scenie III części, tej samej JCobiecie i . temu samem* Guśłarzowń tak jak niegdyś, tuż po zakończeniu obrzędu, pojawi się on w swym ostatnim przeistoczeniu, jako osoba z krwi i kości, upiątana w dramat historyczny, jako Konrad, przy tym samym wiejskim cmentarzu.
Łatwo zauważyć, że scena pojawienia się ducha Bohatera Polaków w części II i ostatnią odsłona części HI tn sytuację zrymowane. W tym samym miejscu, po tym samym obrzędzie, te same trzy osoby spotykają się po trzech latach, aby zamknąć swoje sprawy. Scena dziewiąta ma jednak charakter paradoksalny. W jakiś sposób przekształca Dziady w formę organiczna, w struktttmskońezeaa i zamkniętą, ale po to tylko. ^^ ja TłatychmiastTitwgfź^) przywracając wszystkwTcżęściom walor tajemniczych fragmentów, zawieszając wszystkie nasze ustalenia, które powstały w czasie dotychczasowej lektury. W końcu dzieje Bohatera Polaków na dobrą sprawę dopiero teraz nabierają impetu. Tak naprawdę jego historia dopiero się zaczyna. Nadal tedy nie wiemy, ku czemu zdąża opowieść. Nadal sens wszystkich wydarzeń jest dla nas niejasny. Poznaliśmy tylko fragmenty, jedną wielką i kilka drobnych tajemnic i znaleźliśmy się w samym środku historii; jej nurt ciągnie nas w nieznane, w świat, ku nowym wydarzeniom, które zagarną protagonistę, jeszcze zupełnie nieświadomego swojej misji. Konrad ciągle się staje i nie wiadomo, kim się stanie.
O innych sprawach mamy jednak możność wypowiedzieć się z większą pewnością. A więc Kobieta, która nadal go szuka wśród dusz czyśćcowych, dozna znów sromotnejTclęski. Kiedy prótagoniści tej sceny zobaczą go nareszcie wśród żywych, zgodnie z nowym tytułem, jaki Bohater Polaków uzyskał po procesie i skazaniu, ujrzą Zesłańca! Natomiast podobnie jak w części II nie usłyszą od niego ani jednego słowa. Jak przed trzema laty, pozostanie on dla nich znakiem do odczytania.
W
4. Bohater Polaków jako niedopoznana tajemnica
Nie wiemy i nie dowiemy się nigdy, dlaczego ta Kobieta uporczywie poszukuje ukochanego, którego jak domyślamy się z obszernych wynurzeń Upora, kiedyś sama przecież porzuciła. Może tęskni? Może ma wyrzuty sumienia? Może sama nie wie, dlaczego chce go koniecznie zobaczyć? Nie widzę więc powodu, aby wnikać w postępowanie niewiasty, która nie chce się z mego wytłumaczyć. W każdym razie ma go za zmarłego i nadal zdąża na spotkanie z jego duszą.
Udaje się więc ponownie na Dziady, ponieważ tylko ten obrzęd umożliwia żywym rozmowę z umarłymi. Na czas obrzędu, jak wiemy, dwie rozdzielone sfery bytu, „świat niewidzialny, niematerialny”, gdzie, jak sądzi, przebywa dusza jej ukochanego, i „świat ludzkich myśli i działań”, gdzie ona sama ciągle ma szczęście bytować, jak w czasach prapierwotnych tworzą ponownie Wielką Całość. To znaczy, że Dziady odbywają się na przecięciu dwóch form bytu: stałej i wpewnym sensie nieruchomej wieczności poza czasem i doczesności, płynącej w nurcie czasu historycznego, który miał swój początek i będzie miał swói koniec. Ta Kobieta nawet w melancholii rozumuje bardzo trzeźwo, toteż z uporem udaje się co roku na Dziady, na skrzyżowanie wieczności i historii.
Tym razem Guślarz i Kobieta nie wejdą do kaplicy. Pozostaną na cmentarzu. Czary odprawi jakiś inny mistagog, zapewne nieco sprawniejszy, nasz znajomy zaczął już bowiem tracić pamięć. Plącze się w relacji przebiegu obrzędu. Twierdzi, że pierwsza klątwa, nie wiadomo dlaczego na kądziel i na wianek jednocześnie, zwołuje „duchy powietrzne”, to znaczy pośrednie. Druga, na ogień, gromadzi, co prawda, duchy ciężkie, ale trzeciej w ogóle nie zauważa. Ani kolejność, ani liczba zaklęć nie odpowiadają temu, co wiemy o Driadach z 11 części, a przecież obrzęd jest strukturą stałą i nie wolno w nim zmieniać nawet porządku słów. Wszakże mówić nasz mistagog potrafi nadal jak nikt inny. Jego poezja nabrała jeszcze większego blasku. Jest wręcz oszałamiająca. Ponieważ Kobieta nie ma możności zobaczenia tego, co naprawdę dzieje się na cmentarzu, Guślarz zmuszony jest opowiedzieć jej wszystkie, zarówno wgrana^ jak i ohydne?-^ydnnmia. I w obu wypadkach robi to wspaniałe, rozporządza bowiem słowami jak udzielny książę swoją drużyną.
Tym razem deklarację składa tylko jeden duch ciężki^ widmo dopiero co zmarłego Doktora. Zaciekawia nas swoją mówąprzede wszystkim dlatego, że jego myśl zajęta jest jedynie ideą zemsty na człowieku, którego ma za sprawcę swego nieszczęścia. Czerep wypełniają mu rozżarzone dukaty,