2»
Rozdział V. Godzina Polski
Z reki przelewa do ręki, Jak gdyby z sita do sita, Wrzące srebro...
(W, 257)
Byho więc donosiciel opłacany. Jego wypowiedź potwierdza prawdę, że zemsta oznacza jedynie zupełne zwycięstwo zła. Nie obchodzi go zbawienie. Nie rozumie sensu swej nadprzyrodzonej kary. Myśli jedynie o zemście na Nowosil-cowie, ktprego sataniczną naturę zdołał już pojąć do głębi. Ta wściekłość ujęta w lytm kd@pix>młt^ej)sląlecznie.pi^4^^ty Konrad^.
...ba, kruszec przelewać ja muszę,
Aż kiedyś ten dzieci pożerca Wyzionie łakomą, bezdenną swą duszę,
Ten kruszec mu wieję do serca.
A potem przez oczy, przez uszy wyleję /
1 znowu tym wieję korytem. . ś jr < j
1 będę tym trupem obracać jak sitem, l___/
Naleję, wyleję, przeskję!
(III, 257)
Z kolei kara, na którą skazany zoffżf Bajko^rzypomina o tym, że największą zgrozą dla duszy zmarłego iestirwraienie tet w truniei Jomaee&łwieka”.1 Ponieważ był to lubieżnik, diabeł w postaci dziewicy wabi go między mogiły, skąd wyskakują czarne psiska, które rozszarpują tego trupa na kawałki po to, aby wszystkie te części zebrały się następnie w całość i dusza znów znalazła się w gnijącej materii.
I znowu trup wstaje cały.
Znowu wabi ulubiona,
Znowu pada w jej ramiona,
Znowu go porwały czarty,
I znowu w sztuki rozdarty...
(111, 259)
Wieczność tej duszy to beznadziejny ruch od uwięzienia do wyzwolenia i od wyzwolenia do uwięzienia w trupie. Nie ma dlań powrotu ani do żywej „formy człowieka”, ani też nie może on wyzbyć się resztek plugawej materialności.
4. Bohater Maków jako niedopozaana tajemnica yu
w absurdzie! Kiedy zapiał trzeci kur i gromada wyszła z kaplicy, aby posłuchać śpiewu o „dziejach ojców”, kiedy jasnym się stało, że duch Bohatera Polaków i tym razem nie przybył na Dziady, Guślatz próbuję, zakląć w specjalnym „tajemnym rymie”. Kobieta wymawia jego imię, ale oczywiście duch się nie pojawia, ponieważ, jak wiadomo/jgj tactone^odgiudza-gę od swojej młodości “nowym imienieih.
'Twłaśnie w tym momencie” Bohater Polaków jawi się nareszcie oczom Kobiety i Guśłarza jakp żywy człowiek r wleczony wraz z gromadą zesłańców f iWilna w głąb imperium. Zamiast sagi o „dziejach ojców”zobacząomjeraz ' daeiace sic dzieje. Nie byłby sobą, gdyby nawet w tym położeniu nie wyróżniał" . się czymś szczególnym. Toteż ma czarny strój i niezwykłe oko. Protagoniści ^ tej sceny widzą go tylko przez chwilę. Jakakolwiek rozmowa jest wykluczona, chociaż Bohater Polaków jest już w całym tego słowa znaczeniu sobą i jego duch, zgodnie z terminologią Guśłarza, ma do dyspozycji usta. A więc ponownie go nie usłyszą. Warto tedy zastanowić się, co znaczy, że za każdym razem skazani są jedynie na oglądanie jego widoku.
7najgy to, że Bohater Bolaków nie pojawia sję im jakn fenomen słysratny lecfjako fenomen widzialny. Nie atakuje ich zmysłów słowem, lecz swoją zewnętrznoscią. Nie zawłaszcza ich umysłów. Nie wciąga ich w krąg swego ja”; ponieważ nie kontaktuje się z nimi za pomocą słowa, dzięki któremu - jak pisze Hannah Arendt — „niewidzialne może pojawić się w świetie zjawisk”.2 Za każdym razem, kiedy się im objawia, czy to z „wyższej” konieczności, jak w części II, czy ze względu na okoliczności, jak teraz w ostatniej scenie części III, nie przekształca ich w rozmówców. Zostawia ich zawsze w pozycji obserwatorów.
Najwyraźniej tjroni im dostępu do du§źy, ale przecież w jakiś sposób ją pokazuje. Wiemy już, że wzrok, który ogarnia znak, dostarcza umysłowi jedynie materiału do przemyślenia. Ich wiedza o Konradzie nie pochodzi więc z jego słów, lecz rodzi się w ich słowach, podczas refleksji nad tym, co zobaczyli, kiedy im mignął w kibitce, „wśród gęstych kłębów zamieci”. Wszystko, co o nim wiedzą, kiedy już zniknął z ich oczu na zawsze, powstało dopiero po odczytaniu znaków. Konrad powiadamiał ich o sobie, ale dzięki znakom, będąc obecny, był jednocześnie nieobecny, albowiem — jak wiemy - znak „odracza” obecność przedmiotu.
W części II Kobieta i Guślarz widzieli jedynie znaki i symbole duszy. W scenie dziewiątej części III zobaczyli jedynie znaki i symbole osoby. Podobnie jak