Rozdział V. Godzina Polski
234
mówił bardzo dużo, ale była to pożegnalna mowa jego młodzieńczej duszy, która umarła na naszych oczach. Kiedy podczas Małej Improwizacji jego koledzy mieli rzadką sposobność słuchać jego słów, wydartych przez fantazmatyczne uniesienie, wzięte zresztą przez nich za nadprzyrodzone widzenie, mogli jedynie zapoznać się z symboliczną opowieścią o kruku i orle. Jedynie pieśń zemsty współbrzmiała z ich odczuciami. W czasie Wielkiej Improwizacji z „głębi duszy” mówił jedynie do siebie i do Boga, nie słyszany przez nikogo.
Osoby występujące w III części Dziadów wiedzą o nim tyle co nic. Nawet Ksiądz Piotr. Znaki wizualne „odraczają” jego obecność, a mowa symboliczna uniemożliwia poznanie jego istotnie istniejącego ,ja”. Wszyscy odczuwają, że siły wyższe przeznaczyły go do wielkich spraw, ale nikt nie wie, kim jest w istocie. Stał się Bohaterem Polaków dzięki założonemu, chyba z niebios, niedopoz-naniu. Jestniezwykły, ponieważ nie może być rozszyfrowany. Jego kult narodził się ze wspaniałego przywiązania „bezrozumnej narodowości polskiej” do czaru poezji. Żył więc i żyje nadal na koszt wyobraźni symbolicznej własnego narodu. Nieznany i tajemniczy. Człowiek-sugestia. Antykartezjaóski do szpiku swych słów. Nieukształtowany. Staje się, więc jest. I
ROZDZIAŁ VI
Figurą wy gnania polskiej młodzieży do Rosji jest w Dziadach deportacja starożytnych Żydów do Babilonu. Aby zrozumieć sens wydarzenia, które było kolejną próbą „bezrozumnej narodowości polskiej”, zajmiemy się teraz wielkim przełomem w dziejach stosunków między Izraelem a Bogiem.
Wygnanie do Babilonu uzmysłowiło Żydom zupełną nieprzystawałność dwóch porządków: dziejowego z jednej strony i nadprzyrodzonego z drugiej. i,Dopiero na wygnaniu — czytamy u Paula Ricoeura - Izrael zrozumiał, jak słabym i godnym pogardy jest ludem podług kanonu politycznego i dziejowego sukcesu, jak równocześnie wielkim i błogosławionym dzięki Prawu.”1 Lekcja ta miała więc również swój optymistyczny aspekt. Wybrany lud nie zostanie zdruzgotany katastrofą, dopóki nie utraci poczucia swego zakorzenienia w wieczności, dopóki nie zerwie umowy wiążącej go z Jahwe. Zatrata czeka go w momencie, kiedy zredukuje byt własnej wspólnoty do porządku politycznego i historycznego. W „sferze ludzkich myśli i działań” wygnanie wygląda bowiem na poniżenie i klęskę. Natomiast z punktu widzenia porządku ^niewidzialnego, niematerialnego”, jest doświadczeniem, z którego narodzi się nowa forma współegzystencji wspólnoty z Bóstwem.
Dotychczas były to przede wszystkim formy kontaktu zbiorowego, zogniskowane w kulcie ofiarnym w jerozolimskiej Świątyni. „Dopiero wygnanie - pisze Simone Weil — burząc potęgę narodu, pozwoliło mu [Izraelowi] odnaleźć Boga, Boga samotnej duszy, Ojca, który mieszka w skrytości.”2 Sprawa ta nie da się jednak ograniczyć do procesu przeobrażania się Jahwe 2 Boga zbiorowości w Boga osobistego jednostki. Wygnanie stało się nade