36
ona samą antytezą personalizmu i jego największym przeciwnikiem.
Niekiedy dla odróżnienia osoby i jednostki przeciwstawia się je sobie. Ryzykuje się w ten sposób oderwanie . osoby od jej konkretnych powiązań. Odruch cofania się w głąb siebie, konstytuujący „jednostkę”, przyczynia się do « ustalenia naszego kształtu. Tymczasem rozwój osoby odby-j wa się jedynie poprzez stałe oczyszczanie się z tkwiącego w niej indywiduum. Rozwój nie następuje poprzez kierowanie uwagi na siebie, a przeciwnie — poprzez „czynienie się dyspozycyjnym” (G. Marcel), dzięki czemu stajemy się bardziej przejrzyści dla siebie i dla kogoś drugiego. Dzieje się tak, jak gdybyśmy tylko wtedy, gdy nie „zajmujemy się sobą” i przestajemy być „pełni siebie samych”, stawali się zdolni do otwarcia na drugiego człowieka, osiągali łaskę.
Komunikacja — fakt podstawowy. i-jm dzimy więc, że pierwszą troską indywidualizmu jest ze-środkowanie jednostki na sobie samej, pierwszą troską / ypgrcnnąfizmu dą[ze»»je do odwrócenia jej od sic—\
bie, ustawienia w otwartych perspektywach osoby.
Perspektywy te ukazują się bardzo wcześnie. Pierwszym odruchem ukazywanym przez stworzenie ludzkie we wczesnym dzieciństwie jest odruch ku drugiemu człowiekowi: dziecko między szóstym a dwunastym miesiącem, wychodząc z życia wegetatywnego, odkrywa siebie w drugim człowieku, uczy się zachowania pod wpływem oczu drugiego człowieka. Pierwsza fala wyrozuinowanego egocentryzmu przyjdzie dopiero później, około trzeciego roku życia. Kiedy myślimy o sobie, narzuca nam się obraz sylwetki. Ustawiamy się wtedy wobec osoby jak wobec obiektu. Ale moje ciało jest także oknem na świat i zapomnieniem o mnie samym. Poprzez doświadczenie wewnętrzne 1 osoba ukazuje się nam także jako obecność skierowana ku światu i innym osobom, wmieszana w świat i między inne osoby, bez kresu, w perspektywie powszechności. Inne osoby nie ograniczają jej, one pozwalają jej
być i wzrastać. Osoba istnieje tylko zwracając się ku drugiemu człowiekowi, tylko poprzez drugiego człowieka może siebie poznać, tylko w drugim człowieku może siebie odnaleźć. Pierwotnym doświadczeniem osoby jest doświadczenie drugiej osoby. „Ty”, a z nim „my” poprzedza „ja” lub co najmniej temu „ja” towarzyszy. Wyłączność panuje jedynie w naturze materialnej (i jesteśmy jej częściowo podporządkowani), ponieważ jedna przestrzeń nie może być dwukrotnie zajęta. Osoba jednak poprzez ten sam ruch, który jej każe istnieć, zwraca się jia zewnątrz. Jest ona więc z natury koinunikowalna, jedyna pośród innych bytów. Trzeba wychodzić od tego podstawowego faktu. Jak filozof zamykający się w swojej myśli nie dociera nigdy do bytu, tak człowiek, który od początku zamyka się w swoim „ja”, nie znajduje nigdy dojścia do drugiego człowieka. Z chwilą kiedy łączność ■wzajemna słabnie albo kiedy się zrywa, zatracam się^dogłębnic sam: wszystkie szaleństwa polegają na klęsce stosunków z drugim człowiekiem — aller staje się alienus, z kolei ja sam staję się dla siebie obcy, wyalienowany. Można by niemal powiedzieć, że istnieję jedynie w takim stopniu, w jakim istnieję dla kogoś drugiego, f względniej być — znaczy kochać.
Prawdy te do tego stopnia stanowią rdzeń personalizmu, że nazywanie cywilizacji, do której on zmierza „personalistyczną i wspólnotową”,2 jest pleonazmem. Wobec utrzymującego się indywidualizmu i idealizmu terminy te mówią, że podmiot nic odżywia się poprzez trawienie samego siebie, że posiadamy tylko to, co dajemy, lub to, czernu się oddajemy, że nikt sam sobie nie może zapewnić zbawienia ani w sensie społecznym, ani duchowym.
Pierwszym aktem osoby jest wieę, dążenie wraz z in-' nymi do społeczności osób, której struktury, zwyczaje, uczucia i wresztne instytucje wyznacza sama natura osób: społeczności, której zarysy zaczynamy dopiero przewidywać i szkicować.
"Wyrasta ona z serii oryginalnych aktów, które w pozostałym wszechświecie nie mają swego odpowiednika:
Por. Maurice Nćdoncelle: La riciprocitć des conscionces (Aubier); Dubcr:
Je et tu (Aubier); Mudinicr: Consciencc et amour (Prcsscs Univcrsitaircs). Niemcy mówią: mój byt jest „współbytem” (Mitsein) albo „bytem ku” (Zusein). Por. łacińskie adsurn, by powiedzieć (komuś drugiemu): ,,oto ja” (dla ciebie, dla twojej dyspozycji).
Formuła użyta w ,,E»pritłł (zima 32—33) w numerach specjalnych: Rćvolu-
tion personnalii-te, Revolution communautaire i u Mouniera w Rfpolution per-sonnaliste ct communautaire (Aubier, 1934), wielokrotnie oil tego czasu wznawianej.