42
czeóstw młodych. Krytyka gigantyzmu społecznego przeciwstawia tu zbawczy niepokój szaleństwu logiki i potęgi, które ujmują ludzi w kategoriach mas, aby widzieć w nich raczej materię lub narzędzie i łatwiej zaprzeczyć ich charakterowi osobowemu. Jeżeli jednak krytyka ta nas zobowiązuje do właściwego ukształtowania stosunków społecznych, do zachowania pojęcia skali albo optimum w materii ludzkiej zbiorowości, to w żaden sposób nie narzuca nam raz na zawrsze jednolitego wrzorca społeczeństw' ludzkich. Skala tego, co ludzkie, różni się zależnie od rozpatrywanych stosunków między ludźmi: będzie się ona przedstawiać oczywiście inaczej, jeżeli weźmiemy pod uwagę dwie skrajności: związek przyjaźni i współczesną spółkę akcyjną.
W istocie rzeczy ten duchowy antykolektywizm maskuje tęsknotę za nieosiągalnym społeczeństwem osób czystych. W rzeczywistości komunikacja bywa zazwyczaj rozluźniona, mistyczna^ płaszczyzna zespolenia wolności ustępuje miejsca kooperacji różnych działalności i organizowaniu struktur. Struktura społeczna zuboża oczywiście stosunki osobowe, nie może bowiem zapewnić ciągłości inaczej niż poprzez powtarzanie. Rodzina anielska byłaby zapewne nieustającym źródłem aktów miłości, anielską gospodarką, krążeniem ofiarności. Rodzina rzeczywista jest również przymusem psychologicznym i prawnym, jest gospodarką ludzką, siecią przepisów' i konieczności. Ten częścioyyy-apersonalizm struktur jest pewnym zagrożeniem. Ale nie jest jedynie'~T«rgrffŻeniem. JeśT~orrd4*--pędu ku zjednoczeniu z innymi tym, czym dla personalizacji jest nasze ciało: koniecznym oporem i oparciem. Odrzucanie go z powodu jego ambiwalencji oznaczałoby chęć uchylenia się od tego, ; co narzuca ludzka kondycja: marzenia anarchizujące, jakkolwiek wzruszające byłyby niekiedy, oscylują między niemocą, katastrofizmem i naiwnym konformizmem.
Personalizm wzbrania się więc przed przypisywaniem ujemnego znaku społecznemu istnieniu czy strukturom kolektywmym. Rozróżnia on natomiast hierarchię zbioro-woŚCi, zależnie "od ich miększego lub mniejszego potencjału wspólnotowego, a więc większego czy mniejszego stopnia personalizacji.
Najniższym poziomem, iła którym może znajdować się świat ludzi, jest świat nazwany przez Heideggera^ ,3ś w- i at e m trybu bezosoboweg o”, świat, ilo którego póz walamy się wtłoczyć, kiedy nie chcemy być istotami myślącymi i odpowiedzialnymi: świat uśpionego sumienia, instynktów pozbawionych oblicza, płycizny, próżnych stosunków towarzyskich, codziennego gadulstwa, społecznego i politycznego konformizmu, moralnej przeciętności, tłumu, anonimowej masy, nieodpowiedzialnego przed nikim aparatu. Ponury, zmartwiały świat, w którym każda osoba uchyla się od tego, by być osobą, stając się kimkolwiek, byle kim, przedmiotem wymiany. Świat tego, co bezosobowe, nie tworzy ani n a s, ani całości. Nie jest on ..wiązany z taką lub inną formą społeczną, jest występującym w różnych formach sposobem istnienia. Zaczynem życia osobowego jest uświadomienie sobie anonimowości f ego życia i bunt przeciw upadkowi, jaki ono reprezentuje.
Znajdujące się nieco wyżej społeczności ży-c i o w e, bardziej zindywidualizowane niż poprzednie, są mimo wszystko także związane z funkcjami; funkcje te porządkują, ale nie jednoczą^ do głębi. Rodzina uznająca jedynie związki krwi łatwro staje się kłębowiskiem żmij. Wspólnota potrzeb lub interesów' pod powierzchowną zgodnością kryje ziarno konfliktów, poniewraż, wrbrew tentu, co sądzą liberalni moraliści, praktyka wrskazuje, że stowarzyszenie nigdy nie odbiera interesowności swojemu egocentrycznemu dążeniu. Co więcej, społeczności życiowe, w których poczucie osoby jest niedostatecznie wyrobione, zmierzają ku hypnozie, zawiści i wojnie; wewnętrzna hierarchia funkcji, jeśli ma rolę najważniejszą, najczęściej wyraża się w zależności pan — niewolnik (klasy, kasty itd.) i sama zawiera ziarno wojen wewnętrznych. Społeczności życiowe dążą do stworzenia całości, w której zagubione jest pojęcie, my. Otwierają się one na osobę jedynie wtedy, kiedy poddane są wyższemu porządkowi.
W XVIII wieku sądzono, że jedyną formą przeciwdziałania namiętnościom społeczeństw irracjonalnych jest jBpoleczność rac jonal n a, oparta na zgodności umysłów w bezosobowej myśli i zgodności postępowania w formalnym porządku prawnym. Wierzono więc w osiągnięcie powszechnego pokoju poprzez obowiązkowe nauczanie, organizację przemysłową czy panowanie prawa. Doświadczenie musiało pokazać, że wiedza nie porusza serc, że formalne prawo może kryć nieład buntu, żc orga-