projekt działań wychowawczych, które przy założonym poziomie kosztów i z ustalonym prawdopodobieństwem spełniałyby określone nadzieje żywione bądź przez samego uczonego, bądź przez grupę społeczną, dla której pracuje,3i (Konarzewski, s. 6).
aGdy obejmiemy spojrzeniem różne epoki dziejowe i różne społeczności, otrzymamy przestrzennie zróżnicowany i historycznie zmienny zbiór faktycznie stosowanych praktyk wychowawczych. Te praktyki właśnie jako zaistniałe fakty — stają ńę przedmiotem badań licznych dyscyplin naukowych. Bada je historia starając ńę uchwycić ich przemiany w czańe3 bada socjologia ukazując ich związek ze strukturami społecznymi wspólnot3 które je stosowały3 politologia chce wyjaśnić stosowanie praktyk i instytucji wychowawczych różnicami we wzorcach dystrybucji przywilejów i władzy w społeczeństwie3 psychologia zaś wyjaśnia przebieg i rezultaty tych praktyk przez odwołanie ńę do konstrukcji psychicznej osób biorących w niej udział33 (Konarzewski, s. 5—6).
Autor cytowanej pracy — jak zresztą większość pedagogów, zgodnie zresztą z tradycją pedagogiki — opowiada się za pedagogiką projektującą działania edukacyjne.
Za tak definiowaną pedagogiką opowiadają się również profesjonaliści od edukacji (nauczyciele i wychowawcy), decydenci oświatowi i szeroko rozumiane społeczeństwo czyli „człowiek z ulicy” 2. Można zatem mówić o utrwalonych historycznie oczekiwaniach i roszczeniach względem pedagogiki. Można stwierdzić, iż powszechne jest oczekiwanie, iż pedagogika i pedagodzy dokonają opisu i promowania takich praktyk edukacyjnych, aby dzięki celowo, świadomie i profesjonalnie podejmowanym działaniom, które nazywa się pedagogicznymi, wy-
2 Ze względu na uczulenia istniejące w posługiwaniu się wieloma terminami dziedzictwo nowomowy), czuję się zobowiązana do zaznaczenia, że zastosowanie lazwy człowieka z ulicy nie ma charakteru wartościującego. Jest to kategoria )pisowa, a odnosi się ona do osób, które nie posiadają formalnego wykształcenia pedagogicznego i nie są zobowiązani do posługiwania się językiem tej dyscypliny laukowej.
30 TERESA HEJNICKA-BEZWIŃSKA
chowawczymi, edukacyjnymi, kształcącymi — zachodziły w człowieku poddawanemu tym zabiegom zmiany korzystne w zakresie wiedzy, umiejętności, stosowanych form zachowań, postawach, nastawieniach, orientacjach, wartościowaniach, itd. Bardziej zredukowane oczekiwania ograniczają się do tego, aby pedagodzy-uczeni stworzyli algorytmy mające taką oto konstrukcję:
„Jeżeli chcesz osiągnąć to i to, w warunkach takich i takich, to powinieneś podjąć działania takie i takie”.
Interpretując ten stan, można stwierdzić, że płaszczyzną, na której spotyka się oferta pedagogiki ze społecznymi oczekiwaniami jest płaszczyzna wiedzy technologicznej. To bezpośrednie spotkanie oferuje jednak tylko pedagogika projektująca działania edukacyjne, definiująca swój przedmiot jako poszukiwanie najbardziej skutecznych sposobów kształtowania człowieka określonej jakości.
Z uwagi na to, iż w dalszej części niniejszej pracy zamierzam poddać krytyce pedagogikę, której przedmiot został zredukowany do tworzenia wiedzy technologicznej, poszukując jednocześnie w ramach pedagogiki właściwego miejsca i statusu dla tej wiedzy, to wcześniej trzeba — posługując się dekonstrukcją — zdemistyfikować źródła szczególnej atrakcyjności tej pedagogiki. Realizacji tego zadania podejmuję się w następnym rozdziale.