zb n ciasny. W tym miejscu trzeba jednak przypomnieć, że w roku 1951 — w oparciu o ustawę o szkołach wyższych, która zgodnie z deklaracją przyjętą na I Kongresie Nauki Polskiej* miała służyć takiemu zorganizowaniu pracy naukowo--dydaktycznej, aby wykorzystane być mogły doświadczenia radzieckie w tym względzie — zlikwidowano podział szkół na szkoły akademickie i szkoły nieakademickie, nadając wszystkim szkołom podległym Ministerstwu Szkolnictwa Wyższego jednakowy status — szkół wyższych. Można zatem mniemać, że dyskusja o uniwersytetach w warunkach polskich faktycznie jest dyskusją nad tym, jak przywrócić niekwestionowany status akademicki szkołom (być może już tylko uniwersytetom), które w swoim czasie poddano procesowi uniformizacji, podporządkowanej bardzo czytelnemu interesowi ideologicznemu.
O wadze i randze problemów pojawiających się w dyskusjach
0 uniwersytetach świadczy WIELKA KARTA UNIWERSYTETÓW EUROPEJSKICH przygotowana na spotkaniu rei .torów z okazji 900-setnej rocznicy powstania najstarszego uniwersytetu w Bolonii (1988). W tym dokumencie uznaje się ró vnież praktycyzm jako najważniejsze źródło zagrożenia dla p< dstawowych wartości, wśród których lokuje się uniwersytet (Brzeziński, 1994, s. 45).
Pojawia się w tym miejscu pytanie o to, jaką interpretację
1 wartościowanie można nadać faktowi, że w ciągu ostatnich lat ro ;nie liczba studentów w Polsce. Szczególny jednak wzrost (w cii gu ostatnich lat prawie czterokrotny) obserwuje się na studiach płatnych, które zgodnie z obowiązującą ustawą nie mogą być studiami normalnymi tzn. dziennymi. Przyrost liczby studiujących na studiach płatnych nie dotyczy w jednakowym stopniu wszystkich kierunków studiów. Największy wkład w powiększenie liczby studentów poprzez gwałtowne zwiększenie limitów przyjęć mają trzy kierunki: prawo, ekonomia i pedagogika. Łączy te kierunki to, że w minionej epoce były one najbardziej zindoktrynowane, bowiem trudno uwierzyć, aby:
— w czasach bezprawia — nie zbrukało się i pozostało
W TERESA HEJNICKA-BEZWIŃSKA nietknięte studiowanie prawa oraz interpretacja prawa to bezprawie sankcjonująca?
— w czasach gospodarki centralistycznie sterowanej opartej na ekonomii politycznej — nie zbrukalo się i pozostało nietknięte studiowanie ekonomii i mimo ograniczeń natury politycznej i administracyjnej rozwijała się swobodna myśl ekonomiczna, a prac z zakresu ekonomii politycznej nie było wcale?
— w czasach indoktrynacji, której podstawowym narzędziem były środki masowego przekazu i system oświatowy — nie zbrukało się i pozostało nietknięte studiowanie pedagogiki wraz z określonym pojmowaniem jej naukowości i racjonalności?
Zadane pytania z konieczności muszą na razie (jak długo?) pozostać pytaniami retorycznymi, ale w tym kontekście wagi nabiera postulat, że:
„To co zdarzyło się w Europie Środkowo-Wschodniej, nadal wymaga namysłu3 i to namysłu bardziej dogłębnego niż dotychczasowy. Nie tylko dlatego3 że musimy uporać się ze skutkami3 jakie poprzedni system pozostawił po sobie3 lecz także dlatego3 że aby właściwie pojąć proces, jaki zaszedł w Europie Wschodniej i określić3 jakie perspektywy się przed nią otwierają, co się właściwie skończyło, czym był tamten ład — lub raczej nieład — społeczny i tamta ideologia” (Krasnodębski, 1991, s. 147).
Myśl zawarta w tym cytacie powinna być ostrzeżeniem przed pokusą odrzucenia „pedagogiki socjalistycznej” bez głębszej refleksji nad tym, czym ona w istocie była, z czego wynikała jej atrakcyjność (a atrakcyjną była niewątpliwie i chyba taką pozostała, chociaż ludzie się do tego nie przyznają — pytani wprost), jakie są jej konsekwencje ujawniające się w świadomości społecznej, obowiązującej doktrynie edukacyjnej, w kształceniu pedagogów, w oczekiwaniach i roszczeniach kierowanych względem pedagogiki i pedagogów. Wydaje się, że owo dziedzictwo jest do dzisiaj bardzo słabo rozpoznane, a bez jego rozpoznania chyba
EDUKACJA - KSZTAŁCENIE - PEDAGOGIKA 99