Pamiętnik drugi
Pamiętnik drugi
est
A wiedząc ja doskonale o zamiarze niektórych, co chcieli l-la aresztować, rozkazałem więcej tysiącu obywatelom obstb,' Zamek, aby nasz król był bezpieczny od napaści łotrów, kt(.'C dybali na jego śmierć, bojąc .się, by nie miał jakiego przypa^ abyśmy siebie i naszych czynności niczym nie splamili, co^’ nas w Europie wstydzić mogło. Ale inde koniec na tym ni' ^ przypadku. Ale zaraz następuje tu dla mnie drugi, a ten
taiki:
A gdy ja wyszedłem ze Zaniku, aż spotykam przeciw Sk. idącą hordę, na której czele był Konopka157, sekretarz Kołł^e ja, i drugi Dembowski158, którzy, zastąpiwszy mnie drogę, ^ raz mówili do mnie te słowa: ,,Szanowny obywatelu Janie ^ liński! oto my idziemy przeciwko tobie, chcąc się zemście^ dzisiejszy mam zniszczony zamiar, boś ty nam bronił wziąć la, a gdyś nam jeden nasz zamiar zniszczył, więc cię prosię o drugi, a gdy nam odmówisz drugi, tak zaraz w tym mon^ cle od nas zginiesz. Spojrzyj tylko, a obacz, co to jest nia zg^ twoją, bo jeżeliś uszedł jednego niebezpieczeństwa, to zape>^ z drugiego nam nie wyjdziesz, jeżeli nam odmówisz. W-sz^ ci jest dobrze wiadomo, że jest bardzo wiele osób areszto, nych, a żadnego nam końca z nimi nie robicie, a wszakżeśmy^ na to wybrali, abyś ty całą Radę zmuszał do wydania dla > żdego sprawiedliwości, której się my doczekać nie może;^ Oto żądamy tego po tobie, aby zdrajcy Ojczyzny śmiercią^ dnia karanymi byli, a niewinni aby uzyskali dla siebie woln,^ więc zaraz nam odpowiedz, bo zginiesz.”
Ja, widząc drugich podobnych szaleńców naprzeciw s^. wystawionych, rzekłem do mich te słowa: ,,Szanowni obywały Żądanie wasze pierwsze nie zdało mnie się być dobrym, to, co teraz żądacie, całkiem przychylam się do niego, i dop^ wam broni z ramion waszych spuścić nie każę, dopóki zdr^^ ojczyzny wisieć nie będą. Lecz darujcie mi, iże to dziś nie ^ stąpi. Sędziowie kryminalni jeszcze nie są obrani, a bez dekr^* wieszać nie byłoby to ładnie, ale jutro deklaruję wam
bez wyroku sądowego
cztery, które są warte kary śmierci, i którą na dniu jutrzejszym oglądać będziecie, i daję wam na to rękę moją.”
W tym krzyknęli wszyscy: ,,Wiwat! miech żyje Kiliński!’3 a oddawszy sobie ucałowanie zgody i jedności, zaraz udałerr się do Rady na Ratusz i zdałem raport o zabezpieczeniu króls naszego i o przypadku moim ostatnim, czego to lud żąda pc mnie i czego się dalej spodziewać potrzeba. Ale Rada nie bardzc to ona uważać chciała, co ma nastąpić, bo gdym im spomniar o sądzie kryminalnym, tego ani słuchać nie chcieli, a ja nie mówiwszy nic więcej do nich, poszedłem do mojej Komisji Dyplomatycznej, po Igelstromie pozostałej, a przejrzawszy tso-bie tych, którzy byli wonniejszymi śmierci. Właśnie też wtenczas znaleźliśmy biskupa Kossakowskiego list z planem na Wielke Sobotę dla nas sporządzonym i hetmana Ożarowskiego autentyczny ordynarns, który był wydany do wojska naszego, aby si^ łączyli z Moskalami i aby Kościuszkę bili; także znaleźliśmy dokumenta na Ankwicza i Zabiełłę, a przeczytawszy to dobrze3 wziąłem ich do siebie, abym już miał pogotowiu na dziera 9 maja. A że już był wieczór i Rada się po sesji rozjechała do domów swoich, ja kazałem wezwać cieśli do siebie i rozkazałem* im, aby obrobili drzewa na cztery szubienice i żeby dali na_ poprzecznej belce napis wielkimi literami: „Tu jest kara dla zdrajców ojczyzny.” A gdy już były gotowe, ja poszedłem zaraz w Rynek i pokazałem, gdzie one stać mają, jedna naprzeciw bramy ratuszowej, a dwie w rogach Ratusza, czwartą także kazałem postawić na Krakowskim Przedmieściu, naprzeciw samych drzwi kościoła Bernardyńskiego a to dlatego żeby była dystynkcja dla duchownej osoby. A tak to zaraz kazałem stanąć warcie, aby się nikt nie ważył ich wywracać ani podcinać.
Prezydent, dowiedziawszy się, zaraz sam przyjechał i chciał tego, aby mogły być wywrócone, ale mu odpowiedzialno, że kto się dotknie szubienicy lub też każe ją zrucać, to sam na niej wisieć będzie. Prezydent przyjechał do mnie i prosił, abym ja perswadował ludowi, ale ja tego uczynić nie mogłem, gdyż przedtem powiedziałem wszystkim obywatelom, aby dotąd z ra-
103