Pamiętnik drugi
„Boże potężny, o, jakże miło mi pójść na tę haniebną śmierć, gdy moja miła ojczyzna powstaje”, i w tym zaraz dalej %e schodów postępował. A ja słysząc te jego słowa, tak mnie mocno zobowiązały, że mnie całkiem kupił dla siebie, i zaraz mówiłem do obywateli te słowa, że Ankwiczowi dam pardon. Lecz obywatele poczęli mi perswadować, abym tego nie czynił,, że jest lud mocno rozfukany i może mnie skrzywdzić. Ale ja bynajmniej na to inie nie zważałem i chciałem to użyć tych słów z Pisma świętego: „Nad jednym sąd, nad drugim sprawi edh-wość, a nad trzecim miłosierdzie.” I chciałem go zaraz obrsć sędzią kryminalnym, a to dlatego, iż on najlepiej sanał tych ptaków, którzy kraj podpisywali.
Ale gdy on już stanął pod szubienicą, tak najpierwej przeczytał napis na szubienicy, i to na wszystek głos, że ta kara dla zdrajców ojczyzny. A potem dobył z kieszeni swej tabakierkę i trzasnął w nią ręką, a otworzywszy ją zażył tabaki i zaraz wyciągnąwszy rękę do mistrza dał mu tę złotą tabakierę mówiąc do .niego: „Oto ja daję ci moją tabakierę na pamiątkę;, żeś marszałka koronnego miał w rękach swoich.” A mistn, odebrawszy od niego ten prezent, mówił do niego: „Czas jes:, rozbieraj się, marszałku.” W tym on, zrzuciwszy frak z siebie, rzucił go na ziemię, a w tym ten spodnie czarne podciągnął do góry, a kaftan karmazynowy atłasowy pociągnął na doi. A w tym mistrz zapiął go w szelki i ręce mu w tył związai, a ja w tym momencie chciałem krzyknąć dla niego pardon! Lecz w tym momencie stojący rzeźniki przy mnie zatkali rri tak mocno usta, żem aż zemdlał i upadłem na ziemię.
Wtenczas mistrz Ankwicza zawiesił, i inie wiem, co się dział) wtenczas, gdy go ciągnął w górę, bom omdlał, a gdy mnie otrzeźwiono, to już Ankwicz cały sczerniał. A ja go serdecznie płakałem i bardzo długo od płaczu nie mogłem się uspokoić, gdyż to duch mój przenikał, iż dawszy mu pardon i dać mi było dostateczną pensją, uręczam, iżby był sędzią najlepszym, gdyż niedostatek wiele człowieka poczciwego do złego pobudzi: może. Ten człowiek nie miał lat więcej nad czterdzieści, był 01 bardzo piękny i rozum doskonały posiadał, którego gdyby byt
użył na dobrą isławę swoją, to nie byłoby mu równego w Polszczę. Ale już się to stało. A teraz pójdźmy do trzeciego przypadku śmierci.
Trzeci wyrok sądu kryminalnego, dla marszałka litewskiego Zabiełły /
Gdy się skończyła druga egzekucja, zaraz nastąpiła po niej trzecia. Sąd rozkazał postawić przed stołem marszałka litewskiego Zabiełłę, który był zapytany, kto on jest i skąd on jest, jak mu imię i jak się nazywa. A gdy on odpowiedział sądowi, tak zaraz był pytany o to, czyli on był na sejmie w Grodnie i czyli on pozwolił na podpis rozbioru kraju i na złożenie korony polskiej i czyli on. rozmyślnie sam podpisał, i czyli on wiedział, jaką to konsekwencją ciągnie za sobą, i że to jest wieczny upadek Królestwa Polskiego.
W tym marszałek sądowi odpowiada: „Primo, byłem na sejmie w Grodnie i tam wraz z drugimi ściągnąłem swą rękę na rozbiór kraju. Secundo,' na złożenie korony polskiej musiałem pozwolić, kiedy i sam król, co ją nosił, na złożenie jej pozwolił. Tertio, wiedziałem i zrozumiałem o upadku, czyli o konsekwencji, jaka idzie za podpisem naszym, ale skoro tylko panowie polscy ją podpisali, więc i my Litwa na to pozwolić musiała.” Pytanie: Czyli on brał od imperatorowej pieniądze, odpowiedział to, że nie brał, tylko wziął w prezencie tabakierę złotą, kameryzowaną brylantami, i pierścień także dosyć kosztowny. Pytanie: „Jakże to waćpan pieniędzy nie brałeś, a tu się pokazuje, żeś brał;, i kilka tysięcy dukatów, a nawet i jeszcze dotąd bierzesz. I czyliż to nie jest ręka twoja na tym kwicie podpisana u Igelstróma?” Odpowiedź Zabiełły: „To prawda, że kwity są podpisane ręką moją, ale pieniądze żona moja odbierała, a nie ja!” Pytanie sądu: „I czyliż to żona nie jest to samo co i waćpan? A to waćpan żonę swoją pociągasz do odpowiedzi, która się nigdzie na kwicie nie podpisała? Więc widziemy to, że waćpan kłamiesz. I czyli uznajesz się być winien kary śmierci?” Powiedział to, że uznaje, ale jeżeli wszyscy jednakowo ka-
8 — Kiliński, Pamiętniki 113