Pamiętnik drugi
zadusił, więc mu się wargi wywróciły i zęby w wargach wprawione miał. A wtenczas na sobie munduru nie miał, tylko szlafrok, kamizelkę i spodnie dosyć ordynarne, pończochy i żółte pantofle na nogach swoich.
Przy tak wielkim i okropnym widoku syn jego, jenerał101, patrzał na śmierć ojca swego, a gdy mu mówiono, aby on nie patrzał się, odpowiedział na to, że to mu wcale nic nie szkodzi. „Ojciec mój przestał być ojcem moim, gdy był złym synem dla ojczyzny naszej”, a obróciwszy konia, sam odjechał, a ojciec na szubienicy się został.
Wyrok śmierci sądu kryminalnego dla Ankwicza marszałka
Po takowej egzekucji smutnej zaraz nastąpiła druga taka. Sąd rozkazał przyprowadzić przed siebie marszałka Ankwicza, a skoro go stawili, tak zaraz go sąd począł pytać o imię jego i nazwisko jego i skąd on był rodem, a gdy on sam odpowiedział, tak zaraz pisarz zapisał. Pytał go się sąd o to, czyli był na sejmie grodzieńskim. Ankwicz odpowiedział to, że był. Pytanie: Czyli tam podpisał na rozbiór kraju? Odpowiedział to, że podpisał. Pytanie: Czyli wziął pieniądze za podpis takowy? Odpowiedział to, że wziął. Pytanie: Czyli jeszcze bierze? Odpowiedź, iż bierce. Pytanie: Dlaczegoby przyszedł do takiej podłości? Odpowiedział: Dlatego, iż jego majątek nie był dla niego dostateczny, podług rangi jego. Pytanie: Czyli dobrowolnie pozwolił na abdykowanle korony polskiej? Odpowiedź: „Pozwolili drudzy, pozwoliłem i ja.” Pytanie: „Czyli się sądzisz być winnym kary śmierci?” Odpowiedział: „To prawda jest, żem jest wart kary śmierci, bo kto tylko podpisał rozbiór kraju, już jest wart śmierci, ależ wiele to nas do podpisania należało! Oto powiem prawdę, że cała pierwsza klasa szlachty, wszyscy podpisali. I czyliż wszyscy karze śmierci podpadać będą, a któż się z nas żywy zostanie? A wszakże i król sam to podpisał, a choć tym bardziej podpisać się nie powinien, ale my wszyscy jedno robili i do jednego złegośmy należeli, i któż nas sądzić będzie? chyba tylko cłiłop
lub też mieszczanin. Myśmy teraz podpisali rozbiór kraju, a dawniej podpisali nasi i wasi ojcowie, a gdyśmy wszyscy grzeszyli, to też wszyscy wisieć powinniśmy. Ale tam gdzie wszyscy grzeszą, tam grzechu nie masz, a zatem i ja wisieć nie powinienem. A potem potrzeba wiedzieć i to, że ja nie jestem pierwszą osobą, od której się początek zaczął podpisów, więc też od tych początek wieszania rozpocząć się powinien. Sądzie prześwietny, ja, jeżeli popełniłem grzech zły, ale też mam za sobą i dobre zasługi, bo gdy byłem obrany od króla posłem do Danii, więc za moje pieniądze przysłałem Rzeczypospolitej broni najpiękniejszej, piętnaście tysięcy karabinów, za którem ja ani grosza nie dostałem, także przez cały przeciąg mojego urzędowania musiałem za swoje pieniądze żyć, więc daleko więcej majątku swego utraciłem, aniżeli uzyskałem!’'
Sąd mu to odpowiada, że za dobre jego się sprawowanie miał prawo dopomnieć się od króla, a za złe sprawowanie potrzeba tu odpowiedzieć. Król każdy, będąc obranym od narodu, przysięga na utrzymanie całkowicie granic swoich, a my znowu przysięgamy nawzajem królowi, iż mu wierni i rozkazom jego posłuszni będziemy, a naród żadnych organizacji nie dał ani królowi, ani też urzędnikom jego, aby lud przedawać mieli, a wszakże teraz żaden z tych przędąjących ludzi nie wziął się do oręża, chcąc go odbić od takowej waszej sprzedaży. „Ale tylko za was niewinnie krew i życie tracą. I cóż waćpan powiesz, czyś wart kary śmierci lub nie?” Ankwicz odpowiedział: „Wart jestem (kary śmierci, jeżeli drugim przebaczać nie będziecie!” Sąd uderzył w stół, a w tym dekret przeczytano na cały głos, któren dobrowolnie na się podpisał i uznał go być sprawiedliwym, jeżeli każdy za podpis tą śmiercią ginąć będzie.
Sąd wezwawszy mistrza i oddał go pod jego dyspozycją, a mistrz, odebrawszy pana marszałka w ręce swoje, powiedział mu te słowa: „Lepiej ja będę waćpana pilnował, aniżeli waćpan pilnowałeś granic swoich.” A w tym wziąwszy Ankwicza prowadził go z ludźmi swoimi.
Ankwicz wyszedłszy z izby sądowej i stanął nad schodem pierwszym, i mówił te słowa, rozszerzywszy obydwie ręce:
lii