132
RECENZJE, OMÓWIENIA. NOTY
szawskiego”. Ponieważ znałem K. Pol-lacka jako „wszędobylskiego” reportera, który wiernie opisywał to, co sam widział. skłonny jestem dać wiarę raczej opisom K. Pollacka, a zwłaszcza dlatego, że kol. Dunin nie twierdzi, iż był świadkiem opisywanych przez siebie wydarzeń.
Jeśli chodzi o język „Wspomnień”, jest on na ogół raczej dość suchy i — powiedziałbym — zbyt sprawozdawczy; najwidoczniej zaciążyła nad nim koncepcja książki i jej układ (str. 35). Poza nielicznymi wyjątkami mało w nich wiadomości podanych w sposób ciekawy, barwny i żywy — jak to spotykamy np. w książce K. Pollacka. Ale Pollack był rasowym reporterem, jednym z najlepszych w tamtych czasach reprezentantów tego gatunku dziennikarskiego.
Ponadto rażą często spotykane u S. Dunina nieporadności językowe w rodzaju np.: „Korzystając z pobytu w restauracji Andzi Czulińskiej zaznaczyć muszę, że urodziwa właścicielka restauracji...” (str. 85); „...zaangażowali naczelnego redaktora w osobie Witolda Giełżyńskie-go...” (str. 92); „Słowo w dziesięcioleciu redakcji Sienkiewicza pod względem ideologicznym nie odbiegało fakturą od pism warszawskich” (str. 93); „...ze
względu na osobę Sienkiewicza, którego twórczość literacka dotychczas nie doczekała się osądu w aspekcie jego dziennikarstwa” (str. 93); „Ja z mojej strony poradziłem Glodowskiemu...” (str. 150); „Autobiografizm. który stał się wytyczną w tych moich »wspomnieniach«, zmusza mnie...” (str. 233) — i szereg innych.
*
Za najbardziej interesujące uważam te strony książki, na których S. Dunin opisuje z autopsji różne fakty, charakteryzujące swych kolegów redakcyjnych lub przytacza zasłyszane od kolegów dziennikarzy anegdoty, względnie fakty, które się dziś mogą wydawać anegdotami.
Dowiadujemy się np., że hr. Kotze-bue. generał-gubemator warszawski w latach osiemdziesiątych ub. stulecia, był od założenia Kuriera Porannego jego prenumeratorem i zasilał go wiadomościami; że Feliks Fryzo, założyciel i do swej śmierci (w 1907 r.) naczelny redaktor Kuriera Porannego, cieszył się szczc-gólnymi względami nie tylko generał-gubernatora. lecz również i wieloletniego oberpolicmajstra warszawskiego gen. Klejgelsa, który nawet po przejściu na stanowisko „gradonaczalnika” (naczelnika miasta) Petersburga „nie przestawał nadsyłać Kurierowi swych prac i wydawnictw” (str. 199). Jak widać bliskie były stosunki Fryzego z najwyższymi urzędnikami carskimi w Warszawie.
Najbardziej gładko czyta się w książce charakterystyki dziś prawie nieznanych lub zapomnianych, a wybitnych dziennikarzy starego pokolenia, jak Adam Breza, Kazimierz Ehrenberg, Kazimierz Laskowski. Erazm Piltz, Władysław Rabski i in.
Nie zamykając oczu na błędy i niedociągnięcia autora, chcę jednocześnie stwierdzić, że jego „Wspomnienia” spełniają pożyteczną rolę, jako jeden z przyczynków do historii dziewiętnastowiecznej prasy polskiej, oświetlających niektóre bądź wcale, bądź mało znane szczegóły tej historii.
Chciałbym także wyrazić nadzieję, że następny, oczekiwany przez historyków prasy oraz dziennikarzy tom zawierać będzie wspomnienia o wielu ciekawych faktach i wydarzeniach z dziejów prasy i dziennikarstwa polskiego, których S. Dunin był świadkiem lub brał w nich bezpośredni udział. Zapełni to istniejącą dotychczas lukę w literaturze pamiętnikarskiej na ten temat, bowiem ani K. Pollack. ani W. Giełżyński („Prasa warszawska 1661—1914”) nie wyszli w swych pracach poza rok 1914.
Stanisław Garztecki
Julian Sta w i ń s k i: MARK
TWAIN. Wyd. Wiedza Powszechna, seria „Proiile”, Warszawa 1963. s. 336 ilustracje na wklejkach.
Monografia życia i twórczości jednego z najpoczytniejszych pisarzy amerykańskich (Twain: właściwe nazwisko Samuel Clemens, 1835—1910). Mark Twain swą karierę pisarską zaczął od dziennikarstwa, a raczej, cofając się w jego czasy chłopięce — od roznoszenia gazetki w miejscowości Hannibal (Missouri), gdzie mieszkał z rodzicami i gdzie następnie pracował w drukarni tygodnika Missouri Courier. Tam. w tej gazetce o nakładzie 350 egzemplarzy poznał też dziennikarskie rzemiosło, tam zaczął redagować pierwsze notatki informacyjne.