Fizyka jądrowa w ośrodku warszawskim (rozmowa ze Zdzisławem Wilhelmim)
cja. Wydaje mi się, że dokonane przez prof. Niewodniczańskiego, który był bardzo zręcznym „strategiem”, wyprowadzenie z IB.T kierowanej przez niego placówki i jej usamodzielnienie się było bardzo mądrym posunięciem, gdyż zapewniło krakowskiej fizyce jądrowej warunki dalszego rozwoju lepsze od tych, jakie były udziałem fizyków warszawskich pozostających w niezdarnie administrowanym kolosie Instytucie Badań Jądrowych.
Po śmierci prof. Niewodniczańskiego, która nastąpiła w roku 1968, trudy kierowania sprawami krakowskiego ośrodka fizyki jądrowej przejęli jego uczniowie: Kazimierz Grotowski, Andrzej Hrynkiewicz, Jerzy Janik, Lucjan Jarczyk, Adam Strzałkowski i in., a potem dołączyli do nich Eugeniusz Bożek, Rafał Broda, Andrzej Budzanowski, Marian Gąsior, Bogusław Ka-mys, Reinhard Kulessa, Stanisław Ogaza, Jan Styczeń, Władysław Waluś i in. Wymieniłem tu jedynie eksperymentalnych fizyków jądrowych niskiej energii.
Także i Lublin miał swego nestora fizyki jądrowej.
•
Był nim niezaprzeczalnie prof. Włodzimierz Zuk. Zaczynając od zera, stworzył on w Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej ośrodek wyspecjalizowany w spektrometrii mas i elektromagnetycznej separacji izotopów. W tym dziele pomagali wydajnie jego najbliżsi współpracownicy: Bogdan Adamczyk, Tomasz Gowo-rek, Dariusz Mączka, Stanisław Hałas i inni; ośrodek lubelski rozwinął także badania w dziedzinie spektroskopii jądrowej (Mieczysław Subotowicz, Mieczysław Budzyński) i teoretycznej fizyki jądrowej (Stanisław Szpikowski, Krzysztof Pomorski, Bożena Nerlo-Pomor-ska i in.). Po śmierci prof. Zuka, który zmarł w 1983 r., dyrektorem Instytutu Fizyki UMCS był, jak pamiętam, prof. Adamczyk, a po nim prof. Budzyński.
Badania w fizyce jądra atomowego były podjęte również w ośrodkach łódzkim i katowickim, ale rozwój ich byl trudniejszy. W Uniwersytecie Łódzkim prof. Marian Przytuła związał silnie profil naukowy swego zespołu z dubieńskim Laboratorium Fizyki Neutronowej, kładąc główny akcent na spektroskopię neutronową. Wielką przeszkodą na drodze pomyślnego postępu tych badań był brak w Łodzi potrzebnej bazy aparaturowej, a wieloletnie wysiłki prof. Przytuły i jego współpracowników zmierzające do uruchomienia generatora neutronów z wykorzystaniem niegdyś dokonanego dla innych celów (przez nieżyjącego już prof. Aleksandra Zawadzkiego) zakupu aparatury wysokonapięciowej nie przynosiły pożądanego efektu.
Podobne, jak się wydaje, są przyczyny utrudniające rozwój badań jądrowych w Katowicach. Badania te, zapoczątkowane tu przez prof. Strzałkowskiego i jego kolegów w latach 60. (tj. wtedy, gdy przyszły Uniwersytet Śląski był filią UJ), miały charakter wyraźnie satelicki w stosunku do programów ośrodka krakowskiego, opartych na wykorzystaniu tamtejszego cyklotronu U-120; przyczyniły się jednak do powstania zalążka „jądrowej” kadry naukowej w Katowicach. Już od lat kilkunastu Zakład Fizyki Jądrowej uniwersyteckiego Instytutu Fizyki jest energicznie prowadzony przez prof. Wiktora Zippera, który, rozwijając badania w dziedzinie reakcji ciężkojonowych i zastosowań metod jądrowych w fizyce ciała stałego, nadal kładzie główny akcent na współpracę z silniejszymi ośrodkami jądrowymi zarówno krajowymi, jak i zagranicznymi.
AS Jacy ludzie zrobili na Panu szczególne wrażenie, od których nauczył się Pan czegoś szczególnie ważnego czy też którzy wpłynęli jakoś na Pana losy?
ZW Do ludzi, którzy wywarli na mnie jako na fizyka, na człowieka nauki szczególnie silny wpływ zaliczyłbym prof. Stefana Pieńkowskiego i prof. Andrzeja Sołtana. Prof. Pieńkowski dał mi przykład tego, jak można indywidualny wysiłek wielu ludzi kierować do wspólnego nurtu i wytrwale utrzymywać przez długie lata wartkość tego nurtu, aż do osiągnięcia celu przez siebie wytkniętego. Natomiast prof. Sołtan zapalił mnie swoim entuzjazmem do fizyki jądrowej jako najpiękniejszej z nauk i porwał swoją śmiałością podejmowania inicjatyw technicznych. Więcej na ten temat napisałem w artykule [11].
AS W okresie swej działalności w PTF, jako prezes, bardzo wiele uwagi poświęcał Pan Postępom Fizyki. Jak patrzył Pan wtedy i dziś na rolę i znaczenie tego pisma dla fizyki w Polsce?
ZW Fizyka od wielu już dziesięcioleci rozwija się w tak olbrzymim tempie, że jest ogromnie trudno, pracując w jakimś określonym jej dziale, utrzymać kontakt z jej innymi działami, orientować się dobrze w tym, jakie są tam nowe osiągnięcia. Postępy Fizyki spełniają, obok innych ważnych funkcji, właśnie funkcję informatora o tym, co się dzieje w innych działach, „u kolegów”. Ten sam typ artykułów drukowanych w PF może służyć także wielkim rzeszom nauczycieli szkół średnich jako materiał pomocniczy w ich pracy dydaktycznej. Poza tym ważna jest także rola tego czasopisma jako kroniki wydarzeń zachodzących w środowisku fizycznym zarówno w Polsce, jak i na świecie, a także jako trybuny dyskusji fizyków o ich problemach życiowych i zawodowych. Dostrzegam jeszcze wiele innych ról do odegrania przez Postępy, a wszystkie one sprawiają, że czasopismo to jest ogromnie potrzebne fizykom polskim i bardzo ważna jest praca redaktorów tego pisma. Jestem pewien, że wszyscy czytelnicy Postępów są, podobnie jak ja, pełni uznania dla pracy tycłi redaktorów - świetnych naukowców, a zarazem społeczników, niezwykłych ludzi, którzy oddają nam swój bezcenny czas i energię. Szczególnie wielka była i nadal jest rola Pana, który pełnił funkcję naczelnego redaktora Postępów przez 25 lat, od roku 1977 aż do roku 2003, a obecnie jest redaktorem honorowym tego czasopisma.
AS - Bardzo dziękuję, Panie Profesorze; widzę jednak, że to nie ja powinienem był zadać to pytanie, choć podobnie jak Pan mam wielkie uznanie dla pracy, dorobku i zaangażowania poprzednich redakcji, a także swoich obecnych kolegów redakcyjnych.
223