Fizyka jądrowa w ośrodku warszawskim (rozmowa ze Zdzisławem Wilhelmim)
ślą o ustawieniu go na wiązce tandemu w Bukareszcie (a główną rolę grał przy tym dr Marian Jaskóła). Niestety, trzęsienie ziemi w Rumunii poważnie uszkodziło nieuruchomiony jeszcze akcelerator i spektrometr nasz zamiast do Bukaresztu pojechał do... Świerka, gdzie został zainstalowany przy akceleratorze liniowym protonów.
Pięciolecie „Lecha”; na pierwszym planie Wilhelm Billig (z lewej) i Z. Wilhelmi, w głębi z lewej strony Marian Danysz, obok dyr. Karliner
Wielkie znaczenie dla postępu badań prowadzonych w ośrodku warszawskim miały podjęte przez nas prace nad produkcją detektorów półprzewodnikowych. Potrzeba wszczęcia takich prac wynikła można powiedzieć z biedy, ponieważ były one niezbędne, a ich import znajdował się poza możliwościami finansowymi naszych laboratoriów. Prace były wykonywane w „Katedro-Zakładzie” (tak nazywaliśmy pozostające w symbiozie Katedrę i Zakład) gdzieś ok. 19GG r. Utwo-rzyliśmy wtedy na Hożej specjalną pracownię, w której została opracowana metoda wytwarzania detektorów krzemowych z barierą powierzchniową, a również detektorów dryfowych. W pracach tych duże zasługi położyli T. Czyżewski, A. Kamiński, A. Marcinkowski, A. Modelska i in.
Wielkiego wysiłku wymagała również budowa liniowego akceleratora protonów' na energię 10 MeV. Wykonywał tę pracę najpierw' w ramach mojego Zakładu inż. T. Domański z grupą kolegów z Zakładu III: Stanisławem Kulińskim, Eugeniuszem Pławskim, Józefem Surą, Marianem Pachanem, Czesławem Wey-chertem i in. Z czasem grupa ta wyodrębniła się, tworząc pod kierunkiem naszych pracowników, najpierw T Domańskiego, a następnie Tomasza Niewodniczańskiego (syna prof. Henryka Niewodniczańskiego), tzw. Samodzielne Laboratorium Akceleratora
Protonów. Akcelerator został uruchomiony dopiero w roku 1969. Otrzymał on nazwę „Andrzej” na cześć Andrzeja Soł tana. Laboratorium awansowało wtedy do rangi Zakładu (Zakład Fizyki i Techniki Akceleratorowej), który zaczął rozwijać szeroki program związany z konstrukcją medycznych akceleratorów liniowych i cyklicznych. Grono pracowników' tego Zakładu odegrało również istotną rolę w budowie izochronicz-nego cyklotronu ciężkich jonów, jaki został uruchomiony w' Uniwersytecie Warszawskim w 1993 r., po latach dramatycznej walki z trudnościami organizacyjnymi, finansowymi i technicznymi.
SCh Wielką wagę przywiązywał Pan do kształcenia studentów' i now'ej kadry (prace dyplomowe, doktorskie, habilitacyjne.. ). Proszę nam o tym opowiedzieć.
Z W Kiedy wr roku 1960 obejmowałem nowo
utworzoną Katedrę Fizyki Jądra Atomowego w' Uniwersytecie Warszawskim, a kierowałem już Zakładem IA w IBJ, przejmowałem faktycznie odpowiedzialność za całą eksperymentalną fizykę jądra atomowego w Warszawie. Zdawałem sobie sprawę z tego, jak ciężkie jest to brzemię, zwłaszcza że w tej dziedzinie nie było w Warszawie żadnego poza mną samodzielnego pracownika naukowego, ba, żadnego innego doktora fizyki jądrowej. Za najpilniejsze i najważniejsze swoje zadanie musiałem uznać wykształcenie kadry naukowej. W obu moich zakładach było ok. 50 tzw. młodszych pracowników naukowych, a każdy z nich miał prawo oczekiwać pomocy przy zdobywaniu stopni naukowych i dochodzeniu do naukowej samodzielności
Zaprzysiężenie doktorów na Uniwersytecie Warszawskim (1967 r.); siedzą od lewej: Piotr Decowski, Jerzy Wołowski, NN, Sławomir Chojnacki, NN, stoją: Mirosław Da-kowski (składający ślubowanie), pedel NN, Z Wilhelmi (odbierający ślubowanie promotor)
Wydawało się konieczne zapewmić możliwie najsprawniejszą organizację pracy. Utworzyłem w tym celu kilka pracowni naukowych i z każdą z nicli odbywałem zebrania (wf zasadzie cotygodniowe). Starałem się, by każdy z członków' danej pracowni miał okre-
216