156 Badania geograficzne nad Polską północno-zachodnią.
skie“ schodzić się z mojemi równinami płaskiemi. W połowie tylko tak jest. Ani bowiem równina Szamotulska, ani Sredzka (w połowie), ani Kaliska i Grabowska nie mogą uchodzić za równiny płaskie. Niedokładnie umiejscowił autor równinę Poznańską.
Na powierzchniach urozmaiconych nierównościami, rozróżnił autor zasadniczo trzy klasy nierówności a to: 4) tereny faliste bez wzgórz zindywidualizowanych, o małej wysokości względnej, 5) obszary pagórkowate, reprezentowane przez bezładne wzgórza i zagłębienia bezodpływowe i 6) wzgórza i „bezmiar zagłębień bezodpływowych", wchodzących w skład t. zw. topo-grafji pojeziernej.
Przedewszystkiem wypadało wyjaśnić pojęcie „wzgórza" i „pagórka" i uznać je albo za identyczne, albo za różne. Domyślam się, że autor identyfikuje wzgórze z pagórkiem, gdyż w obszarach pagórkowatych mówi o wzgórzach. Skoro tak, to jego tereny faliste, 9) „składające się z wzgórz (kwestja, czy wzgórza są zindywidualizowane, czy nie, nie odgrywa poważniejszej roli), są także „obszarami pagórkowatemi", czyli typ 4 równa się typowi 5. Wprawdzie autor przyjmuje dla terenu falistego (B) nachylenie od 0*7° do 2*7°, a dla krainy pagórkowatej (c) nachylenie od 6’5° do 11°, ale nachylenia te odnoszą się tylko do typowych przykładów. Średnie nachylenie tych krain jest, jak wykazaliśmy, znacznie mniejsze. Ze autor nie umiał znaleźć wyjścia, świadczy o tern fakt, iż jego tereny faliste schodzą się zarówno z mojemi równinami lekkofalistemi, jak i krajami pagórkowatemi pochodzenia lodowcowego. Brak pomiarów sprawił, że „terenem falistym" na mapie Zaborskiego są tak uchodzące za moreny czołowe pagórki między Jarocinem a Pleszewem, jak pokaźne pagórki koło Świebodzina lub łagodne drumliny Kórnickie, jak znowu całkiem nieznaczne wyniesienia równiny Ro-gozieńskiej, Rogowskiej czy Inowrocławskiej.
To, co autor nazwał „obszarem pagórkowatym", jest w zasadzie przeniesieniem znanych z literatury i z map (np. PIG-u) zasięgów moren czołowych i ozów na mapę. Tern samem wkraczamy tu mimowoli na teren klasyfikacji genetycznej. Naturalnie, autor nie objaśnił, czem się różnią „pagórki" obszaru pagórkowatego od wzniesień terenu falistego. Domyślaćby się można, że wysokością względną. Ale przecież wiadomo, że wiele pagórków morenowo-czołowych oraz wszystkie ozy nie przekraczają 30 m wysokości względnej. Nie wszędzie na mapie Z. ów przebieg pagórków jest poprawny, np. na północny wschód od Wrześni. Gdzieindziej zaś zupełny brak pagórków i to niebylejakich np. Trzebnickich. W poważny kłopot wprawił ^HFiąs autor swoją „topografją jezierną", w której skład wchodzą akurat te same elementy, co i w skład „obszaru pagórkowatego". Są to stromościenne wzgórza i bezmiar „zagłębień bezodpływowych". Otóż naprzód nie może być mowy o „bezmiarze zagłębień" bezodpływowych. Ściśle biorąc, zagłębień bezodpływowych na niżu jest bardzo niewiele. Prawie wszystkie miseczki