100
Zdobyć historię.
za mało, nie dość precyzyjnie. Dlatego Parnicki rezygnuje z przedstawienia fabuły, z wyprzedzającego chwytu, zostawiając to czytelnikowi, jego ponawianym, błędnym odczytaniom, gdzie błąd jest wpisany w lekturę, ponieważ chroni przed najbardziej fałszywym, czyli skończonym przedstawieniem. W zamian pozostawia pączkujący dyskurs, zdarzenia dokonujące się w działaniach słownych, których odniesienie przesunęło się już dalej, odepchnięte kolejnym chybionym ujęciem. Nieciągła i niepełna skończoność tekstu utworu domaga się rekonstrukcji, odzyskania pełnego przedstawienia.
Ten ruch nie ma końca. Niemożność rozpoznania sensu działań postaci w logicznym biegu zdarzeń powoduje niecierpliwe próby wnoszenia sensu w świat, przede wszystkim, poprzez język i działanie. Te jednak odsyłają do samych siebie jako układów odniesienia i weryfikacji. Złożoność świata jest dla bohaterów Parnickiego niemożliwa do opanowania w żadnej z form dyskursu czy działania, nie ma bowiem niezależnego, stałego punktu odniesienia. Nawet cel klina bitewnego zostaje na moment podważony, czysto retorycznie co prawda, ale owo podważenie jaskrawię uzmysławia bezradność umysłu w spotkaniu z wielością tego świata:
I cóż byście teraz zrobić mogli? Iście nic. Cokolwiek zrobilibyście, to nie wiedząc, coście właściwie zrobili. I w niewiedzy tej (...) błądzilibyście w trwodze straszliwej: jestże to prawda czy nie jest to prawda? (3, 519]
Parnicki nie ukrywa, że jego bohater jest „napisany” z pozycji człowieka, któremu nowożytna refleksja zwróciła nieskończoność we wszystkich wymiarach istnienia. W ten sposób aporia wróciła doń ze strony, przeciw której została wymyślona — ze strony egzy stencji.
Współczesnego człowieka natomiast wszędzie przygważdża nieskończoność jak szybkonogiego Achille-sa w przypowieści cleaty Zenona: nieskończoność hamuje go, nie prześcignie on nawet żólwia‘ .
Inwazja sobowtórów i masek w powieściach Parnickiego może nam się wydać nadmiernym eksploatowaniem jednego chwytu, ale takie przedstawienie wielu postaci powieściowych jest bezpośrednim efektem historiozofii jego dzieła, w którym historia nic ma twarzy, dana jest bowiem wyłącznie poprzez dyskurs, oddalony i ubogi wobec bytu, który' go zainicjował. Wyłonienie spod powierzchni języka wyglądu i tożsamości twarzy postaci jest efektem uciążliwej pracy różnicowania pozornie podobnych realizacji językowych ujęć zdarzeń.
Świadomość ałienująccj siły języ ka, jaką zdradza Parnicki, została przez niego wykorzystana do sproblematyzowania pozycji i wizentnku postaci w tekście. Opisy wyglądów bohaterów są szczątkowe lub w ogóle nieobecne. Czytelnik nic jest pewien ich tożsamości ukrytej pod maskami; brak też podstaw do prostego złączenia imion i wypowiedzi postaci z odpowiadającymi im osobami.
W części trzeciej mamy sześćdziesiąt siedem postaci, ukrywających się — przynajmniej przez pewien czas — pod maskami. W trakcie lektury zbieramy coraz więcej informacji o wielu z nich, ale są i takie, które pozostaną anonimowe do końca powieści. Podobne posunięcie, dla czytelnika nie gotowego na przyjęcie specyfiki tej twórczości, może się wydawać perfidnie złośliwe. Postać w tekście, jej antropomimctyczny wymiar jest wszak tym elementem świata tekstu, który niesie na sobie główny ciężar iluzji refcrencjalnej,
24 F. Nietzsche, Pisma pozostałe 1862—1875, przełożył B. Baran, Kraków 1993, s. 90.