80
Zdobyć historię
niowej) bądź sensacyjnym (fabuła spiskowa). Nie próbuje natomiast połączyć obu wymiarów w układ odniesienia, w którym wielowymiarowość tej postaci mogłaby znaleźć częściowe odbicie.
Parnicki podstępnie podrzuca czytelnikowi scenę finałową, gdzie następuje rozwiązanie zagadki sensacyjnej, symboliczna ikona bohatera pod posągiem, a wszystko to uzupełnione komentarzem interpretacyjnym jednej z postaci. Tak oto tekst splata się ze swoim wyjaśnieniem, deklarując jednocześnie jego błędność:
Starał się przez lata i lata tego właśnie człowieka zrozumieć —- nie zdołał. Nie mógł więc też przeniknąć sensu uporczywego wpatrywania się w błyski na kolcach wokół głowy posągu. [2, 389]
Podważenie hipotez Rufusa nie prowadzi jednak do nihilizmu poznawczego, mówi może tylko więcej o Rufusie, niż o samym Maksymianie. Parnicki daje wskazówkę na temat przyczyny niepowodzenia Rufusa. Jest nim łącznik „więc”, wskazujący na rolę całej przeszłości Maksymiana, niezbędnej dla zrozumienia końcowej sceny, której jest bohaterem. Jeszcze raz objawia się antyfabularna strategia autora. Koniec opowieści nic jest równoznaczny ze zdobyciem wiedzy kompletnej. Parnicki burzy oczekiwanie na spełnienie się w lekturze wzorca kryminalnego Jeśli rozumienie nic jest efektem całościowej analizy, to nie może ono być fortunne. Rufus oczekuje, że poprawna, jasno spormulowana wy pow iedź oświetli zagadkowe motywy wieloletnich działań Maksymiana. Jasność wstającego dnia szczególnie podkreśla fiasko poznawczych prób Rufusa. Jasność dyskursu nie jest jasnością jego przedmiotu.
Próbując uzyskać odpowiedź na pytania Rufusa nie jesteśmy w sytuacji innej niż on, tyle ty lko, że możemy wyciągnąć konsekwencje płynące z jego błędów. Zwracałem uwagę, że selektywność opisu jest w powieści podporządkowana semantyce i akcji, nigdy zaś temu, co Barthes nazywa „efektem realności”.
Prześledźmy raz jeszcze wyłanianie się z mroku nocy elementów przedstawienia. Najpierw posąg Konstantyna — cesarza rzymskiego, który rozpoznał historyczny dla chrześcijaństwa moment: jego świecką, polityczną skuteczność w obliczu zagrożenia spójności cesarstwa. Maksymian stara się powtórzyć — oczywiście na inną skalę — gest Konstantyna. W walce, jaką prowadzi z restrykcyjnym systemem rzymskiego prawa oddaje się na usługi najpierw Aecjusza, następnie papieża, dostrzegając w instytucji kościoła siłę, która może stać ponad prawem. Tu popełnia błąd, kiedy zakłada możliwość powtórzenia tego samego schematu w odniesieniu do innego materiału zdarzeniowego. Kościół przejął bowiem w znacznej części wzorzec wyprowadzony z rzy mskiej idei prawa.
Drugi wyłaniający się z ciemności element, to przedmiot kontemplacji Maksymiana: cierniowa korona na głowic posągu, „lśniąca tysiącami blasków”. Można przypuszczać, że Maksymian widzi w niej symbol przejścia od cierpienia do chwały, które powtórzyło się — dzięki Konstantynowi — w' transformacji chrześcijaństwa z religii prześladowanej w uprzy wilejowaną. Obiecujący wzorzec w próbie przekształcenia własnego doświadczenia, które Maksymian usiłował zmieścić w teologicznym dogmacie o podwójnej naturze Chrystusa. Jego zaangażowanie się w dostarczenie siostrze cesarza listu papieża o treści diofizyckicj, potwierdza dodatkowo takie rozpoznanie. Doktrynalne rozstrzygnięcie podwójnej natury Chrystusa stanowi model rozumowania, które usiłuje znieść konflikt między metafizyką i egzystencją.
Zaskakujący jest bezruch omawianej sceny. Maksymian jakby trwał w pytaniu: jak godzą się w ziemskim bytowaniu trywialność bycia z boskim splendorem. Bezruch tej sceny ukazuje zarazem myślenie metafizyczne postaci historycznej w zatrzymaniu, w zawieszeniu. W ten sposób rozstajemy się z Maksy mianem — z niemym „posągiem człowieka pod posągiem świata”.