Zdobyć historię.
taką akcję w powieści historycznej, ugruntowuje Parnicki dychotomię między niemą rzeczywistością bytu historii, niedostępną inaczej, niż w doświadczeniu swej aktualności, a dyskursem historii opartym na konstruującym przedstawienie porównywaniu wypowiedzi dostępnych w teraźniejszości autora. Parnicki wprowadził tę refleksję bezpośrednio w dyskurs postaci:
— Jednakże można stwierdzić prawdziwość kamcloparda w zwierzyńcu lub w cyrku, czyli okiem gołym, pierścienia planety Kronos zaś z pomocą odpowiednich przyrządów. W jaki natomiast sposób dałaby się zobaczyć prawdziwość dziejów tropienia przez ciebie — a stokroć ważniejsze: i wytropienia też rzekomo — zamachu na prawa do spadku, a również rzekome — wydaje mi się
— mocodawców twoich?
— Stosując co za słuszne uznają wszyscy mistrzowie w sztuce rozumowania i wnioskowania — narzędzie /.dziedziny właśnie sztuki tej, jakim jest wnioskowanie poprzez porównywanie. [3,4611
Rzeczywistość, traktowana jako niedostępny układ modelujący' przedstawienie, sprawia, że „prawdziwość dziejów” musi być ustanowiona w obrębie dostępnych elementów dyskursu. W ten sposób odchodzimy od rozumienia mimesis przez Platona, gdzie weryfikacja przedstawienia miała następować w imię rzeczywistości oryginału. Przejmujemy natomiast, zgodnie z Poetyką, pojmowanie mimesis jak aktu naśladowczego, którego prawdopodobieństwo wynika z relacji do innych elementów świata oznaczonego, wykorzystanych w przedstawiającym dziele sztuki.
Mimo tych oczywistych wniosków, zgodnych z wcześniejszymi ustaleniami opartymi na analizie tekstu, zwraca uwagę szczególne nasycenie tekstu trzeciej części wyraźnymi aluzjami do słynnej, platońskiej przypowieści o jaskini. Jak już wspomniałem, obrady toczą się w'jaskini, zaś przebieg i tematy dysput zjazdu zdają się być oderwane od militarnej i politycznej akcji poza jaskinią:
...wszystko, co na zjeździe tym się dzieje, wydaje mi się być spoza świata rzeczywistości. A co najmniej już spoza świata rzeczywistości takiej, jaka właściwa jest naszym czasom. [3, 170]
Analizując złudzenia wielu uczestników zjazdu łatwo można ich umieścić w platońskim modelu fałszywego i prawdziwego bytu.
Oto ludzie są niby w- podziemnym pomieszczeniu na kształt jaskini. (...) Z góry i z daleka pada na nich światło ognia, który się pali za ich plecami [...], czy myślisz, że tacy ludzie mogliby z siebie samych i z siebie nawzajem widzieć cokolwiek innego oprócz cieni, które ogień rzuca na przeciwległą ścianę jaskini?1
Wybierając jednak platoński model, redukujemy własne przedstawienie do roli pozom, odbicia absolutnej prawdy. Tekst broni się przed taką redukcją. Parnicki kpi z platońskiego modelu prawdy umieszczonej poza realną egzystencją. Tworzy trywialny korelat przypowieści o jaskini, w postaci jaskini tortur, która służy' do ujawniania prawdy, nie absolutnej przecież, ale doraźnej i sytuacyjnej, takiej, na której najbardziej zależy politykom w powieści:
O ile nic uciszycie się, zjazd potomków Mitroanii natychmiast rozwiązaniu ulegnie, przy czym nic my go sami rozwiążemy, ale przedstawiciel chazarskicgo mistrza sztuki przesluchiwań w pieczarze Prawdy Całej. [3,197]
Mimo tych szyderstw Parnicki nie porzuca modelu platońskiego, rozbija tylko jego dychotomię: absolut — egzystencja, kwestionuje propedeutyczny wymiar platońskiej mimesis, jej podporządkowanie procesowi metafizycznej edukacji, której parabolą jest opowieść Sokratesa skierowana do Glaukona. Parnicki uderza nic tyle w postulat poznawania praw-
i
Platon, Państwo, s. 359—360.