186 Część IV: Sytuacja zbierania zeznań.
Załącznik 1
Opowiadanie do eksperymentu „Gospodarz'
Pewien gospodarz późną jesienią wyjechał na parę dni do Konstancina, aby sprzedać towar. Interes poszedł mu doskonale i wraz ze swoim utargiem wybierał się w drogę powrotną do domu. Przy sobie miał pieniądze i parę drobiazgów, w które zaopatrzył się w mieście: nową, szarą spódnicę, małe lusterko i grzebyk dla żony oraz coś dla dzieci. Wprawdzie nie dla wszystkich ośmiorga, ale dla najmłodszego Beniaminka, któremu kupił grzechotkę bardzo głośno grzechocącą. Poza tym kupił gospodarz coś dla najstarszego syna — Olafa, który siedział teraz obok niego na wozie. Miał właśnie na sobie niebieską kurtkę, a na szyi czerwony szal. Gospodarz obserwował syna z dumą. Olaf był teraz podrostkiem, ale na drugi rok będzie konfirmowany, stanie się zatem dorosłym mężczyzną.
Zrobiło się późno, podróż była długa. Gospodarz niedawno przybył w te okolice, a w drogę powrotną ruszył inną trasą niż poprzednio, gdy jechał do miasta. Teraz wszystko wydawało mu się obce i trudne do rozpoznania. Była chyba godzina 10 wieczór i zaczynało się ściemniać. Droga była zła, a wóz zaczął się chwiać na wszystkie strony. Koń wyglądał jakby kulał. Wszystko było dziwne i jakby zaczarowane. Człowiek podczas tej niekończącej się podróży był głodny i zmęczony. Ponadto gospodarz źle widział bez okularów, a zapomniał je zabrać ze sobą, gdy wyjeżdżali z domu w podróż.
Spojrzał, ale domostwa były oddalone od siebie, a do tego jeszcze ta pogoda. Dmuchał silny wiatr, deszcz lał taki, że przemókł kapelusz gospodarza, a ręce zgrabiały. Koń też cierpiał z powodu tej pogody. Najbiedniejszy był jednak Olaf. Ojciec martwił się tym bardzo. Olaf był bardzo lekko ubrany, a teraz trząsł się z zimna. Ojciec odruchowo osłonił syna kocem. Niedaleko przed sobą zobaczył słabe żółte światło, palące się w jakiejś zagrodzie. Gospodarz pomyślał, że będzie musiał zatrzymać się i poprosić o nocleg. Co prawda, niezbyt miło prosić o to, ale najgorsze jest w tym wszystkim to, że opóźni się powrót do domu. Żona na pewno będzie niespokojna i czeka, myśląc, że wrócimy dziś wieczorem. Gospodarz snuł takie myśli, koń nagle zatrzymał się przed domem, który przedtem gospodarz dostrzegł. „Ty wiesz, czego chcę”— powiedział gospodarz śmiejąc się w stronę konia. Zszedł z wozu i po ciemku odszukał drzwi. Zapukał. Wyszła jakaś kobieta. „Kto tu mieszka?”— zapytał gospodarz. „Ty sam”— odpowiedziała kobieta. Jego własna żona stała przed drzwiami i witała go w jego własnym domu.