80 SPOŁECZEŃSTWO W OBEC ROZUMU I WIARY.
Stwórcy nad narodami i oparcie przeważnie na miłości całej orga-nizacyi państwowej.
Obaczmyż, w jaki sposób podwójne to przekształcenie dałoby się w praktyce dokonać. Co do pierwszego, niedośc jest przyznać w zasadzie, iż Bóg, wywoławszy z nicestwa świat cały, jest nieza-przeczenie jego panem, a więc przysługuje mu bezwarunkowe prawo urządzania go wedle własnego upodobania, stanowiąc dlań bądź fizyczny, bądź moralny zakon, którego nie godzi się rozumnym tworom ani zapoznawać, ani tern bardziej z nim walczyc. Niedośc jest nawet zgodzie się na to, że społeczeństwa niemniej są dziełem Stwórcy, jak i pojedyńczy człowiek, a więc że równie jak indywidua, jury zdykcy i Jego podlegają; ale trzeba nadto starać się poznać, jaka mianowicie myśl przewodniczyła Mu, kiedy przeznaczał rodzaj ludzki do uspółecznienia, obdarzając go odpowiednią do celu tego naturą: gdyż wówczas pojąc też zdołamy, czego mianowicie wymaga On od nas pod tym względem. Uznawszy zaś rządy Boże w zasadzie i wyrozumiawszy należycie zamiary Najwyższego Monarchy w życiu społecznem, musimy określić, w jaki sposób należy poznaną wolę Bożą wprowadzić w życie, przez zastosowanie jej praktyczne? Pragnąc jak najgruntowniejszą dać odpowiedź na powyższe pytania, zacznijmy od określenia, co mianowicie rozumieć chcemy przez społeczeństwo, będące bezpośredniem dziełem Bożem, boć przecie ani stowarzyszeń dobroczynnych lub naukowych, ani też handlowych lub przemysłowych spółek za utwór mądrości i wszechmocy samego Stwórcy podawać nie myślimy. Otóż, przez wyszłe z rąk Bożych społeczeństwo rozumiemy przedewszystkiem naród, co jest tak odrębną i charakterystyczną zbiorową jednostką w łonie ludzkości, iż żadne ludzkie usiłowania, chociażby najpotężniejszych monarchów i genialnych mężów stanu, nie są w stanie ani ruwego narodu utworzyć, ani istniejącego już zniszczyć, chyba zgładziwszy wszystkich jego przedstawicieli. Widzimy w dziejach narody powstające, inne niknące z powierzchni ziemi, ale dzieje się to zawsze w ciągu długich wieków i wielu pokoleń; ludzie są w tern czynni, ale bezwiednie, nie inaczej, jak te nieprzeliczone wymoczki, co wśród oceanu całymi wiekami układają nowe wyspy. Narody więc nie zawdzięczają swego bytu i swych charakterystycznych typów pomysłowi ludzkiemu, tern mniej przypadkowi, ślepemu zbiegowi