Lampart Il Gattopardo (1963) Napisy Pl


00:00:18:LAMPART
00:02:46:Święta Mario, Matko Boża,|módl się za nami grzesznymi,
00:02:48:teraz i w godzinę śmierci naszej.|Amen.
00:02:51:Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu,
00:02:53:teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.
00:02:58:Tajemnica druga bolesna -|Biczowanie Pana Jezusa.
00:03:03:Ojcze nasz, któryś jest w niebie,|święć się imię Twoje;
00:03:06:przyjdź Królestwo Twoje;|bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi.
00:03:09:Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj;|i odpuść nam nasze winy,
00:03:14:jako i my odpuszczamy naszym winowajcom;
00:03:17:i nie wódź nas na pokuszenie,|ale nas zbaw ode Złego. Amen.
00:03:21:Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą,|błogosławionaś Ty między niewiastami
00:03:24:i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus.
00:03:26:Święta Maryjo, Matko Boża,|módl się za nami grzesznymi
00:03:30:teraz i w godzinę śmierci naszej.|Amen.
00:04:33:Gdzie idziesz?|Nie wolno ci! Wracaj!
00:05:29:Co to za zamieszanie?
00:05:32:-Co się stało? Mów!|-Jaśnie panie, proszę o wybaczenie...
00:05:36:ale znaleziono w ogrodzie|martwego żołnierza.
00:05:39:Co takiego?
00:05:43:Okropne zamieszki przetaczają się przez kraj.
00:05:47:Dostarczono list od księcia di Malvica.
00:05:51:Mówią, że bardzo pilny.
00:06:01:"Drogi Fabrizio,|przeczytaj straszne wieści w gazecie.
00:06:10:Piemontczycy wylądowali,|jesteśmy zgubieni.
00:06:15:Dziś w nocy wraz z rodziną|poszukam schronienia
00:06:18:na zakotwiczonych tu angielskich okrętach.|Tobie radzę to samo.
00:06:27:Niech Bóg ma w opiece ukochanego króla.|Ściskam." Tchórz!
00:06:35:"11 maja nastąpił atak piracki.
00:06:38:Zbrojny oddział wylądował w Marsali.
00:06:41:Okazało się, że liczy 800 ludzi
00:06:45:dowodzonych przez Garibaldiego.
00:06:50:Bandyci uniknęli starcia|z oddziałami królewskimi
00:06:54:udając się do Castelvetrano,|gdzie nękają spokojnych obywateli
00:06:59:-rabując i niszcząc."|-Garibaldi!
00:07:04:Paolo, musimy przenieść się|do pałacu w Palermo.
00:07:07:-Jeśli dom pozostanie pusty, stracimy go.|-Nie, proszę!
00:07:10:Fabrizio, to zbyt niebezpieczne!
00:07:13:Fabrizio, nie! To wojna!
00:07:17:-Francesco Paolo, wezwij Mimi.|-Tak, ojcze.
00:07:27:Nadeszła rewolucja...
00:07:32:Boże, ma atak!
00:07:41:Krople!
00:07:43:Duszę się!
00:07:46:Concetta, pospiesz się, szybko!
00:07:53:Proszę, madame.|Proszę to wypić, poczuje się pani lepiej.
00:07:57:Mimi! Domenico!
00:08:05:-Mimi już idzie, tato.|-Tato!
00:08:10:-Jaśnie panie, znaleźliśmy martwego...|-Wiem!
00:08:13:Mimi, niech Don Antonio każe|zaprząc gniadosze. No dalej!
00:08:22:-Jadę do Palermo zaraz po obiedzie.|-Tak, Wasza Wysokość.
00:08:28:-Ojcze Pirrone.|-Słucham?
00:08:30:-Pojedzie ksiądz ze mną.|-Ja?
00:08:36:Boże, miej nas w opiece.
00:08:39:Fabrizio!|Na ulicach pełno żołnierzy!
00:08:44:Stello, uspokój się.
00:08:47:Zabawisz dwie godziny|u przyjaciół z Casa Professa.
00:08:50:-Wrócimy o jedenastej.|-Dobrze, Wasza Wysokość.
00:09:06:Obiad zjemy za pół godziny.
00:09:10:Wszyscy.
00:09:30:-Cóż poczniemy?|-Witaj Królowo, Matko Miłosierdzia,
00:09:33:życie, słodyczy i nadziejo nasza, witaj!
00:09:35:Do Ciebie wołamy wygnańcy Ewy;|do Ciebie wzdychamy jęcząc i płacząc
00:09:39:na tym łez padole.|Przeto, Orędowniczko nasza,
00:09:43:one miłosierne oczy Twoje na nas zwróć,
00:09:46:a Jezusa błogosławiony owoc żywota|Twojego, po tym wygnaniu nam okaż.
00:09:50:O łaskawa, o litościwa,|o słodka Panno Maryjo!
00:09:54:Smród tych świń trwa nawet po śmierci.
00:09:58:-Salvatore, poinformowałeś garnizon?|-Tak.
00:10:02:Jaśnie panie, już zgłosiliśmy|w garnizonie, żeby go zabrali.
00:10:24:Okrutne czasy, Wasza Wysokość.
00:10:35:Widać ogniska w górach!
00:10:41:-To obozowiska buntowników.|-Widzę, proszę księdza.
00:10:55:Czy Wasza Wysokość nie|martwi się o Don Tancrediego?
00:11:02:Don Tancredi powinien unikać|złego i niebezpiecznego towarzystwa.
00:11:09:-To nie wina Tancrediego, tylko czasów!|-Tak, zgadzam się.
00:11:14:Obecnie młodzieniec z dobrego domu
00:11:16:nie może nawet zagrać w karty|bez wpadnięcia w nieodpowiednie towarzystwo.
00:11:20:-Tak, rozumiem.|-Więc przestań, ojcze.
00:11:25:-Mimo wszystko, odrobina ostrożności...|-Dość.
00:11:32:Stać!|Sierżancie!
00:11:36:Rogatka Villa Airoldi!
00:11:38:-Dobry wieczór, Wasza Wysokość.|-Dobry wieczór. -Proszę o wybaczenie.
00:11:42:Przepuśćcie ich.|To Jego Wysokość Książę Salina.
00:11:46:-Dobrej nocy, Wasza Wysokość.|-Dobrej nocy.
00:11:49:Przepuścić ich!
00:12:00:Ten kraj byłby wspaniały,|gdyby tylko...
00:12:03:...Nie było tu tylu jezuitów.
00:12:18:Przyjadę po księdza za dwie godziny.|I... przyjemnych modłów.
00:12:23:Ruszaj!
00:12:49:-Dokąd pójdziemy?|-Do gospody przy porcie.
00:12:58:Dobry wieczór przystojnemu panu!
00:13:01:-Melina, on nie dla ciebie.|-Pilnuj własnego nosa.
00:13:10:Książątko...
00:13:43:-Witaj, wuju.|-Tancredi!
00:13:48:-Coś ty wyrabiał wczorajszej nocy?|-W nocy?
00:13:51:Zupełnie nic.|Byłem z przyjaciółmi.
00:13:54:Wesoła noc.
00:13:57:Niektórzy nieźle się zabawili|w Palermo.
00:14:02:-Kto taki?|-Ty, wuju.
00:14:07:Widziałem cię na własne oczy|przy Villa Airoldi
00:14:09:kiedy rozmawiałeś|z sierżantem przy rogatkach.
00:14:13:Jesteś na to za stary!|I to w towarzystwie wielebnego!
00:14:18:-Te libertyńskie nawyki!|-No cóż, to prawda.
00:14:27:Mimi?
00:14:42:Dlaczego jesteś tak ubrany?|Co się dzieje?
00:14:46:-Poranny bal maskowy?|-Wyjeżdżam za godzinę.
00:14:50:-Przyszedłem się pożegnać.|-Dlaczego?
00:14:54:Gdzie jedziesz?|Nie chodzi chyba o pojedynek?
00:14:57:Tak, i to wielki: pojedynek|z królem, z "Franceschiello".
00:15:02:Jadę w góry, do Ficuzzy.
00:15:05:Wydarzą się wielkie rzeczy,|a ja chcę być przy tym.
00:15:09:-Zresztą oni i tak by po mnie przyszli.|-Zwariowałeś?
00:15:13:To ludzie mafii!|Oszuści!
00:15:18:-Dziedzic Falconerich ma stać przy królu!|-Oczywiście!
00:15:25:Ale przy jakim?|Sam nieraz mówiłeś:
00:15:28:"Gdyby żył król Ferdinando!"
00:15:31:Ale Franceschiello...|Nie, drogi wuju, nie ma mowy.
00:15:35:Uważasz, że Piemontczyk będzie lepszy?
00:15:38:Będzie miał akcent turyński|zamiast neapolitańskiego i tyle!
00:15:41:A republika Don Peppino Mazziniego?
00:15:45:Uwierz mi wuju, tylko my możemy|zapobiec ustanowieniu republiki.
00:15:52:By wszystko pozostało tak, jak jest,|wszystko musi się zmienić.
00:15:57:Czy mnie rozumiesz?
00:16:03:Do zobaczenia wkrótce.|Wrócę pod trójkolorowym sztandarem!
00:16:07:Trójkolorowy!
00:16:10:Wszyscy o nim mówicie!
00:16:14:Czy on może się równać|z białym sztandarem ze złotą lilią?
00:16:17:-Czego oczekujecie od tych niedopasowanych kolorów?|-Zaczekaj.
00:16:20:-A zobaczysz, że mam rację.|-Marzyciel!
00:16:24:Żegnaj, wuju.
00:16:31:Żegnaj.
00:16:35:Do zobaczenia wkrótce!
00:16:48:-Do zobaczenia, Rosalio.|-Au revoir, Tancredi.
00:16:53:-Carolino.|-Do widzenia.
00:17:21:Tancredi!
00:17:23:Zaczekaj.
00:17:27:Wuju...
00:17:32:Co robisz?|Chyba nie wspierasz rewolucji?
00:17:36:Bardzo ci dziękuję, wuju.
00:17:40:Do zobaczenia!|Uściskaj ode mnie ciotkę!
00:17:55:Concetto, nie.|Szybko wrócę.
00:18:03:Do prędkiego zobaczenia, Concettino.
00:18:09:W drogę.
00:18:47:-Dzień dobry, Wasza Wysokość.|-Dzień dobry, proszę księdza.
00:18:51:-Wasza Wysokość chce się wyspowiadać?|-Dziś nie sobota.
00:19:03:Wasza Wysokość powinien mnie posłuchać|i wyspowiadać się.
00:19:10:Jak widać nie ma potrzeby,|bo ksiądz już wszystko wie.
00:19:20:-Spowiedź nie jest po prostu wyznaniem grzechów.|-Wiem.
00:19:25:-Trzeba też za nie żałować.|-Wiem!
00:19:29:Czego ksiądz chce?|Jestem mężczyzną pełnym temperamentu.
00:19:32:Nie wystarczy mi kobieta,|która musi się przeżegnać zanim mnie obejmie!
00:19:38:A po wszystkim mówi tylko|"Jezus Maria"!
00:19:42:Urodziła mi siedmioro dzieci.
00:19:44:I wie ksiądz co?|Nigdy nie widziałem jej pępka!
00:19:51:Czy to w porządku, pytam się księdza?
00:19:54:To ona grzeszy.
00:20:00:Wasza Wysokość...
00:20:03:Może byłem zbyt surowy.
00:20:07:Proszę o wybaczenie.
00:20:13:Ale proszę mnie posłuchać|i wyspowiadać się.
00:20:17:Ani mi to w głowie.
00:20:21:Przynajmniej nie dziś.
00:20:25:Dzisiaj dokonałem pewnych|politycznych odkryć.
00:20:29:Wie ksiądz co się dzieje w naszym kraju?|Zupełnie nic.
00:20:34:Tylko niezauważalne przesunięcia|na drabinie społecznej.
00:20:38:Klasa średnia nie chce nas zniszczyć,
00:20:41:ale zająć nasze miejsce,|i to łagodnie,
00:20:45:może nawet zasilając|nasze kieszenie paroma tysiącami.
00:20:49:A potem wszystko pozostanie jak było.
00:20:53:W naszym kraju wszystko kończy się ugodą.
00:20:57:Jednym słowem chce pan|dogadać się z liberałami.
00:21:01:Mówiąc wprost, masonami.
00:21:04:Naszym kosztem, kosztem Kościoła.
00:21:07:To oczywiste, że nasze dobra,|należące przecież do biednych,
00:21:11:zostaną zagrabione|i rozdzielone pomiędzy prowodyrów.
00:21:16:Co się stanie z tłumami biedaków,|których Kościół karmi i prowadzi?
00:21:22:Jak zaspokoić zdesperowaną ciżbę?|Skończy się na tym,
00:21:25:że rozda się im|wasze ziemie kawałek po kawałku!
00:21:36:Pan uzdrowił ślepca,
00:21:39:ale co się stanie z tymi,|których dusza jest ślepa?
00:21:48:Nie jesteśmy zaślepieni.
00:21:53:Jesteśmy ludźmi żyjącymi|w zmieniającym się świecie.
00:21:58:Cóż mamy zrobić?
00:22:01:Kościołowi przyobiecana jest|nieśmiertelność.
00:22:05:Naszej klasie nikt nic nie obiecał.
00:22:07:Dla nas wieczność znaczy sto lat.
00:22:13:Nie mamy obowiązku wybiegać dalej|niż widzą nasze oczy.
00:22:17:Kościół musi, bo ma trwać wiecznie.
00:22:22:To jest jego pociechą w zagrożeniu.
00:22:25:Czy ksiądz uważa,|że gdyby Kościół miał szansę
00:22:29:ocalić nas poświęcając siebie,|zrobiłby to?
00:22:35:Nie, i byłoby to słuszne.
00:22:49:Wasza Wysokość będzie miał|dwa grzechy do wyznania w sobotę:
00:22:52:wczorajszy cielesny i dzisiejszy duchowy.|Proszę pamiętać.
00:22:58:Proszę spojrzeć na to piękno.
00:23:02:Wiktor Emanuel nie pozbawi nas
00:23:05:tych cudów, którymi co dzień się napawamy.
00:24:37:Puśćcie go!
00:24:46:Dalej, prędko!
00:24:52:Cel! Pal!
00:25:00:Uciekać, nędznice!
00:25:09:Łapać go! Zdrajca!
00:25:24:Tu jest!
00:25:38:-Puszczajcie, jestem niewinny!|-Nie! Zdrajca!
00:25:45:Powiesić go!
00:25:50:Jestem niewinny!
00:25:53:-Morderca!|-Ratunku! Puśćcie mnie!
00:25:57:-Powiesić!|-Tchórz!
00:26:42:Naprzód!
00:26:49:Czysto! Dalej!
00:27:12:Pod ścianę!|Za mną!
00:27:23:Tędy!
00:27:27:-Ratujcie!|-Są tu garybaldczycy!
00:27:31:-Ratuj!|-Tutaj!
00:27:37:To morderca! |Weźmy prawo we własne ręce!
00:27:41:-To tchórz!|-Ostrożnie!
00:27:45:Za mną!
00:27:52:-Kawaleria!|-Jeszcze nie strzelać! Czekać!
00:27:57:Ognia!
00:28:07:Ognia!
00:28:12:Naprzód!
00:28:22:Pierwszy pluton naprzód marsz!
00:28:25:-Drugi pluton naprzód marsz!|-Padnij!
00:28:29:Cel! Pal!
00:29:17:-Wody!|-Lekarza!
00:29:30:-Dobra kobieto, podejdź tu!|-Czego chcecie?
00:29:35:-Co się stało?|-Uciekli!
00:29:38:-Pewnie już są przy porcie!|-Naprzód!
00:30:11:Jezusie, Maryjo, ratuj!
00:30:51:Jak ksiądz uważa?
00:30:56:Czy w tych wspaniałych nowych|czasach lata będą mniej upalne?
00:31:01:Cóż... nie...
00:31:08:Rząd...
00:32:32:Hej! Z drogi! Usunąć się!
00:32:35:-Stop! Nikt nie przejedzie!|-Ruszaj!
00:32:38:-Stój!|-Dlaczego?
00:32:40:-Drogi są zamknięte.|-Mamy przepustkę.
00:32:42:To bez znaczenia, droga do Bisaquino|jest zamknięta!
00:32:45:-Zatrzymać powozy!|-Stać!
00:32:51:-Przykro mi, nikt nie może przejechać.|-Zatrzymaj ich.
00:32:57:Proszę mi pokazać przepustkę.
00:33:04:-Podobno jest nieważna.|-To nie tak.
00:33:08:Według nowych rozkazów|przepustki zostały zawieszone.
00:33:13:Myślicie, że jedziemy dla przyjemności?
00:33:15:Jeśli każę się cofnąć,|to macie się cofnąć.
00:33:18:Z drogi, przepuśćcie powozy!
00:33:20:Stój! Dokąd to?
00:33:23:Nikt nie przejedzie!
00:33:25:Jestem kapitan Falconeri,|walczyłem w Palermo po waszej stronie!
00:33:29:-Otrzymałem rozkaz, co na to poradzę?|-Ja też wydaję rozkaz!
00:33:32:-Usunąć się z drogi!|-Dobrze, panie, tak będzie!
00:33:36:Dalej, przesuńcie to,|oczyśćcie drogę.
00:34:40:Skoro żyje ksiądz pośród arystokracji,|proszę powiedzieć:
00:34:44:co państwo sądzą o tej wojnie?
00:34:48:Co myśli książę Salina,|taki gwałtowny i dumny?
00:34:56:Państwo, jak ich zwiecie,|niełatwo zrozumieć.
00:35:02:Żyją we własnym świecie,|nie stworzonym przez Boga,
00:35:08:ale przez samych siebie, przez wieki
00:35:11:bolesnych i radosnych doświadczeń.
00:35:15:Cieszą ich i martwią rzeczy,|które są dla nas niczym,
00:35:22:ale są najważniejsze dla nich.
00:35:26:Nie mówię, że są źli,|wręcz przeciwnie.
00:35:30:Są po prostu... inni.
00:35:34:Nie dbają o sprawy,|które nas najbardziej obchodzą,
00:35:39:lecz lękają się rzeczy|dla nas nieistotnych.
00:35:42:Na przykład książę Salina.
00:35:44:Nie zniósłby utraty
00:35:47:swojej posiadłości w Donnafugacie,|gdzie się teraz udajemy.
00:35:51:Ale jeśli spytacie|co sądzi o rewolucji,
00:35:58:odpowie, że nie było żadnej rewolucji,
00:36:01:-że wszystko pozostanie po staremu.|-Mam nadzieję, że nie!
00:36:06:Dobrze... Lepiej poczytajmy brewiarz.
00:36:13:Spójrzmy... Psalm 44.
00:36:19:"Z mego serca tryska piękne słowo:
00:36:22:utwór mój głoszę dla króla;|mój język jest jak rylec biegłego pisarza.
00:36:27:Tyś najpiękniejszy z synów ludzkich,|wdzięk rozlał się
00:36:31:na twoich wargach:|przeto pobłogosławił tobie Bóg na wieki.
00:36:39:Bohaterze, przypasz do biodra swój miecz,
00:36:42:swą chlubę i ozdobę."
00:37:44:Szybciej!
00:37:52:Ułóż ładnie! Ty weź butelki,|a ty kieliszki!
00:38:07:Szybciej, państwo nadchodzą!
00:38:12:Co pan rozkaże, a może będzie lepiej.
00:38:18:Tak się cieszę, że pan wrócił,|Wasza Wysokość.
00:38:22:-Teraz trochę wypoczniemy.|-Oczywiście.
00:38:24:-Zasiądziecie pod tymi drzewami.|-Potem pojedziemy do Donnafugata.
00:38:28:-Żołnierze tędy przechodzili?|-Oczywiście.
00:38:31:-Czy wyrządzili jakieś szkody?|-Tak...
00:38:33:-Tu jest gorzej niż w Algierii!|-To nie Algieria, moja droga!
00:38:45:-Jak dobrze! Chcesz się odświeżyć?|-Tak.
00:38:51:Przyłóż do skroni i do czoła.
00:38:57:Jaka chłodna!
00:39:02:Jak przyjemnie.
00:39:05:-Czujesz się lepiej?|-O, tak!
00:39:08:Dołączmy do reszty,|bo nie zostanie nic do jedzenia!
00:39:23:Mogę ją dostać z powrotem?
00:39:29:Chodźmy.
00:39:34:Jesteś głodna?
00:39:55:-Ojcze Pirrone, to dla ciebie.|-Mięso jest przepyszne!
00:39:58:Wszyscy mówili:|"Jego Wysokość nie zdoła opuścić Palermo.
00:40:03:Trudno oczekiwać,|żeby podróżował w takich czasach.
00:40:06:Kto wie, co stało się|z księciem i jego rodziną!"
00:40:11:Ale wszyscy są cali i zdrowi,|dzięki Bogu.
00:40:17:Oczywiście, co nam się miało stać?
00:40:20:Wszystko poszło gładko.
00:40:24:/Kilka dni po przybyciu Garibaldiego|/do Palermo
00:40:28:/Tancredi przyprowadził do domu|/miłego toskańskiego generała,
00:40:31:/który chciał obejrzeć freski w willi.
00:40:34:/Bardzo pomógł w uzyskaniu|/przepustki do Donnafugaty.
00:40:40:Ja i moja rodzina cieszymy się,|mogąc pana gościć, generale.
00:40:44:Dziękuję, Wasza Wysokość.
00:40:55:Nazwał cię "Waszą Wysokością".
00:40:58:To jego pierwsze nieposłuszeństwo|wobec Garibaldiego.
00:41:02:-Concetta!|-Witaj z powrotem.
00:41:10:Generale, siostrzeniec mówił,|że chce pan obejrzeć freski.
00:41:14:Z wielką przyjemnością.
00:41:16:Wkrótce się ściemni,|więc zróbmy to teraz.
00:41:20:W środku Jowisz Gromowładny,|Junona, Mars, Wenus i Merkury.
00:41:26:Z tej strony,|Tetyda w orszaku trytonów i driad
00:41:30:i Apollo otoczony chmurami.
00:41:33:Wszyscy głoszą chwałę domu Salina.
00:41:53:-Chcesz cukierka?|-Tak, dokładnie takie jakie lubię!
00:41:58:Dlatego je wziąłem!
00:42:17:Jaki blady...
00:42:19:-Czy rana na pewno jest niegroźna?|-Słucham?
00:42:32:Cóż, awans jest wart rany.
00:42:38:"Odnalazłem dawne miejsca,
00:42:49:ale nie mogę odnaleźć dawnych dni..."
00:43:08:Nadjeżdżają powozy!
00:44:24:Jestem rad mogąc powitać|Wasze Książęce Mości.
00:44:27:-Don Onofrio, jak się masz?|-Doskonale, Wasza Wysokość.
00:44:30:Pałac jest w takim stanie|w jakim go jaśnie pan opuścił.
00:44:34:-Znakomicie, Don Onofrio.|-Nareszcie!
00:44:38:Rosalie, jaka ubrudzona...|Ty też, biedne maleństwa, chodźcie.
00:44:44:Doskonale, Don Onofrio.
00:44:57:To zaszczyt uścisnąć dłoń|żołnierzowi rannemu w Palermo!
00:45:01:Zrobiono mnie kapitanem|tylko z powodu draśnięcia w oko.
00:45:07:Wiem, że wiele pan zdziałał|dla sprawy, Don Calogero!
00:45:10:-Crispi dobrze się o panu wyrażał.|-Bardzo dziękuję.
00:45:17:-Don Ciccio!|-Witaj w domu, Wasza Wysokość.
00:45:20:Kochana Teresino, miło cię znowu widzieć.
00:45:25:I ciebie też, oczywiście.|Jakie nowiny?
00:45:29:Nowiny?
00:45:31:-Nie wiem, Wasza Wysokość... Czy mogę...|-Idź.
00:48:56:-Pamiętaj o zaproszeniach na dzisiejszy obiad.|-Tak.
00:49:00:-Zaproś też żony.|-Dlaczego?
00:49:03:Tak będzie lepiej.
00:49:06:Zaproś Don Calogero z żoną,|notariusza z żoną,
00:49:12:i Don Ciccio Tumeo,|który, dzięki Bogu, nie ma żony.
00:49:15:-A resztę po obiedzie.|-Tak.
00:50:22:-Co takiego?|-To ja, Mimi.
00:50:27:-Ojciec Pirrone...|-Co z nim?
00:50:29:Chce natychmiast widzieć się|z jaśnie panem.
00:50:34:Dobrze, wpuść go.
00:50:42:Mogę wejść, Wasza Wysokość?|Przepraszam, nie wiedziałem...
00:50:45:Niech się ksiądz nie wygłupia.
00:50:48:Ludzie obnażają przed księdzem dusze,|a ciało jest bardziej niewinne.
00:50:52:-Proszę mi podać ręcznik.|-Słucham? -Ręcznik!
00:50:55:Tak, już.
00:51:05:Szybciej!
00:51:14:-Mocniej, proszę księdza!|-Tak, Wasza Wysokość.
00:51:19:Proszę posłuchać mojej rady|i wykąpać się od czasu do czasu.
00:51:25:Niech ksiądz siada.
00:51:30:Proszę mi wyjaśnić po co ten pośpiech?
00:51:38:Powierzono mi bardzo delikatną misję.
00:51:42:Osoba bardzo panu droga|otwarła przede mną swoje serce
00:51:45:i prosiła, żebym panu powiedział,
00:51:48:może błędnie przekonana|o moim wpływie na Waszą Wysokość...
00:51:52:-Można jaśniej?|-Naturalnie... Rzecz w tym...
00:51:55:-Dalej! Kto to? Księżna?|-Ależ skąd!
00:52:00:Księżna jest zdrożona i wypoczywa.
00:52:03:Mówię o pannie Concetcie.
00:52:08:Jest zakochana.
00:52:10:Panna Concetta?|Jak...?
00:52:14:Bzdury!
00:52:21:Przykro mi, jeśli pana wzburzyłem,|nie sądziłem...
00:52:25:Widzi ksiądz, człowiek czuje się|wciąż młody, nawet mając 45 lat.
00:52:31:Ale kiedy widzi, że dzieci są|już w takim wieku, żeby się zakochać,
00:52:35:myśl o starości|zaczyna sama się narzucać.
00:52:40:Wasza Wysokość...
00:52:43:nawet nie spyta...|o chłopca, którego panna Concetta...
00:52:49:Nie ma potrzeby.
00:52:56:Głupia, dlaczego sama mi nie powiedziała?
00:53:01:Co powinienem rzec?
00:53:06:Życzenie założenia|chrześcijańskiej rodziny
00:53:10:Kościół bardzo pochwala,
00:53:12:a odkąd Pan przybył do Kany...
00:53:14:Nie zbaczajmy z tematu!
00:53:16:Mówię o jednym weselu w szczególności,
00:53:19:nie o weselu w Kanie,|ani o weselach w ogólności!
00:53:24:Czy Don Tancredi już się oświadczył?|Kiedy?
00:53:27:Nie sądzę, żeby już oświadczył się wprost.
00:53:31:Ale panna Concetta nie ma wątpliwości.
00:53:35:Jego troska, spojrzenia, słowa...
00:53:38:Księżniczka jest pewna jego miłości
00:53:41:i czuje, że wkrótce się oświadczy.
00:53:44:Nie ma się czym przejmować.|Jeszcze nic nam nie grozi.
00:53:49:To fantazje romantycznej,|nieśmiałej dziewczyny.
00:53:52:-Dlaczego miałoby nam coś grozić?|-Czy ksiądz ją sobie wyobraża
00:53:58:jako ambasadorową|w Wiedniu czy Petersburgu?
00:54:02:Kocham Concettę.|Jest taka cicha i uległa.
00:54:07:Ale Tancrediego czeka wielka przyszłość.
00:54:11:Więc jak Concetta,|taka cnotliwa i spokojna,
00:54:17:miałaby pomóc mężowi osiągnąć coś|w tym nowym społeczeństwie?
00:54:22:Tancredi potrzebuje pieniędzy.
00:54:26:Concetta naturalnie otrzyma posag.
00:54:28:Ale dobra rodzinne trzeba podzielić|na siedem części!
00:54:35:Tancredi potrzebuje znacznie więcej.
00:54:40:Na przykład którejś z panien Sutera.
00:54:43:Tak, wiem, wiem!|Są szkaradne, biedactwa.
00:54:47:-Ale jakie bogate!|-Tak, ale co z...
00:54:50:Czym? Miłością?
00:54:53:Tak, miłość!|Porusza niebo i ziemię przez rok,
00:54:57:a co przez następne trzydzieści?|Wiem czym jest miłość.
00:55:05:W co jaśnie pan chce się|ubrać do obiadu?
00:55:10:Powie ksiądz Concetcie,|że się nie gniewam,
00:55:14:ale porozmawiamy,|kiedy nie będzie to tylko fantazja.
00:55:18:Co ubiorę? Jakiś frak.
00:55:31:-Au revoir, ojcze.|-Wasza Wysokość...
00:55:55:Tato! Don Calogero idzie ubrany we frak!
00:56:01:Frak!
00:56:08:Wuju, te wieści bardziej cię poruszyły|niż lądowanie w Marsali.
00:56:12:Don Calogero we fraku oznacza,|że rewolucja tu dotarła.
00:56:29:Tak, to frak, ale...|tylko spójrzcie!
00:56:34:A buty...
00:56:36:-Dobry wieczór, Don Calogero.|-Dobry wieczór, książę.
00:56:40:-Moja żona źle się czuje.|-Bardzo mi przykro. -Dziękuję.
00:56:45:Mam nadzieję, że Wasza Wysokość zezwoli,|żeby zastąpiła ją moja córka Angelica.
00:56:52:Oczywiście. Proszę.
00:56:57:Przez cały miesiąc gada tylko o tym
00:56:59:jakby chciała was zobaczyć teraz,|kiedy dorosła.
00:57:04:Pamiętam ją jako dziecko.|Była taka śliczna!
00:57:08:Z przyjemnością ją znowu zobaczymy.
00:57:15:-Dobry wieczór, Don Calogero.|-Dobry wieczór, panienko.
00:57:27:Moja córka zaraz tu będzie.|Nie była jeszcze gotowa.
00:57:31:Nasz dom jest dwa kroki stąd.
00:57:34:-Zaczekamy na nią, Don Calogero.|-Żona źle się czuje. -Przykro mi.
00:57:39:Jak mówiłem,|kościół jest w kiepskim stanie.
00:57:44:-Myślałem, że w zeszłym roku był remontowany.|-Tak!
00:57:47:Ale krokwie są uszkodzone...
00:58:25:-Moja droga.|-Proszę o wybaczenie.
00:58:37:Droga Angeliko.
00:58:40:Wieki cię nie widziałam.
00:58:42:Bardzo się zmieniłaś.|Nie na gorsze.
00:58:50:Jesteśmy szczęśliwi, panno Angeliko,
00:58:53:mogąc powitać tak piękny kwiat|pod naszym dachem. Mam nadzieję...
00:58:58:Mam nadzieję, że częściej będziemy|panią tu widywać.
00:59:01:Dziękuję.
00:59:02:Okazuje mi pan taką samą dobroć,
00:59:05:jaką zawsze okazywał pan mojemu ojcu.
00:59:16:Jak się pani miewa, panno Concetto?
00:59:18:Nie bądź taka formalna,|znamy się od dziecka, Angeliko.
00:59:24:-Dobry wieczór, ojcze.|-Dobry wieczór, kochanie.
00:59:33:Hrabio, przedstawiam moją córkę Angelikę.
00:59:45:Obiad podano.
01:00:17:Tak się to powinno robić!|Zgodnie z tradycją!
01:00:24:Ładnie pachnie.
01:00:29:-Czy podróż była męcząca?|-Niezbyt.
01:00:32:-Jeszcze pana nie obsłużono, przepraszam.|-Nie szkodzi.
01:00:37:-Śliczna, prawda?|-Tak, Concetta.
01:00:40:Dom, który wybuduję koło wioski,
01:00:44:będzie prosty, ale...
01:00:48:bardzo wygodny!
01:00:52:Jesteśmy bardzo głodni.|Gdybyśmy zaczęli od zupy...
01:01:02:Dni niezapomniane...
01:01:04:Hasło przekazywane z ust do ust,|broń i zbrojni.
01:01:08:Teraz generał wie, że kiedy|Sycylijczycy zdecydują się ruszyć,
01:01:12:to już nie ustają.
01:01:16:A pan? Dlaczego został pan|garybaldczykiem?
01:01:20:"Jeśli nie gardzisz Garibaldim|jako towarzyszem broni,
01:01:23:on marzy tylko o tym,|by walczyć w twojej sprawie."
01:01:25:Tak powiedział sam Garibaldi.
01:01:27:Zresztą nie miałem pojęcia,|że będzie tak ciężko!
01:01:30:Nigdy w życiu tak dużo|nie maszerowałem!
01:01:33:-Nocny marsz do Gibilrossy...|-Czy poznał pan Bixia?
01:01:37:Bixio? To taki uparciuch!|Oni wszyscy są uparci i pełni przesady!
01:01:42:Widziałem kłótnię pomiędzy|Bixiem i La Masą...
01:01:46:A zajęcie Porta Termini?|To też widziałem.
01:02:29:Proszę mi wierzyć, miałem dużo zabawy!
01:02:32:Zwłaszcza w noc 28 maja.
01:02:35:Generał chciał mieć punkt|obserwacyjny w klasztorze Origlione.
01:02:39:Puka i puka.|Potem klnie, ale nikt nie otwiera.
01:02:43:To był zakon sióstr klauzurowych!
01:02:50:Skoro o tym mowa,|jutro jedziemy do klasztoru Santo Spirito
01:02:54:pomodlić się przy grobie|błogosławionej Corbery.
01:02:58:Dobre siostry już wiedzą|o wizycie Waszych Wysokości.
01:03:05:Przygotowują się do niej.
01:03:10:Zawsze jedziemy tam w dzień|po naszym przybyciu tutaj.
01:03:22:I co się potem stało?
01:03:28:Już pani mówię.
01:03:30:Z Tassonim, Aldrighettim|i kilkoma innymi chcemy wyważyć drzwi.
01:03:36:Bez skutku. Więc biegniemy|po belkę ze zniszczonego domu
01:03:41:i w końcu udaje nam się wedrzeć.
01:03:46:Wchodzimy i nikogo nie znajdujemy.
01:03:49:Nagle słychać krzyki z jakiegoś kąta.
01:03:53:Siostry ukryły się w kaplicy,|przy ołtarzu!
01:03:59:Kto wie dlaczego tak bały się|kilku wyczerpanych młodzików!
01:04:08:To było zabawne,|bo były takie stare i brzydkie,
01:04:11:w czarnych welonach,|z szeroko otwartymi oczyma,
01:04:15:wszystkie oczekujące...|męczeństwa!
01:04:18:Wyły jak suki.
01:04:25:A Tassoni krzyczy:|"Nie ma mowy siostrzyczki, nie mamy czasu.
01:04:29:Wrócimy, kiedy będziecie miały|jakieś nowicjuszki!"
01:04:34:Wszyscy pękaliśmy ze śmiechu.
01:04:37:Opuściliśmy je i otworzyliśmy|z dachu ogień do wojsk królewskich.
01:04:41:Dziesięć minut później|zostałem ranny.
01:04:43:Musieliście się wszyscy dobrze bawić.|Żałuję, że mnie tam nie było.
01:04:47:Gdyby pani tam była,
01:04:50:nie byłoby potrzeby|czekać na nowicjuszki!
01:05:32:Tancredi! Takie rzeczy mówi się|księdzu na spowiedzi!
01:05:36:Nie opowiada się ich przy damach!
01:05:39:Przynajmniej nie w mojej obecności.
01:07:09:Tak, ma rację i pomogę mu.
01:07:20:Ale trudno zaprzeczyć,|że się degraduje.
01:07:27:Piękna Gigogino!
01:07:46:-Mając lat piętnaście zakochałem się!|-Postąp ku mnie,
01:07:55:Rozkoszy mego serca!
01:08:01:-Mając lat szesnaście ożeniłem się.|-Postąp ku mnie,
01:08:11:Rozkoszy mego serca!
01:08:16:-Kiedy miałem lat siedemnaście rozstaliśmy się!|-Postąp ku mnie,
01:08:26:Rozkoszy mego serca!
01:08:31:Niech żyją Włochy!
01:08:38:Niech żyją zjednoczone Włochy!
01:09:00:Dlaczego ksiądz jest smutny|jak na pogrzebie?
01:09:05:-Nie znoszę tego wiatru.|-Powinien ksiądz dziękować Bogu.
01:09:10:Gdyby nie wiatr, powietrze by cuchnęło.
01:09:37:Stać w kolejce!|Kto wszedł wcześniej, wcześniej głosuje!
01:09:50:Cavour z Donnafugaty.
01:09:56:Wasza Wysokość, to dla mnie|wielki zaszczyt, ponieważ...
01:10:10:Don Onofrio.
01:10:13:Rotolo Onofrio.
01:10:18:-Ksiądz głosował?|-Nie, on nie jest tu zameldowany.
01:10:24:Przerwa na parę minut.
01:10:27:Czy zechcą państwo napić się czegoś?
01:10:35:Beppina! Poczęstunek!
01:10:39:Proszę usiąść.
01:10:54:Napiję się białego,|jest łagodniejsze.
01:10:58:Spóźniony hołd dla flagi Burbonów.
01:11:02:Nie mogę dziś pić,|źle się czuję.
01:11:05:-Problemy z żołądkiem.|-Dziś to nie powinno przeszkodzić!
01:11:12:Nigdy nie piję, dziękuję.
01:11:18:Don Calogero, przyjmuję ten trunek|z wdzięcznością.
01:11:22:Dziękuję, książę.
01:11:28:Powiedziałbym kilka słów, ale...
01:11:33:w wielkiej radości brakuje słów!
01:12:04:Z największą radością...
01:12:12:Mam ogromny zaszczyt|ogłosić wyniki plebiscytu
01:12:18:w naszej gminie Donnafugata.
01:12:31:22 października 1860,|w Donnafugacie, o szóstej wieczór,
01:12:39:zebrał się komitet wyborczy|by policzyć wyniki głosowania.
01:12:50:Sycylijczycy pragną|zjednoczonych i niepodległych Włoch
01:12:56:i Wiktora Emanuela|jako konstytucyjnego króla.
01:13:19:Policzywszy głosy...
01:13:36:Policzywszy głosy|otrzymaliśmy następujący wynik:
01:13:47:liczba zarejestrowanych wyborców: 515,
01:13:52:liczba głosujących: 512,
01:13:56:głosów za: 512,
01:14:03:głosów przeciw: zero!
01:15:48:Don Ciccio, jak pan głosował 21-ego?
01:15:58:Czego się obawiasz?|Jesteśmy tylko my, psy i wiatr.
01:16:03:Proszę mi wybaczyć,|ale to pytanie nie ma sensu.
01:16:07:Dobrze pan wie,|że w Donnafugacie wszyscy głosowali za.
01:16:11:Mówią nawet, że pan sam to poparł.
01:16:15:Prawda.
01:16:18:Więc głosowałeś za?
01:16:33:Nie, Wasza Wysokość, przeciw.
01:16:37:I zrobiłbym to jeszcze sto razy!
01:16:40:Dobrze wiem, co pan mówił|o konieczności, jedności i sposobności.
01:16:48:Może miał pan rację,|nie rozumiem się na polityce.
01:16:53:Ale Ciccio Tomeo jest szlachcicem.
01:16:58:Wiem, że jestem biedny i żałosny,|w tych starych spodniach,
01:17:04:ale nie zapomnę kto mi pomógł!
01:17:08:Wasza Wysokość dobrze wie:|królowa hiszpańska Izabella,
01:17:14:wtedy diuszesa Kalabrii,|opłaciła moją naukę.
01:17:18:Jej zawdzięczam to kim jestem:|organistą,
01:17:23:zaszczycanym łaskawością|Waszej Wysokości.
01:17:30:W czasach niedostatku,|kiedy moja matka prosiła u dworu,
01:17:35:zawsze dostawaliśmy o co prosiliśmy.
01:17:40:Jeśli wszyscy ci królowie|i królowe patrzą na nas z góry,
01:17:45:co sobie pomyślą?
01:17:48:Że syn Leonarda Tumeo ich zdradził? Nie!
01:17:53:Nie, Wasza Wysokość!|Ale przynajmniej w niebie znają prawdę.
01:17:59:Proszę się uspokoić.
01:18:04:Podziwiam twoje oddanie i wierność.
01:18:07:Ale musisz zrozumieć,
01:18:09:że ludzi ogarnął entuzjazm|po zwycięstwach Garibaldiego.
01:18:14:Plebiscyt był jedynym sposobem|na zapobieżenie anarchii!
01:18:18:Dla nas to po prostu mniejsze zło.
01:18:22:Sabaudczyk to bądź co bądź król.
01:18:28:Wiem, że ludzie, których|kochasz i szanujesz
01:18:33:dużo na tym stracili,|ale wciąż żyją i są zdrowi.
01:18:43:Coś musiało się zmienić,|żeby wszystko pozostało jak było.
01:18:51:Rewolucja się skończyła.
01:18:54:Miejmy nadzieję, że nowo narodzone|Włochy będą żyły i prosperowały.
01:18:59:A jednak ja głosowałem przeciw!
01:19:02:Te świnie z ratusza|połknęły mój głos,
01:19:05:przeżuły i wysrały|dla własnej korzyści.
01:19:09:Powiedziałem "czarne",|a oni zmienili to na "białe".
01:19:13:Byłem "wiernym poddanym",
01:19:16:a przez nich nazywam się|teraz "parszywym burbonistą"!
01:19:19:Teraz każdy jest Sabaudczykiem!
01:19:22:Ale Sabaudczycy są dla mnie nikim!
01:19:34:Proszę mi coś powiedzieć.|Znasz wielu ludzi w mieście.
01:19:39:Co oni naprawdę sądzą o Don Calogero?
01:19:43:Sądzę, że moja opinia jest oczywista.
01:19:49:Chcę poznać prawdę|o Don Calogero i jego rodzinie.
01:19:56:Prawda jest taka, że Don Calogero|jest bardzo bogaty,
01:20:03:a także bardzo wpływowy.
01:20:06:Nieokrzesany, ale sprytny jak sam diabeł.
01:20:12:Szkoda, że Wasza Ekscelencja|nie widział go w kwietniu:
01:20:15:był we wszystkich miejscach naraz!
01:20:19:Chodził albo jeździł na ośle,|czy słońce czy deszcz.
01:20:24:Tworzył grupy konspiracyjne,|przygotowywał grunt dla zmian!
01:20:30:Skaranie boskie!
01:20:35:A to dopiero początek jego kariery!
01:20:38:Za parę miesięcy zostanie|deputowanym w Turynie!
01:20:45:Za parę lat, kiedy|dobra kościelne będą sprzedawane,
01:20:49:za bezcen kupi dobra|Marca, Fondacello...
01:20:58:I zostanie największym|posiadaczem ziemskim w okolicy!
01:21:03:Oto Don Calogero, Wasza Wysokość.
01:21:06:Oto "nowy człowiek"!
01:21:11:Przykro mi, że tak to wygląda.
01:21:19:A co z resztą rodziny? Jacy są?
01:21:23:Nikt od lat nie widział jego żony.
01:21:28:Ale ja tak.
01:21:30:Chodzi na mszę o piątej rano,|na której nikt nie bywa.
01:21:36:Wstałem raz bardzo wcześnie,|żeby ją zobaczyć.
01:21:40:Proszę mi wierzyć:|jest piękna jak słońce.
01:21:46:Trudno winić Don Calogero -|jest tak brzydki, że musi ją ukrywać.
01:21:52:Ale sam pan wie, jak jest.|Ludzie gadają, powstają plotki.
01:22:00:Mówią, że Donna Bastiana|jest jak zwierzę:
01:22:06:nie umie czytać ani pisać,|prawie nie umie mówić.
01:22:11:Nie potrafi nawet|zadbać o własną córkę,
01:22:14:a jej jedynym zajęciem|jest wylegiwać się cały dzień.
01:22:18:Ale czego oczekiwać?
01:22:21:Wie pan, czyją córką|jest Donna Bastiana?
01:22:25:Jej ojciec był pańskim pracownikiem|z Runci, zwał się Peppe Giunta.
01:22:31:Był tak nieokrzesany|z wyglądu i zachowania,
01:22:35:że ludzie wołali na niego Peppe Gówno!|Proszę wybaczyć to słowo.
01:22:41:Dwa lata po tym jak Don Calogero|uciekł z Bastianną,
01:22:45:znaleziono go martwego w Rampinzeri,
01:22:49:z 12 kulami w plecach!
01:22:54:-Co za skandal!|-Co się stało?
01:22:57:Nie do wiary, że miałam nadzieję,|że poślubi Concettę!
01:23:00:To zdrajca, jak wszyscy liberałowie!
01:23:04:Najpierw zdradził króla, a potem nas!
01:23:08:Jest taki fałszywy!
01:23:11:Słowa pełne słodyczy,|ale czyny pełne trucizny!
01:23:16:Oto, co się dzieje,|kiedy wpuszcza się do domu
01:23:20:ludzi obcej krwi!
01:23:24:Wypij to.
01:23:34:Zawsze to wiedziałam,|ale nikt mnie nie słucha!
01:23:39:Nigdy nie mogłam go znieść!|Ale ty go lubiłeś!
01:23:44:A teraz on ma czelność prosić ciebie,|księcia Salinę,
01:23:48:ojca dziewczyny, którą zwiódł,
01:23:50:byś oświadczył się w jego imieniu|ojcu tej małej dziwki!
01:23:54:Nie rób tego!
01:23:57:Dość!
01:24:04:Nie wiesz co mówisz.
01:24:07:Angelica nie jest dziwką.
01:24:10:Może jeszcze nią zostać,|ale na razie jest zwykłą dziewczyną.
01:24:14:Tyle, że piękniejszą od innych.|Chce dobrze wyjść za mąż.
01:24:18:Może nawet trochę kocha Tancrediego,|jak wszyscy.
01:24:22:Jest bogata, Stello,|ma mnóstwo pieniędzy.
01:24:26:To w większości nasze pieniądze,|którymi dobrze zarządza Don Calogero.
01:24:29:Dokładnie tego potrzebuje Tancredi.
01:24:32:Jest ambitny i wydaje dużo pieniędzy,|dlatego dużo ich potrzebuje.
01:24:38:Nigdy nie oświadczył się Concetcie,|nikogo nie oszukał!
01:24:42:Jest po prostu synem swojej epoki,
01:24:45:zarówno w polityce,|jak w życiu prywatnym.
01:24:48:To najsympatyczniejszy młodzieniec,|jakiego oboje znamy.
01:25:29:Fabrizio... mój drogi...
01:25:32:Nie zniosę awantur w moim domu,|w mojej sypialni, w moim łóżku!
01:25:38:Nie mów mi co mam robić!
01:25:41:Ja tu podejmuję decyzje!|Zdecydowałem już dawno temu!
01:25:45:I dość na tym!
01:25:55:Śpijmy już.
01:26:00:Jutro jadę na polowanie.|Muszę wstać wcześnie.
01:26:05:Dobranoc, droga Stello.
01:26:39:Mówiłeś mi o szalonej matce|i cuchnącym dziadku,
01:26:45:ale nie o tej, która mnie|interesuje, pannie Angelice.
01:26:49:Ona mówi sama za siebie.
01:26:54:Ma urodę matki bez odoru dziadka.
01:26:58:Jest bardzo inteligentna.|Prawdziwa dama.
01:27:01:Kiedy wróciła ze szkoły,
01:27:04:zaprosiła mnie i zagrała|mojego starego mazurka.
01:27:07:Nie jest dobrą pianistką,|ale wyglądała tak pięknie...
01:27:11:Czarne loki, oczy, skóra i pierś...
01:27:17:-Jej pościel musi pachnieć rajem!|-Spokojnie, Don Ciccio.
01:27:27:Od dziś musisz mówić|o pannie Angelice z respektem.
01:27:30:Dziś oświadczę się Don Calogero|w imieniu mojego siostrzeńca.
01:27:37:Ty dowiedziałeś się pierwszy|i musisz za to zapłacić.
01:27:41:Zamknę cię z psami
01:27:44:i wypuszczę dopiero|po wyjściu Don Calogero.
01:27:49:-Chodźmy.|-Wasza Wysokość! To błąd!
01:27:54:Pański siostrzeniec nie może|poślubić córki pańskiego wroga!
01:28:00:Uwieść ją byłoby podbojem,|ale to jest bezwarunkowa kapitulacja!
01:28:07:To koniec rodów Falconeri i Salina!
01:28:24:Ten ślub nie będzie żadnym końcem!
01:28:27:Będzie początkiem,|jaki ma każda tradycja!
01:28:34:Tych rzeczy nie zdołasz zrozumieć!
01:28:40:Wracajmy do domu.
01:28:42:Umowa stoi?
01:29:28:Nie zbaczajmy z tematu.|To był tylko niewinny buziak!
01:29:33:-Proszę pamiętać, że to ja po pana posłałem!|-Tak, oczywiście, ale...
01:29:43:Pragnę przedstawić panu list|napisany przez mego siostrzeńca.
01:29:48:Otrzymałem go wczoraj w nocy.
01:29:54:Deklaruje w nim miłość|do pańskiej córki.
01:30:01:Prosi, bym przekazał panu|jego oświadczyny.
01:30:19:Teraz pan może powiedzieć, co zamierza.
01:30:28:To taka miła niespodzianka...|Nie wiem co powiedzieć.
01:30:37:Wiem, co myśli i czuje Angelica
01:30:41:i mogę chyba powiedzieć,|że afekt Don Tancrediego nas zaszczyca
01:30:46:i że jest szczerze odwzajemniony.
01:31:09:Prośmy Boga o łaskę dla tego małżeństwa.|To wielka radość.
01:31:15:Doskonale.
01:31:22:-Barometr spada.|-Don Calogero.
01:31:26:Chyba nie muszę przypominać panu|wspaniałości rodu Falconeri.
01:31:32:Przybył tu z Andegawenami,|rozkwitł pod Aragończykami,
01:31:35:Habsburgami i Burbonami,|jeśli wolno mi ich wymienić przy panu.
01:31:40:Byli parami królestwa, grandami Hiszpanii,|kawalerami Orderu Świętego Jakuba.
01:31:47:Choć może nie powinienem o tym mówić,
01:31:53:bo niestety sytuacja finansowa Tancrediego
01:32:00:nie dorównuje szlachetności nazwiska.
01:32:04:Ferdinando, mój szwagier,|nie był troskliwym ojcem.
01:32:08:Żył jak wielki pan,|przepuścił majątek należny synowi.
01:32:14:Don Calogero:|Tancrediego ukształtowały te przeszkody.
01:32:23:Obaj dobrze to wiemy.
01:32:25:Tancredi jest tak interesujący|i wrażliwy,
01:32:34:bo spotkało go wiele krzywd.
01:32:39:Wszystko to dobrze wiem.
01:32:42:Ale miłość jest najważniejsza.|Nikt nie wie tego lepiej niż ja.
01:32:50:Jestem człowiekiem światowym|i wykładam karty na stół.
01:32:56:Słuszne jest, by nasze dzieci|wiedziały na co mogą liczyć.
01:33:01:Córka otrzyma w posagu dobra Settesoli.
01:33:16:1010 hektarów.
01:33:21:Wszystko zboże.
01:33:23:Bardzo żyzne ziemie,|chłodne i przewiewne,
01:33:27:oraz 500 hektarów winnic|i gajów oliwnych w Gibildolce.
01:33:45:W dzień ślubu podaruję|panu młodemu 20 worków
01:33:49:po 10,000 uncji złota każdy.
01:33:57:Moja rodzina jest dla mnie wszystkim.
01:33:59:/"Nikt od lat nie widział jego żony.
01:34:04:/Ale ja tak.
01:34:06:/Chodzi na mszę o piątej rano,|/na której nikt nie bywa.
01:34:11:/Wstałem raz bardzo wcześnie,|/żeby ją zobaczyć.
01:34:15:/Proszę mi wierzyć:|/jest piękna jak słońce.
01:34:32:/Trudno winić Don Calogero -|/jest tak brzydki, że musi ją ukrywać."
01:34:48:Zostanie mi niewiele.
01:34:51:Ale córka to córka.
01:34:54:Ponadto, choć wiem,|że to panu nie zaimponuje,
01:34:59:skoro jest pan potomkiem|cesarza Tytusa i królowej Bereniki,
01:35:03:powiem, że Sedarowie,
01:35:06:obdarzeni tytułem przez|króla Ferdynanda IV,
01:35:09:są również szlachtą!
01:35:13:Doskonale, Don Calogero.|Do zobaczenia.
01:35:15:Mam dokumenty, które tego dowodzą!
01:35:19:Kiedyś świat się dowie,|że pański siostrzeniec
01:35:22:poślubił baronównę!
01:35:24:-Baronównę Sedara dell'Biscotti.|-Biszkoptów?
01:35:27:Gratulacje, Don Calogero!
01:35:29:Mam dokumenty, muszę tylko...
01:35:50:-Przepraszam, Don Ciccio, musiałem to zrobić.|-Rozumiem.
01:35:56:-Dobrze poszło?|-Doskonale.
01:35:59:Nie mogłoby lepiej.
01:36:05:Spotkamy się wkrótce,|Don Ciccio.
01:36:08:Jeszcze raz przepraszam.
01:36:25:"Był zimny, styczniowy dzień.
01:36:28:Wiał lodowaty północny wiatr.
01:36:35:Padało od wielu godzin.
01:36:38:Ale na pustej ulicy|szkapina przykryta dziurawą derką...
01:36:48:ciągnęła mały dwukołowy wózek.
01:36:52:'Przeklęte zwierzę!',|krzyknął wieśniak,
01:36:56:bo miał zwyczaj przemawiać do konia."
01:37:13:-Przybył Don Tancredi! Jest w sieni.|-Nareszcie.
01:37:20:-W taką pogodę!|-Kochany!
01:37:24:-Tak się cieszę.|-Chodźmy.
01:37:29:Wuju!
01:37:33: -Tancredi!|-Nie dotykaj mnie, ociekam wodą.
01:37:40:-Mój chłopcze, tak się cieszę.|-Ja również.
01:37:42:Angelica się ucieszy!
01:37:45:Przepraszam, zapomniałem wam powiedzieć,
01:37:48:że przyjechał ze mną przyjaciel,|hrabia Cavriaghi, którego już znacie.
01:37:52:Kiedyś już nas odwiedził|wraz z generałem.
01:37:54:A oto mój ordynans, Moroni.
01:38:00:-Mój kochany Tancredi!|-Droga hrabino...|-Tak się cieszymy!
01:38:04:Przybyli razem z burzą!
01:38:12:Mówiono mi, że tu nigdy nie pada.
01:38:15:-Pada już od dwóch dni!|-Doprawdy?
01:38:19:Przybył, cały przemoczony.
01:38:23:Angelica się ucieszy!
01:38:26:-Witaj w domu.|-Przepraszam, jestem przemoczony.
01:38:30:-Proszę księdza!|-Jaki przyjemny ogień!
01:38:34:Pozwoliłem sobie przywieźć|hrabiego Cavriaghi z Mediolanu.
01:38:37:-Poznaliście go w Palermo.|-Tak, dobrze go pamiętam.
01:38:40:-Był z generałem.|-Witam księdza. -Carolino.
01:38:43:-Dobry wieczór.|-Ja też pamiętam.
01:38:46:Drogi hrabio, myślałeś,|że nie ma deszczu na Sycylii.
01:38:50:Ale są ulewy!
01:38:52:Kto myśli, że się tu nie przeziębi,
01:38:54:zaraz ląduje w łóżku z gorączką!
01:38:57:Mimi! Rozpal w pokoju Tancrediego.
01:39:02:Przygotuj sąsiedni pokój|dla ordynansa.
01:39:13:Tak się cieszę.|Chciałem znowu panią zobaczyć.
01:39:15:Nie rozumiem.|Byłeś wtedy czerwony.
01:39:22:-Jak to?|-Garybaldczycy noszą czerwone koszule.
01:39:30:To było dawno temu.|Koniec z Garibaldim!
01:39:35:Dzięki Bogu Cavriaghi i ja|należymy do wojsk królewskich.
01:39:42:Kiedy było po wszystkim,|mogliśmy wrócić do domu
01:39:46:albo dołączyć do królewskiej armii.|Wybraliśmy to drugie.
01:39:51:Trudno nam było znieść|żołnierzy Garibaldiego.
01:39:55:Byli okropni!|Nie potrafili nawet strzelać!
01:39:59:Teraz jesteśmy w prawdziwym wojsku.
01:40:03:Ludzie już nie boją się,|że ukradniemy im kury!
01:40:06:Powinniście to zobaczyć.
01:40:08:Kiedy chcieliśmy zmienić konie,|na imię króla
01:40:12:konie pojawiały się|jak za dotknięciem różdżki!
01:40:14:Później wszystko opowiecie.|Teraz idźcie się wykąpać i przebrać.
01:40:20:Wybacz, ciociu.|Chodźmy, Cavriaghi.
01:40:24:Nie! Najpierw pokażę wam|pierścionek dla Angeliki.
01:40:37:-Piękny!|-Tak uważacie?
01:40:43:-Spójrz.|-Naprawdę piękny!
01:40:46:Wygląda na drogi.
01:40:50:-Podoba ci się?|-Bardzo.
01:41:04:Czy był bardzo drogi?
01:41:06:Wykorzystałem twoje pieniądze rozważnie.|Nie wydałem wszystkiego.
01:41:11:-Nawet kupiłem...|-Jakiś mały prezencik?
01:41:17:Nasz porucznik!|Co pan tu ma?
01:41:20:-Mały prezencik dla panny Concetty.|-Jak miło.
01:41:24:-"Pieśni" Aleardiego?|-Tak.
01:41:27:-Mam nadzieję, że się jej spodobają.|-Ja też mam taką nadzieję.
01:41:33:-Podoba ci się?|-Naprawdę cudowny.
01:41:38:Panno Concetto, to "Pieśni" Aleardiego.|To mój ulubiony poeta.
01:41:43:Pozwoliłem sobie przywieźć je|pani z Neapolu.
01:41:46:-Kazałem nawet wytłoczyć pani inicjały.|-Dziękuję.
01:41:50:"Wciąż głucha". Dlaczego?|Przecież świetnie słyszę!
01:41:55:Głucha na me westchnienia.
01:42:03:Czy mogę?|Przepraszam, ale usłyszałam...
01:42:19:Proszę, moja piękna,|to prezent od twojego Tancrediego.
01:42:27:-Powinnaś też podziękować wujowi.|-Dziękuję!
01:42:32:Chodź.
01:43:09:Angelica! Tancredi!|Gdzie jesteście?
01:43:14:Nadchodzi...
01:43:35:Angeliko, chodź...
01:43:43:Nie wiesz, że tu jest pełno szczurów?
01:44:14:Chodź.
01:44:45:Angeliko, gdzie jesteś?
01:45:22:Tancredi, gdzie jesteś?
01:45:40:Wystraszyłeś mnie.|Tu jest pełno szczurów!
01:45:43:Nie dziwi mnie to.|Gdzie Tancredi?
01:45:46:-Nie wiem, nie mogę go znaleźć.|-Naprawdę?
01:45:50:-Chodź, uciekamy.|-Gdzie jesteście?
01:45:57:-Przestraszyłem cię?|-Tak!
01:46:02:Znowu ona!|Chodź, ukryjemy się!
01:46:05:Nie, dość. Dokąd znowu?|Jestem zmęczony.
01:46:10:Jak duży jest ten pałac?|Ile tu jest pokoi?
01:46:13:Nikt nie wie, nawet wuj.
01:46:16:Uważa, że pałac,|którego pokoje można zliczyć,
01:46:19:nie jest wart zamieszkania.
01:46:25:-Chodźmy do niej, jest sama.|-A inni?
01:46:28:Concetta wróciła do ogrodu.
01:46:31:Francesco Paolo pojechał|odebrać gościa z dyliżansu.
01:46:36:-Jakiego gościa?|-Nie wiem, kogoś z Turynu.
01:46:39:Chodźmy!
01:46:42:Nie ma mowy, nie interesują mnie|kolejne nieznane pokoje.
01:46:45:Zresztą chyba wyjadę.|Po co tu siedzieć?
01:46:50:-Concetta mnie nie kocha.|-Pytałeś ją chociaż?
01:46:53:To na nic.|Traktuje mnie jak robaka.
01:47:00:Muszę poszukać sobie pani robakowej,|która mną nie wzgardzi.
01:47:04:Porozmawiaj z nią,|a potem zdecyduj.
01:47:07:Ale może tak będzie dla ciebie lepiej.
01:47:09:Wyjaśnię ci.
01:47:11:Concetta jest za bardzo sycylijska.|Nigdy nie opuszczała wyspy.
01:47:15:Wyobrażasz ją sobie w Mediolanie,|gdzie nie dostaniesz porządnego makaronu?
01:47:20:Sprowadzałbym dla niej|ogromne skrzynie makaronu!
01:47:24:-Większe niż ta!|-Idziemy. Do zobaczenia!
01:47:37:Chodź!
01:47:54:Biedny hrabia.|Concetta w ogóle o niego nie dba.
01:47:57:Concetta jest głupia!|Czego ona chce?
01:48:01:Cavriaghi jest przystojny,|ma nazwisko.
01:48:04:Ma niemałą posiadłość w Brianzy.|To świetna partia.
01:48:16:Concetta ciągle cię kocha.
01:48:23:-To dlatego go przywiozłeś.|-Nieprawda.
01:48:29:A właśnie, że prawda.
01:48:34:A ja ci mówię, że nieprawda.
01:48:40:Concetta ma słuszność.|Kochać ciebie,
01:48:45:a potem poślubić jego,|byłoby jak pić wodę po...
01:48:53:-Po czym?|-...po winie z Marsali.
01:49:17:Dziwne pokoje.
01:49:18:-Jak ktoś mógł tu mieszkać?|-Nikt tu nie mieszkał.
01:49:24:Tu moi przodkowie przychodzili|złamać zasady,
01:49:29:żeby mieć co pamiętać.
01:49:35:-Złamać zasady?|-Tak.
01:49:41:Nudzili się, ukochana.
01:50:06:-Przepraszam, czy pan Aymone Chevalley?|-Tak.
01:50:13:-Jestem synem księcia Saliny.|-Jakże mi miło!
01:50:17:Przybyłem pana przywitać.
01:50:19:Mój ojciec będzie zaszczycony|mogąc pana gościć.
01:50:22:-Bardzo miło z jego strony.|-Proszę założyć cylinder.
01:50:25:-Słońce jest tu bardzo mocne.|-Dziękuję, proszę zrobić to samo.
01:50:29:Chciałem wyjechać po rozmowie|z księciem.
01:50:35:-Tak czy inaczej musi pan pojechać do pałacu.|-Naturalnie.
01:50:38:Tędy proszę.
01:50:40:-Ja to poniosę.|-Nie musi pan...|-Żaden problem.
01:50:44:-Proszę mi pozwolić.|-Dziękuję.
01:50:49:-Nie jest zbyt ciężki?|-Ani trochę.|-Czy to pałac?
01:50:53:-Gdzie oni są?|-Na pewno nie na górze.
01:50:56:-Pewnie wrócili do ogrodu.|-To okropne! O Boże!
01:50:59:Pójdziemy do ogrodu?
01:51:02:-Fruniesz!|-Tak nie można! Proszę posłuchać!
01:51:39:Obawiasz się, że już cię nie kocham.
01:51:56:Boisz się?
01:51:59:Pragnę cię, ale nie chcę tego|robić teraz.
01:52:02:Poczekam aż zostaniesz moją żoną.
01:52:17:O mój Boże...
01:52:37:Spójrz! Przybył gość!
01:53:31:Czego on chce od ciebie?
01:53:35:Nie wiem.
01:53:37:Podróżował przez Sycylię cały miesiąc.|Musi być nieszczęśliwy.
01:53:41:Nasza tłusta kuchnia|pewnie mu nie służy.
01:53:44:Pewnie też boi się bandytów.
01:53:49:Zaproponuję mu grę w wista.
01:54:03:Chevalley,|może zagramy w karty?
01:54:08:Wasza Wysokość,|muszę z panem porozmawiać.
01:54:11:-Jak mówiłem, chcę wyjechać jutro.|-Jutro?
01:54:15:-Nie podoba się tu panu?|-Ależ skąd!
01:54:20:Jest pan moim gościem|i ja zdecyduję kiedy może pan wyjechać.
01:54:27:Zapraszam. Proszę uważać|na ojca Pirrone. Zawsze wygrywa.
01:54:33:Proszę usiąść.|Będę pańskim partnerem.
01:54:41:Będę zapisywał punkty.
01:55:04:-Naprawdę pochodzi pan z Mediolanu?|-Tak.
01:55:08:Więc skąd się pan tu wziął?
01:55:10:Korzystam z gościny księcia.
01:55:13:Bardzo dobrze się tu czuję.
01:55:16:Chevalley.
01:55:50:Gdyby chciał pan zwiedzić Donnafugatę,|oprowadzę pana.
01:55:55:-Pokażę panu dom barona Mutolo.|-Nie zaczynaj!
01:55:59:Żył z rodziną w Girgenti,|dopóki 10 lat temu,
01:56:02:jego syna nie porwali bandyci.
01:56:07:-Biedacy! Musieli zapłacić okup?|-Nie!
01:56:12:Nie stać ich było na to.
01:56:16:Ale w końcu odzyskali syna,|ale w ratach.
01:56:22:W ratach?|Jak to?
01:56:25:Kawałek po kawałku.
01:56:29:Najpierw prawy palec wskazujący.
01:56:31:Tydzień później lewa stopa.
01:56:34:A potem w koszyczku, pośród fig,
01:56:38:bo było to w sierpniu,|odzyskali głowę!
01:56:42:Francesco Paolo, dość takich opowieści.
01:56:45:Nie widziałem tego, bo byłem mały.
01:56:47:Ale ojciec mi wszystko opowiedział.
01:56:50:-Policja Burbonów była do niczego.|-Bez wątpienia.
01:56:55:Takie rzeczy zdarzały się|też w moim miasteczku.
01:56:59:Ojciec był intendentem.|Wtedy to była niebezpieczna praca.
01:57:05:Nie tylko dla niego,|ale dla całej rodziny.
01:57:09:Nasi karabinierzy położą temu kres.
01:57:12:Wbrew powszechnemu przekonaniu,|szacunek do Kościoła wzrośnie.
01:57:18:-Jak za dawnych czasów.|-Mam nadzieję, że bardziej.
01:57:22:Proboszcz w Santa Ninfa został|zabity pięć lat temu podczas mszy.
01:57:27:-Okropne! Zastrzelony w kościele!|-Nie zastrzelony.
01:57:32:Na to jesteśmy zbyt dobrymi katolikami.
01:57:36:Dodano mu trucizny do mszalnego wina.|Bardzo dyskretne.
01:57:40:Bardziej... liturgiczne.|Nie znaleziono winnych.
01:57:45:Proboszcz był porządnym człowiekiem,|nie miał wrogów.
01:57:49:Bardzo ciekawe, książę.|Nadzwyczaj zabawne.
01:57:53:Powinien pan napisać powieść.|Umie pan opowiadać historie.
01:57:57:Tym właśnie są - historyjkami.|Proszę uwierzyć mediolańczykowi.
01:58:01:Sycylia to wspaniała kraina!
01:58:03:W związku ze szczęśliwą aneksją...
01:58:07:to znaczy... nieszczęsną unią
01:58:10:Sycylii i królestwa Sardynii,|rząd w Turynie
01:58:14:pragnie wybrać spośród|zasłużonych Sycylijczyków
01:58:19:senatorów królestwa.
01:58:21:Naturalnie, pańskie nazwisko|zaproponowano jako jedno z pierwszych,
01:58:25:ze względu na starożytność|i prestiż rodu, pańską wiedzę
01:58:34:i pańskie godne zachowanie|podczas ostatnich wydarzeń.
01:58:39:Przed ogłoszeniem listy,|uznaliśmy za stosowne zawiadomić pana
01:58:45:i dowiedzieć się czy pan|przyjmuje propozycję.
01:58:49:Rząd ma nadzieję, że tak będzie.
01:58:53:Oto cel mojej misji,|dzięki której mogłem
01:58:58:poznać pana i jego rodzinę|i zobaczyć wasz piękny pałac.
01:59:08:Co oznacza tytuł senatora?|O czym rozmawiamy?
01:59:17:-Czy to tytuł honorowy?|-Ależ książę!
01:59:21:Senat jest izbą wyższą|naszego parlamentu!
01:59:25:Senat rozważa, dyskutuje,|zatwierdza lub odrzuca prawa,
01:59:30:które proponuje rząd|dla rozwoju państwa.
01:59:35:Jako senator przemówi pan|w imieniu swojego pięknego kraju,
01:59:41:który wkroczy|w ten sposób w nowoczesność.
01:59:45:Może pan zwalczyć bolączki,|urzeczywistnić marzenia.
01:59:52:Pochlebia mi propozycja rządu.
01:59:59:Gdyby to był tylko tytuł,|zgodziłbym się bez wahania.
02:00:07:Ale urzędu nie mogę przyjąć.
02:00:11:Proszę posłuchać uważnie.
02:00:14:Należę do starej klasy,
02:00:17:która była nieodłączną|częścią minionego ustroju
02:00:20:i wciąż jestem z nim związany|sercem i poczuciem przyzwoitości.
02:00:24:Należę do nieszczęsnego pokolenia|rozpiętego pomiędzy dwoma światami
02:00:29:i próbuję zrozumieć oba.
02:00:31:Poza tym nie mam żadnych złudzeń.
02:00:34:Na co się przydam w senacie?
02:00:36:Nie znam się na prawodawstwie|i nie umiem oszukiwać sam siebie,
02:00:40:co jest cechą niezbędną u rządzących.
02:00:44:Nie, Chevalley,|nie jestem stworzony do polityki.
02:00:49:Książę, wprost nie mogę uwierzyć.
02:00:53:Naprawdę odrzuca pan szansę,|by pomóc swojemu ludowi
02:00:58:przezwyciężyć biedę i bezprawie,|którego doświadczają?
02:01:05:Jesteśmy bardzo starzy.
02:01:08:Od 25 wieków uginamy kark
02:01:11:pod ciężarem wspaniałych cywilizacji.
02:01:14:One wszystkie przychodziły z zewnątrz,|nie my je tworzyliśmy.
02:01:18:Od 2500 lat jesteśmy kolonią.
02:01:21:Wiem, że to nasza wina.
02:01:24:Ale jesteśmy zmęczeni,|spustoszeni, straciliśmy żywotność.
02:01:27:Książę, to już przeszłość.
02:01:30:Sycylia przestała być łupem.
02:01:33:Jest wolną krainą w wolnym państwie.
02:01:38:Wiem, że chcecie dobrze,|ale spóźniliście się.
02:02:06:Sen, Chevalley, długi sen.|Tego pragną Sycylijczycy.
02:02:12:Zawsze będą nienawidzić tych,|którzy zechcą ich budzić.
02:02:16:Nawet żeby podarować im coś wspaniałego.
02:02:20:Ale wątpię, żeby nowe królestwo|miało nam coś do zaofiarowania.
02:02:29:Tutaj każde,|nawet najbrutalniejsze działanie,
02:02:33:bierze się z chęci zapomnienia.
02:02:40:Oddajemy się namiętności|bo pragniemy ukojenia.
02:02:45:Posługujemy się kulą i sztyletem,|bo szukamy śmierci.
02:02:49:Nasze lenistwo,|niezrównana słodycz naszych lodów
02:02:55:wyrażają pragnienie|wszechogarniającego bezruchu.
02:02:57:Czyli właśnie śmierci.
02:03:11:Obawiam się, że książę przesadza.
02:03:17:W Turynie poznałem wielu|bardzo pracowitych Sycylijczyków.
02:03:23:Nie wyraziłem się ściśle, przepraszam.
02:03:26:Powiedziałem "Sycylijczycy",|a powinienem powiedzieć "Sycylia".
02:03:30:To otoczenie, przemoc krajobrazu,
02:03:34:okrucieństwo klimatu,|wieczny napór...
02:03:37:Klimat można wytrzymać,|krajobraz zmienić,
02:03:43:wspomnienie złych rządów wymazać.
02:03:46:Na pewno Sycylijczycy|pragną się doskonalić.
02:03:49:Nie przeczę, że jeśli|zabrać Sycylijczyka z wyspy,
02:03:52:może się ocknąć.|Ale trzeba to uczynić kiedy jest młody.
02:03:56:Kiedy skończy 20 lat jest za późno.|Już zastygł.
02:03:59:Potrzebujecie człowieka,|który umie łączyć własny interes
02:04:04:z trudno definiowalnym|dobrem publicznym.
02:04:10:-Mogę coś zaproponować?|-Naturalnie, książę.
02:04:14:Znam kogoś, kto będzie idealny.
02:04:18:Nie palę, dziękuję.
02:04:22:Mówię o...
02:04:25:Calogero Sedarze.
02:04:28:Będzie znacznie odpowiedniejszy|ode mnie.
02:04:31:Pochodzi z bardzo starej rodziny.
02:04:36:Może brak mu prestiżu, ale ma wpływy.
02:04:41:Nie jest zbyt wykształcony,|ale ma zmysł praktyczny.
02:04:46:Był nadzwyczaj użyteczny|podczas kryzysu majowego.
02:04:50:Zaś co do złudzeń...
02:04:57:Wątpię, żeby miał ich więcej niż ja.
02:04:59:Ale jeśli trzeba, potrafi je udawać.
02:05:03:Oto człowiek dla was.
02:05:07:Tak, słyszałem o Sedarze.
02:05:12:Ale jeśli ludzie uczciwi|jak pan wycofają się,
02:05:15:wybiją się ci|pozbawieni skrupułów, jak on.
02:05:21:Wszystko pozostanie jak dawniej,|przez wieki.
02:05:25:Posłuchaj sumienia, książę,|a nie dumnych prawd, które wypowiadasz.
02:05:33:Książę, proszę,|współpracuj z nami.
02:05:42:Jest pan dżentelmenem|i zaszczytem było pana poznać.
02:05:48:Ma pan rację.
02:05:52:Jednak nie kiedy pan mówi,|że Sycylijczycy chcą się doskonalić.
02:05:58:Nigdy nie zechcą,|bo uważają, że są doskonali.
02:06:01:Ich próżność przewyższa nędzę.
02:06:08:Proszę usiąść, coś panu opowiem.
02:06:13:Nim Garibaldi wkroczył do Palermo|kilku angielskich oficerów
02:06:20:poprosiło mnie o wstęp|na taras mojego domu,
02:06:24:skąd widać góry otaczające miasto.
02:06:29:Zachwycił ich widok,
02:06:34:ale wyznali, że są zdumieni|zaniedbaniem ulic.
02:06:39:Nie próbowałem im wyjaśniać|tego co powiedziałem panu,
02:06:43:że jedno wynika z drugiego.
02:06:49:Jeden oficer zapytał mnie:
02:06:51:"Po co garybaldczycy|przybyli na Sycylię?"
02:06:54:Odpowiedziałem:|"Chcą nas nauczyć dobrych manier.
02:06:58:Ale nie uda im się to,|ponieważ jesteśmy bogami."
02:07:01:Roześmiali się,|ale niestety nie zrozumieli.
02:07:11:Późno już, zbliża się pora kolacji.
02:07:14:Musimy się przebrać.
02:07:17:Może pan wyjechać jutro o świcie,|jeśli zechce.
02:08:55:Może pan w to nie wierzyć,|ale obecna sytuacja długo nie potrwa.
02:08:59:Nasza nowoczesna administracja|wszystko zmieni.
02:09:04:Nie powinna potrwać,|ale będzie, na zawsze.
02:09:08:Na ludzką wieczność,|czyli wiek lub dwa.
02:09:11:Potem się zmieni, ale na gorsze.
02:09:14:-Do widzenia, Chevalley.|-Do widzenia i dziękuję za wszystko.
02:09:25:Byliśmy lampartami i lwami.
02:09:29:Nasze miejsce zajmą szakale i hieny.
02:09:33:Ale wszyscy: lamparty, lwy,|szakale i owce,
02:09:38:wciąż będziemy wierzyć,|że to my jesteśmy solą ziemi.
02:09:41:Obawiam się, że nie dosłyszałem.|Co pan mówił?
02:09:45:-Nic, nic.|-Przepraszam, nie dosłyszałem.
02:11:10:-Dobry wieczór.|-Dobry wieczór, Margherito.
02:11:18:Miło was widzieć!|Wcześnie przyjechaliście!
02:11:21:Wasi goście jeszcze nie przybyli.
02:11:26:Droga Stello, twoje córki|wyglądają pięknie.
02:11:31:Tancredi już jest.|Pallavicino wkrótce przybędzie.
02:11:34:To zwycięzca spod Aspromonte.
02:11:44:-Jak się masz?|-Jeszcze raz dziękuję, ciociu.
02:11:48:Wasze zaproszenie było konieczne.
02:11:50:To będzie debiut Angeliki.
02:11:54:Co z frakiem Don Calogero?
02:11:56:Nie będzie miał tego z Donnafugaty.
02:11:58:-Frak jest szykowny, ale Don Calogero nie!|-Chodźmy.
02:12:04:-Witajcie, Concetto, Carolino.|-Witaj, Tancredi.
02:12:34:Jak się masz? Wyglądasz ślicznie!|Dziękuję bardzo.
02:12:45:-Mamo, mogę iść tańczyć?|-Oczywiście.
02:12:48:Śliczna jak kwiatek.
02:12:51:Są takie prześliczne, prawda?
02:12:57:Nie przepadam za balami,|ale musiałam przyjść ze względu na dziewczęta.
02:13:37:-Pułkowniku, to zaszczyt dla nas.|-Cała przyjemność po mojej stronie.
02:13:41:Margherito, chodź tutaj.
02:13:42:Mam zaszczyt przedstawić|pułkownika Pallavicino.
02:13:45:Pułkowniku, to honor i przyjemność|powitać zwycięzcę spod Aspromonte.
02:13:53:Bardzo pani łaskawa.|To ja jestem szczęśliwy.
02:13:57:Mam nadzieję, że pan i pańscy oficerowie|będą się dobrze bawić.
02:14:24:Księżna Lampedusa.
02:14:28:-Hrabina Sutera.|-Cieszę się, że mogę pana poznać.
02:14:39:Księżna Cordera di Salina.
02:14:44:Miło mi, księżno.
02:15:18:-Sprawdzę, czy Angelica przybyła.|-Jasne, idź. -Przepraszam.
02:15:47:Czy to wszystko prawda, pułkowniku?
02:15:52:-Płakałem jak dziecko.|-Zadziwiające! -Jaki on był?
02:15:59:Przystojny i subtelny jak anioł.
02:16:03:Cudowne! Prawdziwy bohater!|Czyż nie jest nadzwyczajny?
02:16:10:-Tancredi.|-Witaj, Mirello.
02:16:13:Pułkownik próbuje dodać im ducha,
02:16:17:ale to nie powinno być konieczne,|skoro bersalierzy zwyciężyli.
02:16:21:-Cieszymy się z tego!|-Proszę wybaczyć.
02:16:32:Spóźniłaś się, czekałem na ciebie.|Dobry wieczór.
02:16:36:Jesteś piękna.|Chodź przywitać się z księżną.
02:16:52:Księżno...
02:16:55:Przedstawiam moją narzeczoną,|Angelikę Sedara.
02:16:59:Moja droga, niech się przyjrzę.
02:17:02:-Jesteś jeszcze piękniejsza niż mówią.|-Dziękuję.
02:17:08:-Co to takiego?|-Krzyż kawalerski Korony Włoskiej.
02:17:13:Tutaj to nie pasuje.
02:17:16:-Zawsze wierzyłam w twój dobry gust.|-Dziękuję.
02:17:20:Mój przyszły teść,|kawaler Don Calogero Sedara.
02:17:24:Bardzo mi miło.
02:17:29:-Piękne miejsce, księżno.|-Podoba się panu?
02:17:59:Spokojnie, chłopcy.
02:18:03:-Tancredi, przedstawisz mnie swojej narzeczonej?|-Jasne!
02:18:07:-Angeliko, to mój przyjaciel Gioacchino Lanza.|-Bardzo mi miło.
02:18:11:-A to Fulco...|-Nie wiem, czy Tancredi się zgodzi,
02:18:14:ale chciałbym się wpisać|do pani karnetu na następnego walca.
02:18:19:Tak, bez pośpiechu, zaraz.
02:18:21:-Zobaczymy.|-Ale z ciebie egoista!
02:18:26:Przepraszam, ale to nie moja wina.
02:18:29:Ona wybiera sobie partnerów.
02:18:31:To walc, zatańczmy.
02:18:34:-Jeszcze nie przywitałam się z wujem.|-Później to zrobisz.
02:18:38:-Wybaczcie.|-Cóż począć.
02:19:36:-Pięknie pani wygląda, jak zwykle.|-Dziękuję. -Mówię szczerze.
02:19:41:-Drogi Fabrizio, dobrze wyglądasz!|-Bo dobrze się czuję, Giulio.
02:20:23:Nudzisz się, Fabrizio?
02:20:25:Wiesz, o czym myślałem?
02:20:27:Za dużo było małżeństw między kuzynami.
02:20:30:To źle dla naszej rasy.|Spójrz na nie.
02:20:33:Wyglądają jak małpy|gotowe wspiąć się na żyrandol
02:20:38:i zwisnąć z niego za ogon,|świecąc pośladkami.
02:21:45:Eleonora Giardinelli:|biały łabędź w żabiej sadzawce.
02:21:51:A propos, gratuluję zaręczyn siostrzeńca.
02:21:54:Dziewczyna jest przepiękna.|Wielu wkrótce pójdzie za jego przykładem.
02:21:58:-Co? Co powiedziałeś?|-Powiedziałem... że jest tu za gorąco.
02:22:04:Tak, jest gorąco.
02:22:06:Nie powinienem był przychodzić.
02:22:10:Jestem trochę zmęczony.
02:22:13:Ale skoro już przyszedłem,|muszę zostać.
02:22:17:-Byłoby niegrzecznie teraz wyjść.|-Racja, Fabrizio.
02:22:22:Do zobaczenia.
02:23:49:Dobry wieczór.
02:23:50:-Fina, ja zatańczę z Joe!|-Doprawdy?
02:24:02:Księżno, byłbym zaszczycony,|gdyby zechciała pani...
02:24:05:-Proszę nie odmawiać.|-Od wieków nie tańczyłam!
02:24:09:-Proszę...|-Przecież tyle tu pięknych kobiet!
02:24:15:-W moim wieku...|-Bardzo dziękuję.
02:24:18:Proszę zaczynać.
02:24:46:Pięknie tu, książę.|W dzisiejszych czasach to już rzadkość.
02:24:51:Przy tych cenach złota!
02:24:55:Tak, Don Calogero, to piękne.
02:25:01:Ale nic tu nie jest tak piękne|jak nasze dzieci.
02:28:28:-Dobry wieczór, książę.|-Dobry wieczór. -Witaj, wuju.
02:28:31:Angelica chciała się przywitać.|Dlaczego siedzisz tu samotnie?
02:28:35:Na co patrzysz?|Flirtujesz ze śmiercią?
02:28:40:Angeliko.
02:28:44:Jesteś bardzo piękna.
02:28:52:To dziwne, że Don Diego trzyma|tu ten przygnębiający obraz.
02:28:58:Wątpię, żeby przychodził do biblioteki|częściej niż raz w roku.
02:29:02:Też prawda.
02:29:06:Ciekawe, czy moja śmierć|będzie taka sama.
02:29:10:Pościel na pewno nie będzie|taka czysta...
02:29:13:Pościel umierających|jest zawsze taka brudna.
02:29:17:Mam też nadzieję,|że Concetta i reszta dziewcząt
02:29:20:będzie przyzwoiciej ubrana.
02:29:23:Ale w sumie będzie podobnie.
02:29:31:Wuju, o czym ty mówisz?|O czym ty myślisz?
02:29:37:Często myślę o śmierci.|Wcale mnie nie przeraża.
02:29:42:Jesteś za młody, żeby zrozumieć.
02:29:45:Dla ciebie śmierć nie istnieje.
02:29:48:To coś, co dotyczy innych.
02:30:05:Trzeba odnowić|rodzinny grobowiec u Kapucynów.
02:30:18:-Tancredi, mogę prosić o chusteczkę?|-Tak, proszę.
02:30:26:Dziękuję.
02:30:35:Książę, powiedziano nam, że tu jesteś,|więc przyszliśmy odpocząć,
02:30:40:ale również prosić o coś.
02:30:45:Mam nadzieję, że nie odmówisz.
02:30:53:-Mów, Angeliko.|-Chciałabym zatańczyć z tobą następnego mazurka.
02:30:58:Zgódź się.|Wszyscy wiedzą, że doskonale tańczysz.
02:31:03:Nigdy nie otrzymałem|bardziej kuszącej propozycji.
02:31:06:-Dlatego muszę odmówić.|-Proszę, książę.
02:31:40:Dziękuję, skarbie,|dzięki tobie czuję się młodszy.
02:31:43:Zatańczę, ale nie mazurka.|Poczułbym się za młody.
02:31:47:Pierwszego walca.
02:31:57:Widzisz, Tancredi,|jakiego masz dobrego wuja?
02:31:59:Nie narzeka jak ty.
02:32:04:Nie chciał, żebym o to poprosiła.|Jest zazdrosny.
02:32:14:Mając tak przystojnego|i fascynującego wuja, muszę być zazdrosny.
02:32:19:Ale tym razem...|zrobię wyjątek.
02:32:25:Chodźmy.
02:32:58:Walc! Jak na zamówienie.
02:33:04:-Słucham?|-To walc! Zmieniłeś zdanie?
02:33:09:Oczywiście, że nie.|Wybacz mi.
02:33:43:Wszyscy są dla mnie tacy mili.|Jestem tu bardzo szczęśliwa.
02:33:48:Tancredi jest taki kochany.|I ty też!
02:33:51:-Cieszę się, że Tancredi tego nie słyszy.|-Nie żartuję.
02:33:54:Wiem, że wszystko tobie zawdzięczam,|nawet Tancrediego.
02:33:57:-Gdybyś się nie zgodził...|-I tak by się z tobą ożenił.
02:34:02:-Wszystko zawdzięczasz sobie.|-To nieprawda.
02:34:07:Ależ tak.
02:34:13:Nikt nie zdoła oprzeć się|twojej urodzie.
02:34:41:-Mówią, że jesteś dobrym tancerzem.|-Przykro mi, że cię rozczarowałem.
02:34:46:Nie jesteś tylko dobrym tancerzem.|Jesteś wspaniałym tancerzem.
02:34:56:-Tak, to mój ojciec.|-Następny. -A więc mazurek.
02:35:01:Wszyscy nas obserwują, książę.
02:35:07:Dziewczyna, z którą twój ojciec|tańczy jest piękna.
02:35:11:Tak, bardzo ładna.
02:35:42:Wuju, nie klaskali tylko dlatego,|że lew taki jak ty
02:35:45:wzbudza za wielki respekt.
02:35:48:-Ale zasłużyłeś na owację.|-Zjesz z nami kolację?
02:35:53:Nie, Angeliko.|Pamiętam, że kiedy byłem młody,
02:35:57:nie cieszyły mnie kolacje|ze starym wujem.
02:36:00:-To nie tak.|-Jesteście zakochani i chcecie być sami.
02:36:03:Zresztą nie jestem głodny.
02:36:06:Idź z Tancredim i nie przejmuj się mną.
02:36:16:Dziękuję, wuju.
02:36:22:-Książę, wciąż świetnie tańczysz!|-Byłeś znakomity!
02:36:28:Gratuluję.
02:37:08:Co u ciebie słychać, Fabrizio?
02:37:14:Nie będziesz jadł?|Wyglądasz na niezdecydowanego.
02:37:19:Za duży wybór.|Donna Margherita jest za dobrą gospodynią.
02:37:24:Ale mój żołądek chyba by tego|nie wytrzymał. Wybaczcie.
02:37:30:-Te kandelabry są wspaniałe!|-Pochodzą z Madrytu.
02:37:34:Dziad Don Diego otrzymał je|kiedy był ambasadorem w Hiszpanii.
02:37:38:Można by za nie kupić szmat ziemi.
02:38:47:-...największe emocje w życiu.|-Co za nudziarz.
02:38:56:Może książę Salina zaszczyci|nas swoim towarzystwem?
02:39:02:Dziękuję.
02:39:10:Cieszę się, Fabrizio.
02:39:12:Teraz lewe skrzydło jest|mi wrogie, bo w sierpniu
02:39:16:rozkazałem moim ludziom|strzelać do generała.
02:39:20:Ale cóż miałem zrobić, książę?
02:39:23:Miałem rozkaz na piśmie.
02:39:26:Ale wyznam, że odkąd|pod Aspromonte ujrzałem zastępy
02:39:33:tych nieuleczalnych fanatyków,|lekkomyślnych lub zbyt buntowniczych...
02:39:42:Cieszę się, że rozkaz był|zgodny z moim przekonaniem.
02:39:53:Zresztą jestem przekonany,|że przysłużyłem się tym Garibaldiemu.
02:40:01:Uwolniłem go od ludzi,|którzy uczepiwszy się go,
02:40:05:wykorzystywali go do swoich|własnych celów, które być może
02:40:09:-były inspirowane przez Palazzo Farnese.|-Pewnie tak.
02:40:13:To nie byli ci sami ludzie,|którzy wylądowali z nim w Marsali.
02:40:18:Oni wierzyli, że Włochy|powstaną tylko dzięki rewolucji.
02:40:24:Generał to wszystko rozumie.
02:40:28:Kiedy ukląkłem przy nim,|uścisnął mi dłoń
02:40:35:i wyszeptał:|"Dziękuję, pułkowniku".
02:40:41:Za co mi dziękował?|Za uczynienie go kaleką?
02:40:46:Nie, za uświadomienie mu,|że większość jego zwolenników
02:40:53:to byli zwykli tchórze.
02:40:55:Proszę wybaczyć,|ale czy nie przesadził pan trochę
02:41:00:opowiadając o tym przyklękaniu|i komplementach?
02:41:06:Nie, z całą pewnością.
02:41:10:Powinien pan zobaczyć tego|nieszczęsnego wielkiego człowieka,
02:41:15:leżącego na ziemi pod kasztanem,
02:41:18:cierpiącego straszny ból,|nie tylko na ciele,
02:41:21:ale i na duszy.|Wstrząsające.
02:41:26:Kiedy powróciliśmy na Sycylię|powiedział:
02:41:29:"Wyjdźmy na spotkanie nieznanemu."
02:41:33:Trudno było oprzeć się emocjom.
02:41:37:Zresztą po co?
02:41:40:Mam zwyczaj całować dłonie dam.
02:41:45:A wtedy ucałowałem dłoń|wolności królestwa,
02:41:50:która jest również damą,|a my wojskowi musimy ją szanować.
02:42:00:Proszę o wybaczenie.|Diego, wybacz.
02:42:45:Trzy bale w tygodniu to za wiele.
02:42:48:Niech to się już skończy.|Co ich tak cieszy?
02:42:53:Mogę prosić o spinki do włosów?
02:42:56:Jak nudno.
02:43:04:Przez te zaproszenia|musimy pozostawać w mieście.
02:43:08:Chciałabym wrócić|do willi San Lorenzo,
02:43:12:do naszego zwykłego,|spokojnego życia.
02:43:15:Ja chciałabym,|żeby ten bal nigdy się nie skończył.
02:43:19:Jest cudownie.|Ciekawe jak będzie na balu u Trabii.
02:43:23:Zamówiłam zieloną suknię.|Jasnozieloną.
02:43:28:A ty?
02:43:31:Jestem taka szczęśliwa.|Tancredi jest taki kochany.
02:43:35:Wszyscy jesteście tacy dobrzy dla mnie.
02:43:38:-Chciałabym, żebyś ty też była szczęśliwa.|-Co ja na to poradzę?
02:43:42:Nie bawię się dobrze|wśród tylu ludzi.
02:43:46:Nie przepadam za tańcem.|Nigdy dobrze nie tańczyłam.
02:43:52:To zależy z kim tańczysz.
02:43:54:-Poszukaj kawalera, którego lubisz.|-Nie, nie dbam o to.
02:43:59:Wiesz ilu młodzieńców chciałoby|móc się do ciebie zalecać?
02:44:04:Ale ty wszystkich zniechęcasz.
02:44:08:Jak biednego Cavriaghi.|Pamiętasz?
02:44:13:Jak ty traktowałaś tego biedaka...
02:44:18:Tu jesteś. Nareszcie.
02:44:21:-Wszędzie cię szukam.|-Poprawiałyśmy stroje i fryzury.
02:44:24:-A ty gdzie byłeś?|-Słuchałem pułkownika Pallavicino.
02:44:30:To nie geniusz, ale mówi z sensem.
02:44:34:Ma rację, że nowe królestwo|potrzebuje porządku i praw.
02:44:38:Anarchię trzeba zdusić w zarodku.|Nie potrzeba więcej zamieszek.
02:44:44:Nawet jeśli wymaga to surowości,|tak jak rozstrzelanie tych zapaleńców,
02:44:50:którzy zdezerterowali,|by wrócić do Garibaldiego.
02:44:53:-Myślisz, że zostaną rozstrzelani?|-Jutro o świcie.
02:44:58:To słuszne - są dezerterami.
02:45:18:Kiedyś byś tak nie mówił!
02:45:27:Mylisz się, moja droga.|Zawsze tak mówiłem.
02:45:32:Rzeczy tych pojąć nie zdołasz.
02:45:40:Concetto, zaczekaj. Posłuchaj!
02:45:43:Puść mnie!
02:45:47:-Wszystko rozumiem doskonale.|-Spokojnie...
02:45:50:Kiedyś tak nie mówiłeś.|I kropka.
02:46:00:Puść mnie.
02:46:13:Jest taka kochana.|Zwłaszcza kiedy się złości.
02:46:18:Tak. Biedna Concetta.|Obawiam się, że wciąż cię kocha.
02:46:27:-A ty? Wciąż mnie kochasz?|-Tak.
02:50:22:-Widział pan księcia Salinę?|-Nie.
02:50:26:-Widział pan księcia Salinę?|-Nie.
02:50:56:Don Calogero, czas iść do domu.|Doprowadzę pana do porządku.
02:51:06:Kawy! Proszę, gorącej kawy!
02:51:10:-Cukru?|-Poproszę.
02:51:13:-Dobranoc, kochani.|-Dobranoc.
02:51:19:Dziękuję, że przyszliście.
02:51:25:Tak miło było was gościć!
02:51:33:Dobranoc.
02:52:37:Księżno!
02:52:40:-Dziękuję za niezapomniany wieczór.|-Bardzo pan miły.
02:52:43:-Już panowie wychodzą?|-Tak, wracamy do koszar.
02:52:49:Służba nie drużba.
02:52:52:Czekają nas jeszcze obowiązki tej nocy.
02:52:57:Doskonale.
02:53:06:-Ogarnijcie tu trochę i zgaście świece.|-Tak, jaśnie pani.
02:53:16:-Concetto, już wychodzicie?|-To był cudowny wieczór.
02:53:22:-Szkoda, że już idziecie.|-Już późno.
02:53:25:-Dziękuję bardzo.|-Dobranoc, skarbie.
02:53:37:Wy też już wychodzicie?
02:53:42:-Do widzenia, Don Diego.|-Dziękuję, dobranoc.
02:53:57:Tu jesteś!|Ciocia cię szuka.
02:53:59:Angelica, Concetta|i Carolina szykują się do wyjścia.
02:54:03:Zrobisz coś dla mnie?|Już się pożegnałem ze wszystkimi.
02:54:08:Wezwiesz dla nich powóz?|Ja wrócę na piechotę.
02:54:12:-O tej porze?|-Potrzebuję świeżego powietrza.
02:54:16:Wuju...
02:54:19:-Źle się czujesz?|-Trochę boli mnie głowa, spacer dobrze mi zrobi.
02:54:23:-Wszystko dobrze dziś poszło?|-Tak, dziękuję, wuju.
02:54:27:Wkrótce będę miał dobre wieści.|Rozmawiałem z Finzonim.
02:54:30:-W wyborach...|-Będziesz kandydował.
02:54:33:-Wiedziałeś? -Nie, tylko...|-Wybacz na chwilę.
02:54:44:-Do widzenia.|-Zawsze taka piękna. Do widzenia.
02:54:48:-Pozdrów ode mnie Nico.|-Dobrze.
02:55:39:O wierna gwiazdo...
02:55:43:Kiedy wyznaczysz mi|mniej błahe spotkanie?
02:55:47:Z dala od wszystkiego,|w twojej krainie wiecznej pewności?
02:56:09:Dobrzy żołnierze.|Znają swój obowiązek.
02:56:18:Tego właśnie potrzebuje...
02:56:23:Sycylia.
02:56:25:Możemy już być spokojni.
02:57:12:tłumaczenie: helena skowron



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Osiem i pół (1963) DVDRip napisy PL CD 2
Osiem i pół (1963) DVDRip napisy PL CD 1
Money, Banking and the Federal Reserve (napisy PL)
The Racket 1928 DVDRip XviD NAPISY PL
Schronienie The Refuge (2009) LiMiTED DVDRip XviD NODLABS napisy PL
Dolans Cadillac 2009 horr Napisy PL RMVB
Resident Evil Degeneration 2008 napisy PL
Śniadanie ze Scotem Breakfast With Scotem (2007) Napisy Pl
THOR 3D (SBS) 2011 ENG (Napisy PL) BluRay 1080p Side by Side Napisy THOR 3D (SBS) 2011 ENG (Napisy
Nienarodzony [napisy pl]
Kocham cię od tak dawna I ve Loved You So Long (2008) Napisy Pl
Toxic Avenger 2 DVDRip Napisy PL (1989) (2)
The Walking Dead S04E03 Napisy PL
EDUKATORZY CD2 napisy PL 2000
Baby Love Comme les autres (2008) Napisy Pl
Mandragora [1997] [napisy pl]
Damage (2010) DVDRip 672x352 350MB ShAaNiG Napisy PL
My Sassy Girl Yeob XviD AC3 NAPISY PL

więcej podobnych podstron