Antoni Marczyński Kobiety i piraci

background image
background image
background image

AntoniMarczyński

KOBIETYIPIRACI

2015

background image

Opracowano na podstawie wydania w odcinkach w tygodniku Dookoła Świata,

Warszawa1959.

background image
background image
background image

CiemnoskóryagentedePoliciaHunfredoSergasucieszyłsię,gdyjużpodpierwszą

kępąpalmwparkumiejskimujrzałjasnowłosego

refugiado

zEuropy.Sergasspodziewał

się,żebędziemusiałgoszukaćprzezkilkagodzinpoknajpachiplażach.Wylegującsię
w biały dzień tak, jak gdyby gorący klimat Indii Zachodnich zdążył rozleniwić go już
zupełnie, muskularny blondyn jadł świśnięte gdzieś banany i pomarańcze, które w
okresachskrajnejbiedystanowiłyjegocałepożywienie.

Hunfredowiedziałod dawna,żeswoim ukazaniemsięwywołuje trwogęwsercach

ubogichobcokrajowców.Trudnodociec,czylubił,czynierolętakiegostraszydła,zato
wiedziano, że oznajmienie rychłej deportacji lub aresztowania poprzedzał uprzejmą
rozmowązosobnikiem,któremumiałzwiastowaćzłąnowinę.

Buenastardes,donFelix—zacząłsłodko,ścierającpotzczoła.

—Dobrepopołudnienawzajem,panie…komendancieodparłFeliksŚliwiński.

—Dziękizaawans,któregomożeniedożyję.Czynieprzeszkadzam?

—Pocoteceregiele?Walpanprostozmostu,czegowładzażąda.

—Najpierwinformacji.Radiogadałokiedyś,żepańskaPolonia,tokrajkatolickijak

moja Republica Dominicana. Lecz pan, choć rodowity polaco, nie robi zakupów
związanych z tym wielkim świętem chrześcijan. Czy

señor

może zgubił kalendarz i

przeztoniewie,jakbliskojest

Navidad

?

—Wiem,alektotuzakolędujezemnąponaszemu?Ktomidanagwiazdkęchoćby

całusa, już nie mówiąc o prezencie praktyczniejszym, jak koszula? Nikt! Więc
nadchodzące święta obchodzą mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg. Och, przepraszam,
mieszkajączawszewtropikach,señorcomandanteniemożemiećpojęciaośniegu.

—Znamgozfilmów.Totakabiałalawa,tylkoponośliskaizimna.

— Na zakupy świąteczne nie mam forsy — ciągnął dalej Polak. — A w ogóle

gwiżdżęnatradycjeitakżelaNovidadnomeimportaunbledo!

— Panu wolno nie dbać o tradycje, wolno głodować, wolno się powiesić, bo u nas

kwitnie wolność. Lecz nie wolno panu płacić nam za azyl i wolność czarną
niewdzięcznością, czyli pozbawiać nas dochodu płynącego od bogatych turystów,
których najsilniejszy przypływ jest w święta. Od świąt zaczyna się wielki sezon, no i
karnawał!Nasze

CiudadTrujillo

cieszyłosiędotychczasmarkąnajczystszegomiastana

Wielkich Antylach! — oświadczył Hunfredo, powtarzając frazesy wygłaszane przez
swegozwierzchnika.

Wysłuchawszyreprymendy,Felikssprężyściezerwałsięzławkiiszybkopozbierał

porozrzucanedokołaniejłupinyzbananówipomarańcz.

background image

— No, zmazałem jedyny grzech czarnej niewdzięczności — rzekł z uśmiechem,

rozglądając się za koszem na odpadki i przyrzekam nie zaśmiecać wam miejsc
publicznychjużnigdy.

—Niewtymrzecz.NafciarzzWenezuelilubturistanorte-americanoalbojeszcze

innybogatycudzoziemiec,lubiącywydaćwpodróżynarozrywkikilkatysięcydolarów,
łatwiejzniesiewmiejscupublicznymśmieciiodpadki,takiejakteskórkizowoców,niż
śmieciwludzkiejskórze!

— Ha, to nie pozbawiajmy go widoku łatwiejszego dlań do zniesienia — odparł

Felikszgłupiafrantirozsypałcodopieropozbieranełupiny.

— Cudzoziemca pożytecznego nam, jak turystę, wypłoszy stąd na Kubę lub na

JamajkęwidoktakichjakdonFelixzarośniętychbrudasówinygusów,gdyżweźmieich
za opryszków, którzy napadną go i obrabują, skoro noc zapadnie. Krótko mówiąc,
obdartych jak pan nierobów, nie możemy tolerować w naszej pięknej stolicy podczas
żniw tutejszych kupców, hotelarzy i kasyn gry! Czy pan zaczyna rozumieć, o co idzie
mnieimoimprzełożonym?

Claro!

ŻebymrychłozniknąłzSantoDomingonamiesiąc.

— Na kwartał minimum, a chętniej na zawsze! I nasza stolica nie nazywa się już

Santo Domingo, ale Ciudad Trujillo. Reszta odpowiedzi jednak świadczy, że pan jest
domyślnyi…

muyinteligente

.

—Przezto,żejesteminteligentnyizabardzo,jaknalokalnestosunki,wykształcony,

razporazbywamtubezrobotnyiklepiębiedęażpiszczy.

—Boseñorwolipracowaćmózgiemniżfizycznie.Ktonaprawdęchcemiećzajęcie

chroniące go przed nędzą i przed… kontrolą policyjną, znajdzie je w porcie. Nawet
dzisiaj! Bo dziś wieczór wyjdzie w morze jacht Smart Tramp, który jeszcze nie ma
skompletowanejzałogi.Apopłynieon…napółnoc!

OmyliłsięHunfredoSergas,jeślisądził,iżkońcowanowinazemocjonujePolakatak,

jakzemocjonowałabyinnychwysiedleńców.Większośćichbowiemmarzyłaimarzyo
wkroczeniulegalnymalbonielegalnymdoojczyznydolarawnaiwnymprzekonaniu,że
tamwystarczyrokpopracować,abystaćsięmilionerem.

Nomeimporta,dokądSmartTramppożegluje—ziewnąłFeliks.—Grunt,żeby

pływałdowiosny,ażupałyiulewywygoniąstądostatnichturystów.

— Aż do pory deszczowej? Wątpię. Rejsy, jakie ten stary jacht odbywa, są widać

krótkie,skorowidujęgotuwporcieniemalcomiesiąc.AlejeślijegowłaścicielEllerick
będziezpanazadowolony,tozostaniepanznimdługo,takjakjegopierwszypomocnik,
Henri Passaint, zwykły Mulat, który udaje francuskiego

Kreola

— twierdził Hunfredo,

czystejkrwiNegrudającyMulata.

—Ellerick,Passaint,hm.Tenazwiskaznamchybazkronikikryminalnej.

— Możliwe. Pańskie nazwisko też ją wzbogaci w naszej gazecie, jeżeli pozostanie

panwłóczęgąbezzajęciaibezprzyzwoitegoubraniadojutra.

—Dojutra?Gdzieżznajdęwtakkrótkimczasiezajęcieizaliczkęna…

background image

—WtawerniePoddziurawąszalupą.TamLucianEllerickchłodzisiępiwem,póki

trwa

siesta

. Za godzinę pójdzie stamtąd na Mercado Modelo po zakup wiktuałów —

mówił wszechwiedzący Hunfredo, niby to patrząc na zegarek, a spode łba obserwując
rozmówcę.—Jeśliontamzwerbujekogośnadrugiegosternika,toinnegozajęciapan
dziś nie złapie! I jutro señor polaco znajdzie się w tej grupie uciążliwych
cudzoziemców, jaką przez zimę zatrudnimy w głębi wyspy, w okolicy zabójczej dla
Białych!

— Czyż nie tam, gdzie Napoleon zesłał na zagładę jeden z Legionów Henryka

Dąbrowskiego? — mruknął Feliks Śliwiński z nowym zainteresowaniem. — Może
znalazłbymjakiepamiątkipotychmęczennikach?

Przypomniał sobie jednak zaraz, że spędziwszy pięć lat w lagrach niemieckich i

dziesięć na tułaczce wysiedleńczej po egzotycznych krainach z ich prymitywnymi
barakami, więzieniami, lazaretami, postanowił rozstać się na zawsze z bolesną rolą
polskiego męczennika, unikać nowego aresztowania za wszelką cenę i gwizdać na
skrupuły.Jegosloganemtutajstałosięnomeimporta,niedbam,nicmnienieobchodzi.

Dlatego skwapliwie zastosował się do ultimatum Hunfreda, pospieszył natychmiast

mimoupału,doknajpyPoddziurawąszalupą,gdziewszystkoposzłomuzdumiewająco
gładko. Łysiejący piwosz Ellerick całkiem nie badał jego słabych kwalifikacji
żeglarskich, spytał tylko o stosunki rodzinne, z widocznym zadowoleniem przyjął do
wiadomości, że Feliks jest kawalerem i bez targów dał piętnaście dolarów zaliczki na
drobnebieliźnianeitoaletowesprawunkinowegosternika.

Conajważniejsze,Feliksdostałnaczasnieograniczonyzajęcie„zdrowe”,bowciąż

naświeżympowietrzu,zpełnymutrzymaniemizpoboramidziesięciudolarówzakażdy
dzień,bezwzględunato,czyjachtbędzieżeglował,czystałwportach.Taposada,po
tylu miesiącach biedowania w Ciudad Trujillo, wydawała się Polakowi tak
arcykorzystna,ajejuzyskanietakdziwniełatwe,żepierwszepodejrzeniamusiałyzaraz
zakiełkowaćwjegoumyśle.Podjudziłgoteżtrochęmiejscowybarman,zktórymznali
sięiprzyjaźniliodroku.

—JaoddawnawietrzęwEllerickuprzemytnika—rzekł.—Niewiemtylko,czyon

szmugluje narkotyki dla

dope-pushers

w Stanach, czy broń dla powstańców na Kubie,

czytrunkizwolnychportów.Cotysądzisz?

Nomeimporta.Choćbyprzemycałbombyatomowe,niedbam.

— Dbaj jednak o własną skórę, lekkomyślny polaco! Jeśli Smart Tramp wozi

amunicjęlubjakieśśrodkiwybuchowe,możeszwyleciećwpowietrzeakuratwświęta!
Samoloty dyktatorów nie patyczkują się z podejrzanymi jachtami i kutrami, lecz
zatapiająjetak,abyśladponichniezostał.

— Jaka różnica, czy skręcę kark w tym grudniu, czy w następnym, czy jeszcze

później?Nikogonieosierocę,więcniedbamkiedyumręijak.

Możebrawurowałdlapodparciaswegonomeimporta,amożepodskórniewyczuwał

śmiertelneniebezpieczeństwozwiązanezrejsamijachtuSmartTramp,gdyżzałatwiając
drobne swe sprawunki w mieście, rozglądał się po nim tak, jak człowiek odjeżdżający
skądś na zawsze. Pożegnalnymi spojrzeniami omiatał jego historyczne zabytki,

background image

pamiętające

trzech Kolumbów

, Krzysztofa, Bartłomieja i Diega, jak również

nowoczesne gmachy wzniesione po roku 1930, w którym straszliwy huragan zburzył
większośćbudynkówdawnegoSantoDomingo.

PierwszegodzinynajachcieSmartTrampnierzuciłyżadnegoświatłanastraszliwy

proceder,jakitubyłuprawiany.GłównypomocnikEllericka,HenriPassaint,samłaknął
pomocy przy każdej swej fatygującej robocie, a ilekroć nadarzył mu się pracownik
zgodliwy, potulny lub tak silny fizycznie jak ten dzisiejszy polaco, wykorzystywał go
bezlitości.NatrudziłsięwięcŚliwińskiniemałoodrabianiemwielodniowychzaległości
tego arcylenia, który także później, gdy już ciemna noc zapadła, nie pozwolił mu
odpocząć.

— Musicie mi pomóc w przenoszeniu bagażu pasażerów, jacy lada chwila nadjadą

autemwyglądającymjakzwykłataksówka—rzekł.—Spamiętajciesobietylko,żeto
trzebazrobićbezhałasówibezświatłanapokładzie!

—Ajeśliwmrokachpotkniesięktoirękęzłamie?

—Niechzłamie.Tacypasażerowieniezażądająodszkodowania,chociażbynawet…

—Zamiastskończyćzdanie,Henrizachichotałszyderczo.

Zrzekomejtaksówki,którejobszernybagażnikbyłszczelnienaładowanywalizamii

prowiantem,wysiadłoczworopasażerównależącychdodwurodzinróżnejnarodowości,
zamożnościireligii,leczcierpiącychtęsamąniedolę.Jednąparętworzyłydwiekobiety
używające w rozmowie hiszpańszczyzny pięknej tak, jak gdyby były rodem z Kastylii
lubtamkształciłysięwszkołach.

—Dlakontrolipoproszęonazwiska—rzekłHenricicho.

Señora Maria Azana y señorita Cristina Azana — odparła energicznym tonem

młodsza,któraswątowarzyszkęczulepodpierałaizwałamateczką.

Señor Izaak Edelstein y señora Rosita Edelstein — odezwała się druga młoda

kobieta,którarozmawiałazeswymtowarzyszemprzeważnieponiemiecku,anazywała
goojcem;okazałosięjednakwkrótce,żebyłjejteściem.

PodczasgdyFelikssamprzenosiłobfitybagażzautaprzezmolonajacht,odbywając

tę drogę pięć razy tam i z powrotem, wygodny Henri ograniczył swą działalność do
jednego spaceru bez dźwigania czegokolwiek. On tylko wskazywał przybyłym drogę
przezciemnypokładikorytarzykdogłównejkajuty,gdziewprawdziepaliłasięlampa
zawieszona nad długim stołem, ale iluminatory były pozasłaniane tak dokładnie, że
gdybyktośnadmiernieciekawyzmolalubzinnegojachtuskierowałlornetęnaSmart
Trampa
,niedostrzegłbytutajnikogo.

Ellerick widać zabierał pasażerów nielegalnie, skoro nie pozwolił im przebywać na

pokładzie, ani wejść do kabin, póki jego stateczek nie oddali się od Ciudad Trujillo o
trzymile.

— Doświadczenie mnie uczy, że każdy szczur lądowy zaczyna pobyt na statku od

inspekcji, iluminacji i wentylacji swej kabiny. No i od wnoszenia różnych reklamacji
akuratwówczas,gdymy,żeglarze,mamytrudnemanewrywporcie,gdzienajłatwiejo
awarię. A następstwem awarii bywa zwłoka i śledztwo, którego wy chyba bardziej

background image

pragniecieuniknąćniżja!—podkreśliłnakońcu,cowrazzpotulnościąjegosłuchaczy
zdawało się świadczyć, iż oni także wchodzili w kolizję z prawem krajowym lub
międzynarodowym.

Pomimo to zgłosili pierwsze reklamacje zaraz po obejrzeniu przydzielonych im

kabin,coHenriPassaintprzyszedłzameldowaćszefowi.Tenzaśjużzgrubszazapoznał
Feliksa z wadami i zaletami przestarzałych urządzeń w sterówce, a zarazem kabinie
nawigacyjnej jachtu, po czym badał jego umiejętność utrzymania tej starej pływającej
skrzyni
nakursiewskazywanymprzezoświetlonąbusolę.

—Kabinyzamałe,szafkiwnichzaciasne,zdaniemnaszychnajnowszychpasażerek

—wyliczałHenri,chichoczączłośliwierazporaz.—Ichbrzoskwiniowejcerzejakoby
zaszkodzisłonawodawumywalni,chcąsłodkiejwody.Dalej…

— Czyż ty, karaibski leniu, musisz zawracać mi głowę nawet drobiazgami? —

wtrącił

yachtsman

.—Samniepotrafiszzałatwićbłahychreklamacji?

— Z łatwością; ja także mam przecież spluwę!

Et avec plaisir

, bo obie młódki są

diabloponętne,amamateżjeszczegrzechuwarta.Alesękwtym,żejutromamyzabrać
wHaitidalszychpasażerów.Pókitonienastąpi,musimyiśćnaustępstwa,

n’estcepas?

Aktóżomawiałznimiwarunkiizainkasowałodnichforsęzaprzejazd,czyżniesam

szyper

jachtu?

—Ja,pyskatyKreolu,ja.Aleciebiebabywolą,więcpójdzieszjeczarowaćzemną

—zadecydowałEllerickirazjeszczezerknąłnabusolę.—Chodźmy.

Zanim doszli do kajuty, kobiety otworzyły jej iluminatory dla wentylacji. Przez

okrągłe wyłomy tych okienek odgłosy rozmowy dobiegały do Feliksa, który, lubiąc
świeżepowietrze,zapewniłsobiejużprzedtemprzewiewwsterówce.

— Panie Ellerick, wszystko musi mieć swoje granice, nawet wyzysk! — zaczęła

gniewnie Cristina. — Nie jesteśmy tu gośćmi. Płacimy panu i to słono! Przejazd z
Ciudad Trujillo do Nowego Jorku kosztuje sto dwadzieścia pięć dolarów od osoby na
S.S.Borinquenlubkażdyminnymstatkupasażerskim…

— Ale pasażerskim mogą podróżować tylko ludzie mający w porządku paszporty i

wizy! — zaznaczył łysoń z naciskiem. — Natomiast zbiegów bez tych dokumentów i
przestępców, powiedzmy że tylko politycznych, trzeba szmuglować przez zielone
granicezwielkimryzykiemdlaprzewoźnika!Zatomojeryzykobioręwięcopłatynieco
wyższeniżlinieokrętowe.

—Niecowyższe?Orównestoprocentwyższewziąłpanzamatkęizamnie!

—Cojest?—krzyknęłaśpiewnieRositaEdelstein.—Wyzapłaciłyścierazemtylko

pięćset? A od nas on wycisnął po trzysta dolarów za twarz i osobno za bagaże! Jakim
prawem,paniekapitanie?

—Zwyczajowym—odparłyachtsmanzcynicznymuśmiechem.—Mamoddawna

takizwyczaj,żezbogatszychklientówstaramsięwydoićjaknajwięcej.

—Jeszczejednadyskryminacja—westchnąłIzaakEdelstein.

Jego młodą towarzyszkę podróży zainteresowała jednak kwestia, w jaki sposób

background image

przemytnicy,którychonegdajwidziałaporazpierwszywżyciuiktórzyniemogliznać
jej przeszłości, zdołali trafnie odgadnąć, iż panie Azana, mimo hiszpańskiej dumy i
jakbyarystokratycznychmanier,sąznaczniebiedniejszeodnich,Edelsteinów.

— Zdradza to pani wykwintny gust w doborze stroju i biżuterii — odparł Henri

Passaint, wyręczając szefa w „czarowaniu” kobiet pochlebstwami i zabójczymi
spojrzeniami,któreszczególnieprzyciągałdosiebiewidokdrogichkamieniwcudzych
pierścionkach, broszkach i kolczykach. — Znawcy kobiet, takiemu jak ja, wystarczy
chwilkaobserwacji,bypoznać,żepanizawszeżyławbogactwie.

— Nie zawsze. Dopiero od zamążpójścia — wyznała, znów czując na sobie wzrok

Izaaka. — Skoro zaliczyliście mnie do

plutokracji

i zdarliście więcej za nasz przewóz,

musicie nam dać drugą kabinę. Nie mogę przecież spać razem z teściem! Macie tutaj
chybawięcejkabinniżdwie.

— Mam ich sześć, oprócz tych dla załogi — przyznał Ellerick — ale oczekujemy

takżeinnych,opróczwas,pasażerówodjutranacałąresztępodróży.

— Proponuję kompromis. Jeśli nowi pasażerowie zajmą wszystkie łóżka w

pozostałychczterechkabinach,jabędęnocowałnapokładzie,bylemojasynowamiała
wygodnenoclegisamawnaszejkabinie—rzekłIzaak.—Dopókizaśmacietucztery
kabinywolne,pozwólciemisypiaćwjednejznich.Zgoda?

—Zgoda.Zatemreklamacjezałatwione.

—O,jeszczenie,kapitanie!—zadźwięczałznówstanowczygłosCristinyAzany.—

Żądamyczystejbieliznypościelowejwmiejscetejpodejrzaniepachnącejibrudnej,jaką
zastałyśmy w kabinach. Nie myślę opierać twarzy na poszwie upstrzonej smugami po
cudzejpomadcedowargalbo…

— Ty przeklęty próżniaku — ryknął Ellerick — do dziś nie zmieniłeś bielizny w

kabinach,niezatarłeśtamśladówpopasażerachzpoprzednichrejsów?

Mówiąc to, szedł z zaciśniętymi pięściami za swoim pomocnikiem, cofającym się

przezornie, i nagle zamierzył się tak, aby uderzyć go pięścią prosto w zęby
wyszczerzonewnieszczerymuśmiechu.HenriPassaintjednakalbomiałniezłepojęcieo
sporciebokserskim,albobyłznaturyniezmierniezwinny,gdyżwostatniejchwilizrobił
uniktakzręcznie,żepięśćjegoociężałegoprzeciwnikapalnęławdrzwiiotworzyłaje
narozcież.

WtenwyłomMulatnatychmiastdałsusa,chichoczącszyderczozpowodu„awarii”,

jakiejdoznaładłońszefawzderzeniuzdrzwiami.

—SeñorEdelstein,proszęzamną,wskażępanuosobnąkabinę—zawołał.—Potem

przyniosęczystąbieliznę,abrudnąmogąpaniesamezdjąćtymczasem.

Robiąctousiebiewkabinie,zktórejteśćjużprzeniósłsiędoinnejwrazzczęścią

swojego bagażu, zauważyła Rosita, że najczystszą z całej pościelowej bielizny jest
poszewkanajednejzpoduszek,alewydajeprzykrąwoń.

— Zdejmę ją także, choć nie będę spała w dwóch łóżkach na zmianę. Przyjemnie

przecieżmiećwkabiniewszystkoświeżezpralni—uznała.

background image

Kiedy jednak zdjęła tę czystą poszewkę zobaczyła na wsypie poduszki ciemną

plamę.

—Krew?—PodwpływemtegoprzypuszczeniaRositazdrętwiała.

Wtem,bezpukania,otworzyłysiędrzwi,którezostawiłaniezabezpieczonezasuwką,

gdyż spodziewała się, że lada chwila powróci teść po swoje pantofle. Zamiast
oczekiwanegoIzaakawślizgnąłsiędokabinyizarazzamknąłdrzwizasobąprzymilnie
uśmiechniętyHenriPassaint,przynoszącczysteprześcieradłaiposzwy,jednymrzutem
okaogarnąłsytuację,jakązastałirównieszybkopojął,iżniepożądanejterazawanturze
zapobiegnie raczej trochę prawdy niż kompletna bujda, że tu wylała się na przykład
filiżankakakaolubtalerzjakiejściemnejzupy.

— Zgadła pani, to krew! — zaczął szeptem, aby mieć pretekst podejść do niej jak

najbliżejizatkaćjejusta,gdybyzaczęłakrzyczeć.—Tosmutnapamiątkapokrwotoku,
jakiegodostałtenbiednygruźlik.Naszczęście,nadbiegłemwporęiterazonjużwraca
dozdrowiawgórskimsanatorium.Mójówczesnypomocnikmiałtępoduszkęcisnąćw
morze i kupić nową, ale łajdak wolał otrzymane na ten cel trzy dolary przepić, a
splamioną poduszkę zostawić, nakryć świeżą poszwą, jak widzę. Ale za to, że ja nie
skontrolowałem roboty mego

-

pomocnika, kapitan będzie, karcił mnie. Może wyrzucić

mnienabruk,jeślipanimuposkarży.

— Nie. Ja nie skarżę nigdy — wykrztusiła, jeszcze nie mogąc przyjść do siebie i

oczyzamknęła,gdyżwzmiankaogruźlikuprzywiodłajejnamyślmęża.

—Jakapanidobra!—wyszeptałMulatiwudanymporywiewdzięcznościoburącz

poklepałjąpoplecach,jakrobisiętowAmeryceŁacińskiej,anaprzyczynekucałował
jejoczy.—Jaksiętoprzestraszyło,biedactwo!

Jegolatynoskieklepanierychłoprzeszłowgłaskanie,obejmowanie,ściskanieRosity,

a równocześnie jego zmysłowe wargi zjeżdżały po jej bladym policzku ku ślicznie
wykrojonymustom.Zanimwpiłsięwnie,zapewniłją,żenigdyniewidziałustrównie
pięknychikuszących.

Ale ten komplement słyszała już w życiu wielokrotnie, a najczęściej od męża.

Uświadomieniesobietego wyrwałojąz odrętwienia,którekaraibski donżuanwziąłza
jej przyzwolenie na jego namiętne umizgi. W raptownym przeskoku od kompletnej
bierności do wielkiej żądzy czynu w roli wiernej żony odepchnęła zalotnika od siebie
gwałtownieiwskazałamudrzwi.Gdytoniepomogło,spróbowałapogróżki.

—Jeżelipanniewyjdziestądnatychmiast,kapitandowiesięowszystkim!

—Chwaliłasiępaniprzedchwilą,żenigdynanikogonieskarży.

—Janie,aleposkarżymójteść,którytuzarazwrócipopantofle.

— Dobrze, odchodzę — ustąpił Mulat nareszcie, przekonany widokiem męskich

pantofli, które mu wskazała. — Przyjdę tu po północy z nową poduszką, a starą
zabieram.Niezamykajsięwięcnazasuwkę,ślicznotko.

—Copansobiemyśli!—prychnęłanań.—Jajestemsolidnąmężatką!

Machinalniepodsunęłamupodnosswąobrączkęślubną.Obokniejjednaknosiłana

background image

tymsamympalcupierścieńzaręczynowyzbrylantem,któregowielkośćHenriPassaint
oceniałnaosiem,aLucianEllericknadziesięć

karatów

.

Voilà pourquoi

przyjęliśmy państwa Edelsteinów na jacht bez rekomendacji

naszegoagentaibezbadaniawaszejprzeszłości—wyznał,wychodząc.

Początkową wątpliwość Rosity, czy słowa oto dlaczego przyjęliśmy państwa…

odnosiły się do jej stanu cywilnego kobiety zamężnej, czy do kosztownego brylantu
zdradzającego zamożność Edelsteinów, rozstrzygnęło dopiero straszne odkrycie, jakie
przypadkowozrobiłapóźniej.

Natomiastzabawnegoodkryciadokonanonazajutrzranonapokładzie,gdyznakrytej

brezentem szalupy ratunkowej zaczęły dobiegać odgłosy potężnego chrapania jakiegoś
pasażeranagapę.

— To musi być jakieś olbrzymie chłopisko — wywnioskował Ellerick i na wszelki

wypadek wyjął z kieszeni pistolet. — Wyłaź stamtąd, łajdaku, i gadaj, kto cię tu
zadekowałizakrył?—ryczał,odpinającbrezent.

Ku ogólnemu zdumieniu z szalupy wyskoczyła drobna kobietka, której nie

posądziłbyniktotakkolosalnemożliwościwchrapaniu.Wziętanaspytkipowiedziała,
żenazywasięCamilleSalpetreiżejestfrancuskąKreolkązMartyniki,skądcierpliwie
wędruje z wyspy na wyspę w kierunku zachodnim, podążając aż do dalekiej Luizjany,
gdziesiostra,dzierżawczynirestauracji,potrzebujejejfachowejpomocy.

— Ja nie byłem na Martynice parę lat, a

mademoiselle

zakradła się na mój jacht

wczorajwCiudadTrujillo!Cotamporabiała,gdziepracowała?

— Jako kucharka hotelu uchodźców Czechoslovakia. Tam właśnie usłyszałam na

własne uszy, że Smart Tramp odpłynie wkrótce ku Florydzie, a stamtąd już pono
bliziutko jest do Luizjany. Nie mając dość pieniędzy na legalną podróż, nie posiadając
wizyamerykańskiej,postanowiłamzostaćpasażerkąnagapę.

Została nią, od kilkunastu godzin płynie sobie dokąd pragnęła i właściciel Jachtu

musi pogodzić się z tym

fait accompli

, bo przecież nie może wyrzucić jej za burtę do

morzasłynącegoznadmiarurekinów.Tak,tak,każdypasażernagapęstajesiępanem
sytuacji,skoro„jego”statekoddalisięodbrzegów…

— Ty jeszcze kpić tu sobie będziesz, bezczelny parzygnacie? — huknął Ellerick,

zamierzającsiętak,jakgdybychciałchlasnąćjąwtwarz.

Przeszkodził temu Feliks, gdyż schwycił jego dłoń w przegubie, a potem sobą

zasłonił dziewczę z Martyniki. Nawiasem mówiąc, także z Martyniki pochodziły dwie
sławneJózefiny,pierwszażonaNapoleonaorazartystkakabaretowa,JosèphinaBaker.

— Czy panu smakowało dziś śniadanie? — spytał Polak z flegmą. — Chyba nie.

Skoro więc łaskawe losy zesłały nam na pokład zawodową kucharkę, warto by ją
uprosić,abyzajęłasięwczasieżeglugigotowaniem.

—Świetnamyśl!—poparłgoPassaint,którynibytopełniłfunkcjekucharza,lecz

pełnił je tak miernie, że w każdym rejsie wyręczał go w tym któryś z pasażerów. —
NiechCamillepracujewkuchni,amieszkaćmogłabyzemną,wmojejkabinie.

background image

—Albobędęwamgotowała,albozktórymśzwassypiała,alepodwójniepłacićza

Jedenprzejazdniemyślę—odparła.—Wybierajcie.

— O dobrą kucharkę trudniej niż o kochankę — brzmiał

salomonowy

wyrok

Ellericka. — A teraz, Camille, daję ci do wyboru: albo wyjawisz mi, kto pomógł ci
zostaćumniepasażerkąnagapę,albopowiesztylkoto,ileonodciebiewyłudził.

—Wolętodrugie—odparłaponamyśle.—Dałammutyle,ilemiałamnaciułanew

rozmaitych walutach. Ta suma przeliczona na dolary dałaby prawie setkę, ale za to
obiecano mi podróż aż do Florydy pod pokładem w wygodnej kryjówce i pełny wikt.
Tymczasempierwsząnocmusiałamleżećskurczonamiędzyławkamiszalupy!

—Pocieszsię,żeonmiałtupetwykiwaćnawetmnie!—odparłnachmurzonyszyper

iodszedłdosterówki,mruczącjakieśpogróżki.

Zaledwieodwróciłsiędoniejtyłem,filigranowapasażerkanagapęprzyskoczyłado

Feliksaizaczęłamugorącodziękowaćzainterwencjęwjejobronie.Zbitojąnierazw
życiu,leczzanajbardziejupokarzającązniewagęuważałauderzeniewtwarz.Ponieważ
on uchronił ją dziś przed tym, może liczyć na objawy jej wdzięczności w ciągu całej
resztypodróży,zarównowedniejakiwnocy.

— Nocne objawy mogę sobie wyobrazić — odparł rozbawiony — lecz na czym

polegałybyonezadnia,gdyobojebędziemypracowali?

—Nanajlepszychporcjachjedzenia.Przecieżjatubędękucharką!

—Jednemuopłacasiębyćrycerskim,drugiemuwcalenie—nadmieniłstojącyobok

Izaak,bardzosmętny,wprzeciwieństwiedoFeliksaroześmianegooduchadoucha.—
Mój wczorajszy gest „nagrodziła” bezsenna noc. Zdawało mi się, że ktoś krąży, że
nadsłuchujepodmoimidrzwiami,żepukadomejsynowej…

—Czypanotopodejrzewamnie?—żachnąłsięPolak.

—Psst,sza,panienadchodzą!

RzeczywiściepogodawywabiłanapokładobiepanieAzanaiRositę.Zauważyłyone

zaraz,żenicsięniezmieniłowkrajobraziedzisiajodśniadania.Wdalszymciągumiały
tylkomorzepolewejręce,apoprawejwybrzeżeusianepagórkamiczywydmami,poza
którymihen,woddalimajaczyłygóry,tuiówdziewcalewysokie,bowiemnaprzykład
MountTinaliczysobie10.301stóp,tojestprzeszło3.000metrów.

— Panie sterniku, czy ten ląd, to już Kuba? — spytała Maria Azana, niezwykła

Hiszpanka,skoromiałajasneoczyinaturalneblondwłosy,jakFelikszauważyłdopiero
dzisiaj,bowczoraj,gdyniósłbagaż,widziałjąpociemkuiwszalu.

—Towyspa,anieląd,proszępani.ItoHispaniola,anieKuba.

—Claro!Kubamusiałabydefilowaćponaszejlewejręce—wmieszałasięCristina,

takżeniebrunetka,leczszatynkaoszafirowychoczach.

Oczy były główną ozdobą jej urody, jak usta u Rosity, toteż przyciągały ku sobie

wzrokPolaka,nicsobienierobiączjegohasłaniedbam.

—Hispaniola?—zdziwiłsięIzaak.—Czytotosamo,coHaiti?

background image

—Itosamo,coSanDomingo.Wszystkietetrzynazwyzwiązanesązjednąwyspą.

Obecnie zaś tylko jej zachodnia część, wzdłuż której teraz płyniemy, to republika
murzyńskaHaiti,a wschodniaczęśćwyspy, takzwanaRepublica Dominicana.Lubpo
angielskuDominicanRepublic,tooligarchiapodwładząroduTrujillów.Jutrominiemy
także północno-zachodni cypel Haiti, koło którego rozbił się jeden z trzech statków
Kolumba, zmienimy kurs i popłyniemy, mając po lewej ręce Kubę, a po prawej
archipelagWyspBahama.

— Jutro! A czy wiecie, co przypada jutro? Wilia Bożego Narodzenia! — rzekła

Maria z radością, którą zaraz zgasiło wspomnienie długiej rozłąki. — Myślałam, że
nareszcietegoroczneświętaspędzimywpełnymgronierodzinnym.Niestety,nieudasię
tonamznowu!

—Domyślamsię,żezłylosrozłączyłpaniezkimśukochanym,takjakmniezmoim

biednymmężem—powiedziałaRosita.—Jednakowewięcsąnaszecierpienia.

Izaak Edelstein, jak gdyby znał jej słabość do zwierzeń i narzekań, które może

przynosiłyjejulgę,ajemusprawiałyjakąśprzykrość,natychmiastodszedłjaknajdalej,
nailepozwalałymałerozmiaryjachtu,itamszczerzeczypozorniezatopiłsięwlekturze
książki,którąnosiłdziśzsobą.

— Wątpię, czy jednakowo długie. Pani jest chyba tylko kilka lat starsza od mojej

córki,zatemżadnawojnaniemogłaspowodowaćpanirozłąkizmężem.

—Oczywiście,żenie.Gdywojnahitlerowskakończyłasięw1945,miałamdopiero

trzynaście lat. Ale byłam już od dawna na tułaczce za granicą, jak tylu moich
współwyznawcówzNiemiec.MydotarliśmyażdoArgentyny,gdziepóźniejzmarlimoi
rodzice…

Została sierotą i byłaby też została starą panną, lecz w sanatorium, w którym

odwiedzała dogorywającą na suchoty matkę, poznała Mauriza Edelsteina, także
zagrożonegogruźlicą.Tenbogatyjedynak,młodszyodniejocałesześćlat,ożeniłsięz
nią oczywiście wbrew woli swego owdowiałego ojca, który zapewne marzył o innej
synowej,omłodszejibogatej,tozrozumiałe.

Izaak nie chciał nawet poznać osobiście narzeczonej syna, czym urażony Mauriz

osiedlił się z żoną daleko od siedziby papy, bo aż w Kolumbii. Stamtąd za interesami
objeżdżał porty i przystanie rozsiane dokoła Morza Karaibskiego, a równocześnie
próbował nawiązać stosunki handlowe z zamożnymi krewnymi swej zmarłej matki
mieszkającymiodparupokoleńwStanachZjednoczonych.

Wizy nie dostał na poczekaniu. W tej sprawie konsulat amerykański w Bogocie

odsyłał go do amerykańskiego konsulatu w Buenos Aires, gdyż Mauriz był nadal
obywatelemargentyńskim.ZatodowiedziałsięwKingstonnaJamajce,żenaKubiei
Hispanioliłatwoodnaleźćtakichprzemytników,którzyzgrabnieszmuglująludziprzez
zielonągranicędoStanów.Skorzystałztejryzykownejdrogizbytpochopnie,nawetbez
naradzenia się z żoną. Postawił ją wobec faktu dokonanego przysłaniem jej krótkiej
widokówki z Miami: Bawię na Florydzie. Podróż przeszła moje wszelkie oczekiwania.
PozdrowieniazasyłaCiuszczęśliwionymąż.

Alepotemnieodezwałsięjużanirazu,choćprzedtempisywałdożonycokilkadni,

background image

jak to bywa w pierwszych latach małżeństwa z miłości. I chociaż dawniej jego
nieobecnośćwBogocienigdynieprzekroczyłaczterechtygodni,tymrazemciągnęłasię
miesiącami bez żadnego znaku życia! Zrozpaczona Rosita nie wiedziała, czy Mauriz
zdezerterowałodniej,czygdzieśsiedziwkoziezanielegalneprzekroczeniegranicy,i
wylałanapapierwszystkieteobawywpierwszymswoimliściedoteścia.

Ku jej miłemu zdziwieniu, Izaak przyleciał natychmiast do Kolumbii, zasilił

finansowobiedującąjużsynowąizabrałjązsobąwpodróżpowyspachoddzielających
Morze Karaibskie od Atlantyku, bowiem na nich, na Małych i Wielkich Antylach
najczęściej Mauriz przebywał za interesami. Czyż za interesami wyłącznie? A może
miałtamgdzieśtakzwanądrugążonę?Podróżującyhandlowiecczęstopróczpodwójnej
buchalteriiprowadzipodwójneżycie.

— Co będzie, Jeśli Moryś z podwójnego przeszedł na pojedyncze z jakąś nieznaną

mirywalką?—zaniepokoiłasięwkońcuRosita.

—Dostanieszodszkodowanie—pocieszyłjąIzaak—idostanieszrozwód.

—Tobyciodpowiadało—rzekłazgoryczą.—Marzyszotym,żebytwójsynmnie

rzucił,żebymbyłarozwódką!

—Tak,gdyżpokochałemclę.Abędącwolną,mogłabyśzostaćmojążoną!

Tej zdumiewającej odpowiedzi teścia nie powtarzała jednak Rosita słuchaczkom

nawettaksympatycznymjakpanieAzana,gdyżtobyłasprawazbytosobista.

Odwiedzając na wyspach klientów Mauriza i wypytując ich o datę jego ostatniej

wizytyhandlowej,ustaliliniewątpliwie,żeniebyłużadnegoznichpóźniej,niżbyłw
Miami według owej pocztówki. Czyli tam urywał się ślad, tam na Florydzie musiał
młodyEdelsteinugrzęznąćwwięzieniualbowszpitalu,albowsidłachjakiejśzaborczej
wampirzycy. Z takich czy innych tarapatów powinna by go wyciągnąć osobista
interwencja żony i ojcowskich pieniędzy, ale nawet bogaty Izaak musiałby dość długo
poczekać na wizę amerykańską, a tu czas naglił. Zagadnęli więc służbę hotelową w
Ciudad Trujillo o możliwości odbycia krótkiej eskapady do Stanów bez wizy i
dowiedzieli się, że jeden z takich szmuglerów żywego towaru, niejaki Lucian Ellerick,
szyperjachtuSmartTrampjestakuratwporcie.

— Popędziliśmy doń natychmiast — kończyła Rosita swe zwierzenia, widocznie

przynoszącejejulgę—aledwienaszinteresznimzostałubityiżądanaprzezeńsuma
wypłacona,nadeszłypanieizawarłamzwamimiłąznajomość.

—Bezwasczułybyśmysiębardzoniepewnietutaj—rzekłacichoMariaAzana—

same, dwie słabe kobiety wśród trzech silnych drabów, z których dwu przypomina mi
zbójcówzmuzeumfigurwoskowych,atrzeci…bojawiemkogo?…

—Jaskiniowca!—zawołaławesołojejcórka.—Totypowytroglodyta!

JaskiniowcemprzezwałaFeliksaŚliwińskiego,którypoprostujeszczeniemiałczasu

ogolićsięaniwykąpać.Bowiem,zwyjątkiemprzyznanychmunaspaniesześciugodzin,
był ustawicznie zaprzęgany do różnych zajęć, które próżniak Henri Passaint wciąż
przerzucałnajegobarki.

—Ztego,cosłyszałamwynika,żepanirozłąkazmężemniejestdługa.

background image

—DonaMaria,przeszłopółroku,toniedługo?—obruszyłasięRosita.

—Długodlamłodejmężatki,leczkrótkowporównaniuznasząrozłąką.Widzipani,

japobiłamsłynnyrekordPenelopyzItaki!

—NiemiałamnarazieprzyjemnościpoznaćpaniPe.Toznaczy,jakdługo?

—PenelopaczekałanapowrótOdyseuszapodobnodwadzieścialat.Japoprawiłam

tenrekordorok.Jakdotychczas—odparłaMaria,silącsięnahumoripogodnywyraz
twarzyzewzględunacórkę,wobecktórejnigdyniezłorzeczyłaniebiosomanilosowi,
choćwduchuczułasięupoważnionadotegooddawna.

Zrobiwszyzeswychwymanicurowanychikosztownieupierścienionychpalcówcoś

wrodzajuliczydła,wyrachowałaRositawmig,żedwadzieściajedenlattemuniebyło
jeszcze nawet wojny światowej numer 2, która przecież zaczęła się dnia 1 września
1939.

—Alewrzałajużwojnawmejprzybranejojczyźnie,wHiszpanii—przypomniała

jej blondyna. — Byłam zaledwie rok po ślubie i dzień, dosłownie jeden dzień po
urodzeniu tej oto dzisiaj dorosłej córy, kiedy działania wojenne rozłączyły mnie z
mężem.Walczyłonoczywiściepostronielegalnegorządumłodejrepubliki.Natomiast
miasto, gdzie leżałam w klinice położniczej, zajęli wówczas rebelianci, którzy
ostateczniezwyciężyli,dziękipomocydywizjiMussoliniegoilotnictwaHitlera.

—Tobyłowroku?…

—Ichzwycięstwo?Wtragicznym1939.Madrytpadł28marca1939,cozakończyło

krwawą wojnę domową, ale nie tragedię przeszło miliona rozłączonych rodzin
hiszpańskich!Mójmążniemógłwrócićdoojczyzny,tułałsięporóżnychkrajach,ażw
końcudotarłdoStanówZjednoczonych,gdziejakoinżynierdostałtakdobrąposadę,że
mógłby był zapłacić nam podróż nawet dokoła świata. Ale mnie i córce biurokraci
reżimu generała Franco odmówili wydania paszportów, ba, oddali nas pod taki nadzór
policji,żeprzezszereglatniebyłomowyodotarciuchoćbydogranicyPortugaliialbo
Francji!

—Czymążpanidotegostopnianaraziłsięnowemureżymowi?

—Nietyleon,ilejegonazwisko,któreprzecieżcórkaijateżnosimy.

—Samonazwiskozostałoskompromitowane?Jaktomożliwe?

— Widzi pani, prezydentem młodej Republiki Hiszpańskiej, więc symbolicznie

głównym wrogiem rebeliantów faszystowskich, był señor Manuel Azana, który musiał
uciec samolotem do Paryża, gdy Barcelonę, gdzie przebywał, zajął Franco 26 stycznia
1936. I chociaż zaklinałam się na wszystko, że jesteśmy tylko imiennikami, a nie
krewnymi naszego prezydenta, biurokraci ubzdurali sobie nasze z nim pokrewieństwo,
takjakgdybyistniałtylkojedenródAzanów.

— Ja już onegdaj zauważyłam, że doña Cristina ma głos, brwi i postawę jak jaka

królowafilmowa!Czyonawięcniemożebyćwnuczkąwaszegoeksprezydenta?

—Ha,skoronawetpanitakfantazjuje—rzekłarozbawionaMaria—tocóżdziwić

siębiurokratomikarierowiczomreżimugenerałaFranco,żewyobrazilisobiepodobną

background image

możliwość. Wobec tego moja Cristina stała się dla nich zakładniczką cenniejszą niż
Ligia z Quo Vadis dla Nerona. Nie szykanowano jej ani mnie, tylko pilnowano nas
gorliwie,takżedopierowubiegłymroku…podługichdwudziestulatachpobytuwciąż
najednymmiejscu…zdołałyśmyzmylićczujnośćnaszych

cerberów

iucieczHiszpanii

zesfałszowanymipaszportamiwystawionyminaprzybranenazwiska.

—Takiepaszportystająsiępóźniejbalastem,przekleństwem!

— Widzę, doña Rosita, że i pani miała doświadczenia podobne do naszych. Nam

fałszywe paszporty pomogły dotrzeć do Ameryki Południowej, ale zamknęły drogę do
Północnej,gdziemójmążprzebywa.Możenienazawszezamknęły,alenadługiczas.
Skoro bowiem nawet legalny emigrant z uczciwym paszportem czeka w kolejce na

kwotę

iwizęamerykańskąkilkalat,toileżmusiałbyczekaćbezpaństwowiecz„lewymi”

dokumentamiosobistymiiwtakiejsytuacji,wjakiejmyjesteśmy?

—Pocieszanonas—westchnęłaCristina—że„tylko”siedemdoośmiulat.

— Wątpię, czy mi zdrowia starczy na przeżycie choć połowy tego czasu. Dlatego

uznałam, że po dwudziestu jeden latach przymusowej separacji z mężem wolno mi
oszukać biurokrację i próbować wtargnąć do Stanów Zjednoczonych nielegalnie, z
pomocąprzemytnikówtakich jakEllerick.Niemniej jednakzdajęsobie sprawęztego,
żesamowolneprzekroczeniegranicyjakiegośpaństwabezwizy,bezzgodyjegowładz,
jestprzestępstwemkaralnym!

—Owszemkaralnym,alewnaszymwypadkuzpewnościąkaranymtylkogrzywną

lubkrótkimaresztem,gdyżinaczejmójostrożnyteśćniebyłbysiebieimnienarażałna
tosamoryzyko,jakiepaniprzewiduje.

— Doña Rosita ma rację, mateczko. A czyż za nasze połączenie się z ojcem po

długich dwudziestu jeden latach przeklętej rozłąki nie warto posiedzieć w kozie kilka
miesięcylubchoćbynawetcałyrok?

—Warto,warto.Przytyluokolicznościachłagodzących,jakieprzytoczymynaswoją

obronę, kara nie powinna być surowsza, jeśli nas w ogóle straż graniczna zdoła
przyłapać.Nicgorszegoniżaresztniemożenaschybajużspotkać.

Wbrew optymizmowi kobiet nowocześni piraci zaplanowali sobie już dawno, że

zanimSmartTrampdotrzedobrzegówFlorydy,jegopasażerkispotkalosnajgorszy,jaki
można sobie wyobrazić! I korsarze ci bynajmniej nie byli dyletantami,
przygotowującymi się do debiutu dopiero w tym rejsie świątecznym. Uprawiali oni
haniebnyiokrutnyprocederoddawna,czegowstrząsającydowódmiałbyćprzezjedną
zpasażerekodkrytywłaśnienajbliższejnocy,gdyjachtSmartTramp płynął na północ
wzdłużzachodnichwybrzeżyrepublikimurzyńskiejHaiti.

Serię niespodzianek rozpoczęła przyroda. Spośród szczytów gór wysokich na 7400

stóp, a stłoczonych na wąskim półwyspie Mornes de la Hotte, który jacht musiał
okrążyć, aby zbliżyć się do Port au Prince, wyskoczyła na błękitne niebo rącza, choć
opasła chmura, z której lunął deszcz. Deszcz krótkotrwały, tylko półgodzinny, lecz
gwałtowny jak większość tropikalnych ulew, bardziej podobnych do zbiorowej akcji
kaskadwodospaduszerokiegojakNiagara,niżdoprysznicuzkrociwodotrysków.

Zanimżwawypochód

falangi

bąblimarszczącychmorzetam,gdziejejużbiczowała

background image

ulewa, zbliżył się do prawej burty jachtu Smart Tramp, jego pokłady opustoszały
doszczętnie. Pasażerowie zeszli do kabin, Henri Passaint ukradkiem skręcił do kuchni,
gdzie Camille robiła spis wiktuałów i pikantnych przypraw. Jakie chciała otrzymać w
porcie, Feliks zaś schronił się do sterówki, gdzie swą uprzywilejowaną i zwykle
skracanąwachtęodbywałobecniesamkapitanEllerick.

WtemwuchylonychdrzwiachzwewnętrznejschodninapokładzjawiłasięCristina

Azana. Jej zachowanie się ujawniło wkrótce, że wróciła po torebkę zostawioną pod
jednym z leżaków, na których panie odpoczywały, póki nie wypłoszył ich stąd deszcz.
Teraz lało już jak z cebra, nawet ten krótki, ośmiometrowy wypad ku leżakom
gwarantował ryzykantowi „kąpiel w ubraniu”, przemoczenie do nitki, lecz to nie
odstraszyłoHiszpanki.

Nie dbając o swą ondulację, o strój wcale nie kąpielowy, ani o wysokie obcasy,

wystartowaładoñaCristinazmaksymalnąszybkościąwstronęleżakówi…niedotarła
do nich. Przy obecnej śliskości desek i okuć, amatorski sprint w najbardziej
niewłaściwym obuwiu został po paru susach przerwany rozjazdem stóp podobnym do
szpagatu baletnicy. Ale dla baleriny to fraszka, natomiast laik nie może odlepić się od
posadzki.Niemogącpodnieśćsięowłasnychsiłachpobolesnymupadku,zadumna,by
wołaćopomoc,usiadłaseñoritaAzananadeskachpokładuskulona,zdecydowanasnadź
przetrwaćtuulewęlubdoczekaćsiępomyślnegoskutkumasażu,jakistosowaładoswej
nogiirazporazprzerywałazgrymasemcierpienia.

— Jak myślisz, polaco, czy ona sobie giczał złamała, czy tylko zwichnęła? —

ziewnąłEllerick,patrzącobojętnieprzezszybęnaniedolęswejpasażerki.

— Czy siak, czy owak, trzeba by ją przenieść stamtąd pod dach — rzekł Feliks,

ściągajączsiebiecałąodzieżopróczspodni.—Nomeimporta,toprawda,lecznatak
ostrobijącymdeszczunawetpsażalbyłobyzostawić.

—Nawetpsa,codopieroślicznąpannę!Chciałobysięjąpopieścić,co?

—Nigdyniemarnujęczasunamarzenianieziszczalne.

—Ziszczalnedlanasbędąjużzatrzydzieścigodzin—zamruczałwłaścicieljachtu,

sięgając po nową butelkę piwa. — Skoro jednak boisz się, by nie złapała kataru i nie
psuła później sielanek kichaniem, to zawołaj do pomocy Mulata i przenieście ją do
kabinyjejmatki.

— A po co mi czyjaś pomoc? — zdziwił się Polak, zaciskając sobie mocno pasek

spodni.—Czyżjasamnieuniosęnawettłuściochatakiegojakpan?

Lucian Ellerick uważał rycerskość za głupi przeżytek średniowiecza, natomiast

zaimponowała mu siła fizyczna Feliksa. Bowiem z największą łatwością podniósł z
pokładu dziewczynę i niósł ją na rękach bez śladu wysiłku, tak jak gdyby ważyła 10
funtów,anieze120,naokosądząc.Onazaś,zamiastułatwićmutrudyprzezobjęciego
za szyję, szamotała się gwałtownie, wskazując leżaki tak, jak gdyby chciała, żeby tam
zaniósłjąprzedewszystkim,aleszamotaniesięnicjejniepomogło.

—Hunfredomiałsłuszność.Jegokandydatdodeportacjijestrobociarzemnietylko

pracowitym,aleisilnymjakbyk!—rzekłszypersamdosiebie,patrzącprzezzamazane
oknasterówkinaPolakawłaśnieopuszczającegopokładzwyrywającą

background image

musięHiszpanką.

—Jużprzezto,żeonpotrafiunieśćczłowiekasam,bezcudzejpomocy,nadajesię

namegowspólnikastokroćlepiej,niżtenzdegenerowanyerotoman,oszustiwymoczek
Henri.Aleczyzechce?

TymczasemFeliksdotarłdogłównejkajuty.Najejstole,jużnakrytymplastykowym

obrusem,podsadziłswą„brankę”idelikatniezdjąłjejpantofelki.

—Wywaliłaśsiępannaprzezteszczudła—rzekłzesztucznąrubasznościąiwskazał

wysokieobcasy.—Terazzbadam,którypedałmatrzaśniętygnat.

— Lewy. Boli mnie głównie lewa noga… A pan dziś rano wyrażał się jak dobrze

wychowanyinteligent,nietakjakteraz.

—Ha,wówczasjeszczeniebyłemzaliczonydojaskiniowców!

Cristinazarumieniłasięuroczo,zaambarasowanatym,iżondosłyszałtoporównanie

do jaskiniowca. Za pokutę znosiła bez protestu jego samarytańskie zabiegi, chwilami
dośćbolesne,astaleupokarzającewjejpojęciu.MiaławielbicieliwHiszpanii,tojasne;
wygrywali dla niej serenady pod oknami, a potem przez żelazne sztachety zamkniętej
furtki do

patia

całowali ją i głaskali gdzie się udało, lecz nigdy poniżej pasa. Och, to

gorszy faul niż w boksie! Tymczasem tutaj, ten muskularny brudas udający felczera
obmacywał jej nogi aż za kolana w poszukiwaniu złamanych gnatów i ona jakoś nie
potrafiłazetrzećgowprochkrólewskimspojrzeniem.Przeciwnie,usprawiedliwiałasię,
że ona jaskiniowcami przezywa takich niechlujnych mężczyzn, którzy nie golą się co
dzień,przezcowyglądająstaroibrudno,choćmożebrudninaprawdęniesą.

—Czyseñorsamniezauważyłtego?—usiłowałanawiązaćrozmowę.

Nomeimporta—odburknąłFeliksmachinalnie.—Ważnejesttylkoto,żepani

niezłamałasobieżadnejkosteczkiiżegłównymskutkiemjejupadkusą,zdajesię,tylko
stłuczenia. Ze względu na ten nadprogramowy baletowy szpagat najgorzej mogło
ucierpieć szacowne siedzenie, któremu ulgę przyniosą kompresy. Czy ja mam je
przykładać, czy mamusia? — spytał z miną niewiniątka. — Zgadując, że pani woli
zabiegiswejrodzicielki,zaniosępaniąterazdojejkabiny.

— Sama tam dojdę — bąknęła, lecz po jednym bolesnym kroku zrezygnowała z

brawury,pozwoliłasięnieśćipotulniezapukaładodrzwi,jakkazał.

—Ktotam?—spytałazłóżkaMariaAzana,którądeszczzrobiłsenną.

—Jaskiniowiecprzyniósłzmokłąkurę,pardon,

infantkę

—zażartował.

Wracając do sterówki, skręcił ku leżakom po pozostawioną pod jednym z nich

skórzanądamskątorbę.Ellerickzrewidowałjądodna,gdyFelikswycierałsiępoulewie
i sznurował sobie płócienne trzewiki, ongiś białe, teraz prawie czarne od brudu. W
torbie, prócz kobiecych drobiazgów z pomadką do warg na czele, znajdowało się
kilkanaście listów miłosnych od wielbicieli, różaniec, książeczka do nabożeństwa i…
sztyletwtaniejpochwie,niedługi,leczbardzoostry.

—TypowaHiszpanka!Ale,

sicheristsicher

,skonfiskujętębroń.

— Później, kapitanie. Gdyby czegoś brakowało w torbie już teraz, pasażerka

background image

posądziłaby mnie o szpetną niedyskrecję i o strach przed jej szpikulcem. A pan może
kiedyś obwieścić wszystkim pasażerom, że na czas żeglugi powinni oddać panu na
przechowaniewszelkąbroń,jakąwiozązsobą.

—Ech,mogąjąsobiezatrzymać,nawetpalnąbroń,jeślimają.Itakniezdołająjej

użyćprzeciwkomnie.Jamamważniejszesprawydozałatwienia.

NajpilniejszązowychsprawbyłopodpłynięciezarazpozachodziesłońcakuPortau

Prince,amfiteatralnienazboczachgórskichpołożonejstolicyHaiti,którejportustrzegą
mielizny bardzo niebezpieczne dla statków; następnie, zakotwiczenie jachtu Smart
Tramp
naprzeciw plaży, za którą mieszkał tutejszy dostawca żywej kontrabandy;
wreszcie, wysłanie Passainta po nowy transport pasażerów, pragnących dostać się
nielegalną drogą na Kubę albo na archipelag Bahama, a najczęściej do Stanów
Zjednoczonych.

Feliks miał popłynąć szalupą ratunkową jachtu wraz z Mulatem, aby mu walnie

dopomócwwiosłowaniuiwprzenoszeniuzautadoszalupyzarównobagażupasażerów
jakiolbrzymichzapasówżywnościzażądanychprzezkuchnię.

— To najrozrzutniejszy parzygnat, jakiego widziałem! — ryknął skąpy szyper, gdy

ujrzał tasiemcowy spis wiktuałów, przypraw i konserw, jaki Camille sporządziła. —
Świąteczne obiady? Ja nie uznaję żadnych świąt! Menu na cały tydzień? Ubzdurała
sobie,żetaklicznąkompanięjamamzamiartuczyćażsiedemdni?Zwariowałababa!

—Więcileżżywnościmamkupić?—spytałHenri,zerkającnazegarek.

—Nicdlazałogi,namwystarczążelazneporcje.Adlapasażerówweźtyle,bymieli

co żreć przez półtora dnia, powiedzmy, przez całe dwa dni, bo nuż jakaś
nieprzewidzianaprzeszkodaopóźnimidebarkowanieichokilkagodzin…

ToostatniezdaniezaintrygowałoFeliksairozmyślałnadnim,kiedywciemnościach

płynąłszalupąkubrzegowizMulatem,któryograniczyłsiędosterowania.

— Za dwa dni nie będziemy nawet w połowie drogi stąd do zielonego labiryntu

Everglades

na Florydzie — powiedział. — Czyż zatem nasz szyper chce wysadzić

swoichpasażerównaKubieczynaktórejśzwysepekbahamskich?

—MożewpośrodkumiędzyBahamaaKubą?—zachichotałHenriPassaint.

—Wśrodku,oilepomnęzmapy,jesttylkomorze!

—Notoco?Czyniewysadzasięludzinawetnapełnymmorzu…naprzykładkiedy

statektonielubpłonie?

— Uhum. Zatem Smart Tramp został ubezpieczony tak wysoko, że jego

właścicielowiopłaciłobysięjachtzgrabnieutopić,poumieszczeniupasażerówizałogi
wszalupieratunkowej.

—Ażdwabłędysąwwaszymrozumowaniu,polaco,SmartTrampjestzbytstarym

gruchotem, aby udało się ubezpieczyć go korzystnie. Zresztą, zagłada jachtu nawet
wysokoasekurowanegomożebyćmniejzyskownaodzagładyzamożnychpasażerów!A
drugi wasz błąd dotyczy oceny charakteru naszego pracodawcy. Gdyby jacht tonął,
Ellerickratowałbytylkosiebieiswojeskarbywwalizach.Pasażerównieumieszczałby

background image

wszalupie,jakwynaiwniesądzicie,leczodpędzałbyichodniejkulami,aonmadwie
spluwy!

—Jeślizniegotakizimnydrań,toczemusięgotrzymacie?

— Bo żaden jachtsman, nawet rozrzutny milioner, nie mógłby mi zapewnić takich

zysków i takich … przyjemności, jakie daje każdy rejs z Ellerickiem. Zrozumiecie to
pojutrze i użyjecie sobie, jak nigdy w życiu, jeśli przystaniecie do naszej paczki. A
pasujeciedoniejświetnieprzeztoswojenomeimporta.Ktochceszybkowzbogacićsię
lub wybić nad innych, musi nie dbać o nic! Musi gwizdać na morały, grzechy, zasady,
paragrafy,nawszystkoinawszystkichgwizdać!

—Jagwiżdżę—roześmiałsięPolakizacząłnucićpopularnąmelodięogwizdaniuz

operetkiKrólija,leczwiosłowaniepsułomutakt.

Gdyprzybilidobrzegu,Passaintzadecydował,żepolacozostanieprzyszalupie,aby

jej jaki tutejszy psotnik nie zepchnął albo nie ściągnął, a sam ulotnił się szybko,
obiecującwrócićniebawem.Tojegoniebawemwydłużyłosiędotrzechgodzin,wciągu
którychróżnepokusynawiedzałyziewającegostrażnikaszalupy.

Najpierwta,żebyskorzystaćzokazji,jakanadarzyłasięwłaśnieijużniewrócićna

SmartTrampa,któryzdajesięuprawiałjakiśjeszczegorszyprocederniższmuglowanie
ludziprzezmokre„zielone”granice.

Uciec teraz od szalupy i zaszyć się na resztę nocy choćby obok plaży w gąszczu

tropikalnej roślinności, byłoby łatwizną, ale co dalej, skoro nie jest się turystą legalnie
przybyłym i wyposażonym w gotówkę? Haiti na 3.200.000 Kreolów, Mulatów i
Murzynów ma zaledwie 3.000 Białych, więc tylko ciemnoskóremu zbiegowi łatwo tu
„zlać się z tłem” tłumu i ukrywać się przed ciekawością władz. Zwłaszcza że nawet
europejski poliglota wsypałby się rychło na Haiti, gdyby próbował podrabiać gwarę
creole,będącąbigosemwyrazówfrancuskich,hiszpańskichiangielskich.

Roztropniej może byłoby jutro samemu zgłosić się do władz i poczęstować je

oklepaną historyjką dezerterujących marynarzy, że podczas miłosnej wizyty u lokalnej
bogdanki zaspało się godzinę odpłynięcia swojego statku, więc niechże władze
miejscowetolerująpobytspóźnialskiegoażjegostatekznowutuzawitazakwartał.Ba,
możnabypróbowaćująćsobiewładzewyznaniem,żecałkiemrozmyślnabyładezercja
zjachtuSmartTrampwobecodkryciajegoszmuglerskichpraktyk.

AlewszystkietekombinacjemiałydlaFeliksawspólnąokropnąwadę!Mianowicie,

rozłączyłyby go natychmiast i zapewne na zawsze z hiszpańską dziewczyną, która
wprost prześlicznie wstydziła się i przepraszała, że przezwała go jaskiniowcem z
powodu jego wielodniowego zarostu. I nie zobaczyć jej jutro? Nie czuwać nad nią
pojutrze, gdy narwany Ellerick chce swoim pasażerom wypłatać jakiegoś paskudnego
figla?

— Nie dbam o nic i właśnie dlatego wrócę na jacht — postanowił, nawet nie

próbującwmówićwsiebie,żepostępujelogicznie.

WróciłwięcnaSmartTrampaszalupąwrazzMulatemizwerbowanymiprzezjego

haitańskiego kuzyna pięcioma nowymi pasażerami. Dwoje z nich było pono
Filipińczykami,choćonawyglądałajaktypowajapońskagejsza,apozostałychtrzech–

background image

politycznymi zbiegami z Kuby utrzymującymi się na obczyźnie z przygrywania do
tańca.

— Co oni mają w tych dużych pudłach czy futerałach? — zaciekawił się Lucien

Ellerick,kiedyobfitybagażKubańczykówwywindowanozszalupynajachtiskrzywił
sięniemiłosiernienawieść,żetotylkoinstrumentymuzyczne.

— Będziemy co dzień po południu dawali koncert muzyki poważniejszej, a co

wieczórgraliwamdotańca—oznajmiłmuzukłonemnajstarszyczłonektegotercetu.
—Wtensposóbnajpiękniejsząsztukąodrobimyresztępańskiejnależnościzaprzewóz,
którejtoresztyniezdążyliśmyuciułać.

—Dodiabłazichrzępoleniem!Iledaligotówką?Wdolarach!

Dali jakoby tylko 310 dolarów za trzech. Zamożniejsze od nich małżeństwo

filipińskie dało 350 dolarów za dwie osoby. Razem więc Henri zainkasował, jak
twierdził, 660 dolarów, z czego kuzynowi naganiaczowi dał 99 dolarów tytułem
piętnastoprocentowejprowizji,anazapasyżywności,nakilkaskrzynekpiwadlaszefa,
na rum dla siebie i na „wiadomy” sprawunek w aptece wydał razem 158 dolarów.
Ellerick, jak zawsze, podejrzewał, że Mulat okrada go podwójnie, podając mu i niższe
wpływy, i wyższe od prawdziwych rozchody. Wymyślał mu więc od ostatnich, dopóki
piwonieukołysałogodosnu.

Tej nocy jednak nie mógł ani pić, ani spać, gdyż nocnej nawigacji w Cieśninie

ŚwiętegoMarkawolałniepowierzaćnikomu.Samurzędowałwsterówceażdoświtu,
urozmaicając sobie to monotonne zajęcie miotaniem na Mulata przekleństw tak
głośnych, że pasażerowie pragnący spać musieli na głucho pozamykać iluminatory.
Przez to w małych kabinach zrobiło się duszno, a duszność powoduje koszmarne sny,
któreniekiedyprowadządoniesamowitychodkryć.Przynajmniejcośtakiegowydarzyło
się na jachcie Smart Tramp podczas jego świątecznego rejsu, o którym później tyle
pisanowgazetach.

Feliks Śliwiński, chociaż twierdził, iż dawno już zerwał z wszelkimi tradycjami,

pamiętał jeszcze, że 24 grudnia to wilia Bożego Narodzenia, początek parudniowych
chrześcijańskichświąt,azarazemdzieńzcałegorokunajmilszydladzieci.Niemógłsię
go doczekać ongi, kiedy sam był małym brzdącem, później zaś, gdy odbywał polskie
męczeństwo w niemieckim lagrze, wraz ze swymi towarzyszami niedoli wzruszał się i
brodziłwewspomnieniachnajbardziejwczasieWigilii.Starałsięwtymdniuczyściej
wyglądać nawet jako

Häftling

w zawszonym piekle lagru, tutaj zaś miał przybory

toaletowe, wannę i dość czasu na przywrócenie sobie schludnego wyglądu, jakim od
znaczałsiędopóty,dopókiniewpadłwwielkąnędzęnaWielkichAntylach.

— Tak jak Ellerick nie dbam o żadne święto, ale skoro ze względu na nie

wysztafirująsięinni,zwłaszczaHiszpanki,dewotkiniczymmojeciotki,niemogęjasam
tylkoodstawiaćbrudnegomałpoludaczytroglodytę—tłumaczyłprzekonującookropnie
zrośniętemublondynowi,jakiegoprzednamydleniemsobietwarzyzobaczyłwlusterku.

Ogolony,wykąpany,uczesany,ubranywbiałepłóciennespodnieiwczystąkoszulęz

krótkimirękawamistałsiętakniepodobnydoswejwczorajszejwersji,żeniepoznałago
wpierwszejchwiliseñoraMariaAzana,któraszławłaśniedoniego,bymupowtórzyć
prośbęswejpięknejjedynaczki.

background image

—Chciałabymmówićz…zpańskimstarszymbratem…czymożezojcem?No,z

tymbrodatymsternikiem,którywczorajudzieliłpomocymojejcórce—zaczęłaioboje
uśmielisięzjejomyłki.—Cristinausilnieprosi,bypanprzyszedłdonaszejkabiny…
Imwcześniej,tymlepiej,rzekła.

—Wobectegopójdęzaraz,boniedługomuszęzacząćswąrobotę.

— Ja, niestety, nie będę mogła dotrzymać wam towarzystwa teraz, gdyż kucharka

Camilleczekanimojerady,cododzisiejszejwieczerzywigilijnej.

— Ach, jaka szkoda! — westchnął uprzejmie, tłumiąc chęć uściskania jasnowłosej

matronyzwdzięcznościzato,żeniebędzie.

—Naszczęście,poczciwaseñoraEdelsteinobiecałaprzyjśćiczuwaćprzyłożumej

dziewczynki,dopókiniewrócęzkuchni.

— Czyli mimo nieobecności pani matki nie obejdzie się bez matkowania przez

innego cerbera — zrzędził, rozstawszy się z Marią. — No pewnie, pewnie; gdzieżby
bogobojnaHiszpankaodważyłasięrozmawiaćzobcymmężczyznąwczteryoczy.

Wbrew temu przewidywaniu, zastał pannę Azanę w kabinie zupełnie samą i to w

okolicznościach,którezdawałysięwróżyćflirtnajgrubszegokalibru.BowiemCristina,
choćubrana,zresztąbardzoprzewiewnie,jaktojestkoniecznewparnymklimacieIndii
Zachodnich, leżała na łóżku i nie wstała zeń, kiedy Feliks wszedł do kabiny.
Ufryzowana była staranniej i wymalowana silniej niż wczoraj, ale z całą tą
nieoczekiwaną przezeń kokieterią kłóciły się jej spojrzenia, badawcze, przenikliwe,
nieodrywającesięnamomentodjegowesołychoczutak,jakgdybyusiłowałaprzejrzeć
gonawylot,zajrzećmuwgłąbduszy.

—Niezdążyłampodziękowaćpanuwczoraj,musiałamtoodłożyćdodzisiaj,achoć

dziś, zapewne dzięki pańskiemu masażowi, mogłabym już o własnych siłach wyjść na
pokład, wolałam pomówić z panem tutaj — mówiła dość głośno, lecz zakończyła to
długiezdaniepółszeptem—tutaj,gdzienasniktnieobserwuje!

—Wstępbrzmizachęcająco.Zwłaszczadlajaskiniowca!—zażartował.

—Czyżbędziepanwymawiałmitenepitetażdośmierci?

—Radbym.Aleosóbkętakmłodąjakpanidzieliodśmiercizesiedemdziesiątlat,a

naszawspólnażeglugaiznajomośćskończysięjużzakilkadni,niestety.

—Pannaprawdęwierzywto,copanterazpowiedział,czychcepanzlitościuśpić

moje uzasadnione podejrzenia?… Na pańskiej twarzy odmalowało się teraz zdumienie
szczeretak,żegotowamprzyjąćpierwsząswojąhipotezę.

—Naprawdęnierozumiem,doczegoseñoritazmierza.

— Zagram w otwarte karty, jeśli wpierw pan odpowie mi szczerze na pytanie, jak

dawnopracujepandlaEllerickaiilerejsówodbyliścierazem.

—Tomójpierwszyrejsznim—odparłFeliksipokrótceprzedstawiłdziejeswojej

parudniowejznajomościzEllerickiem.

—Przeczułamto!—wyszeptałarozpromienionazradościidopieroterazpodałamu

rękę.—Przeczuwałam,żepanniemógłmaczaćrąkwzbrodniach.

background image

— Dziękuję za aż tak pochlebną o mnie opinię — odparł nie bez ironii, lecz jej

smukłą dłoń przytrzymał w serdecznym uścisku. — Ale proszę zaspokoić moją
ciekawość, jakie to zbrodnie, prawdziwe lub raczej urojone, doszły pantoflową pocztą
dowiadomościmej…pacjentki.

—Te,jakieniedawnopopełniononajachcie!—powiedziałaznaciskiem,najpierw

skinąwszynań,abyprzybliżyłsięimógłdosłyszećjejszept,niezbędnytutaj,gdzieprzez
cienkiedrewnianeściankisłychaćwszystko!

— Wszystko słychać chyba w tym znaczeniu, że pani także słyszała ubiegłej nocy

pijackierykiEllerickaiwzięłajezaodgłosymorderczejwalki.

No, señor. Ja mam na myśli zbrodnie rzeczywiste, popełnione na poprzednich

pasażerach jachtu! Jeden z nich, który przypadkowo nie dał się odurzyć środkami
nasennymi,słyszał,codziałosięwinnychkabinach,izdążyłtoopisać,zanimtragiczna
kolejkaprzyszłananiego.

—Askądżepanitowie?

—Odmejnajbliższejsąsiadki,którazarazpowtórzypanutewstrząsającerewelacje,

jakieopowiedziałamiprzedgodziną,gdymatkawyszłanapokładodmówićsweranne
pacierze,trochęzadługienamójgust.

Mówiąc to, Cristina równocześnie pukała w drewnianą ściankę za łóżkiem lekko,

lecz w specyficznych, umówionych snadź odstępach i po chwili do jej kabiny weszła
czekająca na ten sygnał Rosita Edelstein. Chociaż znowu kosztownie ubrana,
wybrylantowanainaperfumowana,niewyglądałaaniwczęścitakponętniejakwczoraji
onegdaj.Zjejoczu,podkrążonychdziśizaczerwienionychoddługiegopłaczu,wyzierał
żałobny smutek i przerażenie, a łzy rozniosły po bladych policzkach ciemne smugi z
czernidła,jakimzbytobficieraczyłarzęsyibrwi,ażebyjezrównaćwkolorzezwłosami
czarnymijakskrzydłokruka.

Señora, don Felix płynie tym przeklętym jachtem pierwszy raz! — zaczęła

Cristinaznaciskiem.—Niemógłwięcbraćudziałuwzbrodniach,poktórychkrwawe
śladyznalazłapaniwswojejkabinie,imożepanimówićprzynimotwarcie.

—Jakieżtoślady?—spytałPolakjakbyzniedowierzaniem.

Rosita opowiedziała mu szczegółowo epizod z pierwszej nocy na jachcie Smart

Tramp,tojestznalezieniepodjedynączystąposzewkądużejczerwonejplamykrwina
wsypiepoduszki,którąstewardHenriPassaintzabrałizastąpiłinnąpoduszką.Wswej
sumiennościnarratorskiejniezataiłajegobezczelnychumizgówwówczasipóźniej,ani
jego wczorajszej pogróżki, że chociażby zamykała się w kabinie i barykadowała jej
drzwi wszystkimi swoimi walizkami, w końcu i tak będzie musiała należeć doń i
pewnegorankazbudzisięwjegoramionach.

—Napodobnezuchwalstwomożezdobyćsiętylkotakisteward—komentowałato

oburzonaCristina—którywie,żewszystkoujdziemubezkarnie.

—Albojedenztychpółobłąkanycherotomanówczydegeneratów,odjakichroisię

w uciążliwym klimacie Indii Zachodnich — sądził Feliks. — Czy pani teść już się
poskarżyłkapitanowinaniesłychanezaczepkitutejszegostewarda?

background image

— Ja nic nie mówiłam o tym teściowi. On ma tak delikatną wątrobę, że po lada

zmartwieniu dostaje okropnych boleści, a czy tu są lekarze albo choć stosowny prąd i
wtyczka do grzałki elektrycznej. Bo tylko przykładanie czegoś bardzo ciepłego niesie
ulgęwątrobie,ajakniemagrzałki…

— Król Dawid z braku grzałki elektrycznej, przykładał sobie młodą pannę Abizaj,

jak głosi pieśń kościelna zwana Godzinkami: o mężna białogłowo, Judyt wojująca,
AbizajprawegoDawidagrzejąca
—zacytowałFeliks.—Alewróćmydoodkryćpani.
Cóż jeszcze znalazła pani w swej kabinie, oprócz poduszki powalanej być może tylko
farbą?

—Niefarbą.Krwią!Samstewardprzyznał,żetośladykrwigruźlika.Adzisiejszej

nocy, gdy ktoś na pokładzie hałasował tak, iż dopiero po włożeniu sobie do uszu
hollywoodzkich zatyczek mogłam zasnąć, przyśnił mi się mój zaginiony mąż, którego
jego ojciec i ja szukamy dokoła Morza Karaibskiego od kilku miesięcy. Mauriz był
bardzo smutny, lecz patrzył tak, jakby mnie nie poznawał, jakbym była obcym mu
człowiekiem! Narzekał, że choć on zostawił ostrzeżenie dla przyszłych lokatorów
kabiny, w której zginął, żaden z nich nie korzysta z tego, nie ucieka, nie ratuje się
choćbywpławzpomocąpasaratunkowego.

—Wszystkotopanisłyszała,mimowatywuszach?

— Spałam, śniłam przecież, a we śnie człowiek słyszy przez mur! I zaraz pana

wyleczę ze sceptycyzmu… Kiedy się zbudziłam i zapaliłam lampę, najsilniej z całego
snuutkwiłamiwpamięciwzmiankaopasieratunkowym.Dźwięczałamiwuszachtak
uparcie,żezaczęłamgoszukaćpocałejkabinie,ażznalazłamgopoddolnymłóżkiemw
dużej okrętowej szufladzie. Tam leżał w głębi, przywalony kocami, jakich używa się
tylkowzimnymklimacie.Wyciągnęłamtenciężkipaspodobnydokamizelki…

—Zwiesięgokamizelkąwniektórychjęzykach.Icodalej?

— Oglądając go na wszystkie strony zauważyłam, że płócienna pochwa jednej z

korkowych płytek jest na kancie rozpruta i że coś pod nią szeleści, coś okrągłego tam
odstaje.Coodstawało,topóźniejpanupokażę,anarazieproszęuważnieprzeczytaćlist,
którymitamzaszeleścił.

Wyjęła z damskiej torebki i podała Feliksowi kilka złożonych razem kartek

świetnegopapieruwydartychzdużegonotesuipokrytychdrobnymwyraźnympismem,
które jednak miejscami nosiło ślady drżenia ręki autora listu. Treść tego listu, tego
wstrząsającegooskarżeniabrzmiałanastępująco:

Znalazconin.dokumentu,pędźznimnalądpodopiekęwładz,inaczejzginiesz

wmękach,jakmydziśginiemyjedenzadrugim!Dlanasjużniemaratunku,jacht
jestzadalekoodbrzegów,byktośmógłdojrzećprzezlunetę,cotusiędzieje.

Jacht „Smart Tramp”, to pułapka! Śmiertelna pułapka dla nieszczęsnych

podróżników bez paszportu lub wizy. Zrozumiałem to poniewczasie, przy
dzisiejszej kolacji, gdy szyper Ellerick i jego pomocnicy, Brinon i Passaint
zmuszalinas,15pasażerów,wczym7kobiet,dopicianaumórtrunków.

background image

Trunki te były zatrute narkotykiem czy mocnym środkiem nasennym! Alkohol

miszkodzi,więctylkoudawałem,żepijęjakinni,wylewającswójkieliszekgdzie
się dało. Dzięki temu ja jeden z 15-tu nie śpię teraz i słyszę wszystko przy tych
cienkichściankach!

Słyszałem, jak ci bandyci włamali się do sąsiedniej kabiny sióstr Hlavacek,

ładnych Czeszek, jak je zniewolili, obrabowali, jak je wynosili na pokład, jak
spierali się, czy warto im wiązać ciężar u nóg, skoro są bez odzieży i nikt nie
zidentyfikuje zwłok poćwiartowanych przez rekiny. Słyszałem 2 pluski i 2
przeraźliwekrzykikobiet,którewidaćzbudziładopierowoda.

Korsarze znów zeszli pod pokład. Jeden stanął pod moimi drzwiami, lecz

Ellerickpopchnąłgodalej.„Tonumertegogruźlika,którychciałbyćwkabinie
sam.Musimiećprzysobiedużogotówkilubkokainy.Jegozrewidujemyiciśniemy
zaburtęnakońcu”,zadecydował.

Przedłużyłmiżycieogodzinę,możeodwie?Nieuciekłem,choćzmieściłbym

się przez okrągłe okienko kabiny. No cóż, nie umiem pływać. Zresztą, dookoła
pełnorekinów,bojachtstoi,agdyśrubasięniekręci,onemyślą,żestatektoniei
zbiegająsiędońmasowo.

Korsarze zlikwidowali dalsze 3 osoby, małżeństwo Lopez ze śliczną córką,

zanim w mej oszalałej ze strachu głowie zaświtała myśl, żeby napisać ten list.
Możeostrzeżeonkogośwporę,t.j.zanimjachtwypłyniezportu.Amożepomści
nasząśmierćiwczesnewdowieństwomejżony,którejnicniezostawiam,oprócz
niewielkie}ilościbiżuterii.

WłaśniedlaniejkupiłemwKingstonpierścieńz6-karatowymbrylantem,który

piracizauważyli,niestety,gdygorazwziąłemdojadalniniepotrzebnie.Powiem
im, że wyrzuciłem go wraz z pieniędzmi za okno, gdy usłyszałem, co się dzieje.
Zabiją mnie i tak, więc po co mam ich bogacić? Wolę dołączyć go wraz z moją
obrączką ślubną do nin. listu, jako dowód prawdziwości tego strasznego
oskarżenia.

Najdłużejgłowiłemsięnadkwestią,gdzieukryćswójlistidwapierścionki,by

niewpadływszponykorsarzy,leczabysiędostaływTwojeuczciweręce,przyszły
Mścicielukrzywdynajnieszczęśliwszychztułaczy.Wreszcie,przyszłomidogłowy,
żebyukryćtowpasieratunkowymijużprujęwnimwąskąszparęscyzorykiem.

Naliczyłem12pluskówdotychczas.12mokrychpogrzebów!Trzemkorsarzom

pozostało do zlikwidowania tylko trzech ostatnich pasażerów, więc zapewne
zajmą się nami równocześnie. Muszę kończyć pisanie natychmiast! Boże
Sprawiedliwy, ukarz tych piratów i spraw, aby mój bogaty ojciec zapewnił
utrzymanie swojej owdowiałej przedwcześnie synowej, której bardzo nie lubi. A
otomójautentycznywłasnoręcznypodpis:

MaurizEdelstein

zCaracaswWenezueli

Przeczytawszytowszystko,FelikszwróciłsiędopopłakującejRosityzzapytaniem,

background image

czycharakterpismawtymliścieniebudzijejwątpliwości.

—Nie.Mamdwadawniejszelistymężaijegoostatniąwidokówkę,wniepojętydla

mnie sposób wysłaną z Miami na Florydzie, dokąd przecież nie dotarł! — odparła,
wręczając mu wymienione przez nią trzy sztuki korespondencji. — Proszę porównać
pismo,czynieidentyczne?Ajeszczejednymdowodemautentycznościtegooskarżenia
sązałącznikidolistu.Otojestpierścieńzbrylantemniewielemniejszymodtego,który
mi teść sprawił w Caracas na pamiątkę pogodzenia się ze mną. A tutaj jest ślubna
obrączka męża z datą naszego ślubu wyrytą na obwodzie wewnętrznym pierścionka.
Proszęterazporównaćjegoobrączkęzmojąobrączkąślubną…

Dokonawszysumiennychoględzinporównawczych,odwołałFeliks,swójpoprzedni

sceptycznyosądotejsprawie.Złożyłteżwyrazywspółczuciazapłakanejbrunetce,która
dopiero ubiegłej nocy dowiedziała się, że już na wiosnę została wdową po zaledwie
rocznym szczęśliwym pożyciu małżeńskim. I że jutro może spotkać ją to samo, co
spotkałojejmęża,zdodatkiemobmierzłychpieszczotkorsarzy,zanimcisnąjąwmorze.

Señor, wtajemniczyłyśmy pana w to straszne odkrycie dla naszego wspólnego

dobra—podkreśliłaCristinaAzana.—BoprzecieżEllerickiPassaint,zamordowawszy
nas, pasażerów, musieliby zabić także jedynego świadka ich zbrodni, czyli pana. Tak
zapewnezabilitegoBrinona,gdyżniemagojużnajachcie,aspółkęzpiratamimoże
rozwiązaćtylkośmierć!

Nomeimporta.Niedbam,czyskręcękarkjutro,czyzarok.Czasamimyślę,że

im wcześniej, tym lepiej, bo cóż warte to podłe życie tułacza, samotnika i nędzarza,
jakie pędzę od 1939 roku? Policzcie panie same, ileż to lat! Teraz martwię się tylko o
was,którymżalbyłobyginąćtakmłodoitakmarnie.Hm,możebyjakośwykorzystać
to,żeEllerickchcemniezwerbowaćnawspólnikawjegozakazanyminteresiei…

— Ach tak! — wtrąciła Cristina, nazbyt snadź pochopna do wyciągania ujemnych

wniosków o bliźnich. — Pan woli zostać wspólnikiem bandytów, pan zdobędzie ich
zaufaniepowtórzeniemtego,cosłyszałtutaj!O,nie,panstądniewyjdzietakłatwo!

Szybko wyciągnęła dłoń ku swej torebce, lecz Feliks ubiegł ją w tym i z

wyrozumiałymuśmiechemsamjejpodałtorebkę,skorotylkowygłosiłswojeironiczne
przypuszczenie,świadczące,żeznałzawartośćtorebki:

—Niechżesięseñoritanieskaleczyswoimostrymszpikulcem,bezbożnieukrytym

wksiążeczcedonabożeństwa.Iniechpaniprzysztyletowaniumegojędrnegocielskanie
poplami krwią swej najcenniejszej pamiątki, tych listów miłosnych od narzeczonego,
któreEllerickgłośnoczytałwczoraj.

—Onjestniedyskretnymchamem,apanchybatępakiem,żeuznałpantekwilenia

młodszego ode mnie kuzyna za listy pisane przez człowieka, którego bym ja chciała
poślubić.Narzeczonegonigdyniemiałaminiemamdotąd!

—Bujaćtomy,alenienas,jakmawiałaKatarzynaWielkawamorach.

— Przysięgam na czarną Madonnę z Montserrat, że mówię prawdę! — zaklęła się

CristinaAzana.

Feliks,którypodczasswejtułaczkipoświeciebyłtakżewBarcelonieistamtądraz

background image

odskoczyłwgóry,byzwiedzićmalowniczeskalneustronieMontserrat,uwiecznionew
tylulegendachjako

Monsalvat

,widział,jakączciąotaczająHiszpanietamtejsząlaSanta

Imagen, obraz Madonny namalowany na drzewie jakoby przez świętego Łukasza,
pracowitegopatronamalarzy.

—No,skoropaniprzysięgaażtakuroczyście,towierzę—powiedziałzradością.—

A ponieważ wynika z pani zaprzysiężonych zeznań, że señorita jeszcze nie posiada
własnegoobrońcyibłędnegorycerza,tozabiegamotęposadę.

— Zabiega się o nią w walce z wrogami, nie w sypialniach dam — upomniała go

zgodnieztradycjami,gdyżwzapalekonspiracyjnegoszeptaniawkabiniezbliżyłswoją
twarzdotwarzyczkiCristinytakblisko,żedyskretnaRositaskierowaławzroknaniski
sufit.—Zabiegasięnapolubitew…

—Tak,tak,aleskrzepiłbymiodwagęniesiostrzanycałus.

— Mężczyźni są okropnie wyrachowani! Prawie tak jak kobiety — stwierdziła

piękna señorita Azana z niesmakiem, za to smak miała po pierwszym pocałunku z
Feliksem tak przyjemny, że co prędzej powtórzyła ten zabieg w wersji dłuższej. Tylko
dlatego,jakzaznaczyła,bypodwoićzapasodwagiswegoprzyszłegoobrońcy.—Ateraz
ruszajwbój,

rycerzumójzlaManchy

.Ianisłówkiemniemówmamiechorejnaserce.

—Niemówićjejokorsarzach,czyokrzepieniumejodwagi?—pragnąłustalić,ale

wtymmomenciezadrzwiamizabrzmiałwerbel!Tak,toniebyłozłudzenie,tobrzmiało
wyraźniejaktrylnabębenku.

— Taki hałas poprzedza rozstrzelanie w wielu filmach — wykrztusiła z nowym

przestrachem Rosita, spodziewająca się snadź już wszelkich okropności na przeklętym
jachcienowoczesnychkorsarzy.

Zaciekawiony Feliks otworzył drzwi, wyjrzał i zobaczył w korytarzyku

najmłodszegozkubańskichgrajków,jakichSmartTramp zabarkował w Port au Prince
wczoraj, maszerującego bardzo powoli, za to z oszałamiającą szybkością walącego
pałeczkami w nieduży bęben. Gdy to hałaśliwe zajęcie zmęczyło małego dobosza,
podniósł pałeczki w górę, złożył ukłon swemu bardzo szczupłemu audytorium i
obwieścił wszem wobec, że on, Pablo Trabador zaprasza wszystkich na koncert, jaki
odbędzie się na pokładzie pod batutą jego papy, señora Juana Trabadora, gitarzysty, a
kilka numerów solowych wykona na harmonii i na saksofonie… oczywiście nie
równocześnie,bonie maczterechrąk, tylkodwie…trzeci mistrzwędrownegotercetu,
señorAloysiusMoneda.

— Nie dla mnie koncerty ani żadne inne rozrywki teraz — mruknęła Rosita, kiedy

młody

tamburmajor

, spełniwszy funkcję

herolda

, odmaszerował na pokład. — Teraz

muszęprzypomniećsobieobrzędyżałobne,opłakiwaćmężai…

— Nic z tego dziś ani jutro! — wtrącił Feliks stanowczo. — Czy chce pani, żeby

piraci domyślili się prawdy i zlikwidowali nas wcześniej, niż chcieli, i zanim obmyślę
jakiś sposób ratunku? Señora musi koniecznie zachowywać się dzisiaj tak samo jak
wczorajalboraczejweselej,znacznieweselej!

—Dlaczego,weselej?

background image

—Większośćosóbnastatku,tokatolicy,dlaktórychświętazaczynająsiędzisiaj,a

niedopierojutro,jakuwielusektprotestanckich.Drugipowóddowesołościjestten,że
dziśmamynastatkupasażerówdwarazywięcejniżwpierwszymdniunaszejpodróży.
Po trzecie, przybyła nam orkiestra, która nie daje się prosić o produkcje i obiecuje
koncertteraz,anawieczórmuzykętaneczną.Jeżeliktośpoprosipaniądotańca,lepiej
nieodmawiać!

Śmiejsię,pajacu,choćsercezbólułka

.Ażałobnepraktykiodrobipani

nalądzie;jeżeliszczęśliwieizcałąskórągdzieśwylądujemy.

—Mójświeżyrycerzniejesttegopewny?—zaniepokoiłasięCristina.

— Nie mogę być pewny, wobec kolosalnej różnicy uzbrojenia obu „armii”. Jak

dotąd, wykryłem aż trzy automaty u korsarzy, czyli wolno wnioskować, że oni mają
zasobnyarsenałbronipalnej.Acóżmymamy?Jedendamskisztylecik!

— Za to my mamy zdolnego wodza — pochlebiła mu Hiszpanka — który z

pewnościąułożystrategicznyplanwiodącydozwycięstwa.

W innych okolicznościach byłby pokpiwał wesoło z jej górnolotnych frazesów, ale

terazwypadałomuzrezygnowaćztejdrobnejsatysfakcjiicoprędzejwrócićnapokład,
zluzowaćwsterówceMulata.Zabierającsiędoodejściazkabiny,poprosiłobiemłode
kobiety, żeby panowały nad nerwami i nie uległy panice nawet w sytuacjach bardzo
alarmujących. Na przykład, gdyby jemu przyszło udawać wspólnika korsarzy lub
wykonaćryzykownyaktsabotażu.

—Cozasabotażemój

caballero

manamyśli?

— Umyślne zderzenie jachtu z jakimś większym statkiem. Aby to w ogóle było

wykonalne, musiałby ów statek przepływać blisko nas, a na odwrót Ellerick musiałby
znajdowaćsięwtedyjaknajdalejodsterówki.Bojeślionbędziewówczasnapokładzie,
to wnet spostrzeże do czego zmierzam i z pomocą spluwy, jaką nosi przy sobie,
udaremnimiplanowanysabotaż.

—Więcniechpangowykona,kiedyEllerickbędziespał.

—Dziękizaradę,doñaCristina,alejeślinaskuteksilnejawariiprzyzderzeniuten

stary gruchot, pardon, jacht rozleci się i zatonie, zanim zdążymy spuścić szalupę
ratunkową,tojakwysobieporadzicie?

—Jakośtobędzie.Możemytrzymaćswojekamizelkiratunkowewpogotowiupod

ręką przez cały czas. A rekiny podobno są tchórzliwe i uciekają, ilekroć napastowany
przez nie pływak wierzga nogami lub dłońmi na płask bije wodę, żeby plusk był jak
najsilniejszy—powiedziałaCristina.

NatomiastsłabopływającaRositalękałasięrekinówokropnie.

— Oj, proszę nie topić jachtu, może znajdzie pan jakiś inny sposób ratunku —

prosiła. — Ja już wolałabym stracić całą swoją biżuterię, niż znaleźć się w wodzie
pomiędzytymiludojadami!

—Señorajeszczesięłudzi,żekorsarzedarująjejżyciewzamianzabiżuterie,którai

takmogązagarnąć?—rzekłazwymówkąCristinaAzana.

Byłapewna,żeFelikspoprzejąteraz,aleonzająłinnestanowisko.

background image

—Jasądzę,żeopłaciłobysiępoświęcićczęśćbiżuteriiseñoryEdelstein—rzekłw

zamyśleniu.—Tylkotęczęść,którąnieszczęsnypanMauriztutajzlistempożegnalnym
pozostawił. Jej widok mógłby w pewnych okolicznościach rozbić zjednoczony front
morskich bandytów, bo każdy z nich podejrzewałby drugiego o wyłączne
przywłaszczeniesobietegołupu.Możewartospróbowaćtejintrygi?Proszęwięcmiećte
dwa mężowskie pierścionki pod ręką, żeby pani mogła mi je dyskretnie wręczyć na
każdezawołanie…oilepaniufaminatyle.

— Czyż mogę nie ufać w obecnych warunkach? — odparła z rezygnacją i od razu

wcisnęła te dwa pierścionki w dłoń Feliksa. — Nie mogę, wobec czego z całym
zaufaniemiprzyświadkupożyczamjepanu.

— Nie mogę przystać na formę pożyczki, bo nuż jeden z piratów zabierze mi tak

cenny brylant pod grozą poczęstowania mnie kulą? Pani musi być przygotowana na
stratęobumężowskichpierścionków.

— Czyż ich późniejsze odzyskanie będzie niemożliwe? — spytała Cristina szybko,

byuprzedzićRositę,któramożeostrzejwyraziłabytęinterpelację.

— W teorii możliwe jest wszystko. W praktyce jednak żaden, nurek nie odzyska

pierścionków, jeśli człowiek, który je miał na palcu lub w kieszeni, utonął na pełnym
morzuitotakimjaktutejsze,„przeludnione”rekinami.

—Ztegowynika—wnioskowałaHiszpankaoptymistycznieiradośnie,gdyFeliks

pospieszył do sterówki — że mój

caballero andante

już planuje coś zabójczego dla

nowoczesnychkorsarzy.

—Planujezatopieniejachtu—osądziłaRosita.—Takiejmokrejrobotyniechcę,bo

Izaak wcale nie pływa — postanowiła później, gdy w swojej kabinie przed lustrem
ścierałaztwarzyśladyłez.—Ach,jakaszkoda,żezpowoduichsłabowitegozdrowia
nie można w nasze straszne położenie wtajemniczyć i o radę poprosić mojego teścia i
paniMarii!

Maria Azana wiedziała z wieloletnich doświadczeń, że intensywna praca jest

najlepszymlekarstwemnarozczarowaniaismutki.Najświeższymspośródjejsmutnych
zawodów było to, że tegorocznych świąt znowu nie spędzi z mężem, którego po
dwudziestujedenlatachrozłąkispodziewałasięterazzpewnościązobaczyć.

Tymczasem dzisiaj nastał już dwudziesty czwarty dzień grudnia, początek

świątecznego okresu, a ją nadal duża, nieznana jej odległość w przestrzeni i w czasie,
dzieliła od południowo-wschodniego cypla Stanów Zjednoczonych, nowej ojczyzny
męża wygnańca. Osłabione jej serce trapiły złe przeczucia, że cel, do którego z córką
zmierzałyodtakdawna,wcaleniejestłatwydoosiągnięciaitakbliski,jaktowyglądało
na mapie. Dlatego po wczorajszej chandrze postanowiła wymyślać sobie różne zajęcia
na każdy dzień żeglugi, choć na jachcie pasażerowie nie mieli nic do roboty, i dzisiaj
ofiarowała się wyręczyć kucharkę Camille Salpetre w przygotowaniu świątecznej
biesiady.

—Dziświeczórchcepanijąpodać,aniejutrowpołudnie?—zdziwiłasięKreolka.

—Mnietoobojętne,

madame

,kiedy.Jabymchętnierobiławystawneobiadycodzień,

ale nie zgadza się na to

monsieur

Ellerick. Ten obrzydliwy sknera skreślił taką masę

background image

pozycji z mej listy sprawunków, że bodaj czy na jedną galówkę nam wystarczy. Henri
Passaint, który rzeczywiście jest „nieświęty”, pas saint, bo przy lada okazji zaczepia
kobiety,nieprzywiózłnamzPortauPrincenawettradycyjnegoindyka!

—Nieszkodzi.Indykaitakmożnabyjeśćdopierojutro,bodziśpost.Najważniejszą

potrawąwigilijnąsąryby.Naszczęście,macietumocwędek.

Spostrzeżenie Marii było trafne. Ażeby nie wyglądać na przemytnika jakiejkolwiek

kontrabandy w oczach strażników celnych i przybrzeżnych patroli republik antylskich,
Ellerickozdabiałztrzechstronolbrzymimiwędkamiswójjacht,udającwtensposób,że
jego zawodem jest tak popularne na wodach amerykańskich zabieranie amatorów
wędkarstwa, karciarstwa i pijaństwa z dala od kurateli żon na deep-sea-fishing,
rybołówstwo na pełnym morzu. Dlatego Smart Tramp miał po bokach i na rufie
umocowane tulejki, z których pochyło wysterczały długie na kilka metrów bambusy
wędek do połowu nawet najgrubszej „zwierzyny” morskiej. Niezależnie od tego
kamuflażu, herszt korsarzy lubił w wolnych chwilach łowić duże ryby kalibru
tuńczyków, gdyż rozpaczliwe podskoki schwytanych olbrzymów sprawiały mu
sadystycznąsatysfakcjęizaopatrywałykuchnięjachtugratiswżywność.

— Nie mogę pani obiecać słodkowodnego karpia, señora — rzekł, wysłuchawszy

prośby Marii Azana — ale ręczę za złapanie kilku innych smacznych rybek o łącznej
wadzeponadpięćsetfuntów.

—Pięćset?Och,kapitanie,namwystarczy,sądzę,piętnaście.

—Zamało.Jasamlubięwrąbaćnaobiadzetrzyfuntymięsa,aprzecieżjestnasna

jachcietrzynaścieosób.

— Trzynaście? — krzyknął ze szczerym czy udanym przestrachem gitarzysta Juan

Trabador, którego wzrok nie mógł się wyplątać z popielatych włosów Marii, nareszcie
blondynki w antylskim mrowisku brunetek
. — Czy pan się nie myli, kapitanie? Bo
trzynaścieosób,toferalnyomendlażeglugi!Prawda,señora?

— Nie wiem, jak z tym bywa w żegludze. Za to słyszałam ongi w Europie, że

trzynaścieosóbniepowinnozasiadaćwwieczórwigilijnydostołu.Jeżeligdziewypadła
taka trzynastka, bo czternasty domownik lub gość zachorował w ostatniej chwili,
zapraszanokogośnawetnieznajomegozulicy,byleuniknąćferalnejtrzynastki.

— Trudno kogoś tak zaprosić na pełnym morzu, gdzie nawet syreny zostały

wytępione przez nienasycone rekiny — rzekł Ellerick, który z szyderczym uśmiechem
przysłuchiwał się wymianie przesądnych opinii o trzynastce. — Aby jednak dogodzić
szacownemu zabobonowi, mogę liczbę dzisiejszych biesiadników szybko zmniejszyć z
trzynastunadwunastu.Przezwyrzuceniejednejosobyzaburtę!Wskażciemijątylko,a
urozmaicimysobiewieczórmorskimpogrzebem.

Zarechotawszyszyderczymśmiechemnawidokzgorszonychminobojgasłuchaczy,

odszedł przygotowywać wędki i przynętę do połowu, po czym kazał wyłączyć motor,
abyłoskotśrubyniepłoszyłryb.

—Żebyoszczędzićnapaliwie—rzekł,mijającsterówkę—zaprzęgniemydoroboty

wiatr.Amegoarcyleniadorozwijaniażagli.

background image

Henri Passaint nie cierpiał żadnej roboty, zwłaszcza zaś tej przy żaglach, toteż

pracując przy nich wraz z Feliksem, narzekał pod nosem, klął na sknerstwo kutwy
żałującego wydatku na tanie paliwo przy najzyskowniejszym interesie i życzył mu
wszelkich okropności, jakie czarownicy karaibscy wymieniają w swoich klątwach,
poprzedzanych posępnym dudnieniem bębnów wudu, czy jak wolą Anglosasi Voodoo.
Feliks postanowił sobie następny taki wybuch złości Mulata wykorzystać dla swoich
celów – na razie zaś słuchał „koncertu”, którego początek opóźnił Ellerick do
ukończenia swego zresztą szybkiego połowu ryb, jakoby uciekających od statków
rozbrzmiewającychrzępoleniem
.Jaknaamatorskizespół,trzejKubańczycygralibardzo
dobrze, lecz ich dyrygent, smagły, kruczowłosy gitarzysta Juan Trabador był
niepocieszony tym, iż Maria Azana, jedyna rubia, blondynka, na statku, tak rzadko
wychodzinapokładitęsknespojrzeniaposyłałzaniąrazporazwstronękuchni.

—Onpewniegłodny.Nicdziwnego,mnietakżechcesięjeśćodgodziny,atebaby

guzdrzą się dziś z głównym posiłkiem skandalicznie! Muszę im zmyć głowy po
swojemu — powiedział w pewnej chwili Lucian Ellerick i odszedł ze sterówki, ale
najpierwskręciłdoswojejkabinypotamtejsząpaczkę.

Gdy wrócił, choć niby zrzędził na rozrzutność bab w kuchni i na ich guzdralstwo,

dopierojajezapędziłemdokajuty,żebynakryłystół,miałszelmowskozadowolonąminę
psotnika,któremuznowuudałokięwypłataćwszystkimbardzozłośliwegofigla.

— Zapędził je do nakrywania stołu w kajucie, żeby móc w kuchni nasypać środka

nasennego do którejś z potraw lub napojów — wydedukował Feliks całkiem trafnie i
uznał,żenajwyższyczasrozpocząćkontrakcję.

Zauważywszy już, że jedną z głównych cech Ellericka jest skąpstwo i chciwość,

pochwalił żeglugę bez motoru jako przyjemniejszą, cichszą i tańszą, znacznie tańszą,
boć za wiatr się nie płaci jak za paliwo do motoru. Ach, w ogóle za wiele pieniędzy
wydajesiętutaj,chociażbynazakupywportach.

—Wnastępnymporcieproszęmniewysłaćpozakupy,azrobięjeprawieopołowę

taniej,niżzrobiłtowPortauPrincepańskistewardPassaint—intrygowałcicho.—Ja
go nie posądzam o nieuczciwość, może on po prostu przepłaca przez brak
doświadczenia…

Polaco,niebrońtegozłodzieja,jagoznamzbytdobrze!

— Czemu pan go trzyma i także przepłaca, choć pan wie, że to złodziej i arcyleń?

Jacht, jak Smart Tramp, wymaga trzech ludzi obsługi, rozumiem, ale czyż trudno o
pomocników?

—Ba,gdybyżtoszłotylkoosamąnawigację!Trudnośćwtym,iżnawetnajlepszy

marynarz a przy tym pracowity osiłek jak pan, może nie mieć dość mocnych nerwów,
słowem,nienadawaćsięnapomocnikawmoichinteresach…handlowych.

— Ja już znam te interesy z topieniem pasażerów i zabieraniem ich kosztowności.

Henriwtajemniczyłmniei…

— On śmiał?!

Dummkopf! Verraeter!

— zapiał Ellerick z wściekłością, lecz

wyładowanie jej na rzekomo niedyskretnym stewardzie wydało mu się mniej pilnym
zajęciemodwybadaniareakcjiPolaka.—Apanconatakitrochępirackiproceder?

background image

No me importa. Nikt na świecie nie dbał o moje życie, kiedy ocierałem się o

śmierć co godzinę przez długie lata wojny. Dlaczego miałbym martwić się losem
nieznanychmiludzi?Niechichdiabli!Skorojużzapłacilizaprzewóz,adostawienieich
tambyłobyryzykownelubkosztowne,toczemu,ulicha,niewyrzucićichzaburtęjak
balastu?

—Wrzucanieludzidomorza,międzyrekiny,niebudziżadnychzastrzeżeń?

— Owszem budzi dwa, natury technicznej. Primo, nie topić ludzi z ich cenną

biżuterią,botobyłobyrozrzutnością.Secundo,niewyrzucaćzaburtęnikogowodzieży,
gdyżtamożedopomócwzidentyfikowaniuzwłok,gdyfalawyrzucijenabrzegzasłabo
zmasakrowaneprzezrekinyiprzepadającezaludzkimmięsemwęgorze—odparłFeliks
z takim cynizmem i okrucieństwem, iż zemdlałyby chyba, gdyby to mogły dosłyszeć,
Cristina i Rosita wpatrzone weń z daleka, chociaż świetnie udające, że koncert tercetu
kubańskiegoupajajeipochłaniacałkowicie.

—Korcimnie,polaco,żebywystawićcięnapróbę,poktórejjużniebędzieszmógł

opuścićnaszejspółki,aniszantażowaćmnie—rzekłEllerick.

— Proszę nie zwlekać z tą próbą. Mogę się jej podjąć już jutro lub pojutrze —

brawurowałFeliksdalej,choćcierpłnamyśl,żetytułempróbymógłbyEllerickzażądać
odniegoskrzywdzeniaiwyrzuceniazaburtęCristiny.

— Po co czekać do jutra! Jeszcze dzisiejszej nocy możemy sobie pohulać, jeżeli

pierw zdasz egzamin lojalności i sam zgrabnie zlikwidujesz… Mulata. Musisz go
usunąć,skorochceszzająćjegomiejsce.

—Panieipanowie,wieczerzawigilijnagotowa,bardzoprosimy—oznajmiławszem

wobec Maria Azana, która właśnie wyszła na pokład i zerkała na niebo, ciemniejące
gwałtownie, jak to w tropikach bywa, gdy zapada zmrok. — Według tradycji,
powinniśmyzaczekaćnaukazaniesiępierwszejgwiazdki,aleniektórzyzpanówsątak
głodni,żeniemożemydłużejzwlekać.

—Ktozostanieprzysterze?—spytałFeliks.

—Ja.TylkojapotrafięminąćbezpiecznieWindwardPassagepodżaglem.Potemty

wyręczyszmnietutaj,atymczasemzastąpmniegodnieprzystole.Siądźnakapitańskim
miejscu,żebyzaniepokoićMulata.

— Jeśli mam go w nocy spławić i pomagać panu w likwidacji żywego ładunku,

muszębyćwdobrejformie,anieosłabionyśrodkiemnasennymczynarkotykiem,który
panpółgodzinytemuzaniósłdokuchni.

Caramba

,polaco,tymaszspostrzegawczeoczy!—brzuchatykorsarzpochwalił

go i protekcyjnie poklepał. — Unikaj zupy i ponczu. Wszystko inne możesz jeść i pić
bezobawy,żesencięzmoże.

—Dziękuję.Iwyrażamprzekonanie,żepannieostrzeżetaksamoMulata.

—Oczywiście,żenie!Onpowinienspaćdziśnajtwardziej,gdyżzabezpieczyłsobie

drzwiwswejkabinietylomazasuwamiiłańcuszkami,żewyłamanieichbędziebardzo
mozolneihałaśliwe.

background image

Hałaśliwie było w kajucie, którą jedni zwali mesą, drudzy jadalnią jachtu, kiedy

Feliks Śliwiński wszedł tam po dyskretnym odskoku do kuchni, gdzie zamierzał całą
zupęwylaćdozlewu.Zapóźno.Wazęzupąnietylkowyniesionojużdojadalniirozlano
na głębokie talerze, lecz częściowo także skonsumowano. Nie tknęły jej na razie tylko
Cristina i Rosita, które snadź kompletnie straciły apetyt, gdy podczas koncertu
obserwowałypodejrzanebrataniesięswego„błędnegorycerza”zhersztemkorsarzy.

—Ktośmusitrwaćnaposterunku,więcszypersampozostałprzysterze,dopókinie

miniemy jakichś tam raf czy mielizn — wyjaśnił Polak, siadając u szczytu stołu ku
lekkiejkonsternacjiMulata.—Szyperpolecił,abymusiadłnajegokapitańskimkrześle
i wyręczał go w funkcjach gospodarskich. Widzę jednak, że państwo nie czekali na
przyjście gospodarza i bez niego zabrali się do jedzenia — dodał strofująco w stronę
Marii.

—Niktjednakniezjadłanipańskiejporcjizupy,aniporcjidlakapitana.Obiesąw

wazie—wyjaśniłaCamille.—Możnanalać?

—Zaraz.Cotozazupa?

—Oczywiściegrzybowa!—odparładoñaMaria.—Czyżmogłabybyćjakaśinnaw

wigilię?Coprawdajesttotylkoproduktcanned,proszkowany,niemniejjednakpomaga
onnamutrzymaćtradycję.

Nomeimporta.Zresztą,grzybydziałająnamnienasennie—rzekłzeznaczącym

spojrzeniemwstronęCristinyiRosity.—Proszęminienalewać—dodałenergiczniej
podadresemCamille,któranasiłęchciałagouraczyćzupągrzybową,bowiemnadjej
ulepszeniem tyle się z Marią nabiedziły wobec braku różnych przypraw i kwaśnej
śmietany.—Kapitanteżniebędziejejjadł,gdyżpozupiejestociężały,adziśwnocy
czekagowielezajęć.

Rosita i Cristina domyśliły się, co chciał im przez to powiedzieć, i także

zrezygnowałyzzupykuwielkiemuzmartwieniuobudzisiejszychgospodyń.Natomiast
czuły muzyk nie mógł ścierpieć „grzybowego” rozczarowania jedynej na statku
blondyny; żeby ją pocieszyć i przekonać o smakowitości jej zupy, nie tylko zjadł do
czystaswojąporcję,leczofiarowałsięspałaszowaćtakżeresztępozostawionąwwazie.

— Ten zupożerca będzie dziś spał kamiennym snem — szepnął Feliks zadumanej

Rosicie, która jako zamożniejsza z pasażerek miała w mesie miejsce po prawej ręce
kapitana. — Proszę za plecami teścia zgrabnie rzec pannie Cristinie, że oprócz zupy
zatrutyjakimśnarkotykiemjesttakżeponcz!

Poncz miał być podany na końcu, żeby snadź „dobił” niespodziewających się

podstępupasażerówipóźniejułatwiłichrzeź.Naraziezaśpodanodorybybiałewino,
niezłąimitacjęfrancuskiego,aponieważpodkonieckoncertuwypitopierwszycocktail,
w drodze do kajuty drugi, tuż przed zupą trzeci, utworzyły one w żołądkach wraz z
winemeliksirwywołującyświetnyhumorubiesiadników.

Uznalioniprzetozadobrypomysłiwspaniałomyślnygestwłaścicielajachtuto;żew

pewnejchwiliHenriPassaintpostawiłnastolekoszykjaknapieczywo,wktórymleżało
kilkadziesiąt barwnych widokówek florydzkich już ofrankowanych pięciocentowymi
znaczkami amerykańskimi jak do wysyłki za granicę. Mulat powtarzał przy tym, że

background image

dzisiejszy wieczór jest idealną okazją do napisania paru zdań do swoich dalekich
krewnychzzawiadomieniem,iżżeglugazakończyłasiępomyślnieipodróżnicyprzybyli
docelu.

— Tyle wypiłem, że nie wiem, jak to napisać — powiedział Izaak Edelstein,

poszeptawszytrochęzsynową.—Możepanmipodyktujecoś.

—Chętnie—przystałHenri,pochylającsięnadnim,abymócrównocześnieotrzeć

się o wydekoltowane ramię Rosity. — Proszę pisać: Bawię na Florydzie. Podróż
przeszła moje wszelkie oczekiwania. Pozdrowienia zasyła ci uszczęśliwiony mąż
. I pod
tymproszęumieścićswójpodpisorazdatę.

—Dosłownietesamewyrazyzawieraostatniawidokówkamegozaginionegosyna

Mauriza—rzekłpotemIzaakdochwilowegozastępcykapitana.

— Może to nareszcie da panu coś do myślenia i położy kres pańskiej naiwnej

łatwowierności — odburknął Feliks bardziej szorstko niż chciał, ale zirytowały go
obleśne spojrzenia, jakimi Mulat obrzucał z kolei Cristinę podczas małej sprzeczki, w
jakąsięznimwdałaniepotrzebnie.

Poszło o to, że señorita Azana dumnie odsunęła od siebie koszyk z widokówkami

mówiąc, że nie potrzebuje niczyjej darowizny czy darmochy i kupi sobie za swoje
pieniądze tyle widokówek, ile ich będzie potrzebowała, ale zrobi to dopiero wówczas,
gdyrzeczywiściedotrzedocelupodróży.

—Panipierwszachcezłamaćregulaminizwyczaj,jakiunaspanowałodlat.Pani

możezatobyćukaranabardzosurowo!—groziłjejMulat.

—Naraziejednak,kolegoHenri,mydwajbędziemyukaranizwijaniemżagli,czego

pononielubicie—rzekłPolak,abyodwrócić,jegouwagęodHiszpanki.

Jakprzypadkowozgadł,zaledwiewrócilinapokład,szyperkazałimpozwijaćżagle.

WciemnościipoobfitejwieczerzybyłotodlarozleniwionegoMulatakatorżnąrobotą
usprawiedliwiającą miotanie przezeń zwykłych wyzwisk i klątw na rozkazodawcę.
Ellerickobecniejużniemógłichsłyszeć,gdyżpospieszyłdomesynawieczerzę,skoro
tylko minął jakąś pono niebezpieczną mieliznę. Za to Polak pracujący obok słyszał
każde słowo i gdy padło ponownie: a żebyś zgnił w więzieniu, żeby cię powieszono! –
powiedziałcicho,leczdobitnie:

—Toostatniewaszeżyczeniemasięspełnićwkrótce.Takmiędzyinnymitwierdzi

HunfredoSergas,ówłapaczwCiudadTrujillo,któryudajewaszegoprzyjaciela,choćw
rzeczywistości prowadzi śledztwo w sprawie mego, także „zaginionego”, poprzednika,
Brinona,ispodziewasięawansu,gdywaswyślenaszubienicę!

TaczystaimprowizacjawywarłakolosalnewrażenienaMulaciewidoczniezepsutym

dotychczasowąbezkarnościąiporazpierwszyprzypartymdomuru.

—Łapacze…wiedzą,o…oBrinonie?—wykrztusił.

— Jasne, że wiedzą. Nie tylko o nim wiedzą, lecz również o siostrach Hlavacek, o

małżeństwie Lopezów, o ich pięknej córce, o gruźliku Edelsteinie, ach, o każdym
nieszczęśniku, który został pasażerem jachtu Smart Tramp. No cóż, ludzi nie można
utopićbezśladutak,jakprzedmiotymartwe.Ludzienawetbezdomni,nieszczęśliwijak

background image

tułaczewojenni,mająkrewnych,przyjaciół,towarzyszyniedoli,którzypamiętają,gdzie
ikiedyktośzniknął,interpelująpolicję,którałatwoustali,jakiprywatnyjacht,kuterczy
szkunerodpłynąłwtymczasiezportu,gdzieurwałsięśladzaginionych.Agdywspisie
podejrzanych statków powtórzy się ta sama nazwa parę razy, to wiadomo, który jacht
czyszkuneruprawiamasowezabójstwairabunkiswoichpasażerów.

— I co wtedy? — spytał Henri Passaint nadal nieswoim głosem, a dłonie dygotały

mutak,żezepsułzpięćzapałek,zanimzdołałzapalićpapierosa.

—Wtedykrajedbająceozyskizturystówzastawiająpułapkęnakorsarzy.Urzędnik

policyjny,jakHunfredoSergas,nibytozaprzyjaźniasięznimiipodrzucaimnastatek
detektywa! Inni detektywi wsiadają w innym porcie, udając na przykład muzykantów
kubańskich! A krok w krok za podejrzanym jachtem płynie niewidoczna dlań łódź
podwodna!Widziałemwczorajjejperyskopzanasząrufązdziesięćrazy!Henri,żalmi
cię,alebędzieszdyndałnamaszciejakdyndalikorsarze,jeżeliokażesię,żezpasażerów
wymordowanychtutaj,tyśmiałnasumieniuwięcejniżEllerick.

— On ma więcej, przysięgam, panie detektywie! Ja własnoręcznie tylko jednego

zakatrupiłem. Innych pomagałem mu wynosić na pokład i wyrzucać za burtę, ale
musiałemwykonywaćrozkazy.

— Wszyscy naziści tłumaczyli się tak samo, że Hitler im kazał, ale to naiwne

tłumaczenie nie uwalnia morderców od odpowiedzialności. Zresztą, Ellerick może
mówić na rozprawie sądowej, że ty byłeś złym duchem i rozkazodawcą, a on
sterroryzowanymprzezciebiepomocnikiem.Możecałąwinęzwalaćnaciebie.

—Tobyonzrobiłzpewnością.Więccopocząć?—ziewnąłHenri.

— Hm, jedyną okolicznością łagodzącą dla sądu byłoby twoje dobrowolne

nawróceniesię,twójbuntprzeciwkodotychczasowemuszefowiczywspólnikowi.Mogę
ci dopomóc przy obezwładnieniu i pilnowaniu Ellericka w komorze kotwicznej przez
czasnaszejżeglugidonajbliższegoportu,aletypierwmusiszściągnąćischowaćjego
automatyirewolwery.Wieszchyba,gdzieonjeukrywawswojejkabinie?

—Tak,alejednąspluwęonzawszenosiprzysobie.

—Przecieżtytakżemaszswojąspluwę.

—Mam,paniedetektywie,aleonściągnąłmiwszystkienaboje,kiedyrazsenmnie

zmorzyłnapokładzie,takjakdziśmniesenność…—urwałiznówziewnąłoduchado
ucha.—Codolicha,przecieżponczunietknąłem.

— Za to jadłeś grzybową zupę, którą Ellerick przyprawił najobficiej nasennym

środkiem. Mnie ostrzegł przed tym, bo chce, żebym ja został twoim następcą i ciebie
zamierzapierwszegowyrzucićzaburtędzisiejszejnocy.

—Tttoniemożliwe!

—Taksamo„niemożliwe”jaktoświśnięciecisprzednosapierścionkówEdelsteina.

Tyś całą kabinę przeszukał daremnie, a sprytny Ellerick od razu odgadł kryjówkę i
wyciągnął z niej później o, ten brylant, poznajesz? Dał mi go dzisiaj w zamian za
zgrabne ukatrupienie ciebie. Jako detektyw mogę oczywiście zabijać tylko w obronie
własnejlubinnejosoby,lecznienaczyjeśzamówienie.

background image

—Prawda,prawda,żetowewłasnejobroniewolnowrogaukatrupić—przypomniał

sobie Henri Passaint, ale Feliks kazał mu zamilknąć nagle zelektryzowany znajomą, a
dawnoniesłyszanąmelodią,jakazaczęładobiegaćspodpokładu.—Henri,zastąpmnie
przykolenachwilę,pragnęzbadać,ktotutajznamójjęzykojczysty.

W korytarzyku wiodącym do kabin trudniej to było ustalić z powodu kakofonii

różnych dźwięków i odgłosów. Filigranowi Filipińczycy tańczyli u siebie przy
dźwiękach maleńkiego patefonu, starając się snadź przemóc za wczesną senność.
RównieżprzyotwartychdrzwiachzabawialisięKubańczycy,grającwkartyiogrywając
swegonajstarszegokolegę,zasypiającegorazporazzupożercę.

W następnej kabinie Izaak, domyśliwszy się może, co spotkało jego syna, jęczał i

narzekał na boleści wątroby. Rosita zaś, która dziś prawie nic nie jadła od rana, za to
wypiła mnóstwo cocktaili i wina, głośno tłumaczyła teściowi, że ona ukoi jego ból tą
samą metodą, jakiej używała biblijna pielęgniarka Abizaj, która cierpiącego króla
Dawidawłasnymciałemogrzewała.

DopierogdyniedyskretnyFeliksprzyłożyłuchododrzwiostatniejkabiny,usłyszał

polską kolędę nuconą na dwa głosy. Jeden z nich wyraźnie wymawiał polskie wyrazy,
drugi, młodszy, energiczniejszy, lecz nie mówiący snadź ani w ząb po polsku,
zastępowałwszelkietekstyprostymla,la,la.Domyśliłsięteraz,żedoñaMariabyłaz
pochodzenia Polką, która poślubiła Hiszpana, señora Azanę. Chciał zapukać do nich,
wyjawić nareszcie, że on też jest Polakiem i pomóc im w kolędowaniu, bo właśnie
zaczęłyjegoulubionąkolędęWśródnocnejciszygłossięrozchodzi…

Aliścirozszedłsięodgłosstrzaługdzieśnazewnątrz.Dosłyszałgopoprzezwszystkie

teśpiewyidźwięki.Właśniewypadłzeschodównapokład,gdyusłyszałprzeszywający
rykbólu,wściekłościistrachu,aponimpotężnyplusk.

—Oho,jedenkorsarzposzedłsobąnakarmićrekiny.Alektóry?

Nadtązagadkągłowiłsięażdoświtu.Potem,posadziwszyprzysterzeFilipińczyka,

samprzeszukałcalutkijachtinieznalazłaniEllericka,aniPassainta,tylkosporąplamę
krwinarufie.Tamwidaćjedenkorsarzchciałpozbyćsiędrugiego,lecztrafiłakosana
kamieńiobajstoczylisiędomorza.Feliksskierowałjachtdonajbliższejprzystani,jaką
było Mathew Town na bahamskiej wyspie Great Inagua. Stamtąd poszła do prasy
pierwsza wiadomość o nowoczesnych korsarzach udających przemytników ludzi bez
paszportów i wiz, a także o świętach, jakie jedenastu dobrych ludzi spędziło wśród
krwiożerczych piratów i przeżyło je bez zadraśnięcia naskórka, choć łatwo mogło
podzielićtragicznylostyluswoichpoprzedników.

To,żepóźniejFelikspoślubiłCristinę,aIzaakRositę,niemogłobyzdziwićnikogo.

Natomiast dziwne może wydać się to, że Hunfredo Sergas, ciemnoskóry agente de
Policia
wCiudadTrujillo,któryprzezpodrzucenieFeliksaszyprowijachtuSmartTramp
bezpośrednioprzyczyniłsiędounieszkodliwieniaszajkikorsarzy,niedostałaniawansu,
aniorderu,tylkoprzeniesieniewstanspoczynku.Odpoczywaczęstonatejsamejławce,
naktórejongiwylegiwałsię

vagabundo

polacoFeliksŚliwiński,dziśyachtsmanwożący

bogatychAmerykanównadeep-sea-fishingbezżon,zwłaszczawłasnych.

background image

KONIEC


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Antoni Marczyński Krwawy Taniec Hiszpanski
Antoni Marczyński Skarb Garimpeira
Antoni Marczyński Przygoda w Biarritz
Antoni Marczyński Dwunasty telewizor
Antoni Marczyński Żywe torpedy
Antoni Marczyński Książę Wa Tunga
Antoni Marczyński Szpieg w masce
Czechow Antoni Oj kobiety kobiety
Antoni Marczyński Strzał o świcie
Antoni Marczyński Aloha
Antoni Marczyński Missisipi 1 Missisipi
Antoni Marczyński Szlakiem hanby
Antoni Marczyński Wyspa nieznana II
Antoni Marczyński Pokolenie Kaina
Antoni Marczyński Ulubieniec seniorit
Antoni Marczyński Byczy sen
Antoni Marczyński Kłopoty ze spadkiem
Antoni Marczyński Zegar Smierci

więcej podobnych podstron