Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 04

background image

ROZDZIAŁ CZWARTY

Gdyby pewnej nocy srebrny księżyc runął raptem na

ziemię, Robert na pewno nie byłby bardziej zdumiony.
Wpatrywał się w lady MacInnes osłupiałym wzro-
kiem, jego usta poruszyły się, nie uleciało z nich jednak
żadne słowo, umysł bowiem potrzebował jeszcze
sekundy, aby oba fakty połączyć w szokującą całość.
Jego ojciec nie jest ojcem Hanny, jego matka nie jest jej
matką, czyli Hanna nie jest jego siostrą. Ani rodzoną,
ani przyrodnią. Żadną.

– To kimże, u diabła, ona jest?
– Nie mam pojęcia – odparła kuzynka Margaret

przygnębionym głosem. – Twoja matka również tego
nie wiedziała. Ona... ona znalazła Hannę.

– Znalazła?!
– Tak. W swoim powozie. Ktoś podrzucił kilkutygo-

dniowe niemowlę. Nikt nie wie, kim byli rodzice
dziecka i kiedy dokładnie się urodziło.

background image

– I kuzynka myśli, że ja w to wszystko uwierzę? Że

matka znalazła czyjegoś bękarta, przywiozła go do
domu i wmówiła wszystkim, że to moja siostra?!

– Musisz uwierzyć, Robercie, bo to prawda, choć

dałabym wiele, aby było inaczej. Ale niestety... Twoja
matka, wracając ode mnie, ze Szkocji, zatrzymała się
na noc w przydrożnym zajeździe i kiedy rankiem
wsiadła do powozu, znalazła tam niemowlę... I to jest
właśnie... Hanna.

– Nie!
Oczy Roberta płonęły najświętszym oburzeniem,

jego ciemne brwi ściągnięte były w jedną gniewną
kreskę.

– Nie mogę w to uwierzyć, kuzynko! Nie mogę.

I dlaczego nikt mi tego wcześniej nie powiedział?
Chociażby ty, kuzynko. Przecież wiedziałaś!

– Ale przyrzekłam twojej matce, że nikomu niczego

nie wyjawię.

– Nikomu! – krzyknął gniewnie. – Ale ja nie jestem

tym nikim! Jestem jedynym synem mojej matki! Jej
sukcesorem!

– Robercie, to było dziecko płci żeńskiej, które

w niczym nie naruszało twoich praw spadkowych.

– To nieistotne, kuzynko. Ważne, że byłem oszuki-

wany przez dwadzieścia lat z okładem! A dlaczego
kuzynka raptem teraz zdecydowała się powiedzieć mi
o wszystkim?

– Twoja matka umarła, Robercie, i czuję się zwol-

niona z danego jej słowa. A ty, jako wicehrabia
Winthrop, powinieneś znać prawdę o swojej rodzinie.

64

Gail Whitiker

background image

– Szkoda, że matka była innego zdania!
Lady MacInnes z niepokojem wpatrywała się

w zmienioną twarz Roberta. Niestety, tak jak prze-
czuwała, ta wiadomość wstrząsnęła nim do głębi.
Przekonany był bowiem, że ona potwierdzi tylko jego
przypuszczenia o zdradzie matki, a tymczasem życie
wymyśliło historię jeszcze bardziej skomplikowaną...

– Kuzynko Margaret – odezwał się po chwili nie-

swoim głosem. – Ja proszę, niech kuzynka opowie mi
wszystko dokładnie, niczego przede mną już nie ukry-
wając.

– Naturalnie, Robercie. Masz prawo wiedzieć wszy-

stko – zgodziła się skwapliwie lady MacInnes i zebraw-
szy fałdy sukni, znów przysiadła na krześle. – A więc,
to było tak... Twoja matka, jak już wiesz, po śmierci
twego ojca zjechała do mnie do Burgley Hall. Biedna
Charlotte! Była tak przybita, a wyglądała jak cień. Nie
mogła przeboleć, że jej ukochany John odszedł na
zawsze. Nie spodziewałam się jednak, Robercie, że stać
ją będzie na krok tak nierozsądny, przecież...

– Kuzynko, błagam, opowiadaj o faktach!
– Dobrze, już dobrze... Twoja matka, Robercie,

bawiła u mnie osiem miesięcy. A w drodze powrotnej
na pierwszą noc zatrzymała się w niewielkim zajeździe
,,Golden Thistle’’, niedaleko Bonnyrigg. Przyznam się,
że kiedy później dowiedziałam się o tym, byłam
zdumiona.

– Czy ten zajazd był... miejscem niestosownym?
– Ależ skąd! To zajazd niewielki, ale pokoje czyste

i jedzenie smakowite. Uważałam jednak, że lady

65

Skandaliczne zaloty

background image

Winthrop powinna zatrzymać się w którymś z większych
zajazdów, a jest ich pełno przy drodze do Edynburga...

– I to stało się w tym zajeździe?
– Tak, Robercie, w zajeździe koło Bonnyrigg. Powóz

stał przez noc na podwórzu, a rano twoja matka
zamierzała ruszać w dalszą drogę. I wtedy...

– Znalazła w powozie to dziecko?
– Tak, Robercie.
– Dlaczego nie zostawiła dziecka w zajeździe?
– Rozumiem, że o to pytasz, Robercie, tak byłoby

przecież najrozsądniej. Niestety, twoja matka postąpi-
ła inaczej.

– Ale dlaczego?
Robert, cały czas nerwowo przemierzający pokój

wzdłuż i wszerz, nagle znieruchomiał.

– Co ją opętało? Zabierać do domu podrzutka

i udawać, że to własne dziecko... Niepojęte! Wiem, że
człowieka stać na wiele głupstw, ale to, co zrobiła moja
matka, było nadzwyczaj nieodpowiedzialne.

– Dla twojej matki, Robercie, człowiekiem najbar-

dziej nieodpowiedzialnym był wtedy ten, kto nocą
zakradł się do cudzego powozu i podrzucił tam kilku-
tygodniowe niemowlę.

– Ja też tego nie pochwalam. Ale każda osoba

myśląca trzeźwo zostawiłaby tego podrzutka w zajeź-
dzie! Kuzynko? A ty jakim sposobem dowiedziałaś się
o wszystkim?

– Twoja matka, parę dni po powrocie do Gillingdon

Park, napisała do mnie list. Przede mną nie mogła
niczego zataić, Robercie. Bawiła u mnie przez osiem

66

Gail Whitiker

background image

miesięcy i ja nie mogłam nie zauważyć, że wcale nie
była w błogosławionym stanie. Napisała mi, że znalaz-
ła porzucone dziecko i zamierza je zatrzymać, a wszyst-
kim powiedzieć, że to jej dziecko, i Johna, naturalnie.
Byłam przerażona jej zamysłem i natychmiast wyru-
szyłam w drogę do Gillingdon Park. Zapewne wiesz,
mój drogi, że Charlotte i ja byłyśmy kiedyś ze sobą
bardzo blisko, niemal jak rodzone siostry. Najlepszy
dowód, że po śmierci twojego ojca zapragnęła przyje-
chać do mnie, a nie do Prudence... W każdym razie
jechałam z nadzieją, że uda mi się przemówić jej do
rozumu. Ale twoja matka była niewzruszona. No
i pokazała mi ten list...

– Jaki list?
– List, który znaleziono przy dziecku. Ktoś napisał,

że matka dziecka nie żyje, a ojciec nic nie wie, że został
ojcem... Ten list wsunięto pod szal, którym owinięto
dziecko. Szal był bardzo piękny i dla Charlotte był to
dowód na to, że dziecko na pewno nie pochodzi
z gminu. Sądziła też, że ten szal będzie pomocny, aby
przekonać mnie o słuszności jej zamysłu. A dla mnie,
nawet gdyby ten szal utkano ze złotej nitki, Hanna
i tak była tylko podrzutkiem. Powiedziałam twojej
matce, że postradała zmysły. I że zgrzeszy, okłamując
ludzi, że to jej własne dziecko.

– Poza tym ktoś mógł przecież tego dziecka szukać!
– Może i tak, ale w tym liście, jak mówiłam,

napisano, że matka nie żyje, a ojciec nic nie wie
o istnieniu dziecka. I twoja matka była przekonana, że
ten ktoś napisał prawdę.

67

Skandaliczne zaloty

background image

– A nie przyszło jej do głowy, że ktoś mógł jednak

kłamać i ona, nieświadomie, uczestniczy w kradzieży
czyjegoś dziecka?

– Sądzę, Robercie, że takie myśli w ogóle nie przy-

chodziły jej do głowy. Ona nie widziała powodu, żeby
nie wierzyć temu, co napisano w tym liście, zresztą ja
także, przyznaję się do tego uczciwie. Przecież takie
historie zdarzają się... poza naszą sferą, naturalnie.
A Charlotte trwała przy swoim postanowieniu, uwa-
żała, że jeśli postąpi inaczej, dziecku niechybnie stanie
się krzywda.

– Matka była istotą bardzo wrażliwą, wiem... Ale

chociażby z tej przyczyny trudno mi uwierzyć, że nie
poczyniła żadnych starań, aby odszukać rodziców
dziecka.

– Robercie, mój drogi! Rzecz w tym, że ty spog-

lądasz na to wszystko bardzo chłodno, racjonalnie,
a łatwo to czynić po tylu latach, co innego...

– Ale kuzynka przecież też uważała, że matka

popełnia czyn szalony!

– Owszem, ale dla twojej matki ten czyn nie był

szalony. Ona myślała inaczej niż ty, niż ja, bo też i jej
położenie było zupełnie inne. Charlotte kochała twego
ojca najgoręcej jak umiała, kochała namiętnie... Nie-
wielu kobietom dobry Bóg pozwala darzyć kogoś tak
wielką miłością. I, niestety, ten sam Bóg, który dał jej
tego ukochanego męża, ten sam Bóg zabrał go jej tak
szybko... Nie widziałam większej rozpaczy niż rozpacz
Charlotte, nie widziałam osoby bardziej nieszczęśliwej
i samotnej niż ona wtedy. A poza tym... Ty zapewne

68

Gail Whitiker

background image

nie wiesz, mój drogi, że twoi rodzice, szczęśliwi bardzo,
że mają ciebie, pragnęli też liczniejszego potom-
stwa, twoja matka szczególnie... I kiedy zobaczyła to
maleństwo...

– Pomyślała, że Bóg się nad nią zmiłował? Nie

wysłuchał jej modlitw i nie dał jej drugiego własnego
dziecka, więc teraz, już po śmierci męża, litościwie
podsunął jej tę znajdę? Rzeczywiście, wytłumaczenie
nader wygodne!

– Nie myśl, Robercie, że twoja matka podeszła do

tego tylko tak... mistycznie. Charlotte była oburzona, że
ktoś narażał maleństwo, podrzucając je do powozu
nieznajomej osoby. Była przekonana, że to dzieciątko
jest owocem jakiejś przelotnej miłostki salonowego
uwodziciela z młodziutką i głupiutką panną albo może
owocem płomiennego romansu jakiegoś dziedzica z pię-
kną wiejską dziewczyną. I jeśli matka dziecka nie żyje,
wówczas położenie dziecka jest naprawdę rozpaczliwe.
Dobrze wiesz, Robercie, jak to zwykle bywa. Nawet jeśli
ojciec chce uznać dziecko, jego małżonka i inne jego
dzieci robią wszystko, aby do tego nie dopuścić.

– Wiem, wiem, kuzynko. W każdym razie matka

przywiozła to dziecko do Gillingdon Park...

– Tak i od razu kazała ochrzcić. Hanna ma dwa

imiona, Robercie. Nazywa się Hanna Jean, a po szkoc-
ku ,,Jean’’ znaczy ,,dar od Boga’’. I tak było, Robercie,
bo dzięki temu maleństwu twoja matka znów zaprag-
nęła żyć. A mnie błagała, żebym tajemnicę pochodze-
nia Hanny zachowała dla siebie.

– I kuzynka się zgodziła?

69

Skandaliczne zaloty

background image

– A cóż innego mogłam zrobić, Robercie? Kochałam

twoją matkę i widziałam, ile to dziecko dla niej znaczy.
Nie sądziłam też, żeby komuś stała się krzywda,
przecież ty nadal byłeś sukcesorem. Co innego, gdyby
to był chłopiec, ale ta maleńka dziewczynka naprawdę
nie zagrażała ci w niczym. A życie twojej matki
odmieniło się zupełnie.

– I co z tego! – warknął Robert, resztką sił powstrzy-

mując wybuch straszliwego gniewu. – Nic nie usprawie-
dliwia ohydnego oszustwa, jakiego dopuściła się wobec
całej rodziny. Jak mogła to uczynić? Wmówić wszyst-
kim, że szkocki bękart to jeszcze jeden Winthrop!

Kuzynka Margaret spokojnie wytrzymała jego pło-

nący wzrok.

– Tak, Robercie. Twoja matka to właśnie uczyniła.

Ale ja nie miałam serca jej potępiać ani nikomu niczego
wyjawiać. Nie wtedy, Robercie, o nie! To byłoby
okrutne wobec istoty tak nieszczęśliwej, wręcz zdruzgo-
tanej śmiercią swego męża.

Zapadła cisza, Robert znów podjął swoją wędrówkę

po pokoju.

Do kroćset! Kuzynce Margaret nietrudno być teraz

spokojną, miała przecież dwadzieścia lat, aby to wszyst-
ko przemyśleć. A on dowiedział się o tym przed chwilą,
i aż kipiał ze złości.

– Teraz rozumiem, dlaczego przez te wszystkie lata

tak rzadko widywałaś się z moją matką, kuzynko.

– Och, Robercie...
Policzki lady MacInnes pokrył lekki rumieniec, po-

chyliła głowę.

70

Gail Whitiker

background image

– Bolałam nad tym bardzo – powiedziała cicho.

– Ale mój mąż jest człowiekiem o bardzo surowych
zasadach. Musiałam mu, niestety, powiedzieć, co uczy-
niła Charlotte. Był bardzo wzburzony i oświadczył
kategorycznie, że nie widzi powodu, aby uznać to
dziecko za dziecko Charlotte, nie mówiąc o tym, że
lady Winthrop z córką w jego domu przyjmowana nie
będzie. Oświadczył mi również, że będzie bardzo
niezadowolony, jeśli nadal będę z Charlotte w tak
zażyłych stosunkach jak dotychczas.

– Kuzynostwo zdawali sobie sprawę, co to oznacza-

ło?

– Naturalnie, Robercie – przytaknęła lady MacInnes

przygnębionym głosem. – Dla nas obojga ta decyzja
była bardzo przykra, dla mnie szczególnie, ponieważ
kładła kres serdecznej przyjaźni z twoją matką. Nie-
stety, taka była cena za milczenie mego męża. Odtąd
widywałam się z Charlotte bardzo rzadko, nigdy sam
na sam, najczęściej podczas zjazdów rodzinnych. Byłyś-
my wobec siebie bardzo uprzejme i żadna z nas ani
słowem nie wspominała o Hannie. Bardzo bolałam nad
tym, ale jedna myśl była dla mnie pociechą. Że coś
jednak dla Charlotte uczyniłam. Ani ja, ani mój mał-
żonek nigdy nie zdradziliśmy jej tajemnicy.

Zapadła cisza. Robert stanął przy oknie i, zapatrzony

na piękne ogrody Gillingdon Park, usiłował wprowa-
dzić w swej głowie jakiś ład.

– Właściwie nie wiem, co powiedzieć – odezwał

się po chwili bezbarwnym głosem. – Przez tyle lat
podejrzewałem, że matka miała romans, a Hanna

71

Skandaliczne zaloty

background image

jest moją siostrą przyrodnią. A teraz wiem, że ta
dziewczyna jest mi istotą całkiem obcą... Kuzynko,
a któż jeszcze może o tym wiedzieć? Czy powiedziałaś
swoim dzieciom?

– Broń Boże! Zresztą Fiona i Cedric byli wtedy

bardzo mali, potem w naszym domu rzadko wspomi-
nało się o Charlotte i dzieci nigdy się o nią nie
dopytywały. Myślę jednak, że nie sposób, aby nie
wiedzieli o tym służący, którzy towarzyszyli twojej
matce w podróży, stangret, forysie... A już na pewno
wie o wszystkim Sally, ta staruszka, dama do towarzy-
stwa twojej matki. Wtedy Sally była pokojówką,
matka twoja zabrała ją do Szkocji, więc Sally musiała
być razem z nią, kiedy znaleziono dziecko.

– Zadziwiające, że ci ludzie milczeli przez tyle

lat... I milczą nadal... Ja, w Londynie, nigdy nie
słyszałem za plecami żadnych podejrzanych szep-
tów, nikt nigdy nie czynił żadnych aluzji. Ciekawe,
czy matka prosiła ich o milczenie? A może przekupi-
ła...

– Nie, Robercie, na pewno nie. Sądzę, że oni sami

zdecydowali się milczeć. Zresztą... Po cóż mieliby
występować przeciwko Charlotte? Ona zawsze była
nadzwyczaj dobra dla służby. A poza tym wszyscy
widzieli, ile radości wniosła do jej życia mała Hanna.

Robert westchnął i znów zaczął przechadzać się po

pokoju. Nagle jego wzrok padł na portrecik w srebrnej
ramce stojący na półeczce nad biurkiem. Jak na ironię,
był to portrecik Hanny. Mała, słodka dziewczynka
mogła mieć wtedy osiem, może dziewięć lat.

72

Gail Whitiker

background image

– Kuzynko, naprawdę nie domyślasz się, kim byli

rodzice Hanny?

– Niestety, nie, mój drogi. W tym liście, o którym ci

wspomniałam, napisano przecież, że matka dziecka nie
żyje. A ojciec nic nie wie o dziecku.

Robert pokiwał głową i znów spojrzał w okno, na

czarne sylwety drzew na tle granatowego już nieba.
Hanna... Kimże, na Boga, jest ta dziewczyna? Z jakich
stron pochodzi? Zdawał sobie sprawę, że nadzieja na
odkrycie prawdy jest bardzo nikła, a ta prawda okazać
się może nadzwyczaj niepociągającą. Matka Hanny
może być dziewuchą z gospody, ojciec równie niskiego
stanu, parobek albo jeszcze gorzej.

Jedyną prawdą, do której już dotarł, była prawda

o jego matce. Boże wielki! Jakże ją okrutnie skrzywdził
swoim podejrzeniem! Jakże mógł posądzać o grzeszny
romans kobietę tak nieskazitelną, która pamięć o zmar-
łym mężu pielęgnowała do końca dni swoich? Nigdy,
przenigdy sobie tego nie wybaczy. I nigdy nie prze-
stanie żałować, że już za późno, za późno, żeby upaść
przed nią na kolana i błagać o przebaczenie...

– I cóż teraz uczynisz, drogi Robercie?
Odwrócił się od okna i spojrzał na blat biurka, jakby

w tej lśniącej powierzchni mógł wyczytać dla siebie
odpowiedź.

– Sam chciałbym wiedzieć, kuzynko Margaret. Ni-

gdy nie przypuszczałem, że moje wątpliwości roz-
wiane zostaną w taki właśnie sposób. Byłem przekona-
ny, że Hanna jest moją siostrą przyrodnią, choć trudno
znaleźć między nami jakiekolwiek podobieństwo.

73

Skandaliczne zaloty

background image

– Gdybyś znalazł, zakrawałoby to na cud.
Mimo powagi sytuacji, na twarzy Roberta pojawił

się nikły uśmiech.

– Tak, rzeczywiście, byłby to cud. Ale ciekawe, że

ludzi to nie dziwiło... Przecież wszyscy widzieli, że
Hanna nie jest podobna ani do mnie, ani do moich
rodziców.

– Owszem, widzieli, ale nie sądzę, żeby ktokolwiek

się nad tym zastanawiał. Bo i nad czym? Charlotte,
będąc przy nadziei, wyjechała do Szkocji, tam powiła
i wróciła do Sussex, kiedy maleństwo, już kilkutygo-
dniowe, mogło znieść trudy podróży. Czyż można
cokolwiek tu zakwestionować, mój drogi? Ja sama,
gdybym przedtem nie spędziła z Charlotte prawie
ośmiu miesięcy pod jednym dachem, nie zaprzątała-
bym sobie głowy pytaniem, czy Hanna jest córką
Charlotte i Johna, czy nie.

– A Hanna? – spytał nagle Robert ostrym, nie-

przyjemnym głosem. – Czy Hanna zna prawdę o sobie,
o swoim pochodzeniu?

– Hanna? Nie sądzę, Robercie, żeby Hanna znała

prawdę o swoim pochodzeniu i skrzętnie to ukrywała.
Nie znam jej dobrze, ale z tego, co słyszałam, jest to
dziewczyna zbyt dumna i uczciwa, aby mogła żyć
w kłamstwie.

– Jesteś pewna? Przecież gra jest warta świeczki...

Jako córka lady Winthrop Hanna żyje w wielkim
dobrobycie, mieszka w pięknej rezydencji, odebrała
wychowanie nader staranne... Niełatwo z tego zrezyg-
nować.

74

Gail Whitiker

background image

– Ja jednak wierzę, że Hanna jest uczciwa – po-

wtórzyła z uporem lady MacInnes. – Słyszałam o niej
sporo od Prudence i wielu innych członków rodziny.
I wszyscy zgodnie twierdzą, że to dziewczyna pełna
zalet.

– W takim razie, co kuzynka sugeruje? Cóż mam

uczynić w tym położeniu, jakże kłopotliwym?

Kiedy wymawiał ostatnie słowa, drzwi biblioteki

otwarły się nagle.

– Proszę wybaczyć, że przeszkadzam, ale chciałam

powitać drogą kuzynkę – mówiła Hanna ze słodkim
uśmiechem. – A robi się późno, obawiałam się, że nie
będę już miała sposobności...

– Hanno droga!
Lady MacInnes zwolna uniosła się z krzesła i wyciąg-

nęła ramiona.

– Dziecko kochane – mówiła serdecznie, obejmując

dziewczynę. – Bardzo ci współczuję z powodu śmierci
twojej drogiej mamy. I żałuję bardzo, że nie byłam na
pogrzebie, ale to z powodu choroby mego męża, który
cierpiał bardzo...

– Ależ, droga kuzynko, proszę się nie usprawied-

liwiać, to zrozumiałe, żeś nie mogła opuścić męża
w takiej chwili. A jak się teraz czuje lord MacInnes?

– Dziękuję, już lepiej, nastąpiło przesilenie i doktor

zapewnił solennie, że mąż mój całkowicie powróci do
zdrowia.

– Bardzo, bardzo jestem rada. I jakie to szlachetne,

żeś zdecydowała się tu przyjechać, kuzynko, mimo...

– Nigdy bym sobie nie wybaczyła, gdybym nie

75

Skandaliczne zaloty

background image

przyjechała pomodlić się przy trumnie drogiej Lottie!
A teraz, moje dziecko, bardzo pragnę pogawędzić
z tobą. Uraczysz mnie filiżanką herbaty? Przyznam, że
jestem nieco znużona podróżą.

– Bardzo proszę, kuzynko, proszę do salonu. Ciocia

Prudence i sir Roger już tam czekają, będą radzi ujrzeć
kuzynkę.

Hanna zamilkła i spojrzawszy na Roberta, spytała

nieco niepewnym głosem.

– Robercie? A ty?
– Nie, dziękuję, muszę jeszcze coś zrobić.
– Będziemy w salonie, Robercie. Kiedy skończysz,

miło będzie, jeśli dołączysz do nas.

Zaszeleściły jedwabne spódnice, obie damy zniknęły

za drzwiami, a Robert po raz kolejny odwrócił się do
okna, pustym wzrokiem wpatrując się w ciemność.

Na Boga! Cóż on miał teraz uczynić? Jego siostra,

dama wytworna, szlachetnie urodzona Hanna Win-
throp, jest podrzutkiem. W Londynie co roku znajduje
się co najmniej setkę tych nieszczęsnych, bezimiennych
istot. Hannę różni od nich tylko to, że nie podrzucono jej
w Londynie, lecz w Szkocji, kilkadziesiąt kilometrów od
posiadłości lorda MacInnes. Pewnej nocy czyjeś ręce
owinęły ją w szal, litościwie, aby nie zamarzła, wsunęły
pod szal list i chyłkiem, po kryjomu, zaniosły ciepły
tobołek do powozu nieznajomej damy. A jego matka,
zamiast zostawić dziecko u właściciela zajazdu, przy-
wiozła je do Gillingdon Park i wmówiła wszystkim, że
to jej córeczka, którą powiła podczas pobytu w Szkocji.
Wmówiła to nawet własnemu synowi.

76

Gail Whitiker

background image

Nie powiedziała mu prawdy... Nagle uzmysłowił

sobie, że i o to żalu do niej mieć nie powinien. Kiedyż
miała mu wyjawić tajemnicę tak ważną, tak delikatną?
Był jeszcze dzieckiem, gdy malutka Hanna zjawiła się
w Gillingdon Park. Potem czasu minęło niewiele, a on,
opętany straszliwym posądzeniem, już oddalał się od
matki. Oddalał się coraz bardziej, aż stali się sobie obcy,
a obcego niepodobna przecież obdarzyć tak wielkim
zaufaniem...

Teraz to brzemię spadło na jego barki. Prawda

o Hannie... Cóż się stanie, gdy ujrzy światło dzienne?
Co ludzie powiedzą? Jakie będą konsekwencje praw-
ne? I jak to właściwie będzie? Hanna nie jest jego
siostrą, ale, zgodnie z wolą matki, nadal może mieszkać
w Gillingdon Park. Matka zapisała jej pieniądze i biżu-
terię, pieniądze – bagatela, ale te klejnoty od pokoleń
były w posiadaniu rodziny Winthropów...

Do diabła! O tym wszystkim zdąży jeszcze pomyś-

leć! Teraz co innego przed nim, rzecz trudna, najtrud-
niejsza. Teraz z jego ust ktoś ma się dowiedzieć, że cały
jego świat legł w gruzach...

W salonie rozmowa toczyła się gładko. Lady MacIn-

nes bardzo rzadko opuszczała Szkocję, dlatego, mimo
smutnych okoliczności, wszyscy szczerze cieszyli się
ze spotkania.

– Pięknie wyglądasz, droga Margaret – chwaliła lady

Montgomery, kiedy obie damy zasiadły na sofie.
– Choć czuwanie przy chorym mężu na pewno cię
wyczerpało.

77

Skandaliczne zaloty

background image

– Chwała Bogu, że mam córkę, droga Prudence!

Moja Fiona to prawdziwy skarb. Jest nadzwyczaj
pomocna i gdyby nie ona, na pewno wyglądałabym
inaczej.

– Nie widziałam Fiony od wielu lat – odezwała się

nagle Hanna, usiłując sobie przypomnieć, kiedy po raz
ostatni widziała kuzyneczkę ze Szkocji. – Jak się miewa?

– Dziękuję, Hanno, miewa się bardzo dobrze. I wy-

rosła na bardzo urodziwą pannę. Trudno mi wprost
uwierzyć, że to moja córka.

– Ależ, Margaret! Jak możesz tak mówić – protes-

towała lady Montgomery. – Ty zawsze byłaś naszą
rodzinną pięknością, ty i naturalnie nasza nieodżało-
wana Charlotte.

– A co u Cedrika? – zapytał sir Roger.
– Muszę znów nieskromnie przyznać, że wyrósł na

wspaniałego młodzieńca. Niestety, nie widujemy go
zbyt często, bawi teraz u naszych przyjaciół w Edyn-
burgu. I jest tak samo przystojny, jak piękna jest moja
Fiona. Bóg obdarzył mnie wspaniałym potomstwem.

Hanna w milczeniu popijała herbatę. Kuzyna i kuzyn-

kę ze Szkocji pamiętała bardzo słabo, widziała ich
zaledwie kilka razy, dawno temu, jeszcze w dzieciń-
stwie. W rodzinie jednak opowiadano, że Fiona Mac-
Innes wyrosła na piękną, promienną dziewczynę
i wspaniale jeździ konno, a Cedric jest rosłym mło-
dzieńcem, pełnym temperamentu i fantazji. Hanna
żałowała, że nie widuje ich częściej, tym bardziej że
byli jej rówieśnikami. Niestety, lady MacInnes, nie-
skłonna do podróży, rzadko przejeżdżała do Londynu,

78

Gail Whitiker

background image

a do Gillingdon Park – nigdy. A Hanna nigdy nie była
w Burgley Hall, choć pojechałaby z wielką ochotą.
Przecież tam przyszła na świat.

Kiedyś, podczas miłej pogawędki o rodzinie, zapyta-

ła matkę wprost, dlaczego tak rzadko widuje dzieci
kuzynki Margaret. Lady Winthrop nagle przycichła,
Hanna mogłaby przysiąc, że w jej oczach pojawiły się
łzy, ale potem zaśmiała się, powiedziała coś wesołego
i Hanna dopiero wieczorem, już leżąc w łóżku, uzmys-
łowiła sobie, że matka nie odpowiedziała jej na pytanie.

– Czy Fiona została już wprowadzona w świat?

– spytała lady Montgomery. – Ona jest chyba nieco
starsza od Hanny?

– Tak, jest starsza o dwa lata. Została już przed-

stawiona w towarzystwie, ale nie jest jeszcze zaan-
gażowana. Niestety, towarzystwo edynburskie nie jest
tak liczne jak w Londynie.

– A poza tym mieszkacie tak daleko na północy

– śmiała się lady Montgomery. – Jak za jakąś siódmą
górą...

– Do Edynburga mamy tylko sto pięćdziesiąt kilo-

metrów – odparła chłodno lady MacInnes.

– Nie dąsaj się, moja droga. I pozwól, że coś za-

proponuję. Wybierzecie się razem z Fioną do Londynu,
zatrzymacie się u nas, nasz dom jest bardzo obszerny.
Czy to nie wyborny pomysł? Sir Roger na pewno go
popiera.

– Naturalnie, duszko – odparł zgodny małżonek.

– Alice też będzie zachwycona, że sprowadzasz do
domu konkurentkę.

79

Skandaliczne zaloty

background image

– Sir Roger, naturalnie, żartuje. Nasza Alice nie

obawia się żadnej konkurencji. Na pewno będzie
zaręczona jeszcze w tym sezonie. A z towarzystwa
drugiej młodej damy będzie bardzo rada. Hannę też
namawiam, aby zjechała do nas.

– Hannę? – powtórzyła lady MacInnes, odstawiając

filiżankę. – Hanno, wybierasz się do Londynu? No cóż,
teraz, kiedy w Gillingdon Park osiądzie Robert...

– Jeszcze nie podjąłem decyzji – oświadczył Robert,

nagle stając w drzwiach. – Przedtem muszę omówić
z Hanną wiele kwestii.

Hanna z wolna uniosła głowę znad filiżanki, napoty-

kając spojrzenie Roberta. Spojrzenie osobliwe, wpra-
wiające w zakłopotanie. Było bowiem nie tylko baczne,
ale i pełne jakiejś zadumy, a nawet... zażenowania.

– Hanna przyjedzie do Londynu, kiedy będzie miała

ochotę – oświadczyła zdecydowanym głosem lady
Montgomery. – Nie ma potrzeby, żeby teraz pospiesz-
nie opuszczała Gillingdon Park. Moja siostra zastrzegła
w testamencie, że Hanna może tu mieszkać, dopóki nie
wyjdzie za mąż, albo Robert się nie ożeni. I chwała
Bogu, że Hanna dostała pokaźny spadek i nie musi
martwić się o swoją przyszłość.

– A tak – mruknęła lady MacInnes i spojrzawszy

przelotnie na Roberta, dokończyła z uśmiechem:
– Masz szczęście, Hanno, że matka wyposażyła ciebie
tak hojnie.

– A dlaczegóż miałoby być inaczej? – zaoponowała

lady Mongomery. – Hanna była córką przykładną.
Rzadko się widuje, aby matka i córka były do siebie tak

80

Gail Whitiker

background image

przywiązane. Naturalnie, ja i moja Alice też jesteśmy
do siebie bardzo przywiązane... Kuzynka i Fiona za-
pewne też.

Hanna w milczeniu popijała swoją herbatę. Robert

zaczął zabawiać rozmową wuja, lady Montgomery
i lady MacInnes zagłębiły się w pogawędce o kłopotach,
jakich dostarczają panny na wydaniu. Wszyscy roz-
mawiali miło, uśmiechali się do siebie, ale Hanna miała
uczucie, jakby coś się wydarzyło, i to przed chwilą.
Coś, co było bardzo istotne... Co oznaczał ten uśmiech
na twarzy lady MacInnes, nieco wymuszony, kiedy
wspomniała, że lady Winthrop tak hojnie wyposażyła
córkę?

81

Skandaliczne zaloty


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 16
Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 05
Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 09
Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 12
Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 14
Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 07
Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 01
Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 03
Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 15
Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 08
Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 02
Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 11
Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 10
Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 06
Whitiker Gail Skandaliczne zaloty rozdzial 13
05 rozdzial 04 nzig3du5fdy5tkt5 Nieznany (2)
04 Rozdział 04
05 rozdzial 04 JDAUI5ABM2CA4N25 Nieznany (2)
06 Rozdział 04 Twierdzenie o funkcji uwikłanej i jego konsekwencje

więcej podobnych podstron