Dark Dream – Christine Feehan
T
T
T
Tłumaczenie:
umaczenie:
umaczenie:
umaczenie: widmo14
widmo14
widmo14
widmo14
1 |
S t r o n a
---- Rozdział
Rozdział
Rozdział
Rozdział
5
5
5
5
----
Sara zamrugała, zwracając jego uwagę na swoje długie rzęsy. Jej spojrzenie
było spokojne. – Ja też nie, Falcon – jej głos był uwodzicielskim zaproszeniem – ale
wolałabym raczej krótko walczyć w moich bitwach niż cię stracić. Jestem silna.
Uwierz we mnie. – Pochyliła głowę, wycisnęła pocałunek na jego ramieniu, gardle. –
Nie weźmiesz niczego, czego nie jestem skłonna ci dać.
Jak mogła mu powiedzieć, wytłumaczyć mu, że był jej jedynym ratunkiem
przez wszystkie te długie, niekończące się noce, kiedy nienawidziła siebie,
nienawidziła, że żyje, a jej rodzina umarła? Jak mogła mu powiedzieć, że ocalił jej
zdrowie psychiczne, nie raz, ale ciągle? Wszystkie te długie lata trzymania jego słów
blisko siebie, zamkniętych w jej sercu, jej duszy. Wiedziała, że należy do Falcona.
Wiedziała, wbrew temu, czym był. Nie dbała o to, że był inny, że jego sposób
przetrwania był inny. Dbała tylko o to, że był prawdziwy, żywy, stał przed nią z duszą
widniejącą w oczach. Sara uśmiechnęła się do niego, słodkie, prowokujące
zaproszenie i zwyczajnie ściągnęła swój tank top przez głowę, tak że mógł widzieć jej
ciało, pełne, bujne krzywizny, ciemne szczyty. Sara upuściła przemoczony tank top na
mały stos na górze jego koszuli. Pochyliła brodę, starając się być śmiałą, ale mógł
zobaczyć lekkie drżenie jej ciała. Nigdy nie zrobiła takiej szokującej rzeczy w swoim
ż
yciu.
Falcon odnalazł jej kark, jego palce zawirowały zaborczo, kiedy przyciągał ją
bliżej siebie. Jego rany były zapomniane, jego zmęczenie. W tej chwili wszystko
zostało zapomniane, ale Sara zaoferowała mu się. Deklarując oddanie swojego życia i
swojego ciała pod jego opiekę. Szczodrze. Bezwarunkowo.
Falcon pomyślał, że była najseksowniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek widział
przez wszystkie lata swojego istnienia. Patrzyła na niego ogromnymi oczami tak
bezbronnymi, że jego wnętrze zmieniało się w miazgę. Jego oddech uderzył wprost z
jego płuc. Jego ciało było tak gorące, tak silne, tak mocne, bał się, że może wszystko
zniszczyć jeśli się ruszy. Jednak nie mógł się powstrzymać. Jego ręka z własnej woli
podryfowała w dół jej gardła do kielicha jej piersi. Jej skóra była niewiarygodnie
delikatna, bardziej miękka niż na to wyglądało. To było szokujące, sposób w jaki ją
odczuwał, czysta intensywność tego. Gdy nigdy nic nie chciał lub nie potrzebował,
gdzie nic nie miało znaczenia, teraz była Sara, aby wypełnić w nim pustkę. Jego palce
muskały krzywiznę jej piersi w artystycznym dotyku, badając linię jej żeber, sunąc po
jej talii, wracając do kielicha jej bujnej oferty.
Jego czarne spojrzenie spalało ją zaborczo, rozpalając jej skórę, wysyłając
liżące płomienie wzdłuż koniuszków jej piersi, jej gardła, jej bioder, między nogami.
A potem pochylił głowę i wciągnął jej pierś do gorącej, wilgotnej jaskini swoich ust.
Sara krzyknęła, chwyciła jego głowę, jej palce wplątały się w gruby jedwab
jego włosów, jej ciało drżało z przyjemności. Poczuła mocne, erotyczne pociągnięcie
jego ust w samym jądrze swojego ciała. Jej ciało zacisnęło się mocno, boląc, skręciło
się z nerwowej potrzeby.
Dark Dream – Christine Feehan
T
T
T
Tłumaczenie:
umaczenie:
umaczenie:
umaczenie: widmo14
widmo14
widmo14
widmo14
2 |
S t r o n a
Falcon zsunął rękę w dół gładkiej linii jej pleców. Czy jesteś pewna, Saro? Czy
jesteś pewna, że chcesz pełnej intymności wiążącego nas rytuału? Wysłał jej obraz w
swojej głowie: jego usta na jej szyi, nad jej pulsem, intensywność jego fizycznej
potrzeby jej. Już przyciągnął ją bliżej, pożerając jej skórę, bujne krzywizny tak różne
od twardych płaszczyzn i kątów jego własnego ciała.
Jeśli Sara chciałaby się wycofać, było już na to za późno. Zgubiła się w łuku
energii, w oślepiających błyskawicach tańczących w jej krwiobiegu. W obrazie i w
czystej przyjemności w jego myślach, mrocznej erotyce, dodał tylko burzę ogniową
narastającą w jej ciele. Nigdy wcześniej nie doświadczyła niczego tak żywiołowego,
tak zupełnie dobrego, tak całkowicie prymitywnego. Musiała być bliżej niego, skóra
przy skórze. Potrzeba była niepohamowana, tak gorąca jak samo słońce, rozszalała
burza ogniowa, wieńcząc, dopóki nie było nic innego, tylko Falcon. Tylko odczucia.
Tylko jego dzikie posiadanie. Przytuliła jego głowę do swoich piersi, wyginając się w
łuk, bardziej w głąb jego ust, gdy jej ciało przeszło płynne gorąco.
Owinęła jedną nogę wokół jego bioder, dociskając środek swojego gorąca do
twardej kolumny jego uda, trąc mocno, poruszając się niespokojnie, poszukując ulgi.
Rękoma szarpała jego ubranie, próbując je z niego zdjąć, gdy jego usta pozostawiały
płomienie na jej szyi, piersiach, nawet na jej żebrach. Jego ręce przesuwały się po
krzywiźnie jej bioder, zdejmując jedwabną piżamę w dół po jej udach, tak że materiał
zgromadził się na stercie na podłodze. Złapał jej nogę i jeszcze raz owinął ją wokół
swoich bioder, tak aby była dla niego otwarta, dociśnięta, gorąca i mokra, ciasna przy
nim.
Usta Falcona odnalazły ją w łańcuchu długich pocałunków, każdy rozpalając ją
bardziej niż poprzedni. Jego ręce były zachłanne na jej piersiach, brzuchu,
przesuwając się na jej pupę, do wnętrza jej ud.
Była gorąca i mokra z potrzeby jego, jej zapach go wzywał. Ciało Falcona
stawało w płomieniach. Sara nie miała żadnych zahamowań pozwalając mu wiedzieć,
ż
e go chce i to był potężny afrodyzjak. Jej ciało poruszyło się przy nim, pocierając
mocno, otwierając na jego poszukiwania. Ciągnęła za jego ubrania, starając się dostać
bliżej, jej usta na jego piersi, jej język wirował smakując jego skórę. Usunął barierę
swoich ubrań w łatwy sposób jego ludu, używając swojego umysł tak, że jej ręce
mogły go znaleźć, grubego i twardego, w pełni i pulsującego z potrzeby. W chwili,
gdy jej palce go pogłaskały, małe ogniowe bomby wydawały się wybuchać w jego
krwiobiegu.
Znała go dobrze, jego myśli, jego sny. Znała jego umysł, co lubił, czego
potrzebował i co chciał. A on znał ją. Każdy sposób by ją zadowolić. Spotkali się w
cieple i ogniu, lecz z jego całą olbrzymią siłą, desperacką potrzebą, jego dotyk był
czuły, badając jej ciało z szacunkiem, który niemal wzruszył ją do łez. Jego usta były
wszędzie, gorące i dzikie, drażniące, kuszące, obiecujące rzeczy, których nie mogła
sobie wyobrazić.
Sara przytuliła się do niego, owinęła ramiona wokół jego głowy, łzy
zabłyszczały jak diamenty w jej oczach, na jej rzęsach. – Byłam taka samotna, Falcon.
Nigdy nie odchodź. Nie wiem, czy jesteś prawdziwy czy nie. Jak coś tak pięknego jak
ty może być prawdziwe?
Dark Dream – Christine Feehan
T
T
T
Tłumaczenie:
umaczenie:
umaczenie:
umaczenie: widmo14
widmo14
widmo14
widmo14
3 |
S t r o n a
Podniósł głowę, jego czarne oczy przesunęły się po jej twarzy. – Jesteś moją
duszą, Saro, moim istnieniem. Wiem, jak to jest być samotnym. Żyłem przez wieki
bez domu i rodziny. Nie będąc kompletnym, bez najlepszej części mnie. Nigdy nie
chciałbym być z dala od ciebie. – Złapał jej twarz w swoje dłonie. – Spójrz na mnie,
Saro. Jesteś moim światem. I nie zdecydowałbym się istnieć na tym świecie bez
ciebie. Uwierz we mnie. – Pochylił głowę, aby połączyć swoje usta z jej, ziemia
zakołysała się pod nimi.
Sara nie miał pojęcia, w jaki sposób znaleźli się w sypialni. Była niewyraźnie
ś
wiadoma przyciśnięcia do ściany, dzikiego tanga uzależniających pocałunków,
gorącej skóry i badających rąk, przemieszczania się w miejscu, dopóki pocieszyciel
nie przycisnął się do jej nagiego ciała, jej skóra była tak wrażliwa, że sapnęła z
pilności własnych potrzeb.
Jego usta pozostawiły jej usta, aby prześledzić ścieżkę przez całe jej ciało,
nabrzmiałe piersi, brzuch, jego język śledził ogień jej pobudzenia. Rękoma rozsunął
jej uda, trzymał ją mocno, gdy jej ciało eksplodowało, rozpadło się od pierwszej
głaszczącej pieszczoty jego języka.
Sara krzyknęła, ręce zanurzyła w bogactwie jego grubych, długich włosów.
Wiła się pod nim, jej ciało falowało we wtórnych wstrząsach. – Falcon. – Jego imię
wydyszała w szeptanej prośbie.
- Chcę, żebyś była dla mnie gotowa, Saro – powiedział, jego oddech ogrzewał
ją, jego język wciąż ją smakował, głaskał, pieścił, drażnił, aż krzyczała raz za razem,
biodrami bezradnie zakreślając do niego łuk.
Nakrył jej ciało swoim, skóra do skóry, jego silne mięśnie docisnęły się mocno
do jej miękkiego ciała tak, że pasowali do siebie idealnie. Falcon był z nią ostrożny,
pomimo rosnącej w nim dzikości. Patrzył jej w twarz, gdy zaczął naciskać na wnętrze
jej ciała. Była gorąca, aksamitnie miękka, ciasna pochwa witała go w domu. Nigdy nie
wyobrażał sobie takich doznań, czysta przyjemność chwytająca każdą komórkę, każdy
nerw. W stanie podwyższonej świadomości, w którym się znajdował, jego ciało było
wrażliwe na każdy jej dreszcz, na każde zaciśnięcie jej mięśni, każdy dotyk jej palców.
Jej oddech – tylko jej oddech dawał mu przyjemność.
Pchnął głębiej, aż jej oddech przyszedł w sapanie. Aż jej ciało owinęło się
ciasno wokół niego. Aż jej paznokcie wczepiły się w jego w plecy. Była tak miękka i
przyjemna. Zaczął się poruszać, falując naprzód, patrząc jej w twarz, obserwując
utratę kontroli, rosnące w nim poczucie dzikości, rozkoszując się zdolnością
sprawiania jej przyjemności. Nacierał mocniej, głębiej, raz po raz, obserwując jak
wychodzi mu na spotkanie, uderzenie za uderzaniem. Jej piersi nabrały lekkiego
połysku, kuszące, ponętne, soczyste zaproszenie.
Falcon pochylił do niej głowę, jego ciemne włosy ślizgały się po jej skórze tak,
ż
e zadrżała z przyjemności, tak, że krzyknęła z nieoczekiwanego wstrząsu, z kolejnego
orgazmu, silnego i szaleńczego.
Sara poznała moment, w którym jego usta dotknęły jej skóry. Parzył jej skórę.
Wiedziała, co zrobi, a jej ciało napięło się w oczekiwaniu. Chciała go dziko i poza
kontrolą. Językiem odnalazł jej sutek, ssąc lekko. Jego usta były gorące i chciwe,
Dark Dream – Christine Feehan
T
T
T
Tłumaczenie:
umaczenie:
umaczenie:
umaczenie: widmo14
widmo14
widmo14
widmo14
4 |
S t r o n a
usłyszała siebie, jak wydyszała jego imię. Trzymała go przy sobie, wygięła ciało w łuk
oferując mu piersi, jej biodra poruszały się rytmicznie z jego.
Jego usta przesunęły się do wypukłości jej piersi, tuż nad sercem, jego zęby
delikatnie drapały, podszczypywały, język wirował. Sara pomyślała, że może
wybuchnąć na milion kawałków. Jej ciało było tak gorące i ciasne, i obolałe.
- Falcon… – wyszeptała jego imię, prośbę, potrzebę spełnienia jego każdego
pragnienia.
Jego ręce zacisnęły się na jej biodrach, a on zatopił się w głąb jej ciała i
wewnątrz jej umysłu, jego zęby zatonęły w jej skórze tak, że rozżarzony biały piorun
uderzył przez nią, przez niego, aż pochłonął ją ogień. Pochłonęła to. Tuliła jego głowę,
a jej ciało falowało z przyjemności, wciąż i wciąż, aż pomyślała, że może od tego
umrzeć. Nieskończenie. Bez końca, raz za razem.
Jego język wirował lekko nad niewielkimi wrażliwymi punkcikami. Zadrżał,
jego umysł zamgliła namiętność i potrzeba. Wyszeptał cicho polecenie, gdy podniósł
jej głowę, kusząc swoją klatką piersiową. Falcon czuł jak usta Sary przesuwały się
przy jego skórze. Jego ciało naprężyło się, ostrze bolesnej przyjemności prawie nie do
zniesienia. Gdy Sara pewnie złapała się w jego oczarowanie, oddał się, nakłaniając ją,
aby wzięła wystarczającą ilość krwi do prawdziwej wymiany. Jego ciało było twarde i
gorące, i bolące z potrzeby ulżenia, z potrzeby ekstazy w całkowitym spełnieniu.
Zamknął rany na swojej klatce piersiowej i wziął w posiadanie jej usta, kiedy
przebudził ją z przymusu.
A potem zafalował w niej dziko i poza kontrolą, biorąc ich bliżej i bliżej
krawędzi wspaniałej przepaści. Sara przylgnęła do niego, jej miękkie ciało wychodziło
mu na spotkanie w szalonym powitaniu. Falcon podniósł głowę, żeby na nią spojrzeć,
pragnąc zobaczyć miłość w jej oczach, powitanie, intensywną potrzebę jego. Tylko
jego. Nikogo innego. Było to tam, podobnie jak wtedy, kiedy po raz pierwszy go
rozpoznała. To było w głębi jej duszy, przeświecając przez oczy żeby mógł to
zobaczyć. Sara należała do niego. A on należał do niej.
Ogień przepłynął przez niego, przez nią. Cienki błyszczący pot pokrył ich
skórę. Jego ręce odnalazły jej i ruszyli razem, szybko i mocno, i nieprawdopodobnie
czule. Poczuła, gdy się w niej powiększył, widziała jego szkliste oczy, a jej własne
ciało napięło się, mięśnie zacisnęły i zafalowały z życiem. Jego imię zatrzymało się w
jej gardle, jego oddech opuścił płuca, gdy pomknęli razem na krawędź.
Leżeli dłuższą chwilę, trzymając się wzajemnie, ich ciała były ze sobą
splecione, skóra przy skórze, jego udo nad jej, pomiędzy jej udami, jego usta i ręce
wciąż badające. Sara tuliła go do siebie, ze łzami w oczach, nie dowierzając, że był w
jej ramionach, w jej ciele, będąc jednym. Nigdy nie będzie samotna. Wypełnił jej serce
i umysł tak, jak wypełnił ciało. – Pasujemy do siebie – mruknął cicho. – Idealnie
pasujemy.
- Wiedziałeś, że tak będzie? Tak wspaniale? – Poruszył się, wstając z łóżka i
unosząc ją ze sobą, biorąc ją pod prysznic. Gdy woda spływała po nich, zlizał wodę z
jej gardła, podążając ścieżką kilku kropli wzdłuż jej żeber. Sara odwzajemniła się
smakując jego skórę, spijając krople wody podążające cicho wzdłuż jego płaskiego,
twardego brzucha. Jej usta były gorące i napięte, tak że musiał mieć ją ponownie. I
Dark Dream – Christine Feehan
T
T
T
Tłumaczenie:
umaczenie:
umaczenie:
umaczenie: widmo14
widmo14
widmo14
widmo14
5 |
S t r o n a
jeszcze raz. Wziął ją tam, pod prysznicem. Zrobili to w pobliżu małego kredensu,
gdzie jego wzrok napotkał widok na jej pupę zbyt doskonałą by ją zignorować. Była
chłonna, tak gorąca i tak potrzebująca Falcona, nigdy nie chcą, aby noc dobiegła
końca.
Wczesne poranne światło sączyło się przez zasunięte zasłony. Leżeli razem na
łóżku, rozmawiali ze sobą, obejmując się rękoma i muskając ustami w pieszczocie
pomiędzy słowami. Sara nie mogła sobie przypomnieć, kiedy śmiała się tak bardzo;
Falcon nie wiedział, że wie jak się śmiać. W końcu niechętnie, nachylił się, żeby ją
pocałować.
- Musisz iść, jeśli masz zamiar to zrobić, Saro. Chcę cię wysoko w Karpatach
przed zapadnięciem zmroku. Wstanę i przyjdę prosto do ciebie.
Sara zsunęła się z łóżka, aby stanąć obok popiersia, które zrobiła tak wiele lat
temu. Nie chciała go opuścić. Chciała pozostać skulona obok niego do końca jej życia.
Falcon nie potrzebował czytać w umyśle, żeby poznać jej myśli; były one
wyraźne na jej przeźroczystej twarzy. Z jakiegoś powodu, jej obawy ułatwiły mu
wyrażenie zgody na zrealizowanie jej planów. Wstał, jego ciało stłoczyło się blisko
niej. Potrzebował snu, potrzebował zejść pod ziemię i w pełni się wyleczyć.
Najbardziej potrzebował być z Sarą.
- Obawiam się, że jeśli odejdę, mogę nigdy nie dostać dzieci. Urzędnicy są
zaniepokojeni, ponieważ prosiłam o całą siódemkę, a tam nie ma zapisów. –
Loki Sary skręciły się razem we wzburzeniu.
- Michaił będzie w stanie pozbyć się dla nas biurokracji. Ma wiele firm w tej
okolicy i jest dobrze znany. – Falcon poprowadził jej palce do ciepła swoich ust, by ją
uspokoić. – Przez wiele lat nie byłem w swojej ojczyźnie, ale jestem dobrze
zorientowany we wszystkim, co się tam dzieje. On będzie w stanie nam pomóc.
- Skąd tyle wiesz, skoro jesteś tak daleko? – Sara nie była gotowa całkowicie
zaufać obcemu, z czymś tak ważnym jak dzieci.
Uśmiechnął się i wplątał palce w jej włosy. – Karpaccy ludzie porozumiewają
się zwykle drogą mentalną. Słyszę, kiedy myśliwi odchodzą całkowicie do ziemi albo
miała miejsce jakaś tragedia. Słyszałem, kiedy nasz Książę prawie stracił swoją
partnerkę życiową. Nie raz, ale dwukrotnie. Słyszałem, kiedy stracił brata, a potem
jego brat do niego powrócił. Michaił ci pomoże. Gdy dotrzesz na miejsce, on znajdzie
cię wieczorem i będziesz pod jego ochroną. Wstanę najszybciej jak to możliwe i
przybędę prosto do ciebie. On pomoże nam znaleźć dobre miejsce na nasz dom.
Będzie w jego pobliżu oraz w obszarze obronnym wszystkich Karpatian. Oznaczyłem
dla ciebie szlaki w górach. – Falcon pochylił głowę do jej kuszących piersi, jego język
owinął napięty, różowy szczyt. Jego włosy prześlizgnęły się po jej skórze tak, jak
jedwab. – Musisz być bardzo ostrożna, Saro. Nie możesz myśleć, że jesteś bezpieczna,
ponieważ jest dzień. Nieumarli są zamknięci w ziemi, ale są w stanie kontrolować
swoich sługusów. Ten wampir jest starożytny i bardzo potężny.
Jej ciało zapłonęła, tak po prostu, ciekłe płomienie pędziły przez jej krwiobieg.
– Będę więcej niż ostrożna, Falcon. Widziałam, co on robi. Nie zamierzam zrobić nic
głupiego. Nie musisz się martwić. Po tym, jak skontaktuję się z przyjaciółmi i
zadzwonię do mojego prawnika, udam się prosto w góry. Znajdę twoich ludzi –
Dark Dream – Christine Feehan
T
T
T
Tłumaczenie:
umaczenie:
umaczenie:
umaczenie: widmo14
widmo14
widmo14
widmo14
6 |
S t r o n a
zapewniła. Jej serce biło trochę zbyt szybko na tę myśl i wiedziała, że to usłyszał. Jej
własny słuch był znacznie bardziej wrażliwy niż wcześniej, a myśl o jedzeniu
sprawiała, że czuła się trochę chora. Już się zmieniała, a pomysł rozdzielenia z
Falconem był przerażający. Sara uniosła podbródek z determinacją i błysnęła do niego
uspokajającym uśmiechem. – Kiedy wszystko załatwię, wyruszę w drogę. – Jej palce
ciągle przesuwały się po popiersiu głowy Falcona, podążając z miłością po rowkach
oznaczających fale we włosach.
Obserwował ją, wiedząc, że posąg był jej pociechą w poprzednich latach,
Falcon poczuł, że jego serce się wywróciło. Przygarnął ją blisko siebie, jego dotyk był
zaborczy, czuły, tak kochający, jak tylko mógł go uczynić. – Nie będziesz samotna,
Saro. Będę uważał na twoje wołanie, nawet w mojej najbardziej bezbronnej godzinie.
Twój umysł powinien zacząć spłatać ci figle, mówiąc, że nie żyję dla ciebie, zawołaj
mnie, a ja odpowiem.
Sara ukształtowała swoje ciało do jego, wtulając się w niego, trzymając go tak
blisko, że czuł się prawdziwy, silny i bardzo pewny. – Czasami myślę, że może śniłam
o tobie za długo i mam halucynacje, że cię wymyśliłam i w każdej chwili możesz
zniknąć – wyznała cicho.
Jego ramiona zacisnęły się, aż niemal ją zmiażdżył przy sobie, lecz była wielka
czułość w sposobie w jaki ją trzymał. – Nigdy nie ośmieliłem się marzyć, nawet mieć
nadzieję. Zaakceptowałem moją jałową egzystencję. To był jedyny sposób na
przetrwanie i na spełnienie mojego obowiązku z honorem. Nigdy nie zamierzam cię
opuścić, Saro. – Nie powiedział jej, że był przerażony na myśl, że zejdzie pod ziemię,
gdy ona znajdzie się w obliczu zagrożenia na powierzchni. Była silną kobietą i
przetrwała długi, śmiertelny pojedynek z wampirem całkowicie na własną rękę. Nie
mógł znaleźć tego w sobie, aby nalegać, żeby załatwiła sprawy jego sposobem,
zwyczajnie dla jego komfortu.
Sara dotknęła jego umysłu, mogła odczytać jego myśli, intensywność jego
obawy o jej bezpieczeństwo. Fala miłości przetoczyła się przez nią. Odwróciła do
niego twarz, łapczywie szukając ust, chcąc przedłużyć swój czas z nim. Jego usta były
gorące i dominujące, głodne jak jej. Wymagające. Gwałtownie jej żądające. Pocałował
jej podbródek, gardło, ponownie odnalazł jej usta, pożerając ją tak, jakby nigdy nie
miał dość. Była nerwowość w jego obecnym pocałunku, ból. Potrzeba.
Noga Sary wślizgnęła się na jego nogę, owijając się wokół jego bioder.
Docisnęła się do twardej kolumny jego uda, ocierając się o niego, tak że czuł jej
zaproszenie, własne żądanie, gorące i mokre, i pulsujące z pilności.
Falcon łatwo wziął ją na ręce, a ona owinęła obie nogi wokół jego pasa. Z
rękoma na jego ramionach, z głową odrzuconą do tyłu, opuściła swoje ciało na jego
grupą twardość. Nacisnął na jej wilgotne wejście, sprawiając, że sapnęła, krzyczała,
gdy powoli, cal po calu, wypełnił ją całkowicie. Sara odrzuciła głowę do tyłu,
zamknęła oczy, gdy zaczęła go ujeżdżać, zatracając się całkowicie w mrocznej
namiętności Falcona. Zajmowali swój czas długim, powolnym tangiem płomiennego
gorąca, bez końca, tak długo, jak się ośmielili. Byli w doskonałej harmonii, czytając
wzajemnie myśli, poruszając się, dopasowując, oddając się całkowicie, jedno
drugiemu. Kiedy byli już wyczerpani, oparli się o ścianę, trzymając się wzajemnie, ich
Dark Dream – Christine Feehan
T
T
T
Tłumaczenie:
umaczenie:
umaczenie:
umaczenie: widmo14
widmo14
widmo14
widmo14
7 |
S t r o n a
serca biły w tym samym rytmie, mieli łzy w oczach. Głowa Sary była na jego
ramieniu, a głową Falcona spoczywała na niej.
- Nie możesz dopuścić, żeby cokolwiek ci się stało, Saro – ostrzegł. – Muszę
już iść. Nie mogę dłużej czekać. Wiesz, że nie mógłbym istnieć bez ciebie. Pamiętasz
wszystko, co ci powiedziałem?
- Wszystko. – Sara zacisnęła na nim uścisk. – Wiem, że to szalone, Falcon, ale
ja cię kocham. Naprawdę. Zawsze byłeś ze mną, kiedy cię potrzebowałam. Kocham
cię.
Pocałował ją, długo i czule. Niewiarygodnie czule. – Jesteś moją miłością,
moim życiem – szepnął miękko, a potem odszedł. Sara pozostała oparta o ścianę,
przez chwile dociskając palce do ust. Potem przystąpiła do działania.
Pracowała szybko, pakując parę ubrań i wrzucając je do swojego plecaka,
wykonując kilka telefonów, by prosić znajomych, aby trzymali oko na dzieci, dopóki
nie będzie mogła wrócić. Miała zamiar do nich wrócić jak tylko uporządkuje obszerną
papierkową robotę oraz stworzy dla nich dom. Była w drodze w kierunku Karpat w
ciągu godziny.
Potrzebowała ciemnych okularów przeciwsłonecznych, chociaż dzień był
szarobury ze złowieszczymi chmurami ponad głową. Jej skóra niepokojąco zakuła,
gdy promienie słoneczne przecisnęły się przez gęstą warstwę chmur, dotykając jej
ramienia, kiedy prowadziła. Starała się nie myśleć o Falconie zamkniętym głęboko w
ziemi. Jej ciało było cudownie obolałe. Mogła poczuć na sobie jego dotyk, jego
posiadanie, a samo myślenie o nim sprawiło, że zrobiło jej się gorąco od wznowionego
pożądania. Nie mogła dopuścić, aby jej umysł ciągle go szukał. Za każdym razem, gdy
dotykałaby pustki, jej serce kurczyłoby się boleśnie, a ogromnym wysiłkiem byłoby
opanowanie jej dzikiego żalu. Każda komórka w jej ciele domagała się żeby wróciła,
odnalazła go, upewniła się, że jest bezpieczny.
Sara pochylała brodę i jechała dalej, godzina po godzinie, zostawiając miasta
dla mniejszych wsi, aż dotarła do obszaru słabo zaludnionego. Zatrzymała się dwa
razy żeby odpocząć i rozprostować zdrętwiałe nogi, ale kontynuowała stale, zawsze
jadąc w kierunku regionu, który Falcon tak dokładnie dla niej zaznaczył. Była mocno
skoncentrowana na odnalezieniu głównego szlaku w dzikim terenie, że prawie
uderzyła w inny pojazd, który wyprzedził ją i zatrąbił.
Pomknął obok niej na złamanie karku, większa, dużo cięższa ciężarówka z
częścią mieszkalną. Była zmuszona gwałtownie skręcić z wąskiej ścieżki, żeby nie
zostać zepchniętą ze szlaku. Pojazd minął ją tak szybko, że niemal nie zdążyła
zobaczyć małych twarzy wpatrując się w nią z okna campingowej skorupy. Prawie nie
usłyszała krzyków znikających w lesie.
Sara zamarła, jej umysł odrętwiał z szoku, jej ciało było niemal sparaliżowane.
Dzieci. Jej małe dzieci, dzieci, którym obiecała bezpieczeństwo i dom. Były w rękach
marionetki, upiora. Chodzącej śmierci. Wampir wziął człowieka, zniewolił go i
zaprogramował stworzenie, aby zabrało jej dzieci jako przynętę. Powinna była
wiedzieć, powinna była się domyślić, że chciałby je odnaleźć. Ruszyła w pościg,
pędząc wzdłuż wąskiego, wyboistego szlaku, przylegając do kierownicy, gdy jej
ciężarówce groziło rozerwanie.
Dark Dream – Christine Feehan
T
T
T
Tłumaczenie:
umaczenie:
umaczenie:
umaczenie: widmo14
widmo14
widmo14
widmo14
8 |
S t r o n a
Dwie godziny później była kompletnie i beznadziejnie zagubiona. Upiór był
oczywiście świadom, że za nim podąża i zwyczajnie kierował się tam, gdzie pojazd
nie powinien móc przejechać, ścigając się przez niebezpieczne szpilki, skręcając i
roztrzaskując jego drogę przez roślinność.
Sara próbowała go śledzić, jadąc na
złamanie karku przez serię zakrętów, koła podskakiwały na nierównych dziurach na
drogach. Raz drzewo leżało niżej, bezpośrednio w poprzek jej drogi, musiała wziąć
ciężarówkę głębiej w las żeby je ominąć. Była pewna, że upiór popchnął drzewo, aby
zablokowało jej pościg, opóźniło ją. Drzewa były tak blisko siebie, że drapały lakier
na bokach jej ciężarówki. Nie mogła uwierzyć, że być może zgubiła drugi pojazd; nie
było wiele dróg, w które można skręcić. Dwa razy próbowała patrzeć na mapę, na
siedzeniu obok niej, ale od tych okropnych podskoków, nie można było się skupić.
Gałęzie drapały przednią szybę; gałązki trzaskały ze złowrogim dźwiękiem.
Bolały ją ramiona, a serce waliło, Sarze udało się wymanewrować ciężarówką z
powrotem na niewyraźny szlak, który być może mija drogę. Był bardzo wąski i biegł
wzdłuż głębokiego, skalistego wąwozu, który wyglądał jak wielka szczelina w ziemi.
Miejscami, głazy były czarne i okaleczone, jakby miała tu miejsce wojna. Gałęzie
uderzały w jej ciężarówkę, gdy pędziła przez drzewa wzdłuż krętej drogi. Będzie
musiała zjechać na pobocze i sprawdzić mapę, którą dał jej Falcon.
Jego imię od razu sprowadziło studnię żalu, strachu, że jest dla niej stracony,
ale Sara próbował odepchnąć fałszywe emocje na bok, wdzięczna, że przygotował ją
na taką możliwość. Wezbrał szloch, dławiąc ją; łzy zamgliły jej wzrok, ale otarła je,
skręcając zdecydowanie kierownicą, gdy jej ciężarówka prawie odbiła się od drogi ze
szczególnie głęboką koleiną.
To nie może się dziać. Dzieci, jej dzieci w rękach złej marionetki wampira.
Drapieżnego upiora. Sara chciała kontynuować jazdę tak szybko, jak tylko mogła,
przerażona, że jeśli się zatrzyma nigdy nie będzie w stanie ich dogonić. Była w pełni
ś
wiadoma, że jest późne popołudnie i że upiór dostarcza dzieci wampirowi, miała
niewielką nadzieję na ich uratowanie.
Sara westchnęła cicho i zwolniła ciężarówkę z wielką niechęcią, skierowując ją
na pobocze szlaku. Stromy klif wznosił się ostro po jej lewej stronie. Powzięła
ogromną samodyscyplinę żeby zmusić się do zatrzymania pojazdu i rozłożenia przed
sobą mapy. Musiała szukać miejsc, gdzie można było zostawić ciężarówkę, skąd upiór
mógłby od niej uciec. Stwierdziła, że prawie dusi się od żalu. Popchnęła i otworzyła
drzwi, pozostawiając pracujący pojazd, wyskoczyła na zewnątrz, gdzie mogła
wdychać zimne, ostre, świeże powietrze.
Falcon. Wyszeptała jego imię. Poszukiwała go. Odrzucając łzy, Sara chwyciła
mapę z siedzenia i spojrzała w dół na wyraźnie oznakowany szlak. Gdzie upiór
skręcił? Jak mogła to przeoczyć? Jechała tak szybko jak się odważyła, ale wciąż traciła
dzieci z oczu.
Zaatakowało ją okropne odczucie niepowodzenia. Rozłożyła mapę na masce
samochodu i spiorunowała wzrokiem oznaczenia, czekając na olśnienie, na maleńką
wskazówkę. Jej paznokcie uderzały bębniąc z frustracji w metalową maskę. Wszystko
wokół niej było szumem wiatru uderzającym przez drzewa i na zewnątrz ponad
klifami w pustą przestrzeń. Ale jakiś szósty zmysł ostrzegł ją, że nie była sama.
Dark Dream – Christine Feehan
T
T
T
Tłumaczenie:
umaczenie:
umaczenie:
umaczenie: widmo14
widmo14
widmo14
widmo14
9 |
S t r o n a
Sara odwróciła głowę. Stwór poruszał się ociężale w jej kierunku, jego pusty
wyraz twarzy był wstrętnym przypomnieniem, że nie był już dłużej człowiekiem. Nie
było w nim żadnego rozumowania, żadnej obrony w nim. Był zaprogramowany przez
mistrza sprytu i zła. Wypuściła swój oddech powoli, ostrożnie, koncentrując się na
ataku. Sara skuliła się nisko w kłębek na swoich nogach, jej umysł był jasny i
spokojny, gdy rzecz zbliżała się do niej. Oczy były w niej utkwione, palce zaciskały
się i rozkurczały, gdy to sunęło na przód. Nie śmiała dopuścić, aby to dostało ją w
swoje ręce. Jej świat zawęził się do rzeczy zbliżającej się do niej, jej umysł był jasny,
bo wiedziała, że tak musi być.
Czekała, aż stwór był prawie na szczycie zanim się poruszyła. Użyła swojej
prędkość, wirując w obrocie, wytwarzając siłę z jaką jej noga uderzyła, krawędź jej
stopy trafiła w rzepkę upiora w wybuchu przemocy. Odskoczyła daleko, poza zasięg
tych szponiastych rąk. Stwór zawył głośno, rozpryskując ślinę w powietrzu, dużo śliny
sączyło się z boku jego ust. Oczy pozostały martwe i skupione na niej, chociaż jego
noga wygięła się ze słyszalnym trzaskiem. Nieprawdopodobne, że szarpnął się ku niej,
ciągnąc niesprawną nogę, ale stale się do niej zbliżając.
Sara wiedziała, że jego rzepka została połamana, jednak podążał za nią
zawzięcie. Sara napotkała takie coś wcześniej i wiedziała, że będzie ją gonić, nawet
jeśli miałoby się wlec po ziemi. Skierowała się bokiem, okrążając upiora z lewej w
próbie pośliźnięcia się za tym. Niepokoiło ją, że nie słyszała dzieci, że żadne z nich nie
płakało czy nie krzyczało o pomoc. Z jej tak ostrym słuchem. Sara była pewna, że
byłaby w stanie usłyszeć kwilenie pochodzące z ciężarówki upiora , ale była tam
złowieszcza cisza.
Stanęła na ziemi, puszczając luźno trzęsące się ramiona. Upiór zamachnął się
na nią swoim długim ramieniem, ta ogromna, przysadzista niby pięść minęła jej twarz,
gdy zrobiła unik i trzasnęła nogą w jego krocze, a następnie prosto pod jego
podbródek. To zawyło, głośnym i szkaradnym dźwiękiem, jego ciało szarpnęło się w
trakcie ataku, ale to tylko zakołysało się w tył, trzęsąc się przez chwilę. Sara nie miała
innego wyboru, jak tylko wyśliznąć się z jego zasięgu.
Była to lekcja czystej frustracji. Nieważne, ile razy udało jej się zdobyć
kopnięcie lub uderzenie, stworzenie odmawiało przegrania. Wył, ślina wybuchała z
jego ust, ale jego oczy były zawsze takie same, płaskie i puste, i wpatrzone w nią. Był
jak bezwzględna maszyna, która nigdy się nie zatrzymała. W ostateczności, Sara
spróbowała zwabić go w pobliże krawędzi wąwozu, w nadziei, że może go zepchnąć,
ale zatrzymał się na chwilę, ciężko dysząc, a następnie odwrócił się niespodziewanie i
poczłapał od niej w gęste zarośla i drzewa.
Sara pośpiesznie wdrapała się do swojej ciężarówki, jej serce mocno waliło.
Ogłuszający wypadek sprawił, że zakołysała głową wokoło. Ku jej przerażeniu,
cięższy pojazd upiora rozjechał zarośla, a nawet małe drzewka, rycząc w lesie jak
szarżujący słoń, celując prosto w bok jej ciężarówki. Bardziej odruchowo niż myśląc
racjonalnie, jej noga uderzyła mocno w pedał gazu.
Jej samochód obrócił się na bok, zarzucony, opony obracały się w błocie. Serce
Sary prawie się zatrzymało, ponieważ większy pojazd jechał dalej prosto na nią.
Mogła zobaczyć twarz kierowcy, gdy zamajaczyła bliżej. Była jak maska, oczy
Dark Dream – Christine Feehan
T
T
T
Tłumaczenie:
umaczenie:
umaczenie:
umaczenie: widmo14
widmo14
widmo14
widmo14
10 |
S t r o n a
martwe i płaskie. U upiora pojawił się ślinotok. Usłyszała krzyki dzieci, przerażonych
i samotnych w szaleństwie świata, bez nadziei na zrozumienie. Przynajmniej żyły.
Obawiała się, że ich poprzednie milczenie oznaczało, że upiór je zamordował.
Ciężarówka uderzyła w jej bok, wgniatając drzwi i popychając jej pojazd bliżej
krawędzi stromego wąwozu. Sara wiedziała, że spadnie w dół rozpadającego się klifu.
Jej mała ciężarówka ześlizgiwała się, metal zgrzytał, dzieci krzyczały, hałas atakował
jej wrażliwe uszy. Naszedł ją dziwny spokój, poczucie nieuniknionego. Jej palce nie
puściły kierownicy, lecz nie mogła kierować, nie mogła zapobiec zsuwaniu się
ciężarówki cal po calu, stopa po stopie w kierunku krawędzi klifu.
Dwa koła przesunęły się poza krawędź, ciężarówka przechyliła się szaleńczo, a
potem spadała, koziołkując w powietrzu, roztrzaskując w wąwozie, osuwając się i
tocząc. Pas bezpieczeństwa zacisnął się, mocno szarpiąc, wgryzając się w jej ciało,
zwiększając otępiający ból. Falcon. Jego imię było cichym westchnieniem żalu w jej
umyśle. Prośbą o przebaczenie.
Falcon został wyrwany ze swojej drzemki, jego serce waliło, jego klatka
piersiowa niemal została zgnieciona w uduszeniu. Był daleko od Sary, nie był już w
stanie jej pomóc. Może zbudować potworną burzę, żeby ochronić swoje oczy, aby
mógł wstać wcześniej, ale wciąż nie dotrze do niej na czas. Sara. Jego życie. Jego
serce i dusza. Wypełnił go terror. Chwycił go jak przygniatający ciężar. Sara. Jego
Sara, z jej odwagą i jej zdolnością do miłości.
Była już w Karpatach, złapała się w pułapkę, którą zastawił dla niej wampir.
Nie miał wyboru. Każdy z Karpackiej krwi może usłyszeć, w tym także nieumarły. To
było niebezpieczne, ryzykowne. Falcon był starożytnym uznanym za zmarłego. Nigdy
nie zdeklarował lojalności wobec nowego Księcia, a on może nie uwierzyć, ale to była
jedyna szansa dla Sary.
Falcon przywołał swoje siły i wysłał swoje wezwanie. Usłyszcie mnie, bracia.
Moja życiowa partnerka została zaatakowana w górach niedaleko was. Musicie udać
się do niej szybko z pomocą, ponieważ ja jestem od niej za daleko. Poluje na nią
starożytny wróg, który posłał swoje kukiełki by ją zdobyć. Wstańcie i idźcie do niej!
Alarmuję wszystkich, którzy mnie słyszą, jestem Falcon, Karpatianin starożytnej krwi i
będę czuwał nad jej bezpieczeństwem.