Rozdział 18 ostatni
Podekscytowani dziennikarze zebrali się w sali konferencyjnej. Michał obserwował ich
przez uchylone boczne drzwi. Zawsze unikał tych sępów. Co prawda z większością nie miał
problemów, ale było tak dlatego, bo nawet nie wiedzieli, że istnieje. Jedynie serwisy
plotkarskie interesowały się nim w znacznym stopniu, bo ich zdaniem za bardzo chronił
swoją prywatność. Jakby to było coś złego. Niektórzy najchętniej zajrzeliby nawet do
sypialni, żeby o nim napisać. Od zawsze nienawidził czegoś takiego, na równi z Elżbietą
Polanowską, która też przewinęła się wśród zebranych. Ciekawiło go, jak kobieta zareaguje
na to, że to nie ona będzie tą pierwszą, która przekaże nowe wiadomości o nim.
– Gotowy?
– Nie, Darku. Ale tak jak mówiłeś, muszę to zrobić. Utrę nosa pani P. Poza tym dzięki
temu ludzie nie będą snuć fałszywych domysłów, wierzyć w kłamstwa. Wyłożę kawę na
ławę, ucinając plotki.
– Dasz radę i zrobisz to dla nas. Nie będziemy chować się po kątach, żebym mógł wziąć
cię za rękę czy pocałować. – Poprawił partnerowi kołnierzyk od założonej chwilę temu
czarnej koszulki. Michał nie dał się nikomu namówić na ubranie się w garnitur, w
przeciwieństwie do Darka. – Wyglądasz seksownie. – Nie potrafił oderwać od niego oczu.
Michał związał włosy w niewielki kucyk, a dzięki temu, że rano się nie ogolił, popołudniem
na jego twarzy już pojawił się cień zarostu. – Niegrzeczny i męski.
– Pochlebiaj mi tak.
– Będą mi ciebie zazdrościć.
– Panowie – przed nimi, niczym z podziemi, wyłonił się Krzysztof Marternowski –
zaczynamy.
Sobolewski ścisnął dłoń partnera i razem wyszli do dziennikarzy. W ruch poszły flesze,
włączono kamery, a parze nie umknęła reakcja zebranych, kiedy dostrzeżono ich złączone
dłonie. Niezrażony tym Michał stanął przed wyciągniętymi mikrofonami, przybierając na
twarz maskę obojętności. Ani na moment nie puścił ręki Darka.
– Witam państwa – zaczął mocnym głosem, który sprawił, że wokół zaległa cisza. Patrzył
twardo, nieustępliwie na wszystkich tych, którzy tu dzisiaj przyszli. Roztaczał wokół siebie
aurę siły, jasno pokazując, że to on tutaj rządzi. Nie mógł im ulec, bo go pożrą, zanim
cokolwiek powie. – Wielu z was przybyło tutaj w celu szukania taniej sensacji, a tak
naprawdę do tej pory nie wiedzieliście, że istnieję. Pozostali byli zawsze aż nadto ciekawi
mojej osoby. A ja jestem zwyczajnym człowiekiem piszącym książki, które dzięki
czytelnikom stają się bestsellerami. Ja je tylko piszę, wkładając w to dużo ciężkiej pracy. Nie
jestem celebrytą. Nie jestem bogaczem, jak niektórzy uważają. – Spojrzał na Polanowską
stojącą niedaleko z zaciętą miną. – I chcę wyjaśnić jedną kwestię dotyczącą moich pieniędzy.
Pomimo milionów sprzedanych książek, nie stałem się milionerem. Owszem, zarabiam, ale
nie wydawajcie kłamliwych wniosków co do tego, jak zarządzam pieniędzmi. To co mam,
przeznaczam na przyszłość mojego syna. On też nie powinien was obchodzić. Tak samo jak
moje życie, bo ja nie wtrącam się do waszego – powiedział bardzo głośno, kładąc nacisk na
ostatnie zdanie.
Dariusz uważnie obserwował reakcję dziennikarzy i zauważył, że kilku kiwało głową,
przytakując słowom pisarza. Niestety, większość wyglądała niczym sępy czające się na
padlinę. Jego partner nadal był pewny siebie i stanowczy w tym, co mówił, ale mimo tego
dłoń Michała znacznie mocniej ściskała jego palce.
– Tak samo nikt nie powinien wtrącać się do tego, kogo kocham. – W tej chwili w sali
nastąpiło poruszenie, w ruch ponownie poszły flesze. – Kochałem i kocham tylko dwie
kobiety w moim życiu. Moją mamę oraz moją drogą przyjaciółkę, która jest matką mojego
syna. Ale to nie z kobietą chcę dzielić życie, a z mężczyzną. Ze wspaniałym mężczyzną, który
stoi obok mnie. – Flesze trochę go oślepiały, więc zmrużył oczy. – Nie znam go długo, ale
połączyło nas coś niezwykłego. Miałem w życiu wielu mężczyzn, lecz prawdziwie kocham
tylko Darka i ufam mu bezgranicznie.
Kiliński na to publiczne wyznanie poczuł niezwykłe gorąco wspinające się mozolnie po
ciele i docierającego do serca, które mocno i szybko kołatało się w piersi.
– Ten człowiek sprawił, że znów mogę pisać i dał mi drugie życie. – Ucałował partnera w
skroń, obejmując go ręką wokół pasa. – Mówię to wam, uzewnętrzniając się, chociaż
nienawidzę tego robić, bo nie chcę, żeby w pewnych magazynach ukazały się kłamstwa na
mój temat. Tak, jestem homoseksualistą i jestem w stanie kochać przez całe życie tylko
jednego mężczyznę. Wybrałem Darka, tak jak on wybrał mnie. Nie wtrącajcie się w nasze
życie i w życie naszych rodzin. Chociaż pewne osoby i tak nie posłuchają. – Ponownie zatopił
spojrzenie w płonącej złością dziennikarce, której odebrał pierwszeństwo w ogłoszeniu jakże
intrygującej informacji. Wygrał z nią. Może i się od niego nie odczepi, ale następnym razem
najpierw pomyśli dwa razy, zanim coś zrobi. – Moje prywatne życie jest tylko moje. Jeśli
interesuje was moja twórczość, wtedy odpowiem na każde pytanie dotyczące mojej pracy –
podkreślił, domyślając się, że niektórzy mogli to zrozumieć na opak. – Ale nie dzisiaj. –
Uniósł dłoń, kiedy zaczęły się wyrywać pojedyncze głosy. – Jutro jest premiera mojej
najnowszej książki. Zapraszam serdecznie. Wszelkie dane dotyczące tego wydarzenia
znajdziecie na stronie wydawnictwa Luna. Natomiast dzisiaj moja druga połowa i ja chcemy
mieć chwilę dla siebie. Dziękuję za wysłuchanie.
Ledwie Michał skończył, zapanowała wrzawa. Padały przeróżne pytania i Darek wyłowił
niektóre z nich. Część dotyczyła tego, dlaczego pisarz się ujawnił. Poza tym były i takie,
przez które przebijał brak tolerancji, ale obaj się tym nie przejmowali. Na żadne Sobolewski
nie odpowiedział, opuszczając z partnerem salę konferencyjną.
– Byłeś świetny – pochwalił Darek. – To co, uciekamy tylnym wyjściem i wracamy do
domu? Coś wspominałeś o miłym wieczorze.
Zanim Michał zdołał cokolwiek odpowiedzieć, rozdzwonił się telefon Kilińskiego. Pisarz
dostrzegł kątem oka, że w ich stronę idzie Jerzy Lasek. Z jego miny wynikało, że był
zadowolony.
– To Aga. – Darek odebrał połączenie. – Cześć.
– Hej. Daj na głośnik.
Darek posłuchał kobiety i przełączył komórkę na tryb głośnomówiący.
– No dałem.
– Michał, jesteśmy z ciebie dumni… z was. Kubuś, maleństwo i ja przesyłamy buziaki, i
czekamy na was w Utopii. Nie spędzajcie tej zimy w stolicy. Wróćcie do nas, do domu jak
najszybciej.
– Chciałbym, ale do końca listopada czeka mnie zawodowo mnóstwo obowiązków. –
Dostrzegł, że właściciel Luny został zatrzymany przez swoją żonę, więc raczej nie przyjdzie
do nich zbyt szybko, o ile w ogóle. Dobrze się składało, bo czuł się wypruty z sił i marzył
tylko o odpoczynku. – Ale wrócimy. – Uśmiechnął się czule do Darka. – Szybciej niż
będziecie się tego spodziewać.
– Trzymamy za słowo – wtrącił Kuba. – Odezwiemy się jeszcze.
– Ale ja chcę coś powiedzieć. – Głos Agnieszki powstrzymał parę mężczyzn przed
pożegnaniem.
– Nie będziemy im zabierać czasu. Na pewno chcą pobyć sami.
– Ale to są przyjaciele. Na pewno nie mają nic przeciw temu.
– Pogratulowałaś Michałowi i na teraz wystarczy.
– Ale…
– My was cały czas słyszymy – rzucił Dariusz, przerywając parze.
– Wybaczcie. Cześć. Trzymajcie się – pożegnał się Kuba i po chwili połączenie zostało
zerwane.
– Pasują do siebie – przyznał starszy z mężczyzn. – Chodź, mężu.
– Mężu?
– Nie możemy wziąć ślubu, ale jesteś moim partnerem. Mogę tak na ciebie mówić. –
Ścisnął jego dłoń.
– A ja mogę nazywać cię draniem? – zapytał Darek.
– Tylko w łóżku, skarbie.
Wrócili do domu, odczuwając jeszcze większe zmęczenie, ale głód, który uparcie
dopominał się o zaspokojenie, zmusił ich do zrobienia czegoś do jedzenia. Najpierw jednak
wzięli orzeźwiający prysznic, po którym ubrali się w luźne ubrania. Podczas
przygotowywania kolacji zachowywali się tak, jakby od wielu lat byli dobrym, kochającym
się małżeństwem. Każdy z nich miał swoje zadanie do wykonania w kuchni. Michał mył jajka
– do swojej popisowej jajecznicy – a Dariusz kroił pomidory i szczypiorek, który mimo
jesieni udało mu się zdobyć wczoraj na bazarze.
– Tylko nie daj za dużo soli – przypomniał Kiliński. Ostatnio Michał zamyślił się i tak
dosolił jajecznicę, że nadawała się tylko do wyrzucenia. Wtedy także był obecny jego syn,
który śmiał się z ojca.
– Raz się człowiek pomylił i będą mu to wypominać do końca życia. – Cmoknął Darka w
ramię. Roztrzepał jajka i tym razem naprawdę uważał na ilość dodawanej soli. – Szczypiorek
wrzucimy na koniec.
Darek skinął głową, bo partner akurat na niego popatrzył. Wyjął z szafki patelnię, a z
lodówki kostkę masła. Już miał zapalić palnik gazowy, ale zatrzymał go dzwonek przy
wejściu do mieszkania, oznajmiając, że mają gości.
– Otworzę – zaproponował Sobolewski, wciskając kochankowi miseczkę z rozbitymi
jajkami, a Darek odstawił ją na szafkę.
– Mam nadzieję, że to nie akwizytor – mruknął do siebie Kiliński, wrzucając kawałeczek
masła na patelnię. Nie robił nic więcej, bo smażenie jajecznicy zostawił wyłącznie
partnerowi. Natomiast on nastawił wodę na herbatę, szeroko ziewając.
– Zrób więcej.
Odwrócił się, słysząc głos Jagody, która weszła do kuchni wraz z synem i z depczącym
im po piętach Michałem.
– Więcej czego? Herbaty czy jajecznicy? – zapytał.
– Wszystkiego, wujek. – Mikołaj usiadł do stołu, czekając na kolację.
– Wybaczcie, że zawracamy wam głowę, ale widzieliśmy konferencję i Mikołaj chciał do
was przyjechać – mówiła kobieta, pomagając Darkowi przygotować herbatę, a pisarz w tym
czasie wybił do miseczki jeszcze kilka jajek. – Nie będziemy długo siedzieć.
– Nie ma sprawy. Czym nas więcej, tym weselej – odparł Kiliński.
Zmęczenie jakoś mu przeszło. Cieszył się, że syn jego partnera i Jagoda przyszli. Po raz
kolejny mógł się upewnić, że go akceptują w życiu Michała, a partner wyglądał na
zadowolonego, mając syna przy sobie. Mężczyzna będzie tęsknić za chłopcem, kiedy wrócą
do Utopii. Na szczęście zamierzali się regularnie widywać. Mikołaj miał spędzać wakacje w
Utopii. Z kolei oni i tak planowali, że w ciągu roku będą często przyjeżdżać do Warszawy,
więc kontakt z trzynastolatkiem będzie utrzymywany w miarę systematycznie. A zimy i tak
mieli spędzać w stolicy, poza tą zbliżającą się. Darek uważał, że nie będzie tak źle i wszystko
się ułoży.
– Tato, tylko nie dodaj za dużo soli.
– Wiem. – Westchnął Michał, mieszając smażącą się jajecznicę. Darek mógłby przysiąc,
że mężczyzna przewrócił oczami, korzystając z tego, że nie mogli dojrzeć jego twarzy. –
Pamiętam. Twój wujek zadbał o ten szczegół.
– To bardzo dobrze. Wujek jest fajny. – Chłopiec posłał szeroki uśmiech Darkowi. – To
kiedy będzie to jedzenie?
Wieczór minął im bardzo szybko przy wspólnym posiłku, a potem pograli jeszcze w gry
planszowe. Jagoda zabrała syna do domu, kiedy Mikołaj zasypiał na kanapie. Jutro chłopiec
miał iść do szkoły i nie mógł zostać u ojca i Darka. Ale za to mógł spędzić u nich najbliższy
weekend. Ten niezwykle ruchliwy chłopiec, który nie mógł spokojnie usiedzieć w domu, już
kombinował, gdzie mógłby się wybrać z tatą i wujkiem.
Minęła dwudziesta druga, kiedy wykończony całodniowym stresem autor wsunął się pod
kołdrę. Darek odłożył czytaną książkę, uprzednio wkładając zakładkę między stronice.
– Wykończony?
– Bardzo – odpowiedział Michał. – Chodź do mnie. – Położył się na plecach i przygarnął
partnera do siebie. Kochanek ułożył się u jego boku, kładąc głowę na piersi. – Intensywny
dzień. Cieszę się, że wreszcie dobiegł końca. Ale był w nim dość przyjemny moment. –
Drapał delikatnie kark mężczyzny, wiedząc, że Dariusz bardzo to lubi. – Pamiętasz, co ci dziś
powiedziałem?
Darek ucałował go w pierś.
– Pamiętam. I tak, też cię kocham. Śpimy?
– Tak. Dziś nie mam siły na nic więcej. – Wyciągnął rękę do prztyczka w lampce.
Nacisnął go i pokój pogrążył się w ciemności. – Dobrze, że ciebie mam.
Darek zamruczał z zadowoleniem, unosząc głowę i po ciemku odnajdując usta partnera.
Pocałował je, a potem znów ułożył się w poprzedniej pozycji, wsłuchując się w równy rytm
serca ukochanego mężczyzny.
Jeszcze kilka tygodni temu mógłby przysiąc, że Sobolewski jest nieczułym
skurczysynem, dla którego liczy się tylko on sam. Obecnie już wiedział, że człowiek
zasypiający przy nim jest kochającym, czułym mężczyzną, który otworzył się przed nim i mu
zaufał. Obaj obdzielili się miłością, a tej prawdziwej, takiej na wieki, bardzo im do tej pory
brakowało.
Konferencja prasowa skutecznie zamknęła usta ludzi i Elżbiety Polanowskiej, bo jej
artykuł nie odniósł sukcesu. Większość nakładu pisma, w którym pracowała, nie została
wykupiona, co było dużą stratą. Z tego co zasłyszał Kiliński z plotek w wydawnictwie,
dziennikarkę za karę przeniesiono do działu ogrodniczego. Miała w nim odpowiadać na
porady czytelników. Michał bardzo się z tego cieszył, bo w końcu udało mu się utrzeć nosa
tej kobiecie. Równie mocno cieszył się z sukcesu, jaki odniosła jego powieść. Już w dniu
premiery okazała się bestsellerem i jedną z najchętniej kupowanych książek. Nikomu nie
umknął fakt, że bardzo w tym pomogła konferencja i przyznanie się pisarza do orientacji
seksualnej. Rozgłos przyczynił się także do wznowienia jego pierwszego tytułu, dzięki
któremu zaistniał w pisarskim świecie.
Tych kilka tygodni upłynęło bardzo szybko. Za oknami rozciągała się jesień wraz ze
swymi złotymi kolorami, deszczami i chłodem. O lecie dawno już zapomniano i było ono
tylko marzeniem wielu. Nie zapomniano jednak o niewielkim miasteczku, do którego znany
pisarz i jego partner niedługo mieli dojechać.
– Lasek na szczęście nie robił wielkich problemów, że nie będę pracował w siedzibie
wydawnictwa – mówił Darek, prowadząc spokojnie samochód. Michał jechał swoim tuż
przed nim i tak jak w sierpniu, rozmawiali przez telefon. W późniejszym czasie postanowili
jednak, że do Warszawy będą jeździć jednym samochodem.
– A ja cieszę się, że mam już za sobą wszystkie promocje, spotkania z czytelnikami,
wywiady. Chcę już spokoju. I seksu.
Kiliński roześmiał się. Jemu też tego brakowało. Przez ostatnie tygodnie znów mieli dla
siebie mało czasu, a mimo że kochali się ubiegłej nocy, po dłuższej przerwie wciąż obaj byli
nienasyceni.
– Powiedz lepiej, czy wziąłeś to pudło z książkami.
– Wziąłem. Sprawdziłem dwa razy, Dareczku. Inaczej Agnieszka by nam nie darowała.
Lisieckiej udało się wystartować ze swoją internetową działalnością i złożyła zamówienie
na książki Michała. Uważała, że sprzedadzą się jak świeże bułeczki. Kilka miało zdobić
regały księgarni Kuby i liczyli, że te też się rozejdą.
– Jesteś gotowy na spotkanie z moimi rodzicami? Pamiętaj, że zapraszają nas na następny
weekend.
– Chętnie poznam ludzi, którzy wychowali takiego dziwaka, Sobolewski. – Skręcił w
inną drogę niż ta, która prowadziła do Utopii. Dopiero jutro zamierzali pokazać się w
miasteczku.
– Tata da ci posmakować wina, podobno już dojrzało. Nie omieszka też poczęstować cię
bimbrem. Robi dobry, ale ja wolę wino. Domowej roboty zawsze najlepsze. Moi rodzice cię
pokochają.
Michał czuł się szczęśliwy nie tylko dlatego, że wracał do swojego niewielkiego domku,
ale tym razem nie jechał tam sam. Nie miał już złamanego serca, tak jak wiele miesięcy temu.
Teraz się odbudowało i kochało najmocniej na świecie. Miał też syna, z którym spędził
wczoraj cudowny dzień, przyjaciółkę potrafiącą dać mu kopa, opieprzyć, jak i przytulić.
Dokończył książkę i miał w głowie pomysły na kolejne, a zarys jednej już przygotował w
zeszycie. Nie mógł żądać niczego więcej. Obawiał się tylko tego, aby Darek nie żałował tak
radykalnej zmiany w swoim życiu. Do tej pory wychowany w wielkim mieście, teraz miał
przez większą część roku mieszkać na uboczu miasteczka, tam, gdzie jak okiem sięgnąć były
tylko pasy pól, wstęga rzeki, lasy i nic więcej. Mężczyzna zapewniał go, że zdążył pokochać
zakątek, który będzie należał do nich obu. Dlatego Dariusz nie musiał mu wyznawać uczuć,
bo już swoją postawą i zachowaniem pokazał, że kocha nade wszystko.
– Wiecznie powracający bumerang – szepnął do siebie, pochłonięty wspomnieniami.
– Mówiłeś coś?
– Potem ci powiem, Kiliński. – Wjechali na plac przed domem.
Ledwie zaparkował, tuż obok auta Kuby, wyjmując kluczyk ze stacyjki, a już naciskał na
klamkę, opuszczając samochód. Zimno uderzyło w niego, ale nie przeszkadzało mu to. Darek
dołączył do niego z małym uśmiechem i błyszczącymi z podekscytowania oczami.
– Jesteśmy w domu – szepnął pisarz.
Razem przekroczyli granicę określoną przez kamienisty mur, którego zniszczoną część
zamierzali odbudować, tak jak każdy z nich odbudował swoje życie. Późnojesienny ogród
wyglądał na samotny, opuszczony, pusty i szary. Jednak oczami wyobraźni mężczyźni znów
widzieli rosnące wszędzie malwy. Kwiaty zakwitną latem i będą na nowo cieszyć ich swoim
widokiem. Natomiast sam budynek nie zmienił się w ogóle. Te same białe ściany, niebieskie
okiennice i dach, a z komina wylatywał dym na znak tego, że w domu zastaną ciepło i
przyjaciół.
– Czuję się, jakbym właśnie tutaj rozpoczął nowe życie – szepnął autor.
– Bo może tak było. – Ucałował usta Michała, smakując je przez chwilę z ogromną
przyjemnością. Kochał ich miękkość, to, że były ładnie zarysowane i natarczywe, bo naparły
wygłodniale na jego wargi, dominując, a on poddał się temu przez chwilę. Musiał jednak
pamiętać, że nie są sami, więc wycofał się.
– Nie rób mi tego.
– Zrobię później, gdy będziemy sami. – Wskazał ruchem głowy na otwarte drzwi domu.
Stali w nich Agnieszka z Kubą, kolejna najszczęśliwsza tego dnia para.
– No chodźcie już do środka – nalegała kobieta, trzymając prawą dłoń na już dość dobrze
widocznym brzuchu. – Zimno jest.
Michał splótł palce z palcami Darka i poprowadził go do domu ścieżką ku wspólnej
przyszłości.
Epilog
Palce stukały po klawiaturze laptopa, a oczy uważnie śledziły powstający na ekranie
tekst. Letni wiatr bawił się włosami mężczyzny skupionemu na swojej pracy. Obok niego
pojawiła się szklanka soku postawiona przez drugiego mężczyznę, który zanim usiadł,
pocałował partnera w czubek głowy.
– Dziękuję za sok – odezwał się Michał po tym, jak ukończył pisanie jednej z
najważniejszych scen. Była trudna do stworzenia i nieźle się nad nią namęczył. Na szczęście
pisanie na dworze, przy ulubionym stoliku, miało swoje plusy i jego mózg pracował inaczej,
niż będąc zamkniętym w czterech ścianach.
– Proszę. – Darek przypatrzył się kochankowi spod przymkniętych powiek. Od pięciu lat
kocha tego mężczyznę całym sobą. Ich związek w ciągu tego czasu przeszedł wiele
burzliwych momentów, raz byli blisko rozstania. Nigdy się jednak nie poddali i walczyli o to,
by być razem, a siła ich miłości zwyciężała wszelkie trudności. – Jak pisanie? Dużo ci zostało
do końca?
– Niewiele. Mam nadzieję, że ten tekst także poprawisz.
– Nie wiem. Mam kilka tekstów, które czekają na moją korektę. Nie mam pojęcia, czy
znajdę czas dla twojego. – Założył nogę na nogę. Miał na sobie, poza bezrękawnikiem i
klapkami, tylko krótkie, poprzecinane dżinsy, przez co spojrzenie pisarza skupiło się na jego
nagim udzie. Darek trącił mężczyznę stopą, uprzednio zrzucając z niej but. – Skup się.
– Skupiam się. A dla mojej powieści znajdziesz czas, Kiliński – powiedział Michał z
pewnością w głosie. Odkąd byli razem, partner poprawiał każdy jego tekst. To jemu ufał w tej
sprawie, tak jak byłej żonie, jeśli chodziło o okładki.
– Muszę sprawdzić w kalendarzu, kiedy mógłbym podjąć się tego szacownego zadania –
zakpił Darek, podkradając Michałowi sok i upijając kilka łyków.
– Wiesz, skarbie, zawsze mogę zadzwonić do wydawnictwa, powiedzieć, że nie mam
korektora, a oni załatwią… – urwał, bo Darek wsunął stopę pomiędzy jego uda i nacisnął na
strategiczne miejsce.
– Tylko spróbuj, a powieszę cię za jaja na najbliższym drzewie – mówił niby poważnie,
ale zdradzały go oczy, które gdyby mogły, wybuchłyby gromkim śmiechem.
– Dogadamy się, skarbie. – Złapał Kilińskiego za łydkę i nie chciał puścić. Przez głowę
nawet przeszła mu myśl o zaciągnięciu mężczyzny do sypialni, ewentualnie na jakąś płaską
powierzchnię, by mu pokazać co by stracił, gdyby go tak niefortunnie powiesił na drzewie.
Jego plany jednak zostały skutecznie zepsute, kiedy przed dom zajechał na rowerze
osiemnastoletni Mikołaj spędzający tutaj wakacje. Za nim pojawiła się Majka wraz z
towarzyszącym jej psem. Dziewczyna od razu nalała zwierzakowi wody. W tym momencie
nie było już mowy o dokazywaniu sobie, więc Michał puścił nogę partnera i próbował wrócić
do pisania, wiedząc, że młodzi zajmą się sobą. Niestety ten plan również został zburzony
przez pojawienie się Agnieszki wraz z Kubą i ich córeczką Oliwią.
– Koniec pracy – zarządziła kobieta.
Michał warknął na nią, obrzucając Agnieszkę złym spojrzeniem.
– Nie boję się ciebie, misiaczku. Chyba pamiętasz, że mieliśmy zrobić grilla. Pisanie
zostaw na jutro. Dzisiaj świętujemy. – Klasnęła w dłonie, a jej córeczka zrobiła to samo,
naśladując mamę.
– To jest jakieś święto? – zapytał Mikołaj. Sprawdzał łańcuch przy rowerze, bo dzisiaj
podczas przejażdżki miał z nim kłopoty.
Pisarz przyjrzał się swojemu dorosłemu synowi. Duma go rozpierała, kiedy patrzył na
chłopaka. Mikołaj doskonale się uczył, planował studia inżynieryjno-techniczne. Do tego był
przystojny i jednym uśmiechem zjednywał sobie ludzi.
– Jak to jakie, gamoniu? – Majka nie wierzyła, że jej chłopak nie wie takich rzeczy.
– Spokojnie, Majeczko, to faceci. Oni nie myślą o rocznicach. Dzisiaj mija pięć lat,
odkąd ja i Darek przekroczyliśmy granice Utopii – wyjaśniła podekscytowana Agnieszka. – I
pięć lat, odkąd poznaliśmy swoich ukochanych mężczyzn. – Chwyciła męża za rękę. Kuba od
lat był dla niej i ich córeczki najcudowniejszym na świecie mężczyzną. Ten wciąż wielki
niezdara każdego dnia od nowa zdobywał jej serce. Żałowała tylko, że nie może mieć z nim
więcej dzieci. Poród, podczas którego rodziła Oliwię, był bardzo trudny. Wtedy obydwie
prawie umarły. Potem Agnieszka długo krwawiła, czego przyczyną była macica. Lekarz,
chcąc ratować życie kobiety po podjęciu wszelkich możliwych prób zatamowania krwotoku,
podjął decyzję, która zaważyła na wszystkim. Kobieta stała się bezpłodna, ale żyła i mogła
widzieć, jak jej córeczka, której wszędzie było pełno, dorasta.
– Poza tym, Mikołaju – Majka z powagą na twarzy zwróciła się do swojego chłopaka –
dzisiaj mija rok, od kiedy pocałowałeś mnie pierwszy raz. Pamiętasz o tym?
Osiemnastolatek przeniósł spojrzenie na ojca, z prośbą o pomoc, ale Michał stojąc
przytulony do pleców partnera i obejmując go zaborczo rękoma, tylko pokręcił głową.
– Radź sobie sam.
Chłopak westchnął, jakby nagle został na niego zrzucony wielki ciężar. Uniósł się z
kucek.
– Jestem facetem – rozłożył ręce usmarowane smarem – nie pamiętam takich rzeczy.
Poza tym jestem od ciebie młodszy, dzieciak jeszcze, więc jak miałbym pamiętać?
Darek parsknął pod nosem. Mikołaj sobie teraz nieźle nagrabił, Majka się wnerwiła. Nie
słuchał jednak ich sprzeczki, która i tak zakończy się pocałunkami, bo pociągnął partnera w
głębszą część ogrodu, gdzie przez chwilę mogli być sami. Tam objął go i wdychając jego
zapach, powiedział:
– Mamy cudownych przyjaciół i rodzinę. Kochamy się, jesteśmy razem i nie chcę od
życia niczego więcej. Dostałem to, czego chciałem. – Spojrzał mu w oczy.
– A czego chciałeś? – Pogłaskał policzek Darka. Uwielbiał dotykać tego mężczyznę.
Nawet po latach to się nie zmieniło. Wciąż było mu go mało.
– Tego, czego większość ludzi. Aby mieć u boku kogoś, dla kogo będzie się całym
światem.
– Kocham cię, Kiliński.
– Ja ciebie też, Sobolewski. Draniu – dodał, łącząc ich usta ze sobą.
Mimo że mijały lata, oni nie przestali kochać i pragnąć tej drugiej, drogiej sercu osoby.
Wciąż byli razem i czasami mieli wrażenie, że to przeznaczenie zadecydowało o wszystkim
już w chwili, kiedy ich oczy po raz pierwszy się spotkały. Coś połączyło ich ze sobą na
zawsze. U swojego boku znaleźli miejsce, w którym chcieli być.
Ich miłość odradzała się każdego lata na nowo w małym, białym, drewnianym domku z
niebieskimi okiennicami. I tak jak co roku, na nowo, bezustannie rozkwitały malwy.
Koniec