Balladyna, dramat fantastyczny wysnuty z baśniowych dziejów Polski, nawiązujący do wzorców szekspirowskich. Do chaty ubogiej wdowy, gdzie dorastają jej córki - Alina (jasnowłosa i dobra) i Balladyna (kruczowłosa i zła), przybywa rycerz Kirkor. Siostry stają do konkursu o jego rękę - wygrać ma ta, która zbierze więcej malin. Balladyna „pomaga” szczęściu, mordując Alinę; wchodzi na drogę wielkiej kariery uwieńczonej objęciem tronu. Obok akcji dziejącej się w świecie realnym toczy się akcja, w której występują postaci fantastyczne - królowa Goplana, zakochana w wiejskim pijanicy, Grabcu i jej dwór. Balladyna staje się zatwardziałą zbrodniarką (Będę żyła, jakby nie było Boga), co przypieczętowuje wyrzekając się własnej matki. Wówczas spotyka ją kara i ginie uderzona piorunem. Już wcześniej, po zamordowaniu siostry, na jej czole pojawia się krwawe piętno, teraz dopełnia się sprawiedliwość zgodnie z ludową moralnością: wina musi pociągać za sobą karę. Ta baśń o władzy obfituje zarazem w przykłady ironii losu: główna bohaterka ginie, kiedy zwycięża; subtelna i zwiewna Goplana romansuje ze sprośnym Grabcem; sentymentalny Filon kocha się w nieżyjącej już Alinie.
W Balladynie najważniejszym kolorem jest czerwień. Najpierw jest to czerwień malin, które zbierają siostry w dziwnym konkursie o serce Kirkora; potem czerwień krwi siostrzanej, którą przelewa Balladyna, aby zdobyć władzę; jeszcze później przypadek. Juliusz Słowacki w liście dedykacyjnym do Zygmunta Krasińskiego pisał przecież: Wychodzi na świat Balladyna (...) obdarzona wewnętrzną siłą urągania się z tłumu ludzkiego i z ładu, jakim się wszystko dzieje na świecie, z nieprzewidzianych owoców, które wydają drzewa ręką ludzi szczepione (...) niechaj tysiące anachronizmów przerazi śpiących w grobie historyków i kronikarzy. Tak też było: krytykowano dramaturga za krwawe jatki i nieprawdopodobieństwa akcji, zapominając, jak wiele łączy ten dramat ze -» Snem nocy letniej Szekspira. W 130 lat później atakowano także śmiałego inscenizatora, Adama Hanuszkiewicza, który potraktował Balladyną (Teatr Narodowy, 1974) niczym komiks, wydobywając jej kpiarski ton. Podobnie postąpił Janusz Wiśniewski w telewizyjnej inscenizacji utworu (1992) ukazując rycerzy średniowiecznych jak bohaterów wojen gwiezdnych.