rocze, wzywając swój Kościół do świętości. Liczni chrześcijanie zostali przekonani o grzechu i szczerze pokutowali, wyznając grzechy i błagając Boga o przebaczenie.
Po nabożeństwie pewien starszy z odległego wiejskiego zboru przyszedł do kaznodziei ze łzami w oczach, cały drżąc i przyznał się do okropnego grzechu zabójstwa przez czary. Opowiedział o tym, jak przez wiele lat rywalizował z innym starszym z macierzystego zboru. Sytuacja tak się zaogniła, że postanowił się na nim zemścić, udając się do miejscowego czarownika i płacąc mu za rzucenie klątwy na owego starszego. Czarownik z radością przyjął zlecenie, tym bardziej, że wiedział, iż ludzie ci mienią się chrześcijanami. "Zażądał dużej zaliczki, a potem polecił mu przyjść następnego dnia. Następnego dnia starszy odnalazł czarownika siedzącego pod drzewem i trzymającego w ręku lustro. Przed nim stało naczynie z czarodziejską substancją. Następnie czarownik zaczął pocierać lustro substancją, kazał patrzeć w nie starszemu i mówić, co widzi.
Zaskoczony starszy zobaczył wyraźnie w lustrze twarz drugiego starszego. Wtedy czarownik wziął brzytwę i przeciął nią gardło osoby widocznej w lustrze. Lustro natychmiast pokryło się krwią.
Wtedy ów człowiek wykrzyknął: /Zabiłeśgo! A przecież miałeś tylko rzucić klątwę". Czarownik zachichotał i odpowiedział: .pomyślałem sobie, że biorąc się za to, wykonam robotę do końca!" Starszy pośpiesznie wrócił do domu. Ku swojemu przerażeniu dowiedział się, że drugi starszy rzeczywiście nie żyje. Zmarł w tajemniczych okolicznościach z powodu nagłego krwotoku. Starszy był przerażony skutkami swojego czynu, dlatego o niczym nikomu nie powiedział. Dopiero w tej chwili Duch Święty przekonał go o grzechu.
Na szczęście dla niego, ^dziegrzech się rozmnożył i łaska obfitowałaPrzez wyznanie, pokutę i wiarę w Jezusa Chrystu-
sa człowiek ten nie tylko otrzymał przebaczenie i pokój z Bogiem, ale także doznał nowego narodzenia.
Niektórzy czytelnicy z kręgów kultury zachodniej są skłonni odrzucić tę historię jako prymitywne, pełne przesądów praktyki z „ciemnej Afryki”. Ale prawda jest taka, że nawet wśród tak zwanych cywilizowanych narodów okultyzm, który chylił się upadkowi, potężnie odradza się. Na przykład w zachodnich Niemczech wielu biznesmenów, którzy nigdy nie zasięgnęliby rady chrześcijańskiego kaznodziei, regularnie konsultuje się z wróżkami w sprawach biznesu.
W połowie lat osiemdziesiątych w telewizji przeprowadzono wywiad z przywódcą Amerykańskiego Kościoła Satanistycznego. Zapytano go, czy to prawda, że sataniści składają ofiary z ludzi. Odpowiedział: „Dokonujemy ofiar z ludzi, rzec można, pośrednio. Niszczymy istoty ludzkie, które mogłyby, powiedzmy, wywołać wobec nas sytuację antagoni-styczną; czynimy to przez klątwy i czary" . Nie jest to zarzut postawiony temu człowiekowi przez wrogiego krytyka. Było to jego dobrowolne stwierdzenie.
W Izraelu, gdy obowiązywał w nim zakon Mojżeszowy, zostałoby to ukarane śmiercią. W naszej współczesnej kulturze jednak praktyki okultystyczne nie są przestępstwem, nie grozi za nie kara, nawet jeśli za ich pomocą zabija się ludzi.
Cytowane wyżej stwierdzenie satanisty ujawnia wykorzystywanie przekleństw i czarów do zabijania ludzi, co w żadnym wypadku nie uwalnia ich od zarzutu składania ofiar z ludzi. Makabryczne szczegóły, dowodzące czegoś wręcz przeciwnego, zawarte są w podanym niżej raporcie nowojorskiego „Timesa"z dnia 12 kwietnia 1989 r. z Matamoros w Meksyku:
We wtorek [...]przedstawiciele władzy (Meksyku i Stanów Zjednoczonych) znaleźli w ośmiu prowizorycznych grobach (na terenie ustronnego rancza w pobliżu granicy ze Stanami) 12 ciał, wśród nich ciało dwudziestojednoletniego studen-
125