czego pragną. Mężowie manipulują swoimi żonami, a żony mężami; dzieci manipulują rodzicami; kaznodzieje zborami, a sprzedawcy za pomocą reklam klientami! Jest to praktyka tak powszechna, że ludzie zwykle jej nie zauważają ani w sobie, ani u innych.
Niemniej jednak manipulacja nie jest zgodna z wolą Bożą. Sam Bóg nigdy nami nie manipuluje i nie upoważnia nas do manipulowania innymi ludźmi. Gdy używamy manipulacji, przekraczamy dziedzinę ducha, a wkraczamy w dziedzinę duszy. Postępujemy według mądrości, która nie pochodzi z góry.
Ponieważ zwykle myślimy o modlitwie, jako o czymś dobrym i duchowym, zakładamy, że skutki modlitwy są zawsze dobre i zgodne z wolą Bożą. Jest to prawdą, jeżeli moc działająca przez modlitwę to moc Ducha Świętego. Ale jeżeli nasze modlitwy wynikają z pobudek i postanowień duszy, ich skutki będą szkodliwe, modlitwy nie przyniosą korzyści.
Za „duszewną” modlitwą stoi często pełne arogancji przekonanie, że mamy prawo odgrywać rolę Boga w życiu innych ludzi. W rzeczywistości jednak każde działanie, które ma na celu podważenie Bożej suwerenności w życiu drugiego człowieka, nie pochodzi od Ducha Świętego.
W wielu sytuacjach chrześcijanie mogą odczuwać pokusę, aby modlić się w sposób pozornie duchowy, ale tak naprawdę zmysłów)-. Oto dwa przykłady:
Rozłam w zborze zawsze obnaża w obu grupach elementy cielesne. W naszym przypadku pastor Jones z First Fuli Gospel Church dowia-duje się, że jego żona ma romans z bratem Williamsem, liderem muzycznym. Rozwodzi się z żoną i wyłącza brata Williamsa ze zboru.
Jednakże brat Williams nie chce przyznać się do zarzutu cudzołóstwa. Narzeka na niesprawiedliwość i połowa zboru staje po jego stronie. Williams zaczyna budować nowy zbór. Trwają zażarte kłótnie m»ę* dzy dwoma grupami na temat podziału majątku zborowego.
Rok później pastor Jones żeni się ponownie. Brat Williams i jego grupa wysuwają oskarżenie, że jest to niezgodne z Biblią, aby rozwiedziony Jcaznodzicja żenił się ponownie. Zbierają się na specjalne nabożeństwa modlitewne w celu ściągnięcia na niego „sądu".
W ciągu najbliższych dwu lat nowa żona pastora Jonesa dwukrotnie zachodzi w ciążę, ale zawsze kończą się one poronieniem. Ginekolodzy nie potrafią znaleźć medycznej przyczyny poronień. Brat Williams i jego grupa stwierdzają, że jest to odpowiedź na ich modlitwy i Boży znak broniący właściwej sprawy.
Zgodziłbym się z pierwszym wnioskiem. Ich modlitwy przyczyniły się do poronień. Ale jaka moc działała przez te modlitwy, skoro Duch Święty wyraźnie zakazuje nam osądzania innych wierzących? Duch Święty nigdy nie potwierdzi swoim autorytetem modlitwy wynikającej z takich pobudek. Jedyne wyjaśnienie znajdujemy w Jak. 3,15. Moc działająca przez takie modlitwy jest „przyziemna, zmysłowa, demoniczna”.
Pastor Strong przyzwyczaił się do rządzenia ludźmi. Jest wdowcem, ma dwóch synów i córkę. Chciał, żeby jego synowie zostali kaznodziejami, ale oni wybrali świeckie zawody. Córka Mary nadal pozostaje w domu. Jest oddana ojcu i aktywnie pomaga w zborze.
Na spotkaniu ewangelizacyjnym Mary poznaje Boba, chrześcijańskiego pracownika z innej denominacji. Zaczynają się ze sobą przyjaźnić. Jednak pastor Strong nie zgadza się z kościołem, do którego należy Bob * od początku sprzeciwia się temu związkowi. Boi się, że utraci pomoc Mary w domu i w zborze. W końcu Mary wyprowadza się z domu i wynajmuje razem z koleżanką mieszkanie. Pastor Strong nazywa to „bun-. Gdy Mary oznajmia mu o zaręczynach z Bobem, pastor postana-modlić się o to, aby planowane małżeństwo nie zostało zawarte. Bob i Mary realizują swoje plany, ale im dłużej się znają, tym bardziej opięte stają się stosunki między nimi. Nie potrafią czuć się ze sobą swo-^nunie. Drobne nieporozumienia przeradzają się w bolesne utarczki. Każ-** Wspólne działanie kończy się niezrozumiałym niepowodzeniem.
145