139
ROZDZIAŁ 3 Postępowanie z osobą przeżywającą kryzys
dość kontroli nad sobą, aby spróbować umieścić bufor (pracownika linii kryzysowej) między swoim myśleniem a działaniem.
R.: leżeli ja nie mogę go mieć, to ona na pewno go nie dostanie. Zabiję ich oboje i ani ty, ani policja, ani nikt inny mnie nie zatrzyma.
P. u: Ale jednak zadzwoniłaś tutaj i bardzo się z tego cieszę. Coś cię powstrzymuje, chciałbym wiedzieć, co to jest.
R.: Cóż, jestem chrześcijanką, ale ich grzechy są nie do odpuszczenia.
P. i.: lako chrześcijanka uważasz więc zapewne, że przykazanie „Nie zabijaj” jest dosyć istotne. Z tego, co mówisz, wynika, że masz zamiar popełnić grzech, tak jak i oni go popełnili. W jaki sposób miałoby ci to pomóc i w jakim świetle stawia cię wobec Boga?
Można to wprawdzie zinterpretować jako manipulowanie przez pracownika religijnymi zasadami klientki dla osiągnięcia celu, ale podstawowym zadaniem prowadzącego interwencję jest przecież przerwanie nieracjonalnego ciągu myślowego, popychającego jego rozmówczynię ku przemocy. W takich przypadkach nadrzędna zasada w postępowaniu z zaburzonym rozmówcą brzmi: „Najpierw ocal ciało, a potem umysł” (Grunsted, Cisneros i Belen, 1991). Celem telefonicznej interwencji kryzysowej z całą pewnością nie jest leczenie osoby ciężko zaburzonej. Jest to forma tymczasowego działania paliatywnego, zmierzającego do powstrzymania klienta od czynu, dopóki nie nadejdzie pomoc. Niezależnie od tego, czy pomoc ta będzie miała formę sprowadzenia na miejsce patrolu policyjnego lub karetki pogotowia, czy też ustalenia terminu sesji terapeutycznej na następny ranek, znalezienia osoby wspierającej lub udzielenia pomocy samotnej, pogrążonej w depresji osobie w przetrwaniu nocy, rzecz cała zasadza się na psychologicznym „trzymaniu za rękę” osoby zaburzonej do czasu nadejścia pomocy.
Żaden ze znanych nam członków kierownictwa linii kryzysowych nigdy nie zalecałby swoim pracownikom podawania rozmówcom pełnych personaliów lub domowego numeru telefonu. Rozmówcy ci potrafią jednak czasem być bardzo uwodzicielscy w swoich wysiłkach zdobycia takich danych. Początkujący pracownicy linii kryzysowych mogą się głęboko przejąć rozdzierającymi serce opowieściami lub poczuć mile połechtani komplementami od uzależniających się klientów. Pracownik linii kryzysowej nie powinien jednak w żadnych okolicznościach podawać swego nazwiska i innych informacji osobistych ani zgadzać się na osobiste spotkania z rozmówcą w celach towarzyskich bądź terapeutycznych. Kamieniem węgielnym wiarygodności linii kryzysowej jest anonimowość i dotyczy to obu stron. Złamanie tej zasady grozi poważnymi problemami natury etycznej. I na koniec, łamiący ją pracownik może postawić się w sytuacji fizycznego zagrożenia.
Mając na uwadze powyższe rozważania o poważnie zaburzonych rozmówcach, wciąż przypominamy, by traktować tych klientów niejako kategorie, lecz jako indywidualne osoby ze szczególnymi problemami. Należy jednak pamiętać, że stali lub stwarzający problemy rozmówcy nie zawsze są osobami ciężko zaburzonymi.