brego rządu i sił, które by ją mogły uczynić znaczną potencją”7*. Poseł polski w zasadzie dobrze orientował się w polityce dworu, przy którym był akredytowany, choć nie doceniał możliwości innych jej wariantów, bardziej dla Polski niekorzystnych. Dnia 3 kwietnia 1792 r. pisał do Stanisława Augusta: „Jak do momentu Konstytucji 3 maja donosiłem wielokrotnie, tak widzę i teraz, że dwór tutejszy nie uczyni żadnego kroku, którymby się mógł Moskwie narazić, ile że Berlin również menażuje Moskwę i także zdania swego favore naszej Konstytucji nie oświadcza; żądają teraz te dwa dwory od Moskwy, żeby się jaśniej eks-plikowała, zdaje się, że to dąży do tego, żeby wszystkie trzy o nas się ułożywszy zostawiły Polskę mniej dependującą od Moskwy, ale słabą, nie z tak dobrym rządem, jaki sobie ustanowiła, choć może z sukcesją dworu saskiego”7*.
Woynie nie udało się więc, mimo czynionych wysiłków, uzyskać od cesarza i ministrów austriackich jakiejś pozytywnej deklaracji w stosunku do polskiego ustroju 3 maja, jak również mianowania posłem austriackim w Warszawie Alojzego Landrianiego, dyplomaty cieszącego się zaufaniem Leopolda II, a uważanego w Polsce za jej szczególnego przyjaciela. Woyna słusznie domyślał się, że dwór wiedeński skłonny byłby poprzeć utrwalenie się unii polsko-saskiej przez zapewnienie następstwa tronu polskiego nie „infantce”, lecz dziedziczącemu tron w Saksonii bratu elektora ks. Antoniemu. Dlatego też próbował wpłynąć na nowego władcę Austrii Franciszka II przez bawiącą w Wiedniu jego siostrę, a żonę ks. Antoniego. Arcyksiężniczka jednak nie zgodziła się podjąć tej roli. Nie przyniosły wyników wcześniejsze rozmowy przejeżdżającego przez Wiedeń ks. Stanisława Poniatowskiego, któremu w szczególności zlecono zapewniać Leopolda II, że w Polsce nie ma żadnego „jakobinizmu”. Fiaskiem zakończyła się misja wiedeńska Adama Kazimierza Czartoryskiego, podjęta już po rozpoczęciu interwencji Katarzyny II.
Dodatkowym zadaniem polskiego poselstwa w Wiedniu było śledzenie gromadzących się tam przeciwników Konstytucji 3 maja. Oprócz nadzorowania ich z zewnątrz przez Woynę i księdza Pokubiattę Stanisław August spróbował znaleźć do nich poufny „kanał” przez ściśle z nimi związanego Corticellego. Nawiązana została więc dość dwuznaczna korespondencja tajna posługująca się kluczem kryptonimów,, w której Corticelli dawał wyraz swej zapiekłej złości do sejmu, prorokował rychły upadek jego dzieła, wzywając króla, aby porzucił błędną drogę.
Obok Wiednia drugim terenem najbardziej aktywnych zabiegów poi' skiej dyplomacji w latach 1791 - 1792 było Drezno. Sympatie prosaskie, które odżyły w okresie Sejmu Czteroletniego, nie od razu doprowadziły
~n Ib.
" Ib.
do utworzenia polskiego poselstwa w nadłabskiej stolicy. Dopiero w początkach września 1789 r. przybył tam w charakterze posła nadzwyczajnego i ministra pełnomocnego Jan Nepomucen Małachowski, brata-pek marszałka sejmowego. Dwudziestopięcioletni, niewyrobiony i nieśmiały dyplomata, kierowany był głównie przez utrzymującego z nim stałą korespondencję stryja, marszałka Małachowskiego. U obu patriotyczna gorliwość zastępować musiała doświadczenie i znajomość mechanizmów polityki międzynarodowej. Małachowski zresztą, podobnie do innych magnackich dyplomatów, rychło zniechęcił się i w maju 1790 r. wziął urlop, opuszczając placówkę na blisko rok. W czasie jego nieobecności prowadził ją sekretarz, Franciszek Piegłowski. Wakans ten był tym bardziej rażący, iż w okresie tym sejm oficjalnie wysunął sprawę wyboru elektora saskiego na następcę Stanisława Augusta, a przywódcy stronnictwa patriotycznego przygotowywali sukcesję tronu dla „infantki”. Po uchwale sejmowej zalecającej sejmikom wybór elektora Depu-tacja powstrzymała Piegłowskiego, który chciał notyfikować to urzędowo, pozwalając jedynie wspominać o „okazałym dowodzie szacunku i przywiązania narodu polskiego” jedynie w prywatnych rozmowach. W pierwszych dniach stycznia 1791 r. pojechał nieoficjalnie do Drezna członek Deputacji Tadeusz Matuszewicz dla wybadania stanowiska elektora, ale nic, poza wyrazami życzliwości i wdzięczności za przychylność „narodu” nie mógł uzyskać. Gdy w lutym 1791 r. rozpoczęły się definitywne układy między Stanisławem Augustem a Ignacym Potockim i kilkoma innymi przywódcami stronnictwa „patriotycznego” w sprawie przyszłej konstytucji, król zaproponował, aby kluczową sprawę sukcesji tronu dla „infantki” i jej przyszłego męża uzgodnić z dworem drezdeńskim i berlińskim i aby w tym celu Ignacy Potocki pojechał do Drezna i Berlina. Propozycję króla odrzucono i sprawa ta, na której oprzeć chciano zabezpieczenie Rzeczypospolitej i jej przyszłej konstytucji, została przesądzona bez uzyskania zgody nie tylko Prus ale i Saksonii.
Tego rodzaju postępowanie było przejawem górowania kryteriów wewnętrzno-politycznych. Za wszelką cenę chciano narzucić zasadę sukcesji tronu, a kandydatura saska miała być jedynie ze względu na swą popularność wśród Polaków „płaszczem”, jak się wyrażał Ignacy Potocki. Toteż bano się, aby zapytany kategorycznie i oficjalnie o zgodę elektor, nie dał odpowiedzi odmownej, która skompromitowałaby przywódców stronnictwa „patriotycznego” przed „narodem” i pogrążyła projekt sukcesji. Dlatego gdy w kwietniu 1791 r. skłoniono Małachowskiego do powrotu na placówkę drezdeńską, nie nakazano mu przypierać elektora do muru. Natomiast marszałek Małachowski polecił mu tak napisać pierwsze sprawozdanie dla Deputacji z rozmowy z elektorem, aby relacją tą można się było na sejmie posłużyć, jako argumentem za koniecznością uchwalenia przygotowywanej Konstytucji 3 maja. „Do usku-
43 — Historia dyplomacji polskiej t. *