Renegocjacja kontraktu płci
r
jak można chcieć przewrotów, które by ją wyzwoliły z pęt ekonomicznej, duchowej, fizycznej i prawnej zależności.
(Walewska 1908, 3)
Widzenie relacji pomiędzy płciami jako dominacji męskiej nad kobietami było także opcją autonomicznych, politycznych, kobiecych struktur emancypacyjnych. Zarówno Związek Równouprawnienia Kobiet Polskich, jak i jego organ „Ster”, zawierały w swym programie „wyzwolenie z pod-. ległości płci” (Ster 1907/1), zniesienie panowania mężczyzn nad kobietami.
Pogląd ten oscylował od wersji „twardej”, konfrontacyjnej, po „miękką”, bardziej wyrafinowaną. W wersji „twardej” mężczyźni są ciemiężcami kobiet i ich wrogami. W wersji „miękkiej” nie sami mężczyźni są źli, lecz złe jest urządzenie świata, które mężczyznom daje więcej możliwości życiowych kosztem kobiet. Ku pierwszej wersji skłaniała się zapewne Zmichowska, której zapał polemiczny kazał widzieć w mężczyznach jedynie próżniaków, blagierów i ba-widamków, a zatem osoby zupełnie niedorosłe do roli panów świata, a jednocześnie głęboko przeświadczone i innych utrzymujące w przeświadczeniu, że właśnie tę rolę pełnią. Takie widzenie mężczyzn było kontrapunktem do rozpowszechnionej wówczas w męskiej literaturze romantycznej wizji bohaterskiego mężczyzny.
Przykładem wersji „miękkiej” poglądu o dominacji mężczyzn nad kobietami były poglądy Orzeszkowej. O mężczyznach twierdzi ona, że są „mali i wielcy, okrutnicy i panto-flarze” (Orzeszkowa 1873) i nie od „męskiej tyranii” powinna się emancypować kobieta. Przyczyną tego, że kobieta jest w gorszej sytuacji wobec mężczyzny, są według niej złe normy kulturowe, złe wychowanie i niewłaściwe prawodawstwo. Mężczyzna co prawda też nie jest bez winy, skoro taka sytuacja trwa. Mężczyzna czerpie z niej profity, choć
0i też podlega w niej ograniczeniom, na przykład treningowi na silnego mężczyznę.
B W podobnym duchu wypowiadają się redaktorki „Steru" w artykule wstępnym do pierwszego numeru z 1907 roku. Zniesienie panowania jednej płci nad drugą powinno być według nich celem i dominujących, i zdominowanych, bo dla obu płci jest ono ograniczające. Wyrazem takiego stanowiska było dopuszczenie męskich autorów na łamy „Steru” z tekstami na temat emancypacji kobiet.
W dyskursie emancypacyjnym lat 80. i 90. XX wieku mowa jest już tylko o strukturalnej dominacji mężczyzn nad kobietami. Mężczyźni jako tacy rzadko są w nim określani jako „wrogowie” kobiet. „Wrodzy”, czyli mizogyniczni lub seksistowscy są wtedy, gdy dopuszczają się wypowiedzi lub działań na szkodę kobiet. Wypowiedzi mężczyzn - a także kobiet - deprecjonujące kobiety bywają przedmiotem ostrej krytyki w tekstach lub w innych wystąpieniach publicznych feministek. Powszechna jednak jest „miękka”, strukturalna wizja dominacji mężczyzn nad kobietami. Winnymi gorszej sytuacji kobiet określa ona nie konkretnych lub wszystkich mężczyzn, lecz system społeczno-kulturowy, który obie płci ogranicza i który jednocześnie przez obie płci jest podtrzymywany.
W ujęciu Barbary Limanowskiej system ten w Polsce okresu realnego socjalizmu definiował się przez dwa systemy totalitarne, dopełniające się wzajemnie w swym represyjnym działaniu wobec kobiet (Limanowska 1993). Były to: państwo socjalistyczne i Kościół katolicki.
Dorota Roszkowska (Głos mają kobiety, 84) definiuje podporządkowanie kobiet mężczyznom w kategoriach totalnego systemu władzy. Patriarchat jest rodzajem totalitaryzmu, podobnym do totalitaryzmu komunistycznego. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni są w niego uwikłani.