Renegocjacja kontraktu płci
Gdyby wniknąć głębiej w ich psychikę, w ich życie i położenie, to aż groza, co tu bólu, cierpienia, bezowocnych zmagań i wysiłków, rozbijających się o twarde kanty życia bez oddźwięku, tonących bez echa w beznadziejnej pustce i martwocie. A przecież często przechodzą one niepostrzeżenie, nie zwracają na siebie uwagi, nie wywołują współczucia. Opieka społeczna tak czujna i ofiarna, gdy idzie o matkę i dziecko, zdaje się nie widzieć, że tuż obok męczy się, cierpi, marnuje kobieta pozbawiona dziecka, która też ma prawo do życia i opieki — jej opuszczenie urąga rozbrzmiewającym coraz donośniej hasłom o solidarności społecznej,
0 wartości i godności każdej jednostki w wielkim zespole, któremu na imię ludzkość.
W dzisiejszym ujęciu opieki społecznej kobiety takie nie tworzą osobnej grupy, zaliczają się do wypadków indywidualnych. (Witkowska 1937, 14-15)
Postulatowi pomocy i opieki nad kobietą „samotną” towarzyszy u Witkowskiej postulat tworzenia domów dla
1 przez kobiety „samodzielne”. Rozróżnienie kobiet niezamężnych na „samotne”, wymagające pomocy, współczucia i opieki oraz „samodzielne”, którym również potrzebna jest zmiana warunków życia, lecz nie współczucie ani litość, pokazuje trudności, z jakimi zmagał się dyskurs emancypacyjny demontujący tożsamość starej panny.
Starym pannom trzeba pomóc, domaga się Helena Witkowska w swym tekście. Przedstawia, trochę w duchu Orzeszkowej, los kobiety niezamężnej i niesprawiedliwość, jaka ją spotyka:
Gdyby zebrać i rzucić na szalę z jednej strony summę potrzeb materialnych i moralnych kobiet tych, ich nędzę i bezdomność, poczucie przeraźliwej pustki i głuszy wśród dookoła bujnie tętniącego życia — z drugiej zaś summę ich wszelakie-no rodzaju wartości: ich zasobów, sił i uzdolnień - to kto wie, czy obrachunek taki nie byłby bliski równowagi, czy otrzymane plusy, odpowiednio użyte, nie zdołałyby w znacznej mierze pokryć zachodzących tu braków i niedostatków?
(Witkowska, 15-16)
Domaganie się sprawiedliwej oceny, współczucia czy uznania z tej samej strony, skąd przychodzi lekceważenie i wzgarda jest jednak bezowocne. Tekst Witkowskiej wyraża w tej części jedynie rozpacz „starych panien” i świadomość niesprawiedliwości, jaka je dotyka. Pisany jest w trzeciej osobie, lecz — z głębi duszy. Przejmująco przedstawia „ból, cierpienie, bezowocne zmagania i wysiłki”, „zmarnowane talenty”.
Kołatanie o litość dla „starej panny” samo jest świadome swoich granic — obojętności z jednej strony, a poczucia własnej godności z drugiej. Stąd tekst Witkowskiej jest wewnętrznie przełamany: jest w nim i prośba o zlitowanie, i pomysł na zachowanie swej godności w sytuacji opresji. Tym pomysłem jest tworzenie domów dla kobiet niezamężnych, nazwanych tutaj „samodzielnymi”. Kobiety te, niezamężne i niezależne materialnie, miałyby w takich domach możliwość przełamania swej izolacji i stworzenia dla siebie przestrzeni prywatności wraz z innymi kobietami znajdującymi się w podobnej sytuacji. Dokonanie rozróżnienia wśród „starych panien” na kobiety „samotne” i „samodzielne” pokazuje mechanizm dekonstruowania jednej i konstruowania w dyskursie emancypacyjnym drugiej tożsamości, nierepresyjnej dla kobiet. W tekście Witkowskiej zarówno kobiety „samotne", jak i „samodzielne” mają podobną sytuację psychiczną i społeczną, a antidotum jest w obu przypadkach takie samo: dom dla kobiet, miejsce przełamania ich izolacji. Różnica jest taka, że dla Witkowskiej te „samotne” to „one”, te, nad którymi trzeba się litować, a „samodzielne” to „pokrewne,