Renegocjacja kontraktu płci
Hoffmanowa zapewniała, że mężczyźni „daleko mniej /wad/ od nas mają” (Hoffmanowa 1876 Vin, 387), że kobiety nie mogą się równać z mężczyzną, mają jednak swój obszar działania, który jest uzupełnieniem w stosunku do męskiego,
Nie należy sięgać po więcej, starać się równać z mężczyzną, lecz należy realizować te zadania, które dostępne są kobietom. Nie domagać się rozszerzenia pola swych możliwości, bo „niedawno jeszcze niewiasty w zupełnym żyły poniżeniu” (Pierwiosnek 1838, 51). Współcześnie natomiast „życzliwość wieku” (tamże) sprawia, że kobieta ma stosunkowo dobrą sytuację. Krytyka i próby zmiany dyktowane są jedynie próżnością.
Być drugą w społeczności, ulegać, działać nie tyle sama, jak przez drugich, nie stwarzać sobie innej drogi ale raz ubitą postępować, być pokorną i cierpliwą,
tak pisze w „Pierwiosnku” uczennica Hoffmanowej w artykule napisanym na podstawie notatek z wykładów. Dość ograniczony to program emancypacyjny, lecz budowanie silnej, kobiecej tożsamości w cieniu mężczyzny uzyskało poparcie pierwszych emancypantek.
Paulina Krakowowa w przedmowie do dziewiątego (sic/) wydania „Pamiątki” przyklaskuje Hoffmanowej w jej krytyce emancypacji kobiet rozumianej jako zrównanie z mężczyznami. W jej pojęciu emancypacji zawiera się dbałość o odróżnianie się kobiet od mężczyzn. Krakowowa nie dostrzega trudności w dążeniu do wyzbycia się „zależności” od mężczyzn, a jednocześnie w „pielęgnowaniu cnót niewieścich, nie zrzekaniu się tkliwości i słodyczy”, stanowiącej główny urok kobiety (Krakowowa 1872, XXIV). Dla Krako-wowej zrozumiałe jest, że Hoffmanowa oburzała się na „głośną emancypację kobiet” (XX), gdyż:
--— ^
...zamiast podnosić i uszlachetniać płeć żeńską, poniżała ją /emancypacja - SW/, odwodząc od zasad uczciwych i skromnych i wskazując za cel zrównanie się w swobodzie i śmiałości z płcią męską pod każdym względem.
Także Deotyma w 1880 roku zachwyca się Hoffmanowej myślą emancypacyjną, chwali jej umiarkowanie i niekon-frontacyjność. „U kobiety kobiecość przede wszystkim” (Deotyma, 5), zapewnia za Hoffmanową. W czym jednak leży kwintesencja kobiecości? —
- wybierając między dwiema brakami lepiej, żeby kobieta nie umiała zagrać Mendelssohna lub czytać w oryginale Szekspira, niż aby nie umiała cerować ani zarządzić uczciwego obiadu. Nie ma się nawet czem chlubić, jeśli która dobrze prowadzi gospodarstwo. To jak by mężczyzna się chlubił, że pilnuje roli lub chodzi do biura.
Przeświadczenie, że kobieta tak, jak i mężczyzna ma swoje pole działania, swój obszar władzy o mniejszym wprawdzie zasięgu, lecz ważny i potrzebny, pełniło pewną ograniczoną funkcję emancypacyjną. Wydobywało kobietę z całkowitej zależności od mężczyzny i ustalało pomiędzy nimi relację, odległą wprawdzie od partnerstwa, lecz wyrazistą i ze wspólnym mianownikiem: ona była panią domu, on - panem świata. On miał nieograniczoną swobodę podróżowania, realizowania swoich pomysłów, doskonalenia się lub trwonienia swoich sił i pieniędzy. Ona natomiast miała do swej dyspozycji wszechświat ich wspólnego domu.
Tak ograniczony program emancypacyjny, dowartościowanie kobiet w ich tradycyjnej roli i poszerzenie tej roli jedynie o możliwość kształcenia, a jednocześnie akcentowanie ważności kobiet mogło na dłuższą metę frustrować dą-
101