118 Włodzimierz Bolecki
barwy, na cień o specjalnym kolorycie. Na wycieczkach czy to letnich, czy narciarskich coraz to zatrzymywał się, aby nasycić się jakimś wspaniałym widokiem czy drobnym szczegółem, który nie zwróciłby niczyjej uwagi. Lubiłam bardzo wieczorne spacery, kiedy Staś opowiadał o gwiazdach. Znał doskonale astronomię, była to jedna z jego — zapoczątkowanych we wczesnej młodości — pasji i potrafił długo opowiadać o zjawiskach niebieskich. Nie był to suchy wykład, ale właśnie śliczne a zarazem ściśle naukowe opowiadanie”1. Te „naukowe opowiadania” Witkacego oparte były na gruntownej wiedzy czerpanej z popularnonaukowych i specjalistycznych książek na temat astronomii. Liczne wzmianki o tych lekturach młodego Witkacego znajdują się w relacjach biograficznych rodziny i znajomych.
Oprócz nich świadectwem niezwyczajnej pasji „astronomicznej” Witkacego jest jego twórczość: obrazy, grafiki, dramaty, artykuły i powieści. Zdaniem Anny Żakiewicz — za której ustaleniami tu podążam — w utworach Witkacego można doszukać się reminiscencji popularnych na przełomie wieków książek takich między innymi autorów, jak M.W. Meyer, K. Flammarion, M. Ernst, S. Arrhenius2.
Niewątpliwie fascynację Witkacego zjawiskami astronomicznymi pogłębiła wyprawa do tropików, podczas której Witkacy mógł widzieć gwiazdy należące do nieba południowego, czyli niewidoczne nad Europą. Śladem tych obserwacji jest cała seria kompozycji astronomicznych, które Witkacy zaczął szkicować już w Australii, a potem wielokrotnie malował w Rosji i po powrocie do Polski. Swoją wiedzę (i fascynację) astronomiczną Witkacy mógł pogłębić podczas pobytu w Rosji. Jest wysoce prawdopodobne — pisze Żakiewicz — że w latach 1914-1918 Witkacy-żołnierz odwiedził słynne obserwatorium w Pułkowie koło Petersburga, które zajmowało się również kształceniem oficerów. Poza tym Witkacy we wczesnej młodości był także zafascynowany fotografią, a przełom wieku XIX i XX to okres niezwykłego rozkwitu fotografii astronomicznej. Witkacy „musiał znać fotografie astronomiczne [...]” — świadczy o tym podobieństwo jego kompozycji astronomicznych do współczesnych im fotografii nieba3.
Znamienne, że w książce Nowe formy w malarstwie i wynikające stąd nieporozumienia (1919) niezwykłe zjawiska kolorystyczne towarzyszące planetom (Aldebaran, Syriusz i Antares) służą Witkacemu jako argument przeciw koncepcji sztuki naturalistycznej. Przed ukazaniem się Pożegnania jesieni motywy astronomiczne pojawią się jako imiona postaci jeszcze w dramatach Witkacego, na przykład w Macieju Korbowie i Bellatrix (1918) — Bellatrix to nazwa gammy planety Orion. Podobnie w Onych (1920) Spika to „astronomiczna” alfa (najjaśniejsza gwiazda) w gwiazdozbiorze Panny oraz w Sonacie Belzebuba (1925) Ceres, która jest nazwą pierwszej odkrytej planetoidy.
Niewątpliwie źródłem „literackiej” fascynacji gwiazdami była dla Witkacego twórczość Tadeusza Micińskiego, w której „gwiazdy” stanowią jeden z podstawowych motywów tematycznych. Bohaterowie Micińskiego — pisze Edward Balcerzan — „na tle gwiazd, pod gwiazdami, w gwiazdach doznają najwyższych olśnień, miewają chwile jasnowidzenia”4. Gwiazdy — pisze dalej Balcerzan — „nieustannie towarzyszą ludzkim myślom. [...] Dają znać o sobie najintensywniej wtedy, gdy człowiek jasno widzi zagadkę własnego istnienia. I jeszcze: gdy byt własny odczuwa jako zagadkową część zagadki większej, którą jest świat cały i cała ludzkość”.
Podobnie jak u Micińskiego, także w powieściach Witkiewicza pojawiają się nazwy tych samych planet i motyw postaci wpatrzonej w gwiazdy. W 622 upadkach Bunga jest nią kardynał Xylotet zapatrzony w planetę Wcga.
„Astronomicznym” składnikiem powieści Witkacego jest przede wszystkim słownictwo: na przykład takie terminy, jak „mgławica”, „periohelium” czy „protuberancja” oraz nazwy rozmaitych planet i galaktyk. Ważniejsze są jednak takie użycia poszczególnych słów, które nadają wymiar „astronomiczny” problematyce filozoficznej,
4! J. Witkiewiczowa, Wspomnienia o Stanisławie Ignacym Witkiewiczu, w: Spotkanie z Witkacym, $. 96.
A. Żakiewicz, Kompozycje astronomiczne Witkacego, „Rocznik Muzeum Narodowego” w Warszawie, t. XXXIII-XXXIV, 1989-1990, s. 577-609.
Tamże, s. 594.
E. Balcerzan, Bazylissa Teofanu w mroku gwiazd, w: Oprócz głosu. Szkice krytycznoliterackie. Warszawa 1971, s. 75.