449
Badanie powierzchni ziemi.
związał się Kutaiba z narodem Turanów, który 715 r. wdarł się do Ferg-hany, ale był odparty przez Chińczyków. Posuwanie się Kutaiby znalazło tu tedy kres ostateczny. Mohammed również nie dosięgną! oceanu Spokojnego; przedrzeć się miał do Chin przez Indje, zdołał jednak pokonać tylko Pendżab w Indjach północno-zachodnich, zkąd wrócił z łupem bogatym. Rządcą państwa środkowego nikt z nich nie został.
Nader obficie płyną źródła arabskie do geografji Azji wschodniej w ciągu dwu stuleci następnych. Z rodem Abasydów, którego najznakomitszym przedstawicielem był znany każdemu lubującemu się w baśniach dziecku Harun al Raszyd (786—809), oraz gorliwiej jeszcze wszelkie dążenia naukowe popierający syn jego, Al-Mamun (813 — 833), wstąpiła na tron kalifów dy-nastja, nie dorównywająca wprawdzie potęgą polityczną poprzedniej dynastji Omajadów, ale posiadająca dla naszej wiedzy geograficznej pierwszeństwo niedościgłe: nietylko bowiem pielęgnowała gorliwie wszelkie zadania zie-mioznawcze, ale przez wspomniane już wyżej przekłady dzieł obcych zadzierzgnęła na nowo węzeł duchowy między starożytnością a średniowieczem późniejszem. Starano się wtedy zestawić wszelkie wiadomości, tyczące się drogi lądowej do Azji wschodniej, nagromadzone przez wszystkie wyprawy wojenne i handlowe, a takiem dziełem zbiorowem jest „Księga dróg i krajów" Ibn-Chordadbeha, naczelnego pocztmistrza kalifa Motamida (870—892), suchy wykaz opłat podatkowych różnych krajów oraz odległości między oddzielnemi stacjami pocztowemi; do tej kategorji należy dalej wspomniane już sprawozdanie Saida, oraz „Złote łąki" wielkiego Mazudiego. Z dzieł tych okazuje się, że Arabowie posiadali dosyć jasną znajomość aż zachodniej kotliny rzeki Tarym, ale wszystko, co przypada poza pustynią Gobi, ukazywało się im w świetle nader zamąconem. Tybet jest im znany. Mazudi opisuje go jako kraj błogosławiony, gdzie powietrze i woda, równiny i góry w najkorzystniejszy rozłożone są sposób, a mieszkańcy są tak szczęśliwi, że bezustannie się śmieją; stary i młody, wszyscy się oddają rozkoszom. Najlepszą skalą krajoznawstwa jest wiedza etnograficzna; gdy według miary tej oceniamy Arabów, widzimy, że wszystkie narody Azji przedniej i wschodniej prócz Chińczyków giną w wielkiej nazwie zbiorowej „Turków". Nie świadczy to o wielkim zasobie krytyki, ale ta nie była przecież nigdy zaletą geografów arabskich. Wybaczyć im jednak możemy błąd ten, jeżeli przypomnimy sobie, że tak przez nas ubóstwiani Heleno wie każdego na północ względem nich mieszkającego Europejczyka zaliczali do ogólnego zbiorowiska Scytów. Nawet dla Europejczyka wieku XVIII każdy nierosyjski Europejczyk wschodni był „Tatarem".
c) Kartografja Arabów.
Objazd nasz dziedzin nowo dla ziemioznawstwa pozyskanych przez Arabów ujawnił nam przedewszystkiem zdumiewającą wielkość tych obszarów: prócz całej południowej połowy Azji, północnych i zachodnich wybrzeży oceanu Indyjskiego, oraz północnej połowy Afryki aż daleko poza kraniec
Wszechświat i człowiek.— Tom Ili 63