l39
AMERYKI STANY ZJEDNOCZONE
zysu demokracji". Prezydent Stanów Zjednoczonych wprawdzie wychodzi z łona partji, której wytycznemi musi się kierować, i której członków na początku swej kadencji obdarzać musi „łupami", t. j. wyż-szemi stanowiskami w państwie; wprawdzie nie posiada tego absolutnego „veto“ co Najwyższy Trybunał Stanów (który ma przywilej orzekania o konstytucyjności każdej ustawyj, iyiko „veto“ dylatoryczne; wprawdzie ograniczony jest w swej władzy przez kompetencje Senatu w sprawach tak ważnych jak wojna i pokój, oraz traktaty; ale jest niezaprzeczoną głową władzy wykonawczej, bo ministrowie są odpowiedzialni przed nim a nie przed Kongresem, i to indywidualnie a nie zbiorowo; nie potrzebuje też przez przeciąg swej kadencji liczyć się z żadnemi „votami nieufności" w postaci głosowań w Kongresie, — a choć nie posiada formalnej inicjatywy ustawodawczej (prócz formułowania ogólnych programów w orędziach), jednak przez zwyczajowe prawo mianowania przewodniczących najważniejszych komisyj Izby ma znaczny wpływ na tok prac ustawodawczych.
Stosunek centralizmu do decentralizacji w zakresie administracji i ustawodawstwa w obrębie poszczególnych Stanów Unji pozornie jest dla decentralizacji korzystny. Teorja konstytucyjna amerykańska nie zna europey-ddego pojęcia autonomji lokalnej, jako przywileju udzielonego przez rząd centralny z pełni jego władzy; przeciwnie, we wszelkich kompetencjach rządu centralnego widzi tylko „delegację" części władzy przez rządy stanowe. Rząd stanowy, który jest minjaturą rządu centralnego z jego monteskjusizowską trójcą władz (gubernator, legislatura, trybunał), ma w teorji nader rozległy zakres działania, obejmujący prawo kryminalne i cywilne, handel i przemysł, wychowanie publiczne, oraz komunikacje w obrębie stanu; ma też rozlegle kompetencje w dziedzinie ojtodatkowania (podatek gruntów)-, poczęści podatek oso-bisto-dochodowy i podatki specjalne). W praktyce jednak we wszystkie te dziedziny administracji i ustawodawstwa we wzrastającej mierze wkracza władza centralna, i częste konflikty między władzami i ustawami federalnemi a stanowemi zwykle ostatecznie się rozstrzygają na korzyść władzy federalnej jako spraw-niejszej. Większą sprawność okazała ona zwłaszcza w walce z rozpowszechnioną niezmiernie korupcją zarówno polityczną (której sprzyja wybieralność kandydatów na wiele wyższych urzędów stanowych), jak i gospodarczą (której osioją stały się trusty, w poszczególnych stanach nieraz potężniejsze od władzy rządowej). Nadmienić jeszcze należy, że do ujednostajnienia rozmaitości między stanami w duchu centralistycznym bardzo się przyczynia zwyczajowa instytucja perjodycznych zebrań „Izby gubernatorów" pod przemożnym wpływem prezydenta i centralnej egzekutywy.
Szybki i stały wzrost dobrobytu w drugiej połowie XIX wieku byl przyczyną, dla której radykalizm socjalny, a w szczególności teorje socjalistyczne na sposób europejski nie mogły na-ogól znaleźć podatnego gruntu w Ameryce, ani wewnątrz obu wielkich partyj, ani poza niemi, i to pomimo, że w Stanach Zjednoczonych bardzo wcześnie powstały wielkie zrzeszenia robotników z różnych gałęzi przemysłu, jak Knights of Labor w r. 1869, a w r. 1886 American Fe-deration of Labor. Ta ostatnia organizacja pod długoletniem przewodnictwem Samuela Gompersa nie stawiała sobie innych celów niż angielskie T r a d e U n i o n s, a więc dążyła w ramach istniejącego ustroju kapitalistycznego legalnemi środkami do poprawy bytu klasy robotniczej. W miarę atoli, jak narastają olbrzymie fortuny magnatów trustowycł i nacisk trustów na cały system społeczny, a z drugiej strony rosną liczebnie masy proleta-rjatu -Hxrtniczego w wielkich miastach przemysłowych Północnego Wschodu, powtarzają się próby wytworzenia jakiejś „trzeciej partji" drogą secesji radykałów socjalnych z któregoś z obu wielkich stronnictw. Taką radykalną secesję z łona partji demokratycznej stanowi grupa, występująca w r. 1892 pod nazwą Po-p u 1 i s t s, wyrosła na podwójnem podłożu dawnych organizacyj Knights of Labor (robotników przemysłowych) i Gran-gers (rolników, 1867). „Populiści" domagali się przedewszystkiem stosowania podatku dochodowego, jako środka wyrównania dysproporcyj majątkowych; ich przywódcą był William J. Bryan, który jednak, mimo kilkakrotnego kandydowania, do prezydentury nigdy nie doszedł. Donioślejszym ruchem był bunt „postępowców"