/
178
z jednćj, zgoda na tęż władzę z drugiej strony. Ale przypuszczając, że odpowiedź byłaby trudniejszą, wolno byłoby przynajmniej odwrócić ją i zapytać: i *
„Jakiem prawem cesarze pozwalali sobie więzić, wypędzać, znieważać, lżyć, nakoniec zrzucać z tronu Papieźów?“ r
Zwrócę tu nadto uwagę, ze gdy Papieże, którzy panowali w tych średnich czasach, Grzegorze, Adryanowie, Innocenci, Celestyni itd. byli wszyscy ludźmi znakomitymi nauką i cnotą, tak dalece; iż zmuszali nawet samych nieprzyjaciół swoich, do świadectwa, jakie się ich moralnemu charakterowi należało, słuszną zdaje się rzeczą, że jeżeli w tej długiej i szlachetnćj walce, jaką w obronie religii i społecznego porządku przeciwko wszystkim ukoronowanym wiedli występkom, znajdą się niejakie chmury, których dzieje dowodnie rozjaśnić nie zdołały, zastrzedz przynajmniej musimy to przypuszczenie, iż gdyby tutaj byli ku swej obronie, byliby w stanie przedstawić nam zaspokajające powody takiego postępowania.
Ale w naszym wieku filozoficznym zupełnie przeciwną wytknięto sobie drogę. Dla niego cesarze w dziejach są wszystkiem, a Papieże niczem 1). Jakże mógłby ten wiek nienawidzieć religii, nie nienawidząc wprzódy jej dostojnego naczelnika ? Podobało się Bogu, ażeby wierni i niewierni zarówno byli przeniknięci tym wielkim pewnikiem, że kościół i Papież to jedno 2). Ci się nigdy na tem nie omylili, i nie przestali też uderzać na tę podstawę tak dla nich kłopotliwą. — Byli nieszczęściem potężnie popierani we Fran-cyi, a nawet i w Europie, przez parlamenta i Jansenistów, dwa stronnictwa,* które się tylko imieniem różniły. — Przez napaści, sofiz-mata i potwarze, zdołali sprżysięźeni utworzyć wreszcie nieszczęsny przesąd, który w fałszywćm świetle Papieża przedstawił pu-blicznćj opinii, a przynajmniej w opinii mnóstwa ludzi ślepych, albo zaślepionych. Ci zaś pociągnęli za sobą dość znakomitą liczbę szacownych ludzi. Nie mogę bez prawdziwego przerażenia czytać następujący ustęp w listach o historyi:
„Ludwik (Debonanire) dobroduszny, złożony z tronu przez dzieci swoje został osądzony — potępiony i rozgrzeszony przez zgromadzenie Biskupów. Ztąd ta niepolityczna władza, którą so
li Mówię tu o cesarzach przeszłych wieków, cesarzach pogańskich, cesa-sarzach prześladowcach, cesarzach wrogach kościoła, którzy go chcieli ojnrzmić, uhezwladnić, zda piać i t. d. To się samo przez się rozumie. Co do cesarzów i królów chrześciańskich. dawniejszyeh i nowoczesnych, wiadomo w jaki sposób filozofia opiekuje się nimi. Nawet już Karol W. nie nazbyt jćj się podobał.
2) S. Franciszek Salezy sup. str. 49.