186
źe gdyby podobało się Bogu odebrać Indye Anglikom, zaledwoby zostały jakiekolwiek ślady, że rządził niemi naród, który odebrał światło ewangieliczne 1). We wszystkich stacyach wojskowych dostrzegamy prawie zupełne stłumienie Chrześcianizmu. Liczne korpusy starzeją się zdała od ojczyzny pośród uciech i niezależności, nie widząc najmniejszego znaku, któryby im krajową przypominał religią. Są Anglicy, którzy' od lat dwudziestu nie widzieli służby Bożej 2). Dziwna to rzecz, że w zamian za pieprz, jakiego nam dostarcza nieszczęśliwy Indyanin, Anglia odmawia mu nawet nowego testamentu! 3). Kiedy autor zastanawia się nad nieograniczoną władzą rzymskiego kościoła w Indyach i niezdolnością duchowieństwa anglikańskiego, chcąc temu katolickiemu wpływowi przeszkodzić, jest wtedy zdania, że kościół protestancki powinien-by szukać sprzymierzeńca w kościele syryjskim rozpowszechnionym w tychże samych okolicach, a który posiada wszystkie waiunki, jakie do połączenia się s czystym kościołem posłużyć mogą, bo wyznaje naukę biblijną i odrzuca supremacyą Papieża 4).“
Otóż słyszeliśmy z ust najmniej podejrzanych osob, najuroczystsze przyznanie nicości kościołów odszczepionych. Nie tylko duch rozdziału, niweczy je wzajemnie, ale nadto wstrzymuje postęp dobrego i opóźnia powodzenie naszego kościoła. Yollaire w tym względzie ważną robi uwagę: „Największa z przeszkód** mówi on „w naszćm powodzeniu religijnem w Indyach, jest różność opinii dzieląca naszych missyonarzy. Katolik walczy zAnglikanem, prowadzącym wojnę przeciwko luteranowi uderzającemu na kalwini-stę. Tym sposobem wszyscy są przeciwko wszystkim, każdy chce ogłaszać prawdę i oskarżać innych o kłamstwo, lud prosty i spokojny dziwi się i milczy, bo widzi ludzi gwałtownych po to jedynie z zachodnich krańców świata przybyłych, aby się szarpać nawzajem na brzegach Gangesu 5).** I
Złe wprawdzie nie jest tak bardzo wielkie, jak je Wolter opisuje, który bierze marę własnej wyobraźni za rzeczywistość. Nasza wyższość nad sektami jest jawną i uroczyście uznaną, nawet
- , t
stusa, gdzie panuje reiigia Jezusa Chrystusa, ale czyż duchowny z u-rzędu może tę pojąć kiedykolwiek różnicę?
1) Str. 283 nota.
2) Str. 285 i 287. >
3) Str. 102.
4) Str. 285 287. Niemógłżeby tu ktoś powiedzieć, że kościół katolicki wyznaję naukę Alkoranu? Niechaj się nie łudzi duchowieństwo angielskie, dużo jeszcze brakuje; ażeby te ohydne szaleństwa znalazły w rozsądnych ludziach kraju toż samo pobłażanie, toż samo spółczu-cie, jakie w nas spotykają.
5) Yoltaire, Essai sur les moeurs, etc., tom. I, chap. 1Y.