Sejmy
216
szlachcic miał prawo podawać wnioski do instrukcji. Korzystali z tego przywileju panowie, którzy przez swoich przyjaciół polecali sic w instrukcyjach do senatorskich krzeseł, do innych ministerstw, a mianowicie do buławy i pieczęci. W Prusiech poseł królewski wchodził nie na sejmiki, ale na generały, jeszcze przed elekcyją marszałka, był tedy zawsze jeden, chociaż Prussy składały się z trzech województw; we wszystkich formach te Prussy przestrzegały praw pewnej swojej odrębności od Rzeczypospolitej, stawiały się niby jako organizm żywy, tak duch prowincyjonalny był tam silny. Inne całości utonęły w ogromie, nawet taki organizm jak Litwa, która ostatni swój sejm prowincyjonalny złożyła za Jana III. Nie jest to na pochwałę patryjotyzmowi pruskich województw, samolubstwo tu jawne, ciasny pogląd na stosunki życia, ubóstwo ducha. Wszyscy głosujący na sejmiku, wyborcy i wybrani, powinnibjr byli mieć posiadłości w tej ziemi lub województwie, w którem odbywał się sejmik. Większość głosów stanowiła. Samo z siebie wynika, że nie mogli być posłami zajęci inną sprawą, deputaci trybunalscy, nie zakwitowani poborcy podatków, później posłowie od wojska wysyłani na sejm i nareszcie ludzie pod zarzutem, pod kondemyatą. Takich, którzy zadosyć wyrokowi sądowemu nie uczynili, niedopuszczano nawet do głosowania na sejmikach. Dys— sydentów prawo dopiero z r. 1733 od poselstw wyłączyło, ale przywrócono im to prawo za Stanisława Augusta. Sejmiki tak samo się rwały, jak sejmy przez liberum veto. W dobie augustowskiej razem z sejmami pękały i po województwach sejmiki, bo ostro naprzeciw siebie stojące stronnictwa, jedno drugiemu szkodziło, a nie mogąc swoich utrzymać posłów, nie pozwalało na to i nieprzyjaciołom. Dlatego sejmy Augusta III zbierały się zawsze w dwa razy mniejszej liczbie posłów jak wypadało, bo zawsze z połowa sejmików przepadała. Wielka to była praca podówczas dla statystów polskich układać sejmiki. Bo rzeczywiście nie wybór wolny wtedy decydował, ale to co panowie potężni ułożyli w gabinecie pomiędzy sobą; stawali ci posłowie, których panowie wprzód wybrali. Udawało się to szczególniej na Litwie, gdzie powaga wielkich domów wyrobiła się historycznie, gdzie było prawdziwe możnowładztwo. Jedni panowie drugim panom psuli, albo czasem zawierając z sobą traktaty porozumiewali się i wtedjr koalicyjne stawały sejmiki, bo szlachta szła zawsze za popędem danym z góry. Znakomitym statystą sejmikowym był podówczas na Litwie Józef Sapieha, koadyjutor biskup wileński. Po śmierci jego rozegrała się dopiero straszna burza domowa, to jest walka sejmikowa, Czartoryskich z Radziwiłłami, a sejmiki nieraz krwią się oblały; pełno o tern wspomnień po aktach i pismach owego czasu. Jeden tylko sejmik kowieński dochodził. Była na Żmudzi potężna i dobrze w łasce u szlachty zagnieżdżona rodzina Zabiełłów, jednego z nich po drugim szlachta obierała na marszałkowstwo. Otóż umieli ci Zabiełłowie prowadzić za sobą szlachtę i kogo chcieli, posłem lub deputatem na trybunał obrali. Rząd w nierządzie, karność w swawoli. Więc o ich poparcie ubiegali się nawet Czartoryscy i Radziwiłłowie. Kandydat do poselstwa postawiony gdzieindziej mógł przepaść z powodu zerwania się sejmiku, ale w Kownie, jeżeli miał za sobą Zabiełłów zawsze przeszedł. Mniejsza o poselstwo, bo sejmy się rwały, ale trybunały za to dochodziły^ więc wyrobiło się tak, że stronnictwa kogo popierały do marszałkowstwa trybunału, zawsze zalecały do elekcyi z Kowna Zabiełłom. Prowadziła na Żmudzi więc swoją politykę jedna rodzina. Była Familija w Rzeczypospolitej była Familija sw oja na Żmudzi. Obie historyczne. Czartoryscy jako Familija przewodzili w całej ojczyźnie, Zabiełłowie w jednym z’jej zakątków. Nawet histo—